Monday, February 25, 2013

Samotny bohater

Każdy ma swoich bohaterów, których podziwia, naśladuje i dochowuje im wierności. Z mojej młodości zapamiętałem kilku, były to najczęściej osoby występujące w powieściach Karola Maya, Jacka Londona, Marka Twaina czy Henryka Sienkiewicza. Wśród nich znalazł swoje zaszczytne miejsce również apostoł Paweł.

Zanim narodziłem się na nowo, wśród wielu książek, jakie czytałem znajdował się również Nowy Testament. Pamiętam jeszcze dzisiaj, gdy kontynuowałem lekturę pod kołdrą przy latarce na płaskie baterie, aby nie przeszkadzać innym w rodzinnej sypialni. Biblię czytałem bardziej dla moich rodziców, gdyż takie było ich życzenie, niż z potrzeby zaspokojenia duchowego głodu. Nie rozumiałem wówczas większości tego, co czytałem na stronicach Nowego Testamentu, lecz moją uwagę przyciągała postać apostoła Pawła. Dlatego też, najczęściej czytałem Dzieje Apostolskie, gdyż w tej księdze coś się działo. Byłem zafascynowany podróżami, wydarzeniami w miastach, gdy docierał do nich mój bohater i wywoływał w nich wielkie poruszenia - od podziwu dla jego nauki do szalonej nienawiści wywołanej zazdrością. Najbardziej podziwiałem pewność i spokój, jakie zachowywał Paweł na okręcie wiozącym go do Rzymu jako więźnia. Pomimo kajdan na swych rękach i nogach, jego serce było pełne nadziei gdy zapewniał innych , że „mimo obecnego położenia wzywam was, abyście byli dobrej myśli; bo nikt z was nie zginie, tylko statek” (DzAp. 27:22).
Wprawdzie nie rozumiałem wówczas w pełni słów, jakimi mój bohater uzasadniał swoją pewność gdy mówił: „Albowiem tej nocy stanął przy mnie anioł tego Boga, do którego należę i któremu cześć oddaję, i rzekł: Nie bój się, Pawle; przed cesarzem stanąć musisz i oto darował ci Bóg wszystkich, którzy płyną z tobą.” (w. 23, 24). Dopiero później, gdy sam swoje życie oddałem w ręce Pana Jezusa, zrozumiałem ich znaczenie.
Dlatego, gdy nawróciłem się do Boga, z wielką gorliwością zacząłem czytać listy apostoła Pawła, gdyż chciałem poznać lepiej mojego bohatera. Gdy później myślałem już o podjęciu służby w Bożym Kościele, chciałem wzorować się na tym wiernym i oddanym całkowicie Bogu słudze. Jego słowa stawały się hasłami wskazującymi mi zadania i sposób ich realizowania. Niektóre wersety wielokrotnie podkreślane różnymi kolorami powodowały wcześniejsze zużycie się mojej Biblii. Zauroczony niejednokrotnie wypowiedziami apostoła Pawła, byłem gotowy ślubować mu gotowość pójścia z nim do więzienia, nawet na szafot.
Zawsze chciałem, tak jak Paweł, móc powiedzieć o sobie – „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie” (Gal. 2:20). To były wielkie słowa wskazujące na styl życia, w którym znaczenie miał jedynie krzyż, czyli gotowość pójścia na całego dla Pana. W takim nastawieniu do życia nie ma miejsca na swoje własne cele i wartości, gdyż jak powiedział Paweł: „niech mnie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja dla świata” (Gal. 6:15).
Zawsze byłem pełen podziwu dla bezkompromisowej postawy mojego biblijnego bohatera. Zawsze był gotowy udzielić właściwej odpowiedzi zgodnej z powołaniem do zwiastowania ewangelii. Nigdy się jej nie wstydził, ponieważ nie wstydził się swojego Pana, któremu służył z wiernością sługi, niewolnika nawet, jak to często określał w listach do zborów. Dlatego mógł szczerze napisać: „Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy” (Rzym. 1:16).
Muszę przyznać, że nieraz nie mogłem zrozumieć tego, co Apostoł Paweł pisał o sobie. Największy problem przysparzał szczególnie jeden werset, w którym Paweł wyznaje młodemu Tymoteuszowi, „że odwrócili się ode mnie wszyscy, którzy są w Azji” (2 Tym. 1:15). Gdy po raz pierwszy zwróciłem swoją uwagę na te słowa, zawołałem: „Jak to, takiego wielkiego bohatera opuścili?”  Nie mogłem wprost uwierzyć, że jest to poprawnie przetłumaczone. Lecz gdy przeczytałem pod koniec tego listu, że „w pierwszej obronie mojej nikogo przy mnie nie było, wszyscy mnie opuścili” (2 Tym. 4:16), uwierzyłem, że naprawdę tak było, chociaż ciągle nie mogłem się z tym pogodzić.  
Przypominam sobie wydarzenie z życia innego bohatera biblijnego, jakim z pewnością jest król Dawid. Zanim mógł spokojnie zasiąść na tronie zgodnie z Bożym powołaniem, musiał uciekać i ukrywać się, nawet u zagorzałych wrogów Izraela. Gdy pewnego razu powracał z wojennej wyprawy do swojego schronienia w miasteczku Syklag, zastał je splądrowane i spalone, a ludzi i rodzinę uprowadzonych. Wówczas Dawid „znalazł się w wielkim niebezpieczeństwie, gdyż lud zamierzał go ukamienować. Wszyscy bowiem byli rozgoryczeni z powodu straty swoich synów i córek” (1 Sam. 30:6).
Podobnie jak Dawid w tym momencie, tak samo i apostoł Paweł, ci wielcy bohaterowie opuszczeni przez tych, którym służyli, których nauczali Bożych prawd, pokładali pełną ufność w Panu, którego znali osobiście. Dawid „pokładał zaufanie swoje w Panu, swoim Bogu” (1 Sam. 30:6), Paweł też wyznał, że „Pan stał przy mnie i dodał mi sił, aby przeze mnie dopełnione było zwiastowanie ewangelii” (2 Tym. 4:17).
Gdy chcemy wzorować się na bohaterach, musimy być gotowi również znosić podobne doświadczenia, jakie i oni przechodzili. Dzisiaj, gdy przypominam sobie moich bohaterów, potrafię lepiej rozumieć to, co mnie spotyka w życiu. Chociaż jest mi zawsze daleko do apostoła Pawła, lecz ta sytuacja stawia mnie w niezręcznym położeniu, gdyż Paweł został opuszczony przez wszystkich, no może z wyjątkiem Onezyfora, o którym napisał, że „mnie często pokrzepiał, a więzów moich się nie wstydził” (2 Tym. 1:16).
Spotkały mnie również takie sytuacje, gdy ci, którzy deklarowali swoją przyjaźń, stanęli przeciwko mnie w trudnych momentach. Lecz jestem w lepszej sytuacji niż apostoł Paweł, gdyż wiem, że nadal wielu przyjaciół, nie tylko "fejsbukowych" stoi przy mnie. Mam nadzieję, że jest ich nawet więcej, gdyż niektórzy wolą się do tego nie przyznawać. Z taką przyjaźnią bywa tak, jak z pogodą - zapowiadano piękny słoneczny dzień, a okazało się, że było pochmurnie i padał przelotny deszcz.
Lecz mogę z głębokim przekonaniem wyznać wraz z moim biblijnym bohaterem, że „wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono” (2 Tym. 1:12).
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.