Troska jest naturalną cechą naszego życia. Matka
troszczy się o swoje dzieci, karmi je i ubiera. Ojciec troszczy się o to, aby
było gdzie mieszkać i aby można było położyć coś na stole. Jak więc mamy
zrozumieć słowa Pana Jezusa: „Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie
jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać
będziecie” (Mat. 6:25)?
Troska jest często kojarzona z niepokojem wywołanym trudnościami, jakie napotykamy w różnych życiowych sytuacjach. Dlatego często troskę
nazywamy zmartwieniem lub zakłopotaniem, jakich raczej nie powinniśmy doświadczać. Ale troska, to przede wszystkim dbałość, to
zwykłe zabieganie o normalny bieg spraw w naszym życiu. Tak najczęściej określamy opiekę, jaką powinniśmy okazywać wobec wartości, których nie chcemy stracić.
Umiłowanie wygody i komfortu sprawia, że zaniedbujemy troszczenie się o rzeczy, jakie posiadamy. Dlatego we współczesnym skomercjalizowanym świecie,
coraz częściej jesteśmy kuszeni uwolnieniem od troski. W sklepie, sprzedawca
przekonuje nas, że oferowany artykuł jest „care free”, czyli wolny od
jakichkolwiek zmartwień. Ma to świadczyć o bezawaryjnym działaniu, lecz to nie
oznacza, że nie musimy zapoznać się z instrukcją obsługi, aby używać zgodnie z
warunkami określonymi przez producenta. Szczególnie troszczymy się o rzeczy drogocenne, gdyż nie chcemy ich popsuć i stracić.
Pan Jezus, w zacytowanym we wstępie zdaniu, nie zwalnia
nas z troski, lecz ustanawia priorytety według Bożej skali wartości. W
następnych zdaniach, Chrystus wskazuje na najwyższą wartość, jaką jest Królestwo
Boże. Jeśli znajdziemy się już w tym Królestwie, wszystko inne będzie dodane nam
jako błogosławieństwo Króla. Jezus mówi wyraźnie: „Ale szukajcie najpierw
Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego...” (Mat. 6:33). Czyli jest coś, o co musimy zatroszczyć się przed
wszystkim innym, czyli o Boże Królestwo, o to, aby w nim się znaleźć. Z takim pytaniem przyszedł do Pana Jezusa Nikodem, aby się upewnić, że jest w Bożym Królestwie. Chrystus wyjaśnił mu, w jaki sposób może posiąść tę najwyższą wartość, mówiąc: „Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może
wejść do Królestwa Bożego” (Jan 3:5).
Marta, siostra Marii i Łazarza, troszczyła się bardziej o rzeczy znajdujące się
poniżej troski o jej duszę, dlatego Pan Jezus powiedział jej: „Marto, Marto,
troszczysz się i kłopoczesz o wiele rzeczy” (Łuk. 10:41). Maria natomiast, zatroszczyła się przede wszystkim o
„chleb z nieba”, i słuchała Słowa Bożego, dlatego Jezus to pochwalił mówiąc, że
„dobrą cząstkę wybrała, która nie będzie jej odjęta” (w. 42).
Słowo Boże wzywa nas do czujności i
troszczenia się o nasze życie z Bogiem. Nowe życie, jakie otrzymaliśmy z łaski,
absolutnie darmo, jest skarbem najdroższym, o który musimy troszczyć się, aby
go nie stracić. Autor Listu do Hebrajczyków wzywa ludzi wierzących do szczególnej
troski o zachowanie Słowa Bożego w codziennych życiu, aby nie zejść z jedynej
drogi, która prowadzi do Ojca. Są to słowa przestrogi - „Dlatego musimy tym
baczniejszą zwracać uwagę na to, co słyszeliśmy, abyśmy czasem nie zboczyli z
drogi” (Hebr. 2:1). Czym jest „zwracanie
bacznej uwagi”, jak nie stałą troską o utrzymanie się na właściwym kursie w naszej
wędrówce przez życie. Słowo Boże jest naszym kompasem, jest wskazówką od samego
Króla, jak mamy poruszać się w Jego Królestwie. Jeśli zaczniemy beztrosko
traktować Jego ostrzeżenia o niebezpieczeństwach i diabelskich zasadzkach, zboczymy
z drogi, prowadzącej do celu. Oryginalne słowo „pararueo” znaczy „przepłynąć
obok”, lub „beztrosko przejść obok”.
Jeśli żaglowiec, który jest pędzony siłą wiatru, znajdzie się w bezwietrznej strefie, to zacznie dryfować, kierowany siłą prądów
morskich. Podobnie jest z naszym życiem, które jest „napędzane” siłą Ducha
Świętego. Jezus powiedział Nikodemowi, że ten, kto narodzi się na nowo, poddany
zostanie działaniu Ducha, który jak wiatr „wieje, dokąd chce” (Jan 3:8).
Apostoł Paweł nauczał ludzi odrodzonych z Ducha,
że w ich życiu działać będą dwie przeciwne sobie siły napędowe – „ciało
pożąda przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne,
abyście nie czynili tego, co chcecie” (Gal.
5:17). Jeśli nie poddamy się działaniu „wiatru” Ducha Świętego, to inna siła
zepchnie naszą łódź życia na mieliznę. Gdy natomiast „Duch was prowadzi” (w. 18),
jesteśmy wówczas zdolni wydawać owoc Ducha. Naszą troską jest więc dokonanie wyboru, jaka siła będzie napędzać naszą łódź.
Do troski o rozwój naszego życia z Bogiem wzywa
nas również apostoł Piotr słowami: „dołóżcie wszelkich starań i
uzupełniajcie waszą wiarę cnotą, cnotę poznaniem, poznanie powściągliwością,
powściągliwość wytrwaniem, wytrwanie pobożnością, pobożność braterstwem,
braterstwo miłością” (2 Ptr. 1:5-7).
Wierzę, że ta dość długa lista dodawanych wartości sprawi, że osiągniemy żywą wiarę, gdyż „wiara, jeżeli nie ma uczynków, martwa jest sama w sobie” (Jak. 2:17). Piotr mówi z całym przekonaniem,
że musimy mocno „zaprzeć się” w pozycji, jaką otrzymaliśmy od Pana, ponieważ Boży
przeciwnik wysyła swoich agentów, aby nas zepchnęli na manowce – „umiłowani,
wiedząc o tym wcześniej, miejcie się na baczności, abyście, zwiedzeni przez
błędy ludzi nieprawych, nie dali się wyprzeć z mocnego swego stanowiska” (2 Ptr. 3:17).
Na koniec, spójrzmy jeszcze na to, z jaką troską
apostoł Paweł dbał o swoje życie, wzorując się na sportowcu – „umartwiam
ciało moje i ujarzmiam, bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie
był odrzucony” (1 Kor. 9:27). Dlatego
zachęcał też Tymoteusza, swego duchowego syna: „O to się troszcz, w tym
trwaj, żeby postępy twoje były widoczne dla wszystkich” (1 Tym. 4:15).
Obyśmy nie ulegli ułudzie beztroskiego życia, i
dali się zepchnąć na cielesną mieliznę. Wielu żeglarzy wyposaża swoje żaglówki
w małe silniki, aby dopłynąć do brzegu, w sytuacji, gdy ucichnie wiatr. Lecz pamiętajmy, że własną pomysłowością
nie zastąpimy nigdy „wiatru” Ducha Świętego. Jedynie ten święty wiatr jest w stanie doprowadzić nas do domu Ojca.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.