Mam
już swoje lata i niejedno widziałem w Polsce i poza jej granicami. Z niepokojem
przeczytałem ostatnio, że tzw. „Cud nad Wisłą” w 1920 roku jest dziełem Matki
Łaskawej, patronki Warszawy. Ponieważ jestem Polakiem, i żywo obchodzi mnie to, co
dzieje się w mojej ziemskiej ojczyźnie, poczytałem sobie trochę na ten temat,
jako że pierwszy raz o tym słyszę.
Nie
mam zamiaru cytować obszernych fragmentów z dzieła literackiego ks. dr Józefa Marii
Bratnika, jedynie chcę odnieść się do samego faktu udowodnienia, że Matka
Łaskawa poraziła strachem olbrzymią ilość sowieckich napastników. Pomimo
znacznej liczebnej przewagi i świetnemu uzbrojeniu, świadomi, że Warszawy
bronią jedynie „ochotnicy, gimnazjaliści,
podrostki, dla których karabin często był przekraczającym ich siły ciężarem, i
starzy weterani z powodu wieku pozostający poza czynną służbą” (Cud nad Wisłą jako cudowna interwencja
Maryi), zaprawieni w boju sołdaci, uciekali
w popłochu z frontu, zatrzymując się dopiero w oddalonym o 50 kilometrów
Wyszkowie.
Cudowną
postać zasłaniająca większą część firmamentu niebieskiego widziały nie tylko tłumy
modlących się we wszystkich świątyniach, od Warszawy aż po Częstochowę, lecz
również śmiertelnie przerażeni ateiści w mundurach. Znawca faktów historycznych zamieszcza
dokładny opis zjawiska: „Matka Łaskawa
pojawia się na niebie przed świtem, monumentalna postać, wypełniająca swoją Osobą całe ciemne jeszcze niebo.Ukazuje się odziana
w szeroki, rozwiany płaszcz, którym osłania stolicę. Zjawia się w otoczeniu
husarii, polskiego zwycięskiego wojska, które pod Wiedniem z hasłem “W imie
Maryi” rozegnało poganskie watahy. Matka Boża trzyma w swych dłoniach jakby
tarcze, którymi osłania miasto Jej pieczy powierzone” (op. cit.).
Autor
tego dzieła, zgłasza wielkie pretensje, że obecni włodarze stolicy ignorują ten
jawny cud i zamiast powierzyć dalsze losy Warszawy Łaskawej Pani, sami „usiłują sobie radzić bez pomocy i wsparcia
jej Patronki. W każdym urzędzie miejskim króluje komputer wraz z wizerunkiem
syrenki – herbem stolicy” (op. cit.).
Aż wierzyć się nie chce, że autor jawnie przyznaje się do naukowego tytułu
doktora, który chyba zobowiązuje doktoranta do repreznetowania jakiegoś poziomu
inteligencji.
Usłyszałem w wiadomościach, że Polska jest ogarnięta tradycyją oddawania czci
Matce Pana Jezusa, która w 1952 roku dekretem Piusa XII została uznana za wziętą
do nieba z ciałem (Assumptio Beatae Mariae Virginis in coelum). Żyjąc w Polsce już dość długo, znałem ten
zwyczaj, chociaż będąc chrześcijaninem ewangelicznym, nie brałem udziału w
tradycjach pozabiblijnych, wiedziałem jednak, że jest to uroczystość poświęcona
wniebowzięciu Marii. Teraz odbieram, iż jest to bardziej uroczystość podziwiania
cudownych mocy przypisywanych ziołom, jako że Maria ma również przydomek,
Zielna. Pewien pan, przekonywał dzinnikarkę telewizyjną, że zioła mają w sobie
magiczną moc, i Maria jest też obrazem tych sił, jakie teraz możemy doświadczać
na sobie, oddając cześć przyrodzie. Jeszcze trochę, to będzie doradzać się
ludziom w Polsce (inne kraje, nawet katolickie z tradycji, nie znają tego
święta), aby oddawali cześć roślinkom, drzewom, zwierzętom i innym wyobrażeniom
przyrody, którą należy uważać za boga,
bo nas karmi i chroni.
Izrael,
naród wybrany przez Boga, aby świadczył o Nim, iż jest jedynym Panem, został
zobowiązany do odrzucenia wszelkich zwyczajów pogańskich innych narodów.
Niestety, ten naród zostawił nam raczej zły niż dobry przykład, przestrogę
gniewu Bożego, niż zachętę służenia Mu w świętości życia. Dlatego wołania
wielkich proroków są nadal aktualne – „Dzieci
zbierają drwa, a ojcowie rozniecają ogień; kobiety ugniatają ciasto, aby
wypiekać placki dla królowej niebios, cudzym bogom wylewa się ofiary z płynów,
aby mnie obrażać” (Jer. 7:18). Ostrzeżenia
mężów Bożych nie robiło wrażenia na ludziach, którzy woleli trzymać się
tradycyjnych zwyczajów, gdyż one zapewniały im dobrobyt i powodzenie, dlatego
nadal ślubowali: „będziemy spalać
kadzidło królowej niebios i wylewać dla niej ofiary z płynów, jak to czyniliśmy
i my, i nasi ojcowie, nasi królowie i nasi książęta w miastach Judy i na
ulicach Jeruzalemu” (Jer. 44:17).
Nasza
ufność w Bożą opatrzność jest wynikiem bezwzględnego spolegania na Jego
obietnicach, na wierności wobec Jego Słowa, a nie na zewnętrznych zwyczajach i
ceremoniach. Pan Jezus wskazując na różnicę jaka świadczy o prawdziwej wierze w
Boga, a tymi, którzy polegają na zewnętrznych ceremoniach, powiedział, że „tego wszystkiego poganie szukają” (Mat. 6:32).
Myślę,
że możemy znaleźć duże podobieńtwo naszych czasów i tego, jak ludzie rozumieją
Boga, do czasów proroka Eliasza. Gdy prorok Boży wezwał cały naród pogrążony w
bałwochwalstwie do wyboru, komu chcą służyć, na górze Karmel zbudowano ołtarz.
Prorocy Baala „wzięli tedy cielca,
którego im dano, oprawili go i wzywali imienia Baala od rana aż do południa,
mówiąc: Baalu, wysłuchaj nas. Lecz nie było żadnej odpowiedzi. Wykonywali przy
tym taniec kultowy wokoło ołtarza, który wznieśli” (1 Krol. 18:26). Prorok Eliasz, widząc ich determionację w pobudzeniu
swego boga do działania, „zaczął drwić z
nich, mówiąc: Wołajcie głośniej, wszak jest bogiem, ale może się zamyślił lub
jest czym innym zajęty, lub może udał się w drogę, albo może śpi? Niech się
więc obudzi” (w. 27).
Po
całkowitej porażce fałszywych czcicieli nieprawdziwego boga, do akcji
przystąpił Eliasz. Naprawił rozwalony ołtarz, solidnie zmoczył wodą ofiarę i
zwrócił się do Boga, którego znał i któremu wiernie służył: „Panie, Boże Abrahama, Izaaka i Izraela! Niech się dziś okaże, że Ty
jesteś Bogiem w Izraelu, a ja twoim sługą i że według twego słowa uczyniłem to
wszystko. Odezwij się, Panie, odpowiedz mi, a niech ten lud pozna, że Ty,
Panie, jesteś Bogiem prawdziwym i że Ty odmienisz ich serca” (1 Król. 18: 36,37). Gdy ogień z nieba
spadł na ofiarę i całkowicie ją spalił wraz z ołtarzem, oszołomiony cudem naród
„padł na twarz, mówiąc: Pan jest Bogiem,
Pan jest Bogiem!” (w. 39).
Obecnie możemy obserwować powrót do pogaństwa, nawet jeśli przyjmuje bardziej współczesną formę, to nadal odwraca uwagę od Słowa Bożego, nakłaniając ludzi do
zaufania zjawiskom i przyrodzie. Dlatego ciągle aktualne jest wezwanie proroka Eliasza – „Jak długo będziecie kuleć na dwie strony?
Jeżeli Pan jest Bogiem, idźcie za nim, a jeżeli Baal, idźcie za nim!” (1 Król. 18:21).
W czasach proroka Eliasza „lud nie odrzekł mu ani słowa”.
Dopiero po wielkiej manifestacji Boga w spadajacym ogniu na ołtarz, zawołali,
że jedynie Pan jest Bogiem. Czy musi powtórzyć się cały scenariusz z tamtych
czasów? Apostoł Paweł oświadczył w Atenach, że „Bóg wprawdzie puszczał płazem czasy niewiedzy, teraz jednak wzywa
wszędzie wszystkich ludzi, aby się upamiętali, gdyż wyznaczył dzień, w którym
będzie sądził świat sprawiedliwie przez męża, którego ustanowił, potwierdzając
to wszystkim przez wskrzeszenie go z martwych” (DzAp. 17:30,31). Kiedy wreszcie nastanie czas opamiętania i porzucenia pogańskich zwyczajów w kraju, który dumnie obchodzi ponad tysiącletnią historię chrztu?
Naszą
nadzieją i ratunkiem jest Pan Jezus, który otworzył nam drogę do Królestwa
niewzruszonego, dlatego, nie bacząc na trwające nadal obchody pogańskich obyczajów, „oddawajmy cześć
Bogu tak, jak mu to miłe: z nabożnym szacunkiem i bojaźnią, albowiem Bóg nasz
jest ogniem trawiącym” (Hebr.
12:28,29).
Henryk
Hukisz
Juz oddają czesc drzewom kamieniom i innym figurom z tych materiałów i ludzką ręką zrobionych. Ciemnogród a nie Polska.
ReplyDeleteBrakuje w naszym kraju odważnych, pełnych wiary Eliaszów!
ReplyDelete