Pierwsza nauki w
szkole zdobywałem na początku lat pięćdziesiątych, jestem więc człowiekiem
starej daty. Wiele pojęć, uznawanych obecnie za oczywiste, kiedyś nie były
znane, szczególnie w zakresie słownictwa. Dopiero pod koniec ubiegłego wieku
poznałem pojęcie paradygmatu, którego nie rozumiałem do końca, i obawiam się,
że nadal mam z tym kłopot.
Jest to nowe
słówko, niestety dość powszechnie używane, często dla dodania „naukowej” oprawy
dla jakiejś kwestii. Niektórzy uważają, że paradygmatem jest niepodlegająca
dyskusji prawda, stanowiąca fundament, na którym buduje się pojmowanie jakiegoś
dogmatu. Nic bardziej błędnego, gdyż paradygmatem jest kryterium przyjęte na
zasadzie konsensusu większości badaczy i podlega modyfikacjom w miarę
dokonywania nowych odkryć naukowych. Dogmat natomiast jest prawdą nie
podlegającą badaniom i dyskusji w celu zgodnego uznania go przez większość. Biblia,
jako Boże Słowo zawiera prawdy, które nie podlegają żadnym dyskusjom, gdyż są
objawione przez nieomylnego Boga.
Pan Jezus powiedział
o Sobie, w powszechnie znanym i cytowanym wersecie, że jest Prawdą - „Ja
jestem droga i prawda, i żywot” (Jan
14:6). Dlatego Piłat, gdy sądził Jezusa,
widząc i slysząc co mówił i czynił, postawił zasadnicze pytanie: „Co to jest prawda?” (Jan 18:38).
Jezus, będąc w
pełni Bogiem w ludzkim ciele, był Prawdą, mówił Prawdę i czynił tylko to, co
jest zgodne z Prawdą. Lubię pisać to słowo z dużej litery, aby w ten sposób
podkreślić fakt, iż jest to prawda absolutna, jedyna jaka istnieje, nie wymagająca
uznania przez większość – jest Prawdą, kropka. Jezus, nauczając zgromadzony
wokół siebie tłum chętnych naśladowania Go, powiedział: „Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto
jest, to jest od złego” (Mat. 5:37).
Właśnie,
wszystko, co jest niezgodne w prawdą „jest od złego”. O tym powiniśmy ciągle
pamiętać, gdyż ten zły, stara się zatruwać nasze myśli „towarem prawdopodobnym”.
Nie wiem ilu z was pamięta prostokątne tabliczki sprzedawane kiedyś w Polsce
jako produkt „czekoladopodobny”? Nie była to czekolada, lecz coś, co miało ją
zastąpić. Diabeł jest „ojcem kłamstwa”, jest przebiegły, dlatego czyni wszystko
co może, aby jego słowa i dzieła uznawano za prawdziwe. Obawiam się, że w
historii chrześcijaństwa wiele soborów i gremiów teologów dało się złapać na
przynętę pojęć „prawdopodobnych”.
Z prawdą mamy do
czynienia na każdym kroku. Dzięki Biblii, możemy łatwiej ją znaleźć, gdyż
została nam podana w sposób zrozumiały dla każdego człowieka. Problem polega na
tym, czy chcemy ją przyjąć, czy raczej wolimy szukać „prawdę”, która nam
bardziej odpowiada. Uznanie prawdy absolutnej kosztuje, i to nieraz bardzo dużo,
gdyż większość podążająca szeroką drogą, ma nad nami przewagę ilościową. Z natury
jesteśmy konformistami, to znaczy, że łatwo ulegamy presji większości. Nie lubimy
wychylać się z szeregu, dlatego wpadamy w pułapki „złego”, nie mówiąc prawdy.
No, może nie zawsze polega to na mówieniu nieprawady, częściej popełniemy „klamstwo
milczenia”, gdy staramy się nie zajmować stanowiska. Jest to nieraz wygodne,
lecz z natury jest stanięciem po stronie nieprawdy, jeśli jej nie wybierzemy.
Piłat nie czekał
na odpowiedź na pytanie o prawdę, wyszedł i późneij umył ręce. Lecz, tak naprawdę, miał na nich ślady krwi Chrystusa.
My również często
stajemy w sytuacji, gdy musimy dokonać wyboru pomiędzy prawdą i tym, co sami
unznajemy za prawdę. Pamiętam wiele sytuacji, gdy prowadziłem audycje w
polskojęzycznym radiu w Chicago. Jednym ze stałych elementów cotygodniowego
programu, którego słuchało conajmniej kilka tysięcy rodaków, był fragment
czytanego tekstu z Biblii. Uważam, że Słowo Boże jest natchnione przez Ducha
Świętego i „On, gdy przyjdzie, przekona
świat o grzechu i o sprawiedliwości, i o sądzie” (Jan 16:8). Nie musiałem długo czekać, gdyż wielu słuchaczy
wyrażało w rozmowach telefonicznych zakłopotanie, mówiąc: „Pastorze, nie wiem co zrobić, bo Biblia przekonuje mnie, że jest
inaczej,niż dotychczas wierzyłem, i nie wiem co wybrać, czy to, co jest
napisane, czy pozostać przy tradycyjnym pojmowaniu?”. Wielu obawiało się,
że jeśli staną po stronie Prawdy, zostaną odrzuceni przez swoje środowiska i
rodziny.
Osobiście
doświadczyłem w ostatnich latach czegoś podobnego. Gdy przyjąłem propozycję
służenia tutejszemu zborowi, powiedziałem kilkakrotnie: „Jeśli spodziewcie się, że będę zwiastować to, co wy chcecie usłyszeć,
a nie to co jest Prawdą, to wybraliście niewłaściwego Pastora”. Niestety,
były to słowa prorocze, gdyż po pewnym czasie musiałem dokonać wyboru.
Dla mnie, Prawda
jest czymś, co stanowi niezbite świadectwo wierności Panu. Nie wiem, czy
potrafiłbym oddać za nią życie, ale nic nie jest dla mnie ważniejsze, niż mówienie
prawdy. Jestem pod wrażeniem świadectwa, jakie zostawił po sobie Jan Chrzciciel
– „Jan wprawdzie żadnego cudu nie
uczynił, ale wszystko, cokolwiek Jan o Nim powiedział, było prawdą” (Jan 10:41).
Nie znajomość
biblijnych wersetów, lecz trwanie w Słowie świadczy o prawdziwym uczniostwie
Chrystusa, który jest Prawdą. On powiedział Żydom, którzy uwierzyli w Niego: „Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie
uczniami moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (Jan 8: 31, 32). Lecz oni nie chcieli
dokonać wyboru, woleli pozostać prze swojej „prawdzie”, dlatego Jezus nazwał
rzecz po imieniu: „Ojcem waszym jest
diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą
od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi
kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (w. 44).
Kończąc, chcę
przypomnieć stwierdzenie Salomona: „Każde
słowo Pana jest prawdziwe. On jest tarczą dla tych, którzy mu ufają” (PrzSal. 30, 5). Warto jest szukać
schronienia za Taką tarczą!
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.