Cuda zawsze wywoływały, i nadal wywołują sensacje. Ludzie chcą widzieć cuda, dla samego wrażenia, jakie to zjawisko wywołuje. Niedawno przeczytałem, że latem tego roku na Narodowym Stadionie w Warszawie, jakiś kapłan z Afryki będzie uzdrawiać chorych. Kilkanaście tysięcy wejściówek zostało już wykupionych. Zapowiada się wielkie wydarzenie – będzie można zobaczyć cuda.
Największym cudotwórcą na ziemi był Pan Jezus. Czterej ewangeliści opisali dla potomnych sporą ilość tych nadprzyrodzonych zdarzeń. Jan zamieścił w swoim raporcie o dokonaniach Jezusa taką wzmiankę: „Wiele też innych rzeczy dokonał Jezus, które, gdyby miały być spisane jedna po drugiej, mniemam, że i cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by należało napisać” (Jan 21:25). Nikt z wierzących w Boga nie kwestionuje tych dokonań, wszystkie są autentycznymi wydarzeniami, które cechuje nadprzyrodzoność. W naturalnym świecie nie miałyby one miejsca.
Cuda sprawiały, że ogromne tłumy podążały za Chrystusem. Jedynym celem dokonywania tak wielkiej ilości cudów było pragnienie oddania chwały Bogu. Gdy Pan Jezus przyszedł nad morze Galilejskie, wokół Niego zgromadziło się mnóstwo ludzi, którzy przyprowadzili ze sobą chorych, kalekich i opętanych, a „On ich uzdrowił, tak iż się lud zdumiewał, widząc, że niemi mówią, kalecy odzyskują zdrowie, chromi chodzą, ślepi widzą, i wielbili Boga Izraela” (Mat. 15:31).
Pomimo tego, że cuda jakich dokonywał Jezus, były dobrodziejstwem dla ludzi, to jednak ze strony oczekujących na nie, konieczna była wiara. Pewnien zatroskany o zdrowie syna ojciec zwrócił się z prośbą do Chrystusa: „jeżeli coś możesz, zlituj się nad nami i pomóż nam” (Mar. 9:22). Wówczas Jezus odpowiedział: „Co się tyczy tego: Jeżeli coś możesz, to: Wszystko jest możliwe dla wierzącego” (w. 23).
Lecz nie zawsze Pan Jezus domagał się spełnienia warunku wiary, aby dokonać cudu w życiu człowieka. Pewnego razu, Pan Jezus udał sie do miasteczka Nain i zanim przekroczył jego bramę, natknął się na orszak żałobny. Nikt nie prosił, nikt nie spodziewał się, aby Chrystus zwrócił swoją uwagę na pogrążoną w smutku, kroczącą za zwłokami syna wdowę. Za późno było już prosić Go o uzdrowienie, nikomu nie przyszło nawet na myśl, aby Ten, który dokonywał tak wielu cudów, mógł teraz cokolwiek zmienić. Jednakowoż, Pan Jezus nie widział żadnej przeszkody, gdyż cuda nie mają żadnych limitów, dlatego zatrzymał orszak i zbliżył się do noszy, na których leżały zwłoki. Jestem przekonany, że Pan Jezus nie czynił namaszczonej miny, nie podnosił głosu, lecz z litością w tonie rzekł cicho, gdyż nieboszczyk i tak tego nie słyszał: „Młodzieńcze, tobie mówię: Wstań” (Łuk. 7:14). Po chwili, młodzieniec siedział, później z pewnością zszedł na ziemię, podszedł do zapłakanej matki, objął ją, aby uciszyć jej żal. W obliczu tego niewątpliwego cudu, „lęk ogarnął wszystkich, i wielbili Boga, mówiąc: Prorok wielki powstał wśród nas i Bóg nawiedził lud swój. I rozeszła się o nim ta wieść po całej Judei i po całej okolicznej krainie” (w. 16,17).
Niektóre cuda, jakich dokonał Pan Jezus, przyciągały do Niego tłumy, inne nie, przynajmniej ewangeliści tego nie opisują. Celem tych nadprzyrodzonych zdarzeń nie było, jak już wspomniałem, wywoływanie sensacji, lecz oddanie chwały Ojcu. Jeśli możmy wyobrazić sobie dalszy ciąg życia tej bezimiennej wdowy z odzyskanym ze szponów śmierci synem, myślę, że nie pomylę się, gdy powiem, iż żyli w szczęściu i pomyślności, znosząc normalne trudy życia, aż smierć znów zawitała w ich progi. Być może mama pierwsza odeszła, lecz z pewnością zmartwych powstały syn kiedyś znów umarł, bez żalu, że Pana nie było, aby go podnieść ponownie z mar. Podobny los spotkał zmartwych wzbudzoną córeczkę Jaira. Łazarza, który wyszedł na swoich nogach z grobu, wynosząc ze sobą cuchnące świadectwo, że naprawdę był martwy. Z pewością podobnie zdarzyło się w życiu wielu innych zmarłych, którzy doznali tego niezwykłego przeżycia, zarówno dzięki słowom Pana Jezusa, jak i Jego apostołów, którzy w mocy Ducha Świętego wskrzesili Tabitę, Eustycha i wielu innych. Wszyscy znów umarli, niezależnie od tego, czy osobiście uwierzyli w Zbawiciela, czy też nie. Tego nie wiemy.
Cuda same w sobie nie powinny nas pociągać, lecz raczej Ten, który tego dokonuje. Za wszystkimi dziełami Chrystusa stał Ojciec i jedynie na Jego polecenie dzisiaj, Jego słudzy mogą dokonywać rzeczy niezwykłych. Z pewnością, jedynym celem zawsze będzie oddanie chwały Bogu, nigdy temu, który bezpośrednio uczestniczy w dokonaniu tego nadprzyrodzonego dzieła.
Wierzę, że epoka cudów nie skończyła się wraz ze zmartwychwstaniem Chrystusa. Kościół otrzymał polecenie składnia świadectwa w mocy Ducha Świętego, a Jego celem jest uwielbienie Boga.
Problem, z jakim się spotykamy, to odbieranie chwały dla siebie przez dokonywanie rzeczy niezwykłych. Nie chcę teraz wnikać w istotę tych dzieł, na ile są one dokonywane z udziałem Boga, a na ile są zwykłymi wydarzeniami, którym nadaje się otoczkę niezywkłości. Może innym razem więcej na ten temat. Teraz chcę jedynie zwrócić uwagę na to, że samo wydarzenie jak najbardziej cudowne, jest ograniczone i nie powinno stanowić przedmiotu uwielbienia.
Dlaczego nazwałem to rozwazanie „Tani cud”? Ponieważ cud zmartwych wzbudzenia, między innymi syna wdowy z miasteczka Nain, wywołał jedynie doczesny efekt i chwilowe zadziwienie. Po jakimś czasie, z pewnością już o tym nie mówiono, a jeśli nawet, to bez takiego lęku, jak na poczatku.
Natomiast to, co mnie naprawdę zachwyca, to fakt, że każde autentyczne nawrócenie grzesznika jest większym cudem, niż zmartwych wzbudzenie człowieka do fizycznego życia. Nawrócenie jest wzbudzeniem do życia wiecznego, które już nigdy się nie kończy. Dlaczego więc, na świadectwo nawrócenia nikogo dziś nie ogarnia lęk i ludzie nie wielbią Boga tak, jak chociażby wydarzyło się to przy bramie do miasteczka Nain? A powinno!
Widocznie świadectwo zmiany życia po nawróceniu wielu grzeszników nie jest wyraźnym poświadczeniem, że wydarzył się cud nowonarodzenia. A przecież, Jezus Chrystus „nas wyrwał z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna swego umiłowanego, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów” (Kol. 1:13,14). Nowe życie, jakie mamy od Pana Jezusa jest cudem najdroższym, gdyż On zapłacił za niego swoją świętą krwią. Apostoł Piotr, który widział wszystkie cuda dokonane rękoma Mistrza, napisał do wierzących, aby wiedzieli, „że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego” (1 Ptr. 1:18, 19). Wszystkie inne cuda blakną wobec tego największego!
To jest najdroższy cud ze wszystkich cudów. Chwała Bogu za ten niezwykły cud w moim zyciu. Niech cały świat o tym wie i wielbi Boga!
Henryk Hukisz
Wszystkie inne cuda blakną wobec tego największego! AMEN
ReplyDeleteWszystkie inne cuda blakną wobec tego największego - Amen
ReplyDelete