Samotność jest jedną z najsmutniejszych sytuacji, jakiej nikt nie życzy ani sobie, ani przyjaciołom. Jednak zdarza się, że czujemy się osamotnieni z różnych powodów i przez różne osoby.
Gdy opuszcza nas ktoś bliski i kochany z powodu odejścia do wieczności, wiemy, że nie można już odwrócić tej sytuacji, pozostaje jedynie nasza wędrówka na „drugą stronę”. Gdy opuszczają nas przyjaciele z innego powodu, szukamy przyczyny i staramy się jakoś tę sytuację naprawić, tak aby mieć ich znów blisko siebie. Jesteśmy tak stworzeni, że potrzebujemy siebie nawzajem, gdyż życie narzuca na nas swoje ciężary, których nie jesteśmy w stanie sami dźwigać.
Najtrudniej jest jednak znosić samotność, gdy wydaje nam się, że Bóg nas opuścił. Czy dziecko Boże może doświadczać takiego opuszczenia?
Pan Jezus, wisząc na krzyżu, wypowiedział słowa, które wszyscy znamy – „Eli, Eli, lama sabachtani! Co znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Mat. 27:46). Lecz wiemy, że to opuszczenie nie zostało spowodowane przez Chrystusa, to nasze grzechy, które wziął na Siebie, spowodowały taki stan. Wiemy również, iż jedynie nasz Pan mógł znieść tę samotność.
Dlaczego więc nieraz czujemy się tak, jak gdyby Bóg nas opuścił? Zadajemy sobie wówczas pytanie: “Czy Bóg może nas opuścić?”
Z pewnością, taki stan możemy odczuwać z powodu grzechu, ponieważ Bóg jest święty. Jednak, skoro za nasze grzechy umarł już Pan Jezus, ten powód zostaje usunięty. Dlatego, gdy się zdarzy, że czujemy się opuszczeni przez Boga, wówczas przypominamy sobie różne obietnice, a jest ich w Biblii sporo, które pomagają nam to odczucie przezwyciężyć.
Jakub, protoplasta narodu wybranego, podczas samotnej wędrówki do Haranu, otrzymał we śnie objawienie od Pana, że tę ziemię otrzyma w wieczne dziedzictwo. Usłyszał wówczas to wspaniałe zapewnienie – „a oto Jam jest z tobą i będę cię strzegł wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz, i przywiodę cię z powrotem do tej ziemi, bo nie opuszczę cię, dopóki nie uczynię tego, co ci przyrzekłem” (1 Moj. 28:15).
Bóg zawsze zapewniał o Swojej obecności w życiu tych, których powołał. Mojżesz doświadczał wielokrotnie takiej sytuacji, gdy z powodu odstępstwa i grzechu Izraelitów, Bóg zasłaniał swoje oblicze przed całym narodem. Jozue, który był świadkiem Bożej wierności, gdy na niego spadł obowiązek dalszego prowadzenia tego narodu, też otrzymał zapewnienie: „dopóki żyć będziesz; jak byłem z Mojżeszem, tak będę z tobą, nie odstąpię cię ani cię nie opuszczę” (Joz. 1:5).
Boży prorocy, król Dawid i inni mężowie byli w stanie wiernie wypełniać służbę Bożą, jedynie dlatego, że Pan stał przy nich, i nigdy ich nie opuszczał. Psalmista zapisał dla nas wiele wspaniałych świadectw Bożej obecności – „Bo nie opuszczasz, Panie, tych, którzy cię szukają” (Ps. 9:11). Chociaż Dawid nieraz czuł się opuszczony, to jednak gdy wołał do Pana „Nie opuszczaj mnie, Panie, Boże mój! Nie oddalaj się ode mnie!” (Ps. 38:22), doznawał pocieszenia w objęciu Boga Wszechmogącego.
Gdy Boży Syn zstąpił na ziemię, aby przybliżyć nam Boże Królestwo, „widząc lud, użalił się nad nim, gdyż był utrudzony i opuszczony jak owce, które nie mają pasterza” (Mat. 9:36). Dlatego Pan Jezus nazwał siebie Pasterzem, nawet więcej, Dobrym Pasterzem, który przyszedł szukać zgubione owieczki, mówiąc: „Ja jestem dobry pasterz i znam swoje owce, i moje mnie znają. Jak Ojciec mnie zna i Ja znam Ojca, i życie swoje kładę za owce.” (Jan 10:14,15). A skoro, cena bezgrzesznego życia została zapłacona, jak wspaniale brzmi zapewnienie Pana Jezusa: „Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej. Ojciec mój, który mi je dał, jest większy nad wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich z ręki Ojca.” (Jan 10:28,29).
Lecz grzech nadal może powodować odczucie opuszczenia, i to dobrze, bo wówczas dziecko Boże szuka przyczyny i stara się odzyskać pewność. Apostoł Jan nauczał później wierzących, zwracając się do nich „dziateczki”, że „jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości” (1 Jan 1:9). Wiemy, że ofiara Syna Bożego dokonała doskonałego oczyszczenia, na którym opiera się pewność Bożej obecności, a nie na naszych odczuciach. Te odczucia, jak wcześniej napisałem, są dobre, bo prowadzą do pokuty, wyznania i oczyszczenia naszych sumień.
Zdarza się jednak, że odczucie opuszczenia nas przez Boga spowodowane jest naszym wewnętrznym buntem, gdy sprawy dzieją się inaczej, niż się spodziewaliśmy. Czujemy się wówczas podobnie jak Jonasz, któremu „bardzo się to nie podobało” (Jon. 4:1), że Bóg nie zniszczył Niniwy. Gdy usiadł pod krzewem rycynowym rozgniewany na Boga, wołał: „Panie, zabierz moją duszę, bo lepiej mi umrzeć aniżeli żyć” (w. 3).
Bóg jest miłością, i Jego pragnieniem jest zachować a nie niszczyć. On zapewnia nas, o Swojej wierności i obecności, ustami proroka Izajasza, odpowiadając na retoryczne pytanie: „Czy kobieta może zapomnieć o swoim niemowlęciu i nie zlitować się nad dziecięciem swojego łona?” (Izaj. 49:15).
Odpowiedź jest jednoznaczna: „A choćby nawet one zapomniały, jednak Ja ciebie nie zapomnę”
Wystarczy, że Pan Jezus doznał opuszczenia na krzyżu. Bóg nas nigdy nie opuści, gdyż cena przelanej niewinnej krwi Jego Syna jest zbyt droga.
Bóg Wszechmogący mówi dziś do nas: „Ja jestem Bogiem i nadal nim będę, a nie ma nikogo, kto by mógł wyrwać z mojej ręki. Gdy ja coś czynię, któż to zmieni?” (Izaj. 43:13).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.