Podróżując kiedyś przez Stany, podziwialiśmy niewielki górski strumień wijący się wzdłuż drogi, którą wspinaliśmy się coraz wyżej Gór Skalistych. W rwącym strumieniu wody pobłyskiwały słoneczne promienie, ten widok pozostał w pamięci.. Później zobaczyłem na mapie, że ten niewielki strumień jest początkiem rzeki Kolorado, która swoją długością ponad dwóch tysięcy kilometrów, przecina góry, równiny i pustynie kilku stanów. Gdy dojechaliśmy do Wielkiego Kanionu, z wysokości półtora kilometra patrzyliśmy na wijąca się w dole wąwozu rzekę. Gdy spojrzałem przez lornetkę, nie mogłem uwierzyć, że to ta sama rzeka, gdyż jej wody miały kolor szaro brązowy. Później, stojąc na wielkiej tamie Hoover’a, z trudnością przyszło mi wierzyć, że to nadal ta sama woda, gdyż w niczym nie przypominała świeżości górskiego strumyka.
Podobne doświadczenie możemy mieć nad każdą rzeką, niezależnie od rejonu świata. Naszą poczciwą Wisłą płynie woda, której spokojnie można się napić na stokach Baraniej Góry, lecz nikt nie odważyłby się uczynić to samo już nieco niżej, nie mówiąc o Krakowie, Warszawie, czy przy jej ujściu do Zatoki Gdańskiej.
Źródło ma to do siebie, że jest zawsze autentyczne i niezmienne, a przede wszystkim, jest czyste. Boga i siebie możemy poznawać również w źródle, jakim jest Biblia. Jest ona zawsze autentyczna i nigdy nie ulega zmianom. Słowo z niej płynące jest najczystsze z czystych. A co najważniejsze, wszyscy mamy jednakowy dostęp do tego źródła, nie musimy udawać się do świętych miejsc, ani studiować na uniwersytetach, aby napić się tej źródlanej prawdy.
Niestety, po dwóch tysiącach lat, nauczanie jakie często słyszymy w kościołach, podobne jest do mętnych wód oddalonych o setki kilometrów od ich źródła. Tak jak w każdej wodzie, nawet w tej najbardziej zanieczyszczonej, można nadal wyodrębnić czyste H2O, tak we współczesnym nauczaniu w wielu kościołach można nadal usłyszeć wersety zaczerpnięte z Biblii. Lecz oprócz czystego ziarna Słowa Bożego, dodaje się sporo, o ile nie więcej, plew. Są to naleciałości różnego rodzaju przeróżnych komentatorów, które zaciemniają czystość Słowa. A przecież zostaliśmy „oczyszczeni w sercach od złego sumienia i obmyci na ciele wodą czystą” (Hebr. 10:22).
Gdy nieraz słyszę, jak różne nauki podpiera się wypowiedziami Ojców Kościoła, Augustyna, Lutra, Kalwina, czy bardziej współczesnych nauczycieli, przypomina mi się ten obraz rzeki, w której woda – im dalej od źródła, tym bardziej jest mętna. Niedawno przeczytałem cytat jednego z bardziej szanowanych kaznodziejów, wprawdzie trochę już wiekowy dla nas, lecz nadal dość powszechnie czytanym. Charles Spurgeon powiedział, że „zapierając się kalwinizmu, zapieramy się ewangelii Jezusa Chrystusa”. Bardzo szanuję tego człowieka, zwanego „księciem kaznodziejów”. Jego kazania nieraz mnie inspirowały i zachęcały do głębszego studiowania Biblii. Lecz Spurgeon, jak każdy z nas, był człowiekiem omylnym i popełniającym błędy. Uważam, że postawienie na jednym poziomie Kalwina i Jezusa Chrystusa, jest conajmniej nieprawidłowością, o ile nie herezją.
W Stanach Zjednoczonych, większość ewangelicznie wierzących wyznaje kalwinistyczne pojęcie zbawienia z łaski. Dwa nazwiska uważa się współcześnie za filary w nauczaniu kalwinizmu, są to R. C. Sproul i J. McArthur, autorzy niezliczonych publikacji, kaznodzieje, nauczyciele, twórcy wielu instystucji i wykładowcy wielu uczelni. Powszechność tych dwóch wykładowców i komentatorów przytłacza swobodne czytanie Biblii, do tego stopnia, że wielu wierzących czyta ją z dołączonymi komentarzami.
W Stanach Zjednoczonych, większość ewangelicznie wierzących wyznaje kalwinistyczne pojęcie zbawienia z łaski. Dwa nazwiska uważa się współcześnie za filary w nauczaniu kalwinizmu, są to R. C. Sproul i J. McArthur, autorzy niezliczonych publikacji, kaznodzieje, nauczyciele, twórcy wielu instystucji i wykładowcy wielu uczelni. Powszechność tych dwóch wykładowców i komentatorów przytłacza swobodne czytanie Biblii, do tego stopnia, że wielu wierzących czyta ją z dołączonymi komentarzami.
Dlaczego o nich wspominam w odniesieniu do rzeki, której wody utraciły źródlaną czytość. Obejrzałem kiedyś na YT udział w dyskusji jednego z tych „filarów” na temat darów Ducha Świętego, a w szczególności na temat daru mówienia obcymi językami i prorokowania. Wiem, że nie wszyscy w kręgu ewangelicznie wierzących mają jednakowe pojęcie na ten temat. Lecz jeśli ktoś naśmiewa się i szydzi z tej biblijnej manifestacji Ducha Świętego, to nie jest to już sprawą nieistotną.
O darach Ducha Świętego jest napisane w Biblii, w samym źródle poznania Bożego działania. Jeśli na początku chrześcijanie modlili się o napełnienie Duchem Świętym, co następnie było potwierdzane modlitwą w obcych językach, to jest to dla nas poznaniem źródłowym. Można dziś nie pragnąć tego doświadczenia, lecz naśmiewanie się z tego daru, i tłumaczenie, że „języki i proroctwa ustaną”, jest efektem późniejszego błędnego nauczania wielu nauczycieli. Dla nich te przeżycia stały się niezrozumiałe, dlatego wprowadzili pojęcie ustania tych darów wraz z pojawieniem się kanonu Biblii. Później dodawano inne niebiblijne wyjaśnienia odnośnie darów łaski, a do nich jeszcze inne, tak że w końcu nie ma juz czystej nauki, lecz mętna woda. A gdy już nie czuje się smaku czystej wody, nie zachowuje się powagi, jaka należy się Słowu Bożemu.
Podobnie jest z pojęciem z dziedziny kreacjonizmu, zwanym „młoda ziemia”. Przez destruktywne działanie nauczania w szkołach ewolucji, jako naukowej teorii powstania życia, wielu wierzących uważa, że Bóg stwarzał świat w przeciągu miliardów lat. Pan Jezus jednak dał przykład jak należy patrzeć na tę kwestię. Gdy mówił o powołaniu pierwszego małżeństwa, powiedział, „że Stwórca od początku stworzył mężczyznę i kobietę” (Mat. 19:4). Gdyby było inaczej, powiedziłby, że po upływie miliardów lat od stworzenia ziemi, uczynił człowieka. Przykłady można byłoby mnożyć. Niestety, wielu wierzących uważa, że to jak długo Bóg stwarzał świat jest mało istotne. Czyżby?
Słowo Boże, nie tylko jest czyste, lecz również i proste, jak woda, składająca się jedynie z dwóch atomów wodoru i jednego atomu tlenu. Prawdziwa woda nie zawiera nic więcej, żadnych dodatków, nawet dla dodania smaku, żeby przyjemniej się ją piło.
Niestety, można dzisiaj kupić wodę w butelce, na której jest napisane, że jest prosto ze źródła, lecz lepiej jest nie robić analizy składu tego płynu, aby się nie okazało, że tak naprawdę, ze źródłem łączy ją tylko etykietka.
Zakończę to rozważanie, zawierające wyjątkowo niewiele wersetów biblijnych, słowami wskazującymi na jedyne i wieczne źródło czystej wody – „I pokazał mi rzekę wody żywota, czystą jak kryształ, wypływającą z tronu Boga i Baranka” (Obj. 22:1). Słowo Boże jest zawsze czyste i zapewnia czystość życia, jeśli jedynie nim zaspokaja się pragnienie.
Wierzę, że jeśli raz skosztujemy żródlanej czystości, nic innego nas nie zadowoli.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.