Niedawno zastanawiałem się nad dość trudnym tekstem z Listu apostoła Pawła do Rzymian. Czytamy w nim między innymi, że „Stworzenie przecież z wytrwałością oczekuje objawienia synów Boga gdyż zostało poddane marności nie z własnej woli, lecz przez Tego, który je poddał, w nadziei, że również ono będzie wyzwolone z niewoli rozkładu do wolności chwały dzieci Boga” (Rz 8:19-21). O jakie stworzenia chodzi w tej zapowiedzi?
O tym może w następnym wpisie, teraz chcę zwrócić uwagę na zwrot,
który mnie szczególnie ujął, który w języku oryginalnym występuje jako jedno
słówko „ἀποκαραδοκία” [apokaradokia],
oddane w tym przekładzie (BE) - „z wytrwałością oczekuje”. W innych polskojęzycznych
przekładach mamy: „z gorliwym wypatrywaniem oczekuje” (UBG), „z wielką tęsknotą
oczekuje” ((BP), „z upragnieniem oczekuje” (BT) czy też „czeka żarliwie” (NBG).
Myślę, że próby oddania w naszym języku tego zwrotu świadczą o szczególnym
znaczeniu. Chodzi przecież o oczekiwanie na objawienie chwały dzieci Boga, gdy Boże
stworzenie zostanie już wyzwolone z „niewoli rozkładu” spowodowanego upadkiem
człowieka w grzech.
Zadałem więc sobie pytanie: jak ja oczekuję na zakończenie
obecnego stanu, w którym żyjemy. Oczekujemy przecież na nastanie panowania
Chrystusa, gdy powróci znów już jako Pan panów i Król wszystkich panujących w
tym świecie. To będzie musiał być wielki moment, na który czeka cały Kościół,
wszyscy odkupieni krwią Baranka. Zgodnie z zapowiedzią, jaką usłyszeli
apostołowie w chwili odejścia Pana Jezusa do Ojca, to będzie musiał być naprawdę
wielki moment. Gapiący się wówczas w niebo uczniowie usłyszeli: „Galilejczycy,
dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, który został wzięty od
was do nieba, tak przyjdzie, jak widzieliście Go wstępującego do nieba” (Dz
1:11). Kiedy Chrystus już zniknął za chmurami, oni nadal stali i „gapili”
się w niebo. W oryginale czytamy, że oni „ἀτενίζω”
[atenizó] „wpatrywali się”, a dosłownie to znaczy „obserwować z wielkim
zainteresowaniem i skupionym spojrzeniem; nieustannie i intensywnie wpatrywać
się w jakiś obiekt” (Strong 816).
Apostoł Paweł, znawca greki „koine”, która jest użyta w pisemnym
zapisie historii życia i działalności Jezusa Chrystusa i początków Kościoła,
użył wyjątkowego słowa we wspomnianym fragmencie Listu do Rzymian. Wyrażenie „ἀποκαραδοκία” [apokaradokia] według
słownika Stronga znaczy „myślenie naprzód (dosłownie z wyciągniętą głową),
odnoszące się do gorliwego, intensywnego oczekiwania”. To
tak, jak w przypadku gorliwego oczekiwania na ukochaną osobę, wyciąga się
głowę, aby jak najszybciej ją zobaczyć. Wówczas nic nie jest stanie przyciągnąć uwagi oczekującego, gdyż w
myślach i w sercu ma jedynie tego, na kogo czeka. Paweł chciał tym słowem określić
rodzaj naszego oczekiwania na wieczne życie, jakie mamy zapewnione w
Chrystusie, wraz z Jego powrotem.
Pamiętam czas, gdy byłem dzieckiem i mocno przejmowałem się
myślą o powtórnym przyjściu Pana Jezusa. Ponieważ wychowałem się w rodzinie
„wierzącej”, dość dobrze znałem podstawowe prawdy biblijne. Pamiętam, jak
nieraz, wracając ze szkoły do domu, nie zastałem w mieszkaniu mojej mamy.
Pierwsza myśl, jaka mną zawładnęła, była taka, że Pan Jezus już przyszedł, a ja
zostałem. Wybiegałem wówczas z domu, biegłem do ogrodu i z ulgą odetchnąłem
dopiero wtedy, gdy zobaczyłem mamę, pochyloną między grzędami warzyw.
Apostoł Piotr napisał do wierzących wszech czasów, również i
do nas, abyśmy byli dobrze przygotowani na koniec naszego życia: „aby przez
resztę życia w ciele żyć już nie dla ludzkich namiętności, ale zgodnie z wolą
Boga” (1 Ptr 4:2). Z każdym dniem jesteśmy bliżej końca, mamy coraz
mniej czasu, dlatego tak ważne jest, aby wykorzystać go właściwie. Warto
przypomnieć sobie dobrą radę apostoła Pawła: „Uważajcie więc pilnie, jak
postępujecie, nie jak niemądrzy, ale jak mądrzy. Wykorzystujcie czas, bo dni są
złe” (Ef 5:15-16).
Biblia zawiera wiele pouczających opisów, w których Bóg
dawał szansę wykorzystania czasu, jaki pozostał do końca życia. Jedną z dobrze znanych
historii jest przykład króla Ezechiasza. Gdy król zachorował, przyszedł do
niego prorok Izajasz z konkretną informacją od Boga: „Wydaj rozporządzenie
co do twojego domu, ponieważ na pewno umrzesz!” (Iz 38:1). Ezechiasz bardzo się przeląkł tą wiadomością, wybuchnął wielkim płaczem i wołał do Boga,
wspominając, jak wiele dobrego uczynił w swoim życiu. Bóg odpowiedział przez
proroka znów wyraźnie: „Oto dodam do twojego życia piętnaście lat” (w.
5).
Piętnaście lat – czy to dużo? To zależy, w jakim wieku taką
wiadomość mógłby ktoś otrzymać. Osobiście bardzo bym się ucieszył taką
wiadomością, ponieważ w moim wieku to sporo czasu. Mija już kilkanaście lat od
chwili, gdy po badaniach medycznych usłyszałem z ust lekarza słowo, które nadal
przeraża: „rak”. W drodze do domu zaczęło do mnie docierać, że zostało mi mniej
czasu, niż zwykłem dotychczas uważać. Tym bardziej że niedawno uczestniczyłem w
pogrzebie bliskiej mi osoby, która przedwcześnie zmarła na raka. Tych myśli nic
nie jest w stanie odpędzić, cisną się do głowy każdą szparą, jak gryzący w oczy
dym. Dlatego tak ważne stało się dla mnie to pytanie: „Jak mogę najlepiej
wykorzystać czas, jaki mi jeszcze pozostał?”. Tylko Bóg wie, ile tego czasu
zostało, moim zadaniem jest wykorzystać go jak najlepiej.
Apostoł Paweł pisze o dobrym wykorzystanie czasu: „Wykorzystujcie
czas, bo dni są złe” (Ef 5:16). Dlatego pisząc do Tytusa, mówi
wprost, że „byliśmy kiedyś bezmyślni, nieposłuszni, błądziliśmy, poddani
rozmaitym pożądaniom i rozkoszom, wiodąc życie w złości i zawiści,
znienawidzeni i nienawidzący jedni drugich” (Tt 3:3). Co za
wspaniała łaska, która obdarowała nas tak rozsądnym spojrzeniem na życie! Dzięki
temu, co teraz wiemy, możemy świadomie oddawać się zajęciom, celom i sprawom,
które ubogacają nasze życie. A przede wszystkim, możemy czynić to, co jedynie
ma wartość przed Bogiem, z czym możemy z radością oczekiwać na powrót
Chrystusa. W prawdzie zbawienie otrzymujemy z łaski, nie przez uczynki, to
jednak ta łaska „wychowuje nas, abyśmy odrzucili bezbożność i światowe
pożądania, a żyli na tym świecie roztropnie, sprawiedliwie i pobożnie,
oczekując spełnienia się błogosławionej nadziei i objawienia się chwały
naszego wielkiego Boga i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa” (Tt 2:12).
Wiemy, że skoro Chrystus doświadczył w swoim życiu
cierpienia i odrzucenia, żadne doświadczenie nie może nas zniechęcić, mając w
Nim tak wspaniały przykład. Apostoł Piotr miał na uwadze cierpienie Chrystusa,
gdy radził wierzącym, „aby przez resztę życia w ciele żyć już nie dla
ludzkich namiętności, ale zgodnie z wolą Boga” (1 Ptr 4:2). Cały
pierwszy list, jaki napisał Piotr, poświęcony jest właśnie cierpieniu, które
wzbogaca wiarę, otwiera Boże serce na nasze modlitwy i uwalnia od przywiązania
do rzeczy ziemskich, które nie mają znaczenia w obliczu oczekiwania na życie
wieczne. Ponieważ Boża moc strzeże naszego zbawienia, cierpienie doświadcza
naszą wiarę. Dlatego Piotr zachęca nas słowami: „Weselcie się z tego, mimo
że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami,
ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu
wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus” (1
Ptr 1:6-7). A przecież wiemy, że „bez wiary zaś nie można podobać się
Bogu” (Hbr 11:6).
Dobrze jest przypomnieć sobie również słowa apostoła Jana,
który z taką miłością zachęcał wierzących, aby trwali wiernie w oczekiwaniu na
Pana. W świetle tej wielkiej prawdy, że nastanie w końcu ten wielki dzień, gdy
Pan przyjdzie po swoje dzieci, nic innego nie ma znaczenia. Dlatego pisał tak: „Nie
miłujcie świata ani tego, co jest w świecie. Jeżeli ktoś miłuje świat, nie ma w
nim miłości Ojca. To wszystko bowiem, co jest w świecie: pożądliwość ciała,
pożądliwość oczu, pycha tego życia, nie pochodzi od Ojca, lecz jest ze świata. A
świat przemija i jego pożądliwość, ten zaś, kto czyni wolę Boga, trwa na wieki”
(1 Jn 2:15-17).
Apostoł Paweł, wśród wielu poleceń dotyczących praktycznego
życia, pisze: „I tak rozumiejcie ten czas, że nadeszła godzina, abyście się
ze snu obudzili. Teraz bowiem nasze zbawienie jest bliżej niż wtedy, gdy
uwierzyliśmy” (Rz 13:11).
Od czasu, gdy Paweł zapisał te słowa, minęło co najmniej dwa
tysiące lat, tak że nam pozostało dużo mniej czasu, niż mieli go wierzący
wówczas. Dlatego tym żarliwiej czekajmy na powrót naszego Pana.
Henryk Hukisz

No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.