Dopiero co przeminęło echo po Euro 2012, a znów w centrum zainteresowania jest sport. Tym razem jest to większe wydarzenie, gdyż w Międzynarodowej Letniej Olimpiadzie w Londynie biorą udział drużyny sportowe z ponad dwustu krajów całego świata. Z reguły sportem się nie interesuję, no, może proporcjonalnie do ilości uwagi, jaką poświęcają mu autorzy ksiąg biblijnych.
Wczoraj wieczorem oglądałem przez chwilę popisy młodziutkich dziewcząt, o ile nie dziewczynek jeszcze, w zbiorowej dyscyplinie, jaką jest gimnastyka sportowa. Po cztery zawodniczki z kilku krajów zakwalifikowało się do finalnych zmagań o medale. Każda z dziewcząt starała się o uzyskanie jak największej ilości punktów, które sędziowie przyznawali każdej z nich indywidualnie, lecz wynik końcowy stanowiła suma punktów uzyskanych przez każdą z nich. Żadna nie mogła uważać się za lepszą od pozostałych w grupie, ponieważ to nie miało znacznenia dla uzyskania pozycji medalowej – liczył się wynik zbiorowy.
Później, bądąc na wieczornym spacerze, przypomniałem sobie dzisiejsza datę - ostatni dzień lipca, a więc jutro jest rocznica zbrojnego zrywu warszawiaków przeciwko okupującym wojskom niemieckich. 68 lat temu, dowództwo Armii Krajowej podjęło decyzję o rozpoczęciu powstania, wzywając do tego wolnościowego zrywu wszystkich mieszkańców stolicy. Zostały zorganizowane oddziały powstańcze, do których masowo garnęli się wszyscy zdolni unieść broń. Żródła historyczne podają, że w dniu 1 sierpnia 1944 roku do walki przystąpiło 36 500 żołnierzy AK.
Chociaż wynik tego powstańczego zrywu skazany był z góry na niepowodzenie w obliczu dobrze uzbrojonych wojsk niemieckich, i przy biernej postawie Armii Czerwonej, stojącej na prawym brzegu Wisły, to jednak do dziś mówi się o bohaterstwie powstańców. Dowódcy tego powstania liczyli na sukces dzięki zbiorowemu wysiłkowi. Jedynie wspólny wysiłek mógł przynieść zamierzone zwycięstwo.
Siedemnastowieczni bohaterowie słynnej powieści Aleksandra Dumasa „Trzej muszkieterowie” dokonywali niezwykłych czynów dzięki zasadniczej maksymie, jaką wyznawali i praktykowali „Jeden za wszystkich i wszyscy za jedengo”. Mistrzowie posługiwania się muszkietem, gotowi do poświęceń dla ojczyzny, odwagę do walki z jej wrogami uzyskiwali dzięki wspólnej postawie w każdej sytuacji. Nie marnowali czasu na dyskutowanie, kto ma mięcej racji, i kto jest ważniejszy i sprytniejszy od pozostałych, lecz wspólnie podejmowali wszelkie działania, gotowi do maksymalnych poświęceń, broniąc jeden drugiego.
Apostoł Paweł pisał do wierzących w Koryncie o tym, jak mogą pokonać zaistniałe problemy w ich zborze, powstałe dzięki podziałom na lepszych i gorszych. W takiej sytuacji nie byli w stanie troszczyć się w wspólne dobro, jakim było wydawanie świadectwa o mocy ewangelii, dzięki której zostali uwolnieni z grzechów. Ten mądry apostoł użył porównania, które mógł zrozumieć każdy, bez względu na pochodzenie i wykształcenie. „Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus; bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało - czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem. Albowiem i ciało nie jest jednym członkiem, ale wieloma.” (1 Kor. 12: 12-14)
Później czytamy o tym, jak niemożliwe jest funkcjonowanie ciała, jeśli jego poszczególne członki nie chcą się wzajemnie uznawać, lub uważąją siebie za lepsze od innych. Gdy czytamy ten opis, brzmi on trochę jak ironia, gdyż każdy zdrowo myślący człowiek wie, że żadne ciało nie może niczego osiągnąć, jeśli nie będzie tej normalnej współpracy.
Natomiast można jedynie dziwić się, gdy patrzymy na wiele zborów, których członkowie tak właśnie postępują. Podobnie było w zborze korynckim, o którym Paweł powiedział: „każdy z was powiada: Ja jestem Pawłowy, a ja Apollosowy, a ja Kefasowy, a ja Chrystusowy. Czy rozdzielony jest Chrystus? Czy Paweł za was został ukrzyżowany albo w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?” (1 Kor. 1:12,13) Tak myślą i tak się nawzajem traktują ludzie cieleśni, o których nie można powiedzieć, że rozumnieją duchowe reguły funkcjonowania zboru. „Albowiem jeśli jeden mówi: Ja jestem Pawłowy, a drugi: Ja Apollosowy, to czyż cieleśni nie jesteście?” (1 Kor. 3:4)
Posiadając taką postawę, gdy każdy uważą się za lepszego, gdy poszczególni członkowie zboru są skłóceni ze sobą, niczego się nie dokona. Apostoł powiedział o sobie, że jest mądrym budowniczym i radzi innym zwracać uwagę na to, jak, i z jakiego materiału budują kościół, jaki sami tworzą. Gdy brakuje zdrowego rozsądku, aby budować wspólnie Boże dzieło, społeczność wierzących nękana jest zgorszeniami i niemoralnością. Koryncki zbór był tak bardzo chory, że nie był w stanie zatroszczyć się o własne świadectwo wobec świata. Apostoł Paweł, jako ich duchowy ojciec, radził zastosować radykalną dyscyplinę, jaka jedynie była w stanie doprowadzić do uzdrowieńczego oczyszczenia. Pisał wprost: „Nie macie się czym chlubić. Czy nie wiecie, że odrobina kwasu cały zaczyn zakwasza? Usuńcie stary kwas, abyście się stali nowym zaczynem, ponieważ jesteście przaśni; albowiem na naszą wielkanoc jako baranek został ofiarowany Chrystus.” (1 Kor. 5:6,7).
Paweł, po udzieleniu wielu praktycznych wskazówek, jak doprowadzić do noramlnego funkcjonowania zboru, zwrócił uwagę na Tego, kto jest wewnętrzną siłą Kościoła. Duch Święty udziela darów „rozdzielając każdemu poszczególnie, jak chce.” (1 Kor. 12:11), uzdalniając poszczególne członki do funkcjonowania zgodnego z przeznaczeniem. Ręka czyni to, co najlepiej potrafi, noga tak samo. Usta mówią, oczy patrzą a uszy słuchają. Wówczas będzie tak, jak w powieści Dumasa – „członki będa miały nawzajem o sobie jednakie staranie.” (w. 25)
Właśnie w tym liście apostoł powołuje się na przykład wzięty z życia sportowców. Wprawdzie, w tym przypadku chodzi o sportowca występującego w indywidualnej dyscyplinie, lecz Paweł zwraca uwagę na konieczność poddania się treningowi i regułom walki. Skoro w sporcie ludzie poddają się wszelkiego rodzaju ograniczeniom i wyrzeczeniom, aby zdobyć „znikomy wieniec”, o ileż bardziej my powinniśmy chętnie poddać się Bożym regułom, aby zdobyć „wieniec nieznikomy” (1 Kor. 9: 25)
Współpraca możliwa jest tam, gdzie istnieje jedność. Chrystus modlił się za Swoje Ciało do Ojca o to, aby „oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś.” (Jan 17:21) Zadaniem Kościoła jest składanie świadectwa o Bogu, aby świat uwierzył w Niego i doznał łaski przebaczenia w Chrystusie. Najmniejszy przejaw niezgody, braku współpracy niszczy to świadectwo.
Podobnie było w zborze w Filippi, dwie siostry o wdzięcznych imionach Ewodia i Syntycha, utraciły jednomyślność, tę podstawową charakterystykę współpracy. Paweł poświęcił kilka linijek w liście, jaki napisał do tego zboru, aby tą sprawą się zajęto, ponieważ utracony został Boży pokój. Dopiero w jedności, przy zupełnej współpracy możliwe będzie doświadczania pokoju, jakiego nie zna świat.
„Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały. Czyńcie to, czego się nauczyliście i co przejęliście, co słyszeliście, i co widzieliście u mnie; a Bóg pokoju będzie z wami.” (Filip. 4:8,9)
Weźmy sobie wszyscy do serca to Pawłowe zalecenie odnośnie tego, co ma inspirować nasze myślenie, nie własne widzenie spraw, lecz wspólny cel, aby osiągnąć "nieznikomy wieniec" Bożej chwały!
Weźmy sobie wszyscy do serca to Pawłowe zalecenie odnośnie tego, co ma inspirować nasze myślenie, nie własne widzenie spraw, lecz wspólny cel, aby osiągnąć "nieznikomy wieniec" Bożej chwały!
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.