W prawdzie dopiero rozpoczyna się lato, a do żniw
daleko, lecz skojarzenie z dożynkami zrodziło się w czasie oglądania lokalnych
wiadomości.
Wczoraj, w Chicago świętowano. Jeden z głównych
kanałów informacyjnych "ABC 7 News" poinformował, że w uroczystości udział wziął mer
miasta i „top cap”, czyli szef policji, a w jednym z kościołów, najbardziej
zaangażowanych w walkę z przemocą w Chicago, odbyła się specjalna celebracja poświęcona temu wydarzeniu. Szczególną okazją do tak uroczystego świętowania,
był okres 48 godzin bez ulicznej strzelaniny. Problem przemocy na chicagowskich
ulicach spędza sen z powiek władzom tego ogromnego miasta. Gangi uliczne
opanowują coraz większą cześć tej aglomeracji, przenosząc się do północnych
dzielnic, gdzie dotychczas panował względny spokój.
Okres dwóch dób bez strzelaniny na ulicach
wzbudził nadzieję na odwrót w tym katastrofalnym pędzie do zabijania niewinnych
dzieci, głównie wśród afro-amerykańskiej części tego społeczeństwa. Trend do
zdobywania ulicznej władzy nad wieloma regionami Chicago, teraz opanowuje
ciągle roznącą część ludności latynoskiej. Pojawiły się już pomysły, aby
wprowadzić siły wojskowe na ulice najbardziej niebezpiecznych części Chicago.
Dlaczego o tym piszę? Poruszyła mnie wielka gala,
z jaką mówiono w dwóch spokojnych dniach na ulicach miasta, w którym ludzie
przyzwyczaili się już do informacji o codziennych strzelaninach w porachunkach
pomiędzy gangami. Wiele organizacji społecznych stara się walczyć z tym
problemem, lecz bez wielkich rezultatów, Prawie każde wiadomości w lokalnej
telewizji rozpoczynają się doniesieniami o kolejnych ofiarach. Członkowie
gangów, bez skrupułów sięgają po broń, aby zabijać swoich przeciwników.
Należałoby zadać proste pytanie: „Skąd bierze się
ta przemoc?” Uważam, że wystarczy przyjrzeć się codziennym życiu młodych ludzi,
a nawet, jeszcze dzieci. Gry komputerowe, które obecnie dostępne są już nie
tylko w domowym komputerze. Lecz znajdują się w każdym smartfonie, inspirują do
stosowania przemocy. Począwszy od „angry birds”, do krwawych jatek w bardziej
skomplikowanych grach, już małe dzieci uczą się zdobywać przewagę poprzez
zabijanie. Współczesne filmy są największym źródłem przemocy. Wystarczy
obejrzeć chociażby kilka „trailerów” najnowszych produktów z Hollywood, aby
przerazić się tym, czym karmi się umysły widzów tych filmów.
Jedna z najbardziej oczywistych prawd brzmi: „Co człowiek sieje, to będzie zbierać”.
Apostoł Paweł, pisząc do ludzi wierzących, wskazywał na tę prostą zasadę.
Apostoł, pisząc o trosce o nasze duchowe życie, abyśmy zawczasu zwracali swoją
uwagę na źródło inspiracji, gdyż „Bóg się nie da z siebie naśmiewać;
albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie” (Gal. 6:7). To prawo jest bezwzględne w swoich skutkach, i każdy „kto
sieje dla ciała swego, z ciała żąć będzie skażenie, a kto sieje dla Ducha, z
Ducha żąć będzie żywot wieczny” (w.
8).
Jeżeli do serc i umysłów dzieci i ludzi młodych zasiewa
się przemoc, jeśli oswaja się ich oczy z widokiem krwi i przemocy, to czegóż
można się spodziewać później w ich życiu? Nie pomoże żadna prewencja, ani
oddziały wojska na ulicach naszych miast – żniwa pokażą w swoim zbiorze, jakie
ziarno zostało zasiane.
Pan Jezus, najlepszy znawca ludzkiej natury,
odwoływał się również do tego prawa. Gdy przestrzegał swoich słuchaczy i
naśladowców przed fałszywymi prorokami, mówił: „Po ich owocach poznacie ich.
Czyż zbierają winogrona z cierni albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo
wydaje dobre owoce, ale złe drzewo wydaje złe owoce” (Mat. 7:16,17). Później, apostoł Paweł uzupełnił tę myśl, wskazując
na powszechność zła w ludzkich sercach, gdy pisał, że „nie ma ani jednego
sprawiedliwego, nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by szukał Boga; wszyscy
zboczyli, razem stali się nieużytecznymi, nie masz, kto by czynił dobrze, nie
masz ani jednego” (Rzym. 3:10-12).
Żaden człowiek nie jest w stanie dokonać z siebie
przemiany własnej natury, tak, aby pochwalić się przed Bogiem dobrym owocem.
Dlatego Pan Jezus, jako najlepszy Nauczyciel, pouczał każdego, nawet znawców
Bożych Praw, że „jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć
Królestwa Bożego” (Jan 3:3).
Nawet miłość, do której dowołuje się większość ludzi, że „all you need is love”, bez odrodzenia z Ducha Świętego, nie jest
tym owocem, jakim można się szczycić. Apostoł Piotr, wierny uczeń Pana Jezusa,
pisał pod koniec swego życia: „umiłujcie czystym sercem jedni drugich
gorąco, jako odrodzeni nie z nasienia skazitelnego, ale nieskazitelnego, przez
Słowo Boże, które żyje i trwa” (1
Ptr. 1:22,23). Bez odrodzenia, jakie może sprawić w nas jedynie
nieskazitelne nasienie, jakim jest jedynie Słowo Boże, nie można oczekiwać na
prawdziwe żniwa, gdyż zbierać będziemy jedynie to, co zostało posiane.
Apostoł Jan, znany jako „apostoł miłości”,
zachęcał do prawdziwej miłości, jaką możemy posiąść poprzez narodzenie się z
Boga. Jan pisał wprost: „Kto z Boga się narodził, grzechu nie popełnia, gdyż
posiew Boży jest w nim, i nie może grzeszyć, gdyż z Boga się narodził” (1 Jan 3:9).
Bez tego „Bożego posiewu”, nie ma możliwości,
aby w życiu pojawił się dobry owoc. Nawet, jeśli przez dwie doby nie padł ani
jeden strzał nienawiści na ulicach Chicago, nie ma powodu do świętowania. Po
tej wiadomości, jaką rozpocząłem to rozważanie, została podana następna, że od
kul z broni w rękach członków gangu, zginęła kolejna osoba, a kilka zostało
rannych. Te „dożynki” świętowania spokoju na ulicach Chicago, okazały się
fałszywe.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.