Ponieważ napisałem niedawno na temat tolerancji, a raczej jej braku (Czy tolerować?), wobec określonych zachowań seksualnych, śledzę burzę prasową wokoło tego tematu. Posłowi Godsonowi oberwało się, że Biblię ceni wyżej od konstutucji, sporej grupie naukowców z Poznania przypisano poziom typowy dla ciemnogrodu. Przyznaję z góry, że komentarzy pod prasowymi artykułami nie czytam, wyłącznie z powodu higieny własnego języka i umysłu. Nawet niektórzy redaktorzy posuwają się do chwytów poniżej pasa, np przypisując John’owi Godson, że jako „były pastor, przybył do Polski, aby nawracać na chrzescijaństwo”. O ile wiem, wybrał nasz kraj ze względu na poziom akademicki, aby zdobyć tutaj wykształcenie, a opócz niego, zdobył również społeczne zaufanie, i to dość sporej liczby mieszkańców Łodzi.
Tocząca się obecnie dyskusja wokół kwestii tolerowania odmienności płciowych, musi znaleźć odwołanie do faktów. Jedynie wówczas znajdzie się solidny fundament, prawdziwe spojrzenie na tę kwestię. Ponieważ główna oś podziału przebiega pomiędzy zwolennikami argumentów naukowych i biblijnych, należy przyjąć założenie, że Biblia jest doskonałym źródłem prawdy, nauka natomiast opiera się na chwilowych przekonaniach, które ciągle ulegają modyfikacjom i zmianom.
Chyba jest jeszcze wśród nas wielu, którzy w szkole byli przekonywani, ze atom jest niepodzielną cząsteczką, że metoda datowania oparta na C14, jest absolutnie pewna itd. Dzisiaj dysponujemy innym poznaniem tych „pewników” naukowych. Biblia jednak jest niezmiennym źródłem poznania od wielu tysiącleci, nic nie uległo zmianie ani odrzuceniu. Uczciwy naukowiec o tym wie, i swoje naukowe twierdzenia koryguje prawdą objawioną w Biblii.
Nie chcę przynieść uszczerbku naszej konstutucji, lecz wiemy, że po sierpniowych przemianach, dokonano również zmian w tym podstawowym tekście dla naszego narodu. Nie znajdziemy już odwołania do kierowniczej roli partii i przyjaźni ze Związkiem Radzieckim. Biblia natomiast, w jej oryginalnych językach nadal posiada dokładnie tę samą liczbę liter, co w przypadku Starego Testamentu, było zawsze pieczołowicie sprawdzane. Poza tym, Biblia posiada odniesienia do zjawisk i rzeczy jeszcze nie znanych współczesnym naukowcom. Wystarczy poczytać księgę Objawienia, aby uświadomić sobie, że przed nami jest jeszcze wiele spraw nieznanych. Zadaniem naukowców jest dokonywanie odkryć rzeczy, którch jeszcze nie można zrozumieć, nawet najtęższym umysłom.
Kościół, mam na uwadze Ciało Jezusa Chrystusa, nie jakąkolwiek denominację, bez względu na jej liczebność, ma wyznaczone zadanie przez Głowę. Tym zadaniem jest zachowanie „podwaliny prawdy”, gdyż Dom Boży „jest Kościołem Boga żywego, filarem i podwaliną prawdy” (1 Tym. 3:15). Nie jakieś gremium biskupów czy innych strażników wiary typu „Opus Dei”, lecz prawdziwy Kościół, w którym działa Duch Święty, nazwany również Duchem Prawdy, niesie w swoim poselstwie objawienie Bożej tajemnicy. Apostoł Paweł napisał, że na Kościele spoczywa zadanie zachowania prawdy, pomimo tego, że „bezsprzecznie wielka jest tajemnica”, to jednak głosimy to, „czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło” (1 Kor. 2:9).
Kwestia odmienności płciowych nie jest czymś nowym, Możemy czytać o takich zachowaniach już w starodawnej Sodomie o Gomorze. Gdy Boży posłańcy odwiedzili Lota, mieszkańcy tych miast zażądali wprost: „Gdzie są ci mężowie, którzy przyszli do ciebie tej nocy? Wyprowadź ich do nas, abyśmy z nimi poigrali” (1 Moj. 19:5). W tekście oryginalnym, podobnie oddaje to tłumaczenie angielskie, powiedziane jest: „that we may have sex with them”.
Nic więc dziwnego, że gdy Bóg podyktował Swoje prawa Mojżeszowi, aby nauczał ich obywateli narodu wybranego, znajdujemy również zakaz związków seksualnych pomiędzy osobami tej samej płci. Przykazanie Boże brzmi jednoznacznie: „Nie będziesz cieleśnie obcował z mężczyzną jak z kobietą. Jest to obrzydliwością.” (3 Moj. 18:22).
Dlatego Apostoł Paweł, pisząc pod natchnieniem Ducha Prawdy listy do wierzących w Nowym Testamencie, zachował ważność tego przykazania. Jedynie ludzie, którzy Boga odrzucają, i zamiast oddawania chwały Stwórcy, czczą przedmioty, zwierzęta i różne inne idee, zostali pozostawieni ze swoimi żądzami bez kontroli Ducha Świętego. Dlatego „kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę” (Rzym. 1:26,27).
Na marginesie tego zjawiska, chcę zwrócić uwagę na istniejące niebezpieczeństwo ucywilizowania zoofilii. Znane od wieków zachowanie w pewnych środowiskach, na przykład pasterskich, spotykane również w religiach pogańskich, w których występowała tzw. „sakralizacja” zwierząt, może odrodzić się współcześnie. Szczególnie w kraju, gdzie obecnie mieszkam, obserwuję niezdrowe zwyczaje oddawania czci pieskom, kotkom, świnkom i innych „pets”.
Pomyślmy uczciwie, jeśli dojdzie do społecznego przyzwolenia na współżycie ze zwierzętami, czy nie pojawią się „naukowcy”, którzy w imię nowoczesności i liberalizmu, przyjmą takie zachowania za normalne. Wowczas, gdy ktoś wierzący w Boga zacytuje kolejny werset z Prawa Mojżeszowego, „Nie będziesz obcował z żadnym zwierzęciem, bo przez to stałbyś się nieczysty. Także kobieta nie będzie się kładła pod zwierzę, aby się z nim parzyć. Jest to ohyda” (3 Moj. 18:23), będzie potraktowany jako zacofaniec i pozbawiony tolerancji wobec prawa do odmiennych zachowań.
Wolę być zaliczony do grona tych, którzy przyjmują Biblię jako jedyne i niezmienne źródło poznania, i na tym fundamencie budować swoje życie. Nie ważne jak potraktują mnie inni, dla których ważniejsze są „naukowe” pojęcia. Dziś takie, jutro będa już inne, dla niech to nie jest ważne, grunt, to płynąć z szerokim prądem. Warto jest jednak pamiętać, że są wprawdzie dwie drogi, szeroka i wąska, lecz Ten, który wie dokąd te drogi prowadzą, przestrzegł nas, mówiąc: „albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą” (Mat. 7:13).
Pan Jezus nie pozostawił nas bez możliwości dokonania wyboru. Powiedział również: „ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują” (w. 14).
Wybór należy do nas. Iść szeroką drogą z większością, czy wejść na wąską, lecz wiodącą do wiecznego życia z Bogiem w Jego ojczyźnie, która niewątpliwie nastanie, gdy przyjdzie właściwy moment. Może już niedługo?
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.