Samo słowo „powszedni” jest trochę mylące, gdyż „dotyczy każdego nieświątecznego dnia w tygodniu” (Słownik Języka Polskiego PWN). Dopiero w dalszym znaczeniu, i to w odniesieniu do zwrotu „chleb powszedni”, znajdujemy tamże wyjaśnienie, że chodzi o „codzienne, zwykłe jedzenie konieczne do utrzymania się przy życiu.” Czyżby Pan chciał dać nam chleb jedynie w dni powszednie, z wyjątkiem Niedziel i świąt?
Postanowiłem więc nieco zgłębić tę kwestię, zaglądając do tekstów oryginalnych naszej Biblii. Jak wiemy, dwaj ewangeliści, Mateusz i Łukasz, zapisali dla potomnych tekst modlitwy, którą znamy jako „Ojcze nasz”. W obu przypadkach ta prośba brzmi podobnie, chociaż Mateusz zapisał „Naszego chleba powszedniego daj nam dzisiaj” (Mat. 6:11), natomiast Łukasz dodaje słówko „kata”, co zostało oddane w naszym przekładzie - „Dawaj nam codziennie nasz chleb powszedni” (Łuk. 11:3).
Lecz bardziej zainteresowało mnie samo oryginalne słowo, które w naszym języku zostało oddane jako „powszedni”. W języku greckim użyte jest słówko "επιουσιον" [epiousion[, które sprawia dość duży kłopot tłumaczom i komentatorom, gdyż najczęściej odnosi się do potrzeb kolejnego dnia i oznacza coś, co jest konieczne w nadchodzącym czasie. Pierwsze znaczenie tego złożonego wyrazu odnosi się do rzeczy „koniecznych do bycia”, czyli niezbędnych do egzystencji. Jeden z popularnych komentatorów, żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku, Adam Clarke stwierdził, że badając zastosowanie tego słowa, znalazł około 30 rożnych wyjaśnień. Czyli nasz „chleb powszedni” nie jest tak bardzo powszedni, skoro musimy poszukiwać dokładniejszego znaczenia tego słowa. Jeden z głównych ojców kościoła wschodniego Teofilakt, wyjaśniał użycie słowa „epiousios” w odniesieniu do modlitewnej prośby o chleb, w ten sposób: „Chleb, jako konieczny środek naszego bycia i utrzymania oznacza taką ilość pokarmu, jaka jest niezbędna do zachowania naszego zdrowia i siły, która zostaje zamieniona w substancję naszego ciała”. Komentator dalej wyjaśnia, że chodzi o aluzję do panującego wówczas zwyczaju wśród podróżników, którzy zachowywali część pożywienia z poprzedniego dnia na następny. Lecz ponieważ ta ilość z reguły nie wystarczała, zdani byli na Bożą opatrzność.
Słowo „epiousios” kilkakrotnie w Nowym Testamencie oznacza nastepny dzień (DzAp. 7:26, 16:11, 20:15, 21:18). Tak więc sądzę, że w modlitwie o „powszedni chleb”, chodzi o zaopatrzenie w pożywienie na czas nadchodzący. Przecież jemy, aby mieć siłę w czasie nadchodzącym, a nie w tym, który już minął. Zwróćmy uwagę na Boże zapewnienie zaopatrzenia w drodze, w jaką Izraelici się wybierali. Bóg nieustannie przypominał wędrującym Izraelitom, że prowadzi ich do ziemi „o którą troszczy się PAN, twój Bóg. Oczy PANA, twego Boga, nieustannie spoczywają na niej od początku aż do końca roku” (5 Moj. 11:12).
Pan Jezus, autor słów naszej popularnej modlitywy, powiedział również: „Nie martwcie się o dzień jutrzejszy, bo jutro zatroszczy się samo o siebie. Każdy dzień ma dość własnego utrapienia” (Mat. 6:34). Chodzi więc o troskę o nasze potrzeby na każdy dzień. Dzisiejszy dzień już mamy zapewniony, bo żyjemy i z reguły mamy coś w lodówce na cały dzień. Troszczymy się najczęściej o to, co będziemy jeść jutro, dlatego Pan Jezus wskazał na to, że mając Ojca w niebie, którego imię święcimy i Jego wolę pełnimy, nie musimy martwić się o następny dzień. Bóg zna nasze potrzeby, gdyż Jego Syn zapewnia nas, że „Ojciec w niebie zna bowiem wszystkie wasze potrzeby” (Mat. 6:32).
Możemy być spokojni o każdy dzień w nadchodzącym roku. Każdy z nich jest już zaplanowany przez Ojca niebieskiego. On już przewidział odpowiednią porcję pożywienia, jaka jest niezbędne do przeżycia. Dlatego też mamy wspaniałe zapewnienie, że Bóg myśli również i o tym ile potrzebujemy. Salomon zapisał to w formie prośby modlitewnej - „Nie zsyłaj na mnie ani biedy, ani bogactwa. Karm mnie tylko chlebem potrzebnym do życia, abym – gdy będę syty – nie zaparł się Ciebie i nie mówił: Kim jest Pan? albo – gdy zubożeję – nie zaczął kraść i nie obrażał imienia mojego Boga” (Prz.Sal. 30:8,9).
Myślę, że apostoł Paweł miał również to na uwadze, gdy pisał: „nauczyłem się poprzestawać na tym, co mam. Umiem żyć w biedzie i umiem żyć w dostatku. Do wszystkiego jestem należycie przygotowany: mogę być syty i głodny, żyć w dostatku i w biedzie” (Filip. 4:11,12). Taką postawę można mieć jedynie wtedy, gdy ma się właściwą relację z Chrystusem, gdyż On jest wszystkim, co naprawdę potrzebujemy. Dlatego Paweł dodał po tym oświadczeniu, że „wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" (w. 13).
Dziś rano, gdy położyłem przed sobą kromkę chleba na śniadanie, takiego zwykłego, jaki jemy codziennie, pomyślałem o tym, że Bóg ma przygotowane dla nas zaopatrzenie na jutro i na każdy następny dzień. To wcale nie znaczy, że nie musimy na ten chleb zapracować, lecz że On o wszystkim wie i o wszystkim myśli. Jak wiemy, źródłem naszych przychodów jest praca, jak to trafnie ujął Paweł: „Jeśli ktoś nie chce pracować, niech też nie je” (2 Tes. 3:10). Chyba, że tak jak w moim przypadku, gdy pracowałem przez wiele lat, trochę zostało odłożone w postaci funduszu emerytalnego. Teraz jednak wiem, że obecnie muszę pokładać więcej ufności w Bogu, aby wystarczyło do następnej wpłaty na konto bankowe.
Co więc należy teraz robić, aby zapewnić sobie Bożą opatrzność i Jego błogosławieństwo? To samo, co każdego dnia musieli robić izraelici. Bóg powiedział bowiem: „Spójrz! Dziś daję wam błogosławieństwo i przekleństwo. Błogosławieństwo − jeżeli będziecie słuchać przykazań PANA, waszego Boga, które ja wam dziś dałem” (5 Moj. 11:26,27), i kilka wierszy dalej dodaje: ”Starajcie się więc wypełniać wszystkie ustawy i nakazy, które ja wam dziś daję" (w. 32).
Niech to ostatnie polecenie wypełnia nasze myśli i starania, zgodnie z zaleceniem naszego Pana i Zbawiciela: „Szukajcie więc najpierw Królestwa Boga i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane” (Mat. 6:33).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.