W okresie przedświątecznym w Stanach Zjednoczonych każdego roku odgrzewana jest dyskusja na temat pozdrawiania się zwrotem „Happy Holidays”, czy tradycyjnym „Merry Christmas”. Pamiętam czas, gdy w niektórych sklepach wręcz zabroniono personelowi mówić „Merry Christmas”, aby nie obrażać uczuć klientów o innych poglądach religijnych niż chrześcijańskie. W odwecie, w mediach społecznościowych prowadzono wówczas kampanie wzywające do bojkotowania takich sklepów.
W Polsce, o ile pamiętam, nikt nie robi wielkiego problemu, gdy zamiast „Wesołych Świąt” ktoś powie: „Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia”. Natomiast prawie obowiązkowo należy łamać się opłatkiem, bez względu na to czy spotkanie wigilijne zorganizuje jakaś wspólnota religijna, szef biznesu, czy partia polityczna. Pamiętam, że w Polsce nawet w czasach tzw. komunizmu, łamanie opłatka należało do obowiązkowej tradycji, bez względu na przekonania religijne, czy polityczne. Po prostu, górowała tradycja i przekonany jestem, że nadal w tych sytuacjach chodzi jedynie o zachowanie zwyczaju.
Nie sądzę, że dla odrodzonego z Ducha chrześcijanina, istotne będzie to, jakimi słowami zostanie pozdrowiony przez załogę sklepu. Tak samo, jeśli chodzi o dokładną datę tego święta. Bo przecież, prawdę mówiąc, że ani słowa pozdrowienia, ani data czy nawet zwyczaj obchodzenia pamiątki narodzin Pana Jezusa, nie odgrywają istotnej roli w prawdziwej pobożności.
Apostoł Paweł pisał do wierzących w Kolosach, do "do świętych i wiernych braci w Chrystusie" (Kol. 1:2), że istotą sprawy jest jedynie Chrystus. Pisał: „Niech więc nikt was nie osądza z powodu jedzenia i picia, czy też świąt, nowiu lub szabatów. To wszystko jest cieniem rzeczy, które mają nastąpić, rzeczywistością zaś jest Chrystus” (Kol. 2:16,17).
Skoro rzeczywistością jest Chrystus, to wszystko inne jest jedynie cieniem. I tu chciałbym zwrócić uwagę, że wszędzie tam, gdzie jest światło, rzeczywiste źródło istnienia i poznania, pojawia się też cień. Normalka, powiedzą współcześnie młodzi ludzie, lecz nikt nie zadowoli się cieniem, jeśli szuka światła. I gdy już je znajdzie, cień nie będzie czymś istotnym, o co warto kruszyć kopie, czynić podziały, czy nawet obrażać rozumiejących inaczej.
W Kolosach byli ludzie, z pewnością byli to „święci i wierni bracia w Chrystusie”, którzy bardziej zajmowali się cieniem, niż rzeczywistością. Dla nich ważniejsi byli aniołowie, niż poselstwo z jakim przyszli, chlubili się postami a nie pokorą, jaką winni okazywać wobec bliźnich, przechwalali się znajomością litery Zakonu a nie owocem Ducha Świętego, przeciwko któremu, Zakon już nie ma znaczenia (Gal. 5:23). Tym ludziom Paweł starał się przypomnieć fakt, że teraz mają Chrystusa, w którym " mieszka cieleśnie cała pełnia boskości i w Nim macie pełnię" (Kol. 2:9,10). Skoro ktoś ma pełnię życia i poznania, skoro został już uwolniony od ciężaru spełniania niewykonalnych przepisów Zakonu, to nie powinien już przywiązywać uwagi do cienia.
Z politowaniem przysłuchuję się dyskusjom i udowadnianiom, że te święta są wzorowane na pogańskim święcie słońca, że choinka została przyniesiona z pogańskich lasów dawnej Germanii, że... itd. Niby czemu ma służyć ta dyskusja czy publiczne deklaracje na Facebook’u, że ktoś nie będzie obchodzić tradycyjnych świąt, bo takowe są bałwochwalstwem. Chyba tylko jednemu, aby pokazać innym, że jest się lepszym od najlepszych, że ma się rację. Jest to najzwyklejsze przechwalanie się przed drugimi, co niezbicie świadczy o cielesności.
Znów odwołam się do Apostoła Pawła, który mógłby chlubić się doświadczeniami, o jakich my nawet nie marzymy. Jakże inny mamy obraz tego pokornego sługi Bożego, gdy czytamy o jego przeżyciach, jakie miał w Panu. Nawet nie pisał o sobie samym, lecz że zna człowieka, który "został porwany do raju i usłyszał niewyrażalne słowa, jakich nie godzi się człowiekowi wypowiadać" (2 Kor. 12:4). Dlatego dalej napisał, że jeśli mógłby się czymś pochwalić, to "najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa" (2 Kor. 12:9).
Nawiązując do zwyczaju obchodzenia Pamiątki Narodzin Chrystusa, niech nikt nie wykorzystuje znów corocznej okazji, aby pokazać, że lepiej niż inni wie, że lepiej od innych oddaje cześć Chrystusowi, gdyż w ten sposób w centrum tworzonej szopki umieszcza siebie samego.
Apostoł Paweł radzi: „Niech wasze myślenie będzie myśleniem Chrystusa Jezusa. On, będąc w postaci Bożej, nie wykorzystał swojej równości z Bogiem, ale umniejszył samego siebie, gdyż przyjął postać sługi i stał się podobny do ludzi. A w tym, co zewnętrzne, dał się poznać jako człowiek i uniżył samego siebie, gdyż był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci na krzyżu” (Filip. 2:5-8). Zwróćmy uwagę na kontekst, który znajduje się w jednym z poprzedzających wierszy - "Nie kierujcie się kłótliwością i próżną chwałą, ale z pokorą jedni drugich uznawajcie za ważniejszych od siebie" (w.3).
Gdy wspominamy narodzonego Chrystusa, warto jest pamiętać, że On Swoim przyjściem, już jako niemowlę, zostawił nam przykład uniżenia. Skoro On, będąc Bogiem, tak Siebie uniżył, to tym bardziej my powinniśmy pójść w Jego ślady.
Niech to rozmyślanie wypełnia nasze myśli i serca w czasie oczekiwania i obchodzenia Pamiątki Narodzin Chrystusa. Tego życzę z całego mego serca każdemu dziecku Bożemu, w którym objawiła się pełnia Chrystusa.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.