Jak już wcześniej wspomniałem, chcę obecnie poświęcić
więcej uwagi obrazowi współczesnego kościoła. Celowo piszę „kościół” z małej
litery, ponieważ dla mnie Kościół, który jest Ciałem Jezusa Chrystusa, jest
niezmieniającym się organizmem, pulsującym Bożym życiem. Takiego Kościoła
poszukują ludzie zagubieni w życiowych problemach i związani śmiertelnymi
więzami grzechu. Żadna inna organizacja nie jest w stanie skutecznie pomóc
człowiekowi, bez względu na czas, w jakim żyje. Dla mnie obraz Kościoła, jaki
namalował słowami w księdzie Dziejów Apostolskich Łukasz, jest wzorem, do
jakiego odnoszę to, co widzę obecnie.
Dziś znalazłem w internecie zaproszenie do jednego z
błyskawicznie rozwijających się kościołów w Stanach Zjednoczonych. Czytam w nim taką
zachętę: „Z radością przedstawiamy ci
coś, co jest pełne realnych ludzi, żyjących w realnym świecie, służących
realnemu Bogu ... coś, co jest właściwe w celu zrozumienia i skierowania
potrzeb naszej kultury bez poświęcania na to mocy Bożej.” Kilka zdań dalej
jest wyjaśnienie: „Wierzymy, że kościół
powinien być przyjemnym doświadczeniem, dlatego stworzyliśmy zwyczajne i
komfortowe warunki, abyś mógł wziąć kubek kawy Starbucks, zrelaksować się i być
sobą.” Nic więc dziwnego, że w krótkim czasie ten kościół powiększył się z
kilkudziecięciu członków do pięciu tysięcy.
Historia rozwoju Kościoła w pierwszym wieku przedstawia nam
nieco inny obraz. Apostoł Paweł i Barnaba, kiedy już dotarli z Ewangelią do
wielu miejscowości, wracając z pierwszej podrózy misyjnej zatrzymywali sie w
powstałych już zborach „utwierdzając
dusze uczniów i zachęcając, aby trwali w wierze, i mówiąc, że musimy przejść
przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego” (DzAp. 14:22) Możnaby dziś powiedzieć, że dużo łatwiej byłoby
przechodzić przez wiele ucisków z kubkiem kawy Starbucks, czyż nie?
Pan Jezus, a Kościół jest JegoCiałem, wiedział dokładnie
co czeka tych, którzy uwierzą w Niego i pójdą Jego śladem. Dlatego powiedział: „I będziecie w nienawiści u wszystkich dla
imienia mego, ale kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mat. 10:22) On nie tylko zapowiedział, jak świat będzie
traktować Jego uczniów, lecz On sam doświadczył odrzucenie i nienawiść, zapewniając Swoch uczniów – „Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że
mnie wpierw niż was znienawidził” (Jan
15:18)
Niedawno zostałem zapytany o to, jak wygląda sytuacja w
kościołach w Stanach Zjednoczonych. Pytanie to było wyrazem troski o to, co
dociera obecnie stąd do polskich zborów. Znam tę troskę z własnego
doświadczenia z czasów, gdy służyłem w kraju w zborach, a często z racji
znajomości języka angielskiego, towarzyszyłem gościom z tej strony oceanu, którzy
odwiedzali nasze zbory. Zdarzało się, że nauka i praktyki, jakie często przywozili
przygodni kaznodzieje, były nie do przyjęcia. Musiałem nieraz przerywać tłumaczenie,
lub odmawiać pomocy w tłumaczeniu, ponieważ w moim sumieniu nie zgadzałem się z
treścią albo formą przekazu.
Wiem, że obecnie dzieje sie to samo, a moją obawą jest,
że niewielu dziś pastorów odpowedzialnie potraktuje gości, którzy przywożą
nowinki, objawienia i jedynie skuteczne metody powiększania zborów.
Oto
przykład, kilka dni temu odpowiedzialem na wpis zatroskanego pastora FB, który
napisał, kończąc swoje krótkie przemyślenia nad poszukiwaniem skutecznej metody
budowania kościoła: „A mówiąc całkiem
odważnie, nie interesuje mnie budowanie Kościoła metodami z I w. n.e.! Taka
społeczność byłaby hermetyczna i niezrozumiała dla ludzi poza nią” :-)
Do tej uwagi napisałem, jako mój komentarz, werset mówiący o metodzie z I wieku,
jaką stosował Apostoł Paweł – „Nie
odważę się bowiem mówić o czymkolwiek, czego Chrystus nie dokonał przeze mnie,
aby przywieść pogan do posłuszeństwa słowem i czynem, przez moc znaków i cudów
oraz przez moc Ducha Świętego, tak iż, począwszy od Jerozolimy i okolicznych
krajów aż po Ilirię, rozkrzewiłem ewangelię Chrystusową” (Rzym. 15:18,19) Uważam, że
Kościół nie może zmieniać ani szukać innej metody zwiastowania Ewangelii, gdyż
przestanie być Ciałem Chrystusowym, a stanie się jedynie ludzką organizacją
dobroczynną, lub klubem wzajemnego uprzyjemniania sobie życia. Oczywiście,
zmieniają się techniki zwiastowania, należy wykorzystywać wszelkie dostępne środki
przekazywania poselstwa, jak internet, radio, telewizja, drukowanie materiałów
itp.
Przeczytałem kiedyś aforyzm, który dobrze ilustruje mój
temat – „Bóg umieścił kościół w
świecie, lecz diabeł stara się umieścić
świat w kościele”. Jest w tym wiele prawdy, diabeł będzie robić
wszystko, co potrafi, aby wprowadzić świat do kościołów. Z pewnością, będzie
więcej chętnych aby przyjść do takiego wygodnego kościoła, aby w dobrym i wesołym
towarzystwie wypić darmową kawę, niekoniecznie Starbucks. Dlatego bardzo często w
amerykańskich kościołach zachęca się ludzi do odwiedzania słowami „to have a
fun”. Już dzieci oswaja się z taką ewnagelią, a nauczyciele na lekcjach
biblijnych mają „robić fun” i opowiadać historie bez czytania tekstu z Biblii.
Chciałbym na zakończenie podać
werset budujący, pełen nadziei, gdyż zgodnie z tym, co powiedział Jezus, który
jest Głową Ciała, Jego Kościół jest niezniszczalny – ja „zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go.” (Mat.
16:18)
Diabeł nie ma wielkiej szansy
na wprowadzanie świata do Kościoła Jezusa Chrystusa, gdyż „jego zamysły bowiem są nam dobrze znane.” (2 Kor. 2:11) Dlatego będę o tym pisać, aby zachęcać w
naszej wspólnej wędrówce przez ten świat, by stać wytrwale w wierze, "która raz na zawsze została przekazana świętym." (Juda 4)
Gdy będziemy dodawać sobie na
wzajem otuchy, z pewnością łatwiej będzie przechodzić przez wiele ucisków,
nawet bez kubka kawy, niekoniecznie Starbucks.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.