Nieraz mówiłem, że ludziom łatwiej jest uwierzyć w
to, co jest napisane w prasie, niż w Biblii. Jeśli chodzi o pogodę, czy
najświeższe wiadomości ze świata, to się nie dziwię, chociaż też powinniśmy
odnosić się do tego z dystansem. Z pewnością, wszyscy zgodzimy się, że jedynie
Biblia jest żródłem prawdy, dlatego jedynie w niej znajdziemy wiarygodne
informacje.
Dziś możemy przeczytać,
w prasie oczywiście a nie w Biblii, o inauguracji nowowybranego papieża. Głowy
państw i wiele VIPów zjechało się do Rzymu na tę okoliczność. W prasie jest
więcej komentarzy na temat, kto jest a kogo nie ma, niż relacji z tego
doniosłego wydarzenia.
Ponieważ uważam, że
papież jest przywódcą państwa o charakterza religijnym, a nie sługą Bożym
w Kościele Jezusa Chrystusa, całe to wydarzenie ma jedynie charakter polityczny,
stąd tak wielu przywódców światowych wzięło w nim udział. Niemniej jednak,
można spotkać się z wypowiedziami w prasie na temat wielkiej roli papieża w
odnowieniu oblicza współczesnego chrześcijaństwa. Osobiście nie wierzę, aby jakakolwiek
pozytywna, pod względem duchowym, zmiana nastąpiła w kościele, którego głową
jest Franciszek, już nie I. Chociaż nadzieja na zmianę polityki tej
organizacji, miotanej ostatnio pomiędzy skandalami finansowymi i moralnymi, jest
ogromna, tak że nawet zauważono, że dzisiaj niebo na Rzymem było bardziej
niebieskie, niż nad całą Italią pogrążoną w śniegu. Nasz prezydent zauważył
inteligentnie, że Franciszek łączy w sobie „umiejętności jezuickie i wrażliwość
franciszkanina”, co może stanowić dobrą podwalinę pod dalszą dyskusję o
kierunku działalności tego papieża.
Na wielu forach i
blogach pojawiają się wypowiedzi i komentarze, nie zawsze rzeczowe, jednak
świadczące o zainteresowaniu każdej z opcji religijnych. Są słowa zachwytu nad „ewangelicznym”
charakterem nowego pontyfa (ang. pontiff), tak że nawet wśród ewangelicznych
nastąpiły podziały na temat, jaką rolę spełni obecny papież. Na jednym z wpisów
na FB, liczący się przywódca społeczności ewangelicznej w naszym kraju, zwraca
uwagę na ciekawe zdolności kaznodziejskie Franciszka, cytując w dowód kilka zdań
z jego homilii. A mianowicie, że „trzeba podążać przez życie w obecności Boga, jak Abraham;
budować Kościół z "żywych kamieni", którymi jesteśmy, zjednoczeni
przez Ducha Świętego; i wyznawać Chrystusa. Bez tego bylibyśmy tylko
"pobożną organizacją pozarządową". Bez podążania za Bogiem
zamknęlibyśmy się w sobie, bez budowania na Chrystusie - stawialibyśmy jak dzieci
zamki na piasku, a bez wyznawania Chrystusa - wyznawalibyśmy "diabelską
światowość". - Kto nie modli się do Pana, modli się do diabła - wskazał
kaznodzieja". Piękne słowa, i
nikomu nie wolno sądzić ich prawdziwości albo motywacji, jakimi kierował się
ten „ciekawy kaznodzieja”.
Zadaję więc
pytanie, „Czy jest możliwe, aby ewangelicznie nawrócony papież mogł zasiąść na
stolicy watykańskiej i poprowadzić miliard wiernych do stóp Chrystusa, aby w szczerej
pokucie wyznać Mu swe grzechy, pozwalając Duchowi Świętemu na
dokonanie w nich narodzin z Ducha i z wody?”
Jestem absolutnie
pewien, że Chrystus nie zmienił wymagania, jakie postawił Nikodemowi – „jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie
może ujrzeć Królestwa Bożego” (Jan
3:3). Aby nie było wątpliwości, że nie chodzi tu jedynie o prawo do
oglądania Królestwa Bożego, lecz wejście do niego, Jezus powtórzył: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się
kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego” (w. 5).
Wielu chciałoby
znaleźć drogę do Królestwa Bożego na skróty, powołując się na miłość Bożą. Uważają,
że Stworzyciel wszystkich ludzi, jest równocześnie ich Ojcem. I tu znów wyrażam
moja absolutną pewność, że nadal ważne są słowa Pana Jezusa – „Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt
nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (Jan 14:6).
Sądzę, że nie
pomoże nawet „franciszkańska wrażliwość”, aby przeskoczyć warunki, które
stworzył dla nas sam Chrystus, płacąc za to Swoim życiem. Zbyt wysoka to cena,
aby teraz okazać miłosierdzie na inny, łatwiejszy sposób. Obawiam się, że
współczesny świat, szczególnie chrześcijanie ewangelicznie wierzący, doświadczą
bardziej, czegoś z „jezuickich umiejętnmości” Franciszka, niż oczekiwanych
gestów pójścia w kierunku „prostego i ubogiego świata”.
Raczej wierzę, że
powinniśmy oczekiwać na spełnianie się zapowiedzi Pana Jezusa, Głowy
prawdziwego Kościoła – „Kto czyni
nieprawość, niech nadal czyni nieprawość, a kto brudny, niech nadal się brudzi,
lecz kto sprawiedliwy, niech nadal czyni sprawiedliwość, a kto święty, niech
nadal się uświęca” (Obj. 22:11).
Weźmijmy więc do
naszych serc ostrzeżenie Pana i „nadal
się uświęcajmy”.
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.