Każdy ma swoich bohaterów, których podziwia,
naśladuje i dochowuje im wierności. Z mojej młodości zapamiętałem kilku, były
to najczęściej osoby występujące w powieściach Karola Maya, Jacka Londona,
Marka Twaina czy Henryka Sienkiewicza. Wśród nich znalazł swoje zaszczytne
miejsce również apostoł Paweł.
Zanim narodziłem się na nowo, wśród wielu
książek, jakie czytałem znajdował się również Nowy Testament. Pamiętam jeszcze
dzisiaj, gdy kontynuowałem lekturę pod kołdrą przy latarce na płaskie baterie,
aby nie przeszkadzać innym w rodzinnej sypialni. Biblię czytałem bardziej dla
moich rodziców, gdyż takie było ich życzenie, niż z potrzeby zaspokojenia
duchowego głodu. Nie rozumiałem wówczas większości tego, co czytałem na
stronicach Nowego Testamentu, lecz moją uwagę przyciągała postać apostoła
Pawła. Dlatego też, najczęściej czytałem Dzieje Apostolskie, gdyż w tej księdze
coś się działo. Byłem zafascynowany podróżami, wydarzeniami w miastach, gdy
docierał do nich mój bohater i wywoływał w nich wielkie poruszenia - od podziwu
dla jego nauki do szalonej nienawiści wywołanej zazdrością. Najbardziej
podziwiałem pewność i spokój, jakie zachowywał Paweł na okręcie wiozącym go do
Rzymu jako więźnia. Pomimo kajdan na swych rękach i nogach, jego serce było
pełne nadziei gdy zapewniał innych , że „mimo
obecnego położenia wzywam was, abyście byli dobrej myśli; bo nikt z was nie
zginie, tylko statek” (DzAp. 27:22).
Wprawdzie nie rozumiałem wówczas w pełni słów,
jakimi mój bohater uzasadniał swoją pewność gdy mówił: „Albowiem tej nocy stanął przy mnie anioł tego Boga, do którego należę
i któremu cześć oddaję, i rzekł: Nie bój się, Pawle; przed cesarzem stanąć
musisz i oto darował ci Bóg wszystkich, którzy płyną z tobą.” (w. 23, 24). Dopiero później, gdy sam
swoje życie oddałem w ręce Pana Jezusa, zrozumiałem ich znaczenie.
Dlatego, gdy nawróciłem się do Boga, z wielką
gorliwością zacząłem czytać listy apostoła Pawła, gdyż chciałem poznać lepiej
mojego bohatera. Gdy później myślałem już o podjęciu służby w Bożym Kościele,
chciałem wzorować się na tym wiernym i oddanym całkowicie Bogu słudze. Jego
słowa stawały się hasłami wskazującymi mi zadania i sposób ich realizowania.
Niektóre wersety wielokrotnie podkreślane różnymi kolorami powodowały
wcześniejsze zużycie się mojej Biblii. Zauroczony niejednokrotnie wypowiedziami
apostoła Pawła, byłem gotowy ślubować mu gotowość pójścia z nim do więzienia,
nawet na szafot.
Zawsze chciałem, tak jak Paweł, móc powiedzieć o
sobie – „Z Chrystusem jestem
ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie
moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał
samego siebie za mnie” (Gal. 2:20).
To były wielkie słowa wskazujące na styl życia, w którym znaczenie miał jedynie
krzyż, czyli gotowość pójścia na całego dla Pana. W takim nastawieniu do życia
nie ma miejsca na swoje własne cele i wartości, gdyż jak powiedział Paweł: „niech mnie Bóg uchowa, abym miał się
chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez
którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja dla świata” (Gal. 6:15).
Zawsze byłem pełen podziwu dla bezkompromisowej
postawy mojego biblijnego bohatera. Zawsze był gotowy udzielić właściwej
odpowiedzi zgodnej z powołaniem do zwiastowania ewangelii. Nigdy się jej nie
wstydził, ponieważ nie wstydził się swojego Pana, któremu służył z wiernością
sługi, niewolnika nawet, jak to często określał w listach do zborów. Dlatego
mógł szczerze napisać: „Albowiem nie wstydzę
się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto
wierzy” (Rzym. 1:16).
Muszę przyznać, że nieraz nie mogłem zrozumieć
tego, co Apostoł Paweł pisał o sobie. Największy problem przysparzał
szczególnie jeden werset, w którym Paweł wyznaje młodemu Tymoteuszowi, „że odwrócili się ode mnie wszyscy, którzy
są w Azji” (2 Tym. 1:15). Gdy po
raz pierwszy zwróciłem swoją uwagę na te słowa, zawołałem: „Jak to, takiego wielkiego bohatera opuścili?” Nie mogłem
wprost uwierzyć, że jest to poprawnie przetłumaczone. Lecz gdy przeczytałem pod
koniec tego listu, że „w pierwszej
obronie mojej nikogo przy mnie nie było, wszyscy mnie opuścili” (2 Tym. 4:16), uwierzyłem, że naprawdę
tak było, chociaż ciągle nie mogłem się z tym pogodzić.
Przypominam sobie wydarzenie z życia innego
bohatera biblijnego, jakim z pewnością jest król Dawid. Zanim mógł spokojnie
zasiąść na tronie zgodnie z Bożym powołaniem, musiał uciekać i ukrywać się,
nawet u zagorzałych wrogów Izraela. Gdy pewnego razu powracał z wojennej
wyprawy do swojego schronienia w miasteczku Syklag, zastał je splądrowane i
spalone, a ludzi i rodzinę uprowadzonych. Wówczas Dawid „znalazł się w wielkim niebezpieczeństwie, gdyż lud zamierzał go
ukamienować. Wszyscy bowiem byli rozgoryczeni z powodu straty swoich synów i
córek” (1 Sam. 30:6).
Podobnie jak Dawid w tym momencie, tak samo i
apostoł Paweł, ci wielcy bohaterowie opuszczeni przez tych, którym służyli,
których nauczali Bożych prawd, pokładali pełną ufność w Panu, którego znali
osobiście. Dawid „pokładał zaufanie
swoje w Panu, swoim Bogu” (1 Sam.
30:6), Paweł też wyznał, że „Pan
stał przy mnie i dodał mi sił, aby przeze mnie dopełnione było zwiastowanie
ewangelii” (2 Tym. 4:17).
Gdy chcemy wzorować się na bohaterach, musimy być
gotowi również znosić podobne doświadczenia, jakie i oni przechodzili. Dzisiaj,
gdy przypominam sobie moich bohaterów, potrafię lepiej rozumieć to, co mnie
spotyka w życiu. Chociaż jest mi zawsze daleko do apostoła Pawła, lecz ta
sytuacja stawia mnie w niezręcznym położeniu, gdyż Paweł został opuszczony
przez wszystkich, no może z wyjątkiem Onezyfora, o którym napisał, że „mnie często pokrzepiał, a więzów moich się
nie wstydził” (2 Tym. 1:16).
Spotkały mnie również takie sytuacje, gdy ci, którzy deklarowali swoją przyjaźń, stanęli przeciwko mnie w trudnych momentach. Lecz jestem w lepszej sytuacji niż apostoł Paweł, gdyż wiem, że nadal
wielu przyjaciół, nie tylko "fejsbukowych" stoi przy mnie. Mam nadzieję, że jest ich nawet więcej, gdyż niektórzy wolą się do tego nie przyznawać. Z taką przyjaźnią bywa tak, jak
z pogodą - zapowiadano piękny słoneczny dzień, a okazało się, że było
pochmurnie i padał przelotny deszcz.
Lecz mogę z głębokim przekonaniem wyznać wraz z
moim biblijnym bohaterem, że „wiem, komu
zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi
powierzono” (2 Tym. 1:12).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.