Przez siedemnaście lat korzystałem z dróg i ulic olbrzymiego miasta, jakim jest Chicago i okolice tej wielkiej metropolii, gdzie widok pędzącego auta był raczej rzadkością. A jeśli już się zdarzyło, to mogłem się nawet założyć, że za kierownicą siedzi nasz rodak. Jednakowoż i tam zdarzało się, że kierowcy łamali prawo drogowe, lecz częściej widziałam tam drogówkę w akcji, gdy wręczali kierowcom mandat. Nawet i mnie, jak przystało na kierowcę, trafiła się taka okazja, o czym pisałem w rozważaniu "Ile kosztuje pycha?".
Jednak zauważalna różnica pomiędzy tymi dwoma krajami polega na stosunku obywateli do prawa. Tam za oceanem, respektuje się ustanowione zasady drogowe, bez dokonywania oceny na własny sposób, jak należy się zachowywać na drodze. Pamiętam, że jeszcze przed wyjazdem za ocean, w kraju mówiło się, że przepisy są po to, aby je łamać. Może dlatego, śmiertelność na polskich drogach jest tak zastraszająca, szczególnie w okresie świątecznych wyjazdów, gdy wielu kierowców ponosi fantazja podlewana procentami.
Prawo jest dla naszego dobra – to bardzo ogólne stwierdzenie, bez względu na kraj, w którym mieszkamy. Gdyby nie było prawa, byłaby anarchia, a tego nikt nie chce. Pomijam teraz kwestię władzy, która egzekwuje prawo, do czego została powołana przez Boga. Chcę raczej zająć się zestawieniem prawa i łaski, która rozumiana jest powszechnie jako zwolnienie z ponoszenia konsekwencji łamania prawa. Prezydenci wielu państw mają prawo do okazywania łaski przestępcom odsiaduąjcym wyroki. Lecz osoby objęte okazaniem łaski, po opuszczeniu murów więziennych, nie zostają zwolnieni z obowiązku przestrzegania prawa.
My wszyscy, zgodnie z tym co jest napisane w Biblii, jesteśmy winni łamania Bożego prawa, Bożych Przykazań, niekoniecznie tych Dziesięciu. Czytamy, że „Nikt nie jest sprawiedliwy” (Rzym. 3:10). A to znaczy, że wszyscy jesteśmy grzesznikami. Jak czytamy: „Zapłatą bowiem za grzech jest śmierć” (Rzym. 6:23), gdyż „jak zostało postanowione w stosunku do ludzi, że raz umrą” (Heb. 9:27). Wszyscy ten sam wyrok otrzymaliśmy, a jest nim - wieczne potępienie.
Bóg jednak „pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tym. 2:4). Dlatego nas, nad którymi wisiał wyrok potępienia, Bóg „teraz pojednał w Jego (Chrystusa) doczesnym ciele przez śmierć, aby postawić was przed sobą jako świętych, nieskazitelnych” (Kol. 1:22). To jest prawdziwa łaska, polegająca na tym, że, „Bóg natomiast okazuje nam swoją miłość przez to, że gdy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł” (Rzym. 5:8).
Chciałbym teraz postawić pytanie - "Czy tych, którzy skorzystali z Bożej łaski przebaczenia, nadal obowiązuje Jego prawo?" Wielu uważa że nie, bo skoro zostaliśmy uwolnieni od konsekwencji łamania prawa, to zostaliśmy wyłączeni spod obowiązku jego przestrzegania. Przecież Bóg wie - argumentują dalej zwolennicy pełnej wolności - że nikt nie jest w stanie wypełnić wymagań Zakonu, jak nazywa się Boże prawo. Skoro nie potrafimy wypełniać Bożego prawa, to nie musimy już go przestrzegać. Bóg jest miłością, zbawił nas z miłości, otacza nas Swoją miłością, mamy zapewnioną nieutracalność zbawienia, więc mowa o prawie już jest nie na miejscu. Czy tak?
Jestem przekonany, że Pan Jezus, ten który stał się za nas grzechem i umarł na krzyżu, zajmując na nim nasze miejsce, wie najlepiej jakie jest znaczenie prawa w naszym życiu. On powiedział: „Nie myślcie, że przyszedłem unieważnić Prawo lub Proroków. Nie przyszedłem unieważnić, ale dopełnić” (Mat. 5:17). No tak, powiedzą zwolennicy uwolnienia od prawa, że skoro On wypełnił, uczynił to za nas, więc my już nie musimy. Oj, niebezpieczne to stwierdzenie, bo nieco dalej Pan mówi: „Kto by unieważnił jedno, choćby najmniejsze przykazanie i tak by nauczał, będzie najmniejszy w Królestwie Niebios” (w. 19). I tutaj nadarza się okazja, aby zabałysnąć pokorą i powiedzieć, że bycie najmniejszym w Bożym Królestwie jest jak najwłaściwszym pragnieniem, bo Pismo mówi, aby się nie wynosić nad innych. Czyżby o to chodziło?
Przestrzeganie prawa wynika z pragnienia bycia sprawiedliwym, i do tego Pan Jezus wzywał swoich uczniów. W tamtym czasie, najbardziej sprawiedliwymi byli faryzeusze, a przynajmniej za takich się uważali. Apostoł Paweł, jeszcze jako faryzeusz Saul ocenił siebie – „co do sprawiedliwości wynikającej z Prawa – człowiek nienaganny” (Filip. 3:6). Zauważmy, że Chrystus podniósł poprzeczkę przestrzegania Zakonu wyżej, mówiąc: „jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie doskonalsza niż nauczycieli Prawa i faryzeuszy, nigdy nie wejdziecie do Królestwa Niebios” (Mat. 5:20). Więc nie chodzi już teraz o wielkość w Bożym Królestwie, lecz o to, czy w ogóle tam się znajdziemy.
Uwolnienie nas od kary, czyli od wiecznej śmierci, z pewnością jest przejawem Bożej łaski. Tak to zostało określone przez Apostoła Pawła – „a darem łaski Boga jest życie wieczne w Chrystusie Jezusie, naszym Panu" (Rzym. 6:23). Tę zbawienną łaskę przyjmujemy wiarą, gdyż nie ma innej drogi. Nie można zasłużyć na zbawienie, nie można wybłagać, jedynie można uwierzyć, jak to ujął ten sam apostoł: „Sercem bowiem wierzy się dla usprawiedliwienia, ustami zaś wyznaje się dla zbawienia” (Rzym. 10:10). A wiara bez uczynków jest martwa. Jest więc nadal miejsce na uczynki, czyli na wykonywanie Prawa Bożego. Bo wszystko, czego On od nas oczekuje, to posłuszeństwa.
Apotoł Jakub w swoim liście (zwolennicy wolności od prawa nie lubią tego listu) napisał do wierzących, że „wiara, jeśli nie jest potwierdzona uczynkami, jest martwa sama w sobie” (Jak. 2:17). Czy martwa wiara może podobać się Bogu? Dalej, ten apostoł podważa jedno z podstawowych twierdzeń Reformacji „sola fide”, co znaczy „jedynie wiara”, gdyż napisał bardzo wyraźnie: „Widzicie, że człowiek zostaje usprawiedliwiony dzięki uczynkom, a nie wyłącznie dzięki wierze” (w. 24).
Z pewnością znamy wyjaśnienie apostoła Pawła w kwestii roli Zakonu, jaką odegrał w zbawieniu Żydów. Pisał on, że „przed przyjściem wiary byliśmy trzymani w więzach Prawa i zamknięci aż do mającej objawić się wiary. Tak więc Prawo stało się naszym wychowawcą ku Chrystusowi, abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni. Odkąd jednak wiara nadeszła, już nie jesteśmy poddani wychowawcy" (Gal. 3:23-25). Tak, to prawda, że wychowawcze zadanie Zakonu zostało wypełnione, ale to nie znaczy, że Boże prawo przestało obowiązywać. Z pewnością dobrze znamy wyjaśnienie apostoła Pawła, jaką rolę w naszym życiu spełnia natchnione Słowo Boże, że "całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania, przekonywania, upominania, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, przygotowany do czynienia wszelkiego dobra" (2 Tym. 3:16,17). A Prawo Boże stanowi integralną część natchnionych Pism, czyż nie?
Już w Starym Testamencie, Jeremiasz zapowiadając przyjście Mesjasza, który połączy wszyskich pod jednym Nowym Przymierzem, wskazał na nowe miejsce dla Bożego prawa, już nie na kamiennych tablicach, lecz w naszych sercach. Bóg wówczas powiedział: „Takie bowiem przymierze zawrę z domem Izraela po tych dniach – wyrocznia PANA: Moje Prawo umieszczę w ich wnętrzu i wypiszę na ich sercu. Ja będę im Bogiem, oni zaś będą Mi ludem” (Jer. 31:33).
Myślę, że Boże prawo wypisane na naszych sercach nie jest jedynie dekoracją, lecz po to, abyśmy je wykonywali i kiedyś zostaniemy z tego rozliczeni. Zbawienie otrzymujemy z łaski, dzięki czemu "zostaliśmy stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, które Bóg wcześniej przygotował, abyśmy w nich postępowali" (Efez. 2:10).
A dobre uczynki, to standard życia, jaki wyznacza nam Boże Prawo, które dopiero teraz, obok łaski, spełnia swoją właściwą rolę.
Henryk Hukisz
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.