Kampania wyborcza 2016 na urząd
Prezydenta w USA nabiera powoli rozpędu. Najciekawiej jest po stronie
republikańskiej, gdyż w blokach stratowych stanęło kilkunastu kandydatów.
Niektórzy odpadną już po paru miesiącach, inni pociągną w tym biegu do Białego
Domu nieco dłużej.
Główną uwagę medialną zwróciło na siebe dziesięciu chętnych
do fotela prezydenckiego, którzy spotkali się na pierwszej debacie w Cleveland.
Całe to wydarzenie jednak należało do jednego kandydata, do miliardera Donalda
Trumpa. Nie tylko dlatego, że posiada nietuzinkową osobowość, lecz ze względu
na język, jakim posługuje się od momentu ogłoszenia swej kandydatury.
Podczas oficjalnego podania do wiadomości, że startuje w tym
wyścigu wyborczym, otwarcie powiedział co myśli o problemie nielegalnej
imigracji, jaka zalewa ten kraj przez meksykańską granicę. Trump, bez owijania
w bawełnę powiedział, że wsród nielegalnie przybywających obywateli z Meksyku,
są przestępcy, narkomani, mordercy i gwałciciele. Duże brawa w szczelnie
wypełnionej hali sportowej towarzyszyły takim wypowiedziom, jak np: „Prawdą
jest, że narkotyki są przywożone z Meksyku do naszego kraju, a od nas do Meksyku
wywożone są nasze pieniądze.” Oficjalnie o tym się nie mówi, ani nie używa się
takiego języka. Wręcz odwrotnie, sugeruje się dziennikarzom, aby zamiast
„nielegalny imigrant” mówili „osoba nie posiadająca odpowiednich dokumentów”.
Pomimo, że główne media, tzw. „main stream media” potępiają w
czambuł Trumpa za te wypowiedzi, to jednak on zajmuje wiodącą pozycję na liście
kandydatów republikańskich. Moim zdaniem, wyraźnie wyczuwa się, że ten odważnie
mówiący kandydat zyskuje poparcie właśnie dlatego, że mówi otwarcie to, co
większość rodowitych Amerykanów jedynie wyraża w prywatnych rozmowach. Trump
nazywa rzeczy po imieniu, i jego wypowiedzi szczególnie zdominowały pierwszą
debatę republikańskich kandydatów.
Ta debata i jej przebieg nasunął mi kilka skojarzeń z naszym
życiem w świetle Biblii. Apostoł Paweł napisał, że my, gdy mówimy, powinniśmy „mówić prawdę w miłości” (Efez. 4:15). W prawdzie nasze
polskojęzyczne przekłady oddają tę wypowiedż Pawła w nieco w innych słowach, to
jednak w oryginale tak jest napisane. Natomiast prawie wszystkie przekłady
angielskojęzyczne oddaję oryginalne słowa „aleteuontes de en agape” właśnie
tak - „speaking the truth in love”.
Od razu chcę zwrócić uwagę, iż odniesienie do wypowiedzi
Donalda Trumpa nie jest najszczęśliwsze, gdyż naszym obowiązkiem jest wówienie prawdy
w miłości, o co nie musi zabiegać ten polityk. Moją główną myślą, jaka się
nasunęła podczas tej debaty, to właśnie konieczność mówinia prawdy, bez względu
na to, czy jest miła, czy, jak mówi znane przysłowie, „w oczy kole”. Prawda jest zawsze prawdą, i nie wolno zmieniać jej
wymowy, używając innych słów, które brzmią łagodniej dla naszych uszu.
Gdyby na butelce z trucizną napisano „Toksyna” i zamieszczono
wyjaśnienie, że jest to „środek ograniczający funkcje organizmu”, z pewnością
niejeden spróbowałby, jak ta toksyna smakuje. Ponieważ nie każdy jest świadomy
znaczenia słowa „toksyna” (brzmi prawie jak „kofeina” znajdująca sie w kawie),
dlatego z reguły na butelce jest napisane „trucizna”, aby ostrzec przed
niebezpieczeństwem.
Pamietam, jak przygotowywałem się kiedyś do kazania na temat
pokuty i chciałem zdefiniować czym jest upamiętanie. Zajrzałem do Słownika Języka
Polskiego (PWN), aby znaleźć tam wyjaśnienie tego słowa, lecz ku memu
zdziwieniu, ono już nie istnieje w naszym języku. Zacząłem więc szukać
informacji na temat słowo „pokuta”, lecz pod tym hasłem znalazłem wyjaśniene,
że jest to „kara za jakieś wykroczenie, (...)
w wielu religiach tą karą jest zadośćuczynienie za grzech”. Z taką
definicją nie mogłem się zgodzić, gdyż według ewangelii, karę za nasze grzechy
poniósł już Chrystus.
Podobnie dzieje się z pojęciem grzechu. Wielu współczesnych
kaznodziejów nie chce straszyć słuchaczy tym staroświeckim słowem, dlatego
wymyśla inne, przyjemniejsze dla ucha. Bez względu na to, czy grzech nazwiemy
„błędem”, „niedoskonałością” czy jeszcze innaczej, zawsze będzie grzechem,
podobnie jak trucizna, bez względu na jej nazwanie, będzie zawsze zabijać.
Apostoł Paweł, nie bawił sie w dobieranie mile brzmiących
słówek, grzech nazywał grzechem, bałwochwalstwo, bałwochwalstwem, nieczystość,
nieczystością, dlatego mógł powiedzieć z pełnym przekonaniem, że święty Bóg przyjmie
tych, którzy za prawdziwe przyjmą słowa wzywające do świętości – „Nie chodźcie w obcym jarzmie z
niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż
społeczność między światłością a ciemnością? (...) Dlatego wyjdźcie spośród
nich i odłączcie się, mówi Pan,I nieczystego się nie dotykajcie; A ja przyjmę
was (2 Kor. 6:14,17).
Podobnie dzieje się, gdy zamiast nazywać spłeczność ludzi
wierzących kościołem, wymyśla się inne wyrazy, jak na przykład: wspólnota lub inne określenia, jakie używa
się w świecie. Dlaczego nie tak, jak został nazwany przez Głowę: „ja zbuduję Kościół Mój”? Kościół (greckie „ekklesia”), znaczy
„wywołać” z ogółu. Czyżby biblijne słowa już się zestarzały i przestały być
adekwatne do współczesnych celów, jakie wyznacza się ludziom wierzącym?
Apostoł Paweł nie szedł na żadne kompromisy w zwiastowaniu
ewangelii. Nie ubierał jej w pięknie brzmiące słówka, ponieważ nie chciał
pozbawić jej mocy. Mówił o krzyżu i jego skutecznym działaniu. Przypomniał
koryntianom, którzy zaczęli dobierać sobie nauczycieli według własnego
upodobania, że „gdy przyszedłem do was,
bracia, nie przyszedłem z wyniosłością mowy lub mądrości, głosząc wam
świadectwo Boże.” (1 Kor. 2:1).
W zborach galackich pojawił się problem spowodowany
nauczaniem o powrocie do przestrzegania przepisów Zakonu. Apostoł Paweł nie
szczędził słów prawdy, gdy pisał list do tych wierzących. Używał nawet ostrych
słów, tak jak realne było niebezpieczeństwo odpadnięcia od łaski. Zwrócił się do nich słowami: „O nierozumni Galacjanie! Któż was omamił,
was, przed których oczami został wymalowany obraz Jezusa Chrystusa
ukrzyżowanego?” (Gal. 3:1). Nie można
sądzić, że apostoł pisał te prawdziwe słowa bez miłości. W następnym rozdziale
zadał im retoryczne pytanie: „Czy stałem
się nieprzyjacielem waszym dlatego, że wam prawdę mówię?” (Gal. 4:16).
Oczywiście, nadal był ich przyjacielem, gdyż już Salomon pisał,
że „razy przyjaciela są oznaką
wierności, pocałunki wroga są zwodnicze” (Prz.Sal. 27:6).
Pamiętajmy też o przestrodze, o jakiej pisał apostoł Paweł,
mając na uwadze czasy ostateczne – „Albowiem
przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań
nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od
prawdy, a zwrócą się ku baśniom” (2
Tym. 4:3,4).
Do czego jest zwrócone nasze ucho?
Henryk
Hukisz
jak zrobic metformine
ReplyDelete