Jakieś trzy lata temu zostaliśmy wstrząśnięci wiadomością o tragicznym wypadku kolejowym w
hiszpańskiej miejscowości Santiago de Compostela. Jak donosiła prasa, maszynista
tego superszybkiego pociągu chwalił się, że lubi pędzić z ogromną szybkością.
Zdjęcie rozbitego pociągu znalazło się
na stronach wszystkich gazet, a uzupełnieniem tej informacji była rosnąca z
dnia na dzień liczba osób, którzy zginęli lub zostali ranni.
Włoskie
Pendolino na polskich szlakach kolejowych – nadzieją na szybszą komunikację.
Pociąg z możliwością rozwinięcia prędkości do 250 km/godz. jest nadzieją na
rozwiązanie problemów polskiej komunikacji. Szybko, szybciej, jak najprędzej –
to hasło jest znakiem czasów, w jakich żyjemy.
Coraz
częściej kupujemy produkty typu „instant”, aby natychmiast mieć gotowe
jedzenie. Na nic nie mamy czasu. Pędzimy do pracy przejeżdżajac skrzyżowania na
żółtym świetle. Łamiąc prawo drogowe uciekamy z korków ulicznych. Później, gdy
zostaniemy zatrzymani przez policjanta, tłumaczymy się, że śpieszyliśmy się.
Nawet polskie przysłowia, w których jest wiele prawdy, mówią, że „pośpiech jest
złym doradcą”, lub bardziej biblijne, że „co nagle, to po diable”.
Podobnie
zachowujemy się w modlitwie, gdy wołamy do Pana o pomoc w rozwiązaniu jakiegoś
problemu. Odpowiedź chcemy mieć natychmiast, i to taką, na jakiej nam
najbardziej zależy. Zapominamy najczęściej o jednym, że u Boga jest inny wymiar
czasu, jak napisał apostoł Piotr – ”u
Pana jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień” (2 Ptr. 3:8). Pan ma Swój plan
działania, i daje nam dobre rzeczy w Swoim czasie.
A
przecież, powie ktoś, Pan Jezus zapewniał, że Bóg tych, którzy wołają do Niego „szybko weźmie w obronę” (Łuk. 18:8). Tak, to prawda, lecz Pan
Jezus w historii o wdowie, która nachodziła sędziego zwracał Swoim słuchaczom
uwagę na to, że „powinni zawsze się
modlić i nie ustawać” (Łuk. 18:1).
Celem tej przypowieści jest zachęcenie do „nie ustawania” w modlitwie, a nie
sama modlitwa. Dobrze wiemy, że należy się modlić, lecz problem z jakim się
spotykamy, to czas oczekiwania na odpowiedź. Bóg nigdy nie odrzuca naszych
modlitw, On zawsze na nie odpowiada, lecz On wie, jaki czas jest dla nas
najlepszy.
Bóg
nie zawsze daje nam to, o co Go prosimy. Nawet Jego Syn, nie został wysłuchany,
gdy prosił Ojca – „Ojcze, jeśli chcesz,
oddal ten kielich ode mnie...” (Łuk.
22:42). Co by było, gdyby Ojciec wysłuchał tę modlitwę? Gdzie bylibyśmy
dzisiaj, gdyby Bóg oszczędził Swego Syna, i uratował Go z rąk rzymskich
żołnierzy? Bóg zawsze działa zgodnie ze Swoim planem, i to jest najważniejsze,
gdyż On „myśli o pokoju, a nie o
niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją” (Jer. 29:11).
Jaka
jest Boża przyszłość dla nas? Zwróćmy uwagę, że najczęściej, gdy wołamy w
modlitwie do Pana, mamy na uwadze rzeczy doczesne. Chcemy, aby Pan dał nam coś
teraz. Chcemy mieć zdrowie, nie chcemy mieć problemów finansowych, chcemy, aby
nas inni lubili, nie chcemy samotności – mógłbym wyliczać prawie w
nieskończoność to, o co najczęściej modlimy się. Jak mało czasu i miejsca w
naszych modlitwach poświęcamy rzeczom przyszłym? A przecież, one głównie
powinny wypełniać nasze myśli i serca. Apostoł Paweł zachęca wierzących w
Kolosach „tego co w górze szukajcie,
gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej, o tym, co w górze, myślcie, nie o tym,
co na ziemi” (Kol. 3:2,3).
Niestety,
musimy powiedzieć z ręka na sercu, że nie zawsze jesteśmy posłuszni temu
zaleceniu. Bardzo często nasze serca są wypełnione troską o doczesność. Motywem
naszych modlitw są pogańskie pytania: „Co
będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać?”
(Mat. 6:31). Tak, nie mylę się w
określeniu tego rodzaju pytań, gdyż sam Pan Jezus powiedział, że „tego wszystkiego poganie szukają” (w. 32). Czy zawsze pamiętamy o zapewnieniu,
jakie zostawił nam Pan Jezus, że „Ojciec
wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie” (w. 32).
Dlaczego
Bóg tak często stosuje zwłokę w odpowiedzi na nasze modlitwy? Wierzę, że
naszemu Ojcu bardziej zależy na tym, abyśmy zostali natchnieni nadzieją
przyszłości, niż doznawali doczesnych rozkoszy. Odpowiedź możemy znaleźć w
wyjaśnieniu apostoła Jakuba, dlaczego nie otrzymujemy tego, o co Boga prosimy –
„dlatego że źle prosicie, zamyślając to
zużyć na zaspokojenie swoich namiętności” (Jak. 4:3).
Czym
są te namiętności, których Bóg nie chce zaspokoić? Greckei słowo „hedone” określa „rozkoszowanie się zmysłami”, czyli tym, na co reagują nasze
zmysły. Nie chodzi tu wyłącznie o lubieżność, czy inne cielesne rozkosze, lecz
zwykłe reagowanie na potrzeby naszego ciała. Apsotoł Paweł przypomina Tytusowi,
aby nieustannie brał pod uwagę to, że „byliśmy
niegdyś nierozumni, niesforni, błądzący, poddani pożądliwości i rozmaitym
rozkoszom [hedonais] ” (Tyt.
3:3). Myślę, że Paweł miał na uwadze naukę Pana Jezusa na temat naszej
troski o doczesność, gdyż „tego
wszystkiego poganie szukają”.
Również Pan Jezus, gdy mówił o znaczeniu Słowa Bożego, które jak ziarno
wpada do naszych serc, nie może wydać owocu, z powodu „bogactw i rozkoszy życia [hedonon]”
(Łuk. 8:14).
Jeśli
więc, posłuchamy rady Pana Jezusa – „szukajcie
najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego”, to z pewnością nie
będziemy musieli niecierpliwić się w modlitwie, gdyż „wszystko inne będzie wam dodane” (Mat. 6:33). Tylko, czy tak naprawdę ufamy Bogu, że da nam to czego
potrzebujemy, lecz w Jego czasie. Pan nieraz zwleka z odpowiedzią, ponieważ
chce w nas ukształtować cierpliwość.
Słyszałem,
że ktoś modlił się głośno, wołając do Boga: „Panie
naucz mnie cierpliwiości, i to zaraz!”
Oby błyskawiczne modlitwy nie doprowadziły do duchowego wykolejenia, jak to pod Santiago de Compostela.
Henryk Hukisz
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.