Niedawno
zacząłem czytać jeden z wielu artykułów, jakich mnóstwo krąży w internecie,
na temat leczenia raka środkami paramedycznymi. Z reguły, te artykuły mają na
celu podważenie opinii na temat leczenia chorób nowotworowych przy pomocy chemioterapii.
Pomijam we wstępie argumenty, jakimi posługują się „wiarygodni” świadkowie
innych metod leczenia. Później, w końcowej części rozważnia nawiąże do nich.
Gdy pisałem wcześniej na temat
mówienia prawdy, odwołałem się do jednego z najlepszych tekstów biblijnych. Apostol
Paweł, w Liście do Efezjan (4:15) napisał, że jako ludzie odrodzeni przez Ducha Prawdy,
mamy mówić prawdę. W języku oryginalnym występuje tam słówko, „aleteuontes”, które jest dość trudno
oddać w innych językach i występuje tylko dwa razy w Nowym Testamencie. Nasz poczciwy
przekład Biblii Gdańskiej posługuje się słowem „szczerość”, które zostało również zachowane w Biblii Warszawskiej.
Natomiast rdzeniem oryginalnego słowa jest wyraz „aleteia”, który znaczy nic innego, jak „prawda”.
Aby lepiej zrozumieć oryginalne
znaczenie tego słowa, musimy odczytać je w kontekście innego zdania, w jakim
jeszcze występuje. Znajdujemy je w Liście do Galacjan, gdzie Paweł porusza
kwestę odejścia od prawdy o zbawieniu z łaski. Paweł gani swoich adresatów za
brak wytrwałości w prawdzie. Mówił im o tym wprost, bez żadnej ogłady, gdyż zwiastuni
innej ewangelii, jakiej apostołowie im nie zwiastowali, byli zdecydowani odciągnąć
ich od zbawienia z łaski. Paweł nie obawiał się mówić prawdę, gdyż stawka była
wysoka. Dlatego, wyjaśniając Galacjanom swoje intencje, zadał im retoryczne
pytanie: „Czy stałem się nieprzyjacielem
waszym dlatego, że wam prawdę mówię?” (Gal.
4:16). Użyte w tym zdnaniu słówko „aleteuon”
wskazuje bardziej na konieczność mówienia prawdy, niż na postawę bycia szczerym, jak w przypadku zastosowania tego wyrażenia w Liście do Efezjan.
Zadaję sobie pytanie, czy mówienie
prawdy jest równoznaczne z byciem szczerym? Wydaje się, że tak, lecz czy zawsze?
Pozwólcie, że przejdę do główej myśli,
jaka spowodowała, że znów położyłem przed sobą klawiaturę mojego PC-ta, aby
napisać to rozważanie. Nawiążę ponownie do artykułu, który zacząłem czytać. Ktoś
zamieścił na swoim profilu na FB link do świadectwa jakiejś osoby, która nie ma
nawet odwagi, podpisać się swoim nazwiskiem, natomiast stwierdza z całym
przekonaniem, że chemioterapia skraca życie osób leczonych. Już na wstępie
pojawiają się typowe dla tej kwestii argumenty, że przemysł farmaceutyczny
świadomie tępi wszelkie inne metody, aby zapewnić sobie wielki dochód. Z formy
przekazywania tych informacji, aż bije szczerość ratowania nieświadomie
poddających się leczeniu za pomoca chemioterapii. Najczęściej, taki artykuł
odwołuje się do pojedynczych przypadków, które mają za zadanie przekonać
czytelnika, że tylko proponowana w nim metoda jest skuteczna, a wszystkie inne, nie.
Pojawia się tu kwestia dość szeroko dziś spotykana, czyli tzw. „matketing szeptany”, jakim posługują się dziś wielkie firmy w walce z konkurencją na rynku. Wiadomo,
jeśli zniechęci się potencjalnego nabywcę do zakupu towaru znajdującego się już
w obiegu, to można będzie pozyskać go dla siebie. Tak działa marketing.
Intencja jest szczera - aby przekonać nabywcę do swojego produktu. A najłatwiej
jest to osiągnąć, poprzez sianie wątpliwości odnośnie konkurencji. Czy w tej
walce o rynek, producenci podają prawdziwe informacje? Myślę, że mało kto
wierzy w prawdziwość reklam, które zachwalają jakiś towar.
Dlaczego prawda szeptana staje się
niebezpieczna? Po pierwsze, dlatego, że nie jest prawdą. Po drugie,
wykorzystywanie internetu do celów propagandowych zaczyna przekraczać już
wszelkie granice przyzwoitości. Media społecznościowe, jak Facebook, Twitter i
inne, mają z założenia zapewnić łączność pomiędzy osobami na płaszczyźnie
osobistej. Osoby posługujące się tymi mediami gromadzą wokoło siebie grona
znajomych, a nawet przyjaciół. Z reguły, te relacje oparte są na zaufaniu i
akceptacji podawanych informacji. Krytycyzm, powodowany najczęściej ostrożnością
wobec nieznanego, jest jakby zawieszony. Osoby, które znają się, wierzą sobie, gdyż
odbierają podawane im informacje z większą dozą zaufania, niż od osób
nieznanych.
Tę właściwość wykorzystuje współczesny
marketing. Wielu producentów dóbr trwałych i usług wpycha się do naszych
osobistych komputerów poprzez media społecznościowe. Wiele firm angażuje do
tych celów „świadków” stosujących już ich produkty, którzy publikuja gotowe artykuły
zachęcające innych do pójścia w ich ślady. Wspomniany przeze mnie artykuł,
pomimo braku nazwiska autora, zawiera gotowy przycisk do kliknięcia „Poleć na
Facebooku”.
Nie mogę kwestionować szczerości
intencji twórców tych świadectw, i osób klikających na „fejsbukowy” przycick. Przecież
rzeczą dobrą jest ostrzec innych przed destruktywnym działaniem wrogich metod.
Dlatego czynią to szczerze, lecz czy to, co polecają jest prawdą? Sama wiara w
prawdziwość takich świadectw nie wystarczy, aby uznać je za prawdziwe.
Szczerość i prawda? Co na ten temat mówi
Biblia? Prawdziwą definicję szczerości podał Chrystus, i odnosiło się to do
Niego samego. Pan Jezus, wyjaśniając Żydom, skąd bierze mądrość w tym co mówi i
czyni, wskazał na Ojca w niebie. Dlatego powiedział: „Kto od siebie samego mówi, ten szuka własnej chwały; ale kto szuka
chwały tego, który go posłał, ten jest szczery i nie ma w nim nieprawości” (Jan 7:18). Któż z nas, nie ujmując
nikomu, może powiedzieć o sobie, że we wszystkim co mówi i czyni, szuka jedynie
chwały Boga? Myślę, iż wielu zgodzi się z tym, że staramy się to czynić, lecz nie zawsze
nam to wychodzi.
Powinniśmy dążyć do tego, aby nasze
szczere intencje były zawsze zgodne z Bożą prawdą. Jak napisał Paweł, abyśmy mogli
powiedzieć o sobie, że „mówimy w
Chrystusie przed obliczem Boga jako ludzie szczerzy, jako ludzie mówiący z Boga”
(2 Kor. 2:17). Naszym celem, szczytem, na który wspinamy się
w życiu, jest zdolność mówienia prawdy w szczerości serca, „jako ci, którzy się boją Pana” (Kol. 3:22).
Jestem przekonany, że skoro Słowo Boże
nakłada na nas obowiązek mówienia prawdy, to zanim zamieścimy jakiś link na
swoim profilu, zrobimy wszystko, aby być pewnym, że zawiera wiarygodne informacje. To będzie wymagać czasu i dociekliwość, lecz prawda jest tego warta.
Pozwólcie, że na zakończenie tego
rozważania o szczerości i prawdzie, nawiążę do mojego doświadczenia. W roku 2010 usłyszałem z ust lekarza: „Masz raka”. Bezpośrednio po tej diagnozie,
poddałem się standardowemu leczeniu za pomocą chemioterapii i naświetlań. Oczywiście,
jak nigdy przedtem, spędziłem sporo czasu w modlitwie, szukając odpowiedzi u
mejego Ojca, pytając Go o to, co mam zrobić. Kilka miesięcy po rozpoczęciu leczenia spotkałem człowieka
wierzącego, który znajdował się w podobnym doświadczeniu zdrowotnym. Trochę
rozmawialiśmy, lecz nie za bardzo mi odpowiadało to, co robił, i do czego próbował mnie namówić. Ten człowiek przerwał zabiegi, z jakich już korzystał w szpitalu,
gdyż uwierzył w obiegową prawdę, iż najbardziej skutecznym leczeniem jest
przykładanie na otwartą ranę mazi uzyskanej z nasion cieciorki.
Dziękuję Bogu za to, że po każdym badaniu tomograficznym, jakie przechodziłem w trakcie leczenia,
otrzymywałem potwierdzenie, że mój oganizm jest czysty, to znaczy, że nie ma żadnych przerzutów.
Natomiast wspomniany rozmówca, wierzący w cudowność jakiejś mało znanej papki roślinnej,
zakończył już swoją ziemską wędrówkę, chociaż to co robił, robił szczerze.
Henryk
Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.