Gdyby w czasach Chrystusa istniały już współczesne media, z pewnością obiektywy kamer wszystkich stacji telewizyjnych byłyby skierowane na pusty otwór wydrążony w skale poza murami Jerozolimy. Relacje wysyłane na wszystkie strony świata posiadałyby wspólny tutuł - „ NIE MA GO TU!”.
W
rzeczywistości, nie było reflektorów, kamer, mikrofonów i dziennikarzy, był
natomiast Boży posłaniec, młodzieniec
siedzący w pustym grobie, który oświadczył zaskoczonym niewiastom to samo: „nie ma go tu, oto miejsce, gdzie go
złożono” (Mar. 16:6).
To był wielki
poranek, nie podobny do żadnego z dotychczasowych, jakie następowały po każdym
Sabacie. Ten dzień nie miał nawet swojej nazwy, ewangeliści zgodnie
relacjonują, że stało się to „po
sabacie, o świcie pierwszego dnia tygodnia...” (Mat. 28:1). A jednak, ten właśnie dzień przeszedł do historii jako
szczególny. Później, gdy nadawano nazwy dniom tygodnia, ten dzień został
wyszczególniony wśród pozostałych.
Dzisiaj, w zależności od rejonu świata, spotyka się bardzo różne nazwy tego dnia. W języku
hebrajskim, nazywa się go jako „Yom Rishon”, co znaczy „Dzień Pierwszy”, w
greckim, „Kyriaki”, najprawdopodobniej od „Kirie”, co znaczy „Dzień Pana”. Nie
podoba mi się nazwanie tego dnia w językach anglosaskich, jako „Sunday”, nawiązując
do „Dnia słońca”, pogańskiego bóstwa. Natomiast najbardziej podoba mi się rosyjskojęzyczna
nazwa „Woskresenje”, czyli „Zmartwychwstanie”, bo właśnie tego dnia, Jezus
wstał z martwych. Nawet komunizm nie wymazał pamiątki tego wielkiego dzieła Bożego z rosyjskiego kalendarza.
Chcę nawiązać do myśli z listu Pawła, w którym wyjaśnia znaczenie ofiary Chrytsu - „tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie jego”
(Rzym. 5:10). Skoro mamy udział
w śmierci Chrystusa, tym bardziej teraz dostępujemy udziału w życiu Jezusa Chrystusa. Apostoł
Paweł, przekonuje dalej, abyśmy tak „jak Chrystus wskrzeszony został z martwych
przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili” (Rzym. 6:4).
Mówiąc inaczej,
dzięki śmierci Chrystusa, zostaliśmy pojednani z Bogiem, zostaliśmy
usprawiedliwieni. Nie ma więc już ciążącego nad nami gniewu Bożego z powodu
naszych grzechów. Jezus wziął na Siebie „obciążający
nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i
usunął go, przybiwszy go do krzyża” (Kol.
2:14). To, co było stare, przeminęło, zostało oddalone od nas, jak wschód od
zachodu, gdyż zostaliśmy wykupieni „drogą
krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego” (1 Ptr. 1:19).W tym momencie,
gdy „nasz stary człowiek został wespół z
nim ukrzyżowany” (Rzym. 6:6), możemy
uważać się za „żyjących dla Boga w
Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (w.
11).
Nowe życie w
Chrystusie, to efekt narodzenia się na nowo. Musimy znaleźć się w Nim, aby On
mógł zamieszkać w nas. Nie można narodzić się do nowego życia, bez śmierci
starego. „Tak więc”, pisze apostoł
Paweł, „jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare
przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (2 Kor. 5:17). Pan Jezus nauczał w przypowieściach o tym samym
mówiąc: „nie wlewają wina młodego do
starych bukłaków, bo inaczej bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki niszczeją.
Ale młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a wtedy zachowuje się jedno i
drugie” (Mat. 9:17).
Pusty grób Chrystusa stał sie symbolem naszych narodzin do nowego życia.
Gdyż, jak pisał Paweł, „jeśli wrośliśmy
w podobieństwo jego śmierci, wrośniemy również w podobieństwo jego
zmartwychwstania” (Rzym. 6:5). A
udział w Jego zmartwychwstaniu, to odziedziczenie Jego natury, to udział w
życiu wiecznym. Teraz, gdy zostaliśmy już uwolnieni z grzechu, mówi apostoł
Paweł, mamy „pożytek w poświęceniu, a za
cel żywot wieczny” (w. 22).
Celem naszego
życia jest życie wieczne, które staje się dostępne dzięki łasce okazanej nam w
Jezusie Chrystusie. On wziął na Siebie nasze stare życie i pogrzebał je wraz ze
swoją śmiercia, otwierając nam drogę do narodzenia się do nowego życie przez
Swoje zmartwychwstanie. Nic z nas, wszystko otrzymujemy w darze – to jest
właśnie łaska Boża.
Moc Boża
sprawia, że „Ten, który Jezusa Chrystusa
z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który
mieszka w was” (Rzym. 8:11). Teraz,
Duch Święty w nas może nas prowadzić, napełniać, namaszczać, pocieszać, abyśmy
już nie według ciała postępowali, lecz zgodnie z nową naturą - naturą nowego człowieka
w Chrystusie. Tylko w takiej sytuacji może wypełnić się obietnica, mówiąca o
tym, że „Boska jego moc obdarowała nas
wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który
nas powołał przez własną chwałę i cnotę” (2 Ptr. 1:3).
W doczesnym
życiu dość często, gdy wypełniamy jakiś formularz, podajemy datę i miejsce
urodzenia. Skoro uważamy się za obywateli Nieba, gdyż „nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana
Jezusa Chrystusa” (Filip. 3:20),
zastanawiam się jakie miejsce narodzin na nowo wpiszemy do „niebiańskiego
paszportu”. Czy możemy z całym przekonaniem wpisać „Pusty grób Chrystusa”?
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.