Kampania wyborcza wkroczyła już na ostatnią prostą. Pozwólcie, że zadam proste pytanie: „Czy osoba ewangelicznie wierząca powinna interesować się przebiegiem kampanii, aby osobiście wziąć udział w obywatelskim prawie do decydowania o tym, kto ma sprawować władzę w naszej ziemskiej ojczyźnie?”
Widzę już komentarze i błyskawiczne odpowiedzi, że to Bóg ustanawia władzę, a naszym obowiązkiem jest jej się podporządkować i modlić się o jej powodzenie. Czyżby? W ostatnim wpisie „Obywatelskie nieposłuszeństwo” napisałem: „Jeżeli ktoś uważa, że zgodnie z tym, co apostoł Paweł napisał do wierzących w Rzymie, powinniśmy okazać absolutne posłuszeństwo władzy państwowej, czy innej ustanowionej przez Boga, to tym samym nie uznaje, że Bóg jest zawsze jedynym naszym ostatecznym autorytetem”. Musimy więc uwzględnić takie sytuacje, gdy właśnie dlatego, że wierzymy zgodnie z ewangelią, będziemy musieli okazać nieposłuszeństwo, ponieważ uznajemy, że naszym ostatecznym autorytetem jest jedynie Bóg.
Apostoł Paweł napisał również o tym „aby prośby, modlitwy, błagania i dziękczynienia były zanoszone za wszystkich ludzi, za królów i wszystkich rządzących, abyśmy mogli wieść życie spokojne i bezpieczne, z całą pobożnością i godnością” (1 Tm 2:1,2). Pragnę jednak zwrócić uwagę, że celem naszych modlitw o władzę, ma być możliwość zapewniająca nam „wieść życie spokojne i bezpieczne, z całą pobożnością i godnością”, a nie dla tych, którzy nami rządzą. Dlatego uważam, że naszym zadaniem jest nie tylko modlić się w tej intencji, lecz również podjąć konkretne działania powiązane z taką modlitwą.
Apostoł Jakub w swoim liście poucza osoby wierzące w Chrystusa, aby nie ograniczali się jedynie do deklarowania w kogo wierzą, gdyż „wiara, jeśli nie jest potwierdzona uczynkami, jest martwa sama w sobie” (Jk 2:17). Taką wiarę, kontynuował swoją argumentację apostoł, posiadają również demony i do tego drżą przed Stwórcą. Powiem wprost, idąc dalej za myślą wyrażoną w tym liście, jeśli modlisz się o tych, którzy sprawują, lub mają sprawować władzę po wyborach, to nie wystarczy - musisz czynnie wziąć udział w tych wyborach, aby twoja wiara nie została oceniona przez „Jezusa, który jest twórcą naszej wiary” (Hbr 12:2), „że wiara bez uczynków jest bezużyteczna” (Jk 2:20).
Oświadczam, że blog, którego jestem autorem, zawiera moje osobiste zrozumienie i poznanie prawd biblijnych i nie jest nauczaniem apostolskim. Dlatego każdy czytelnik moich wpisów może zgodzić się lub nie z tym, co piszę. W kwestii tego tematu, dotyczącego trzeciej drogi, chcę jedynie nawiązać do wypowiedzi Chrystusa na temat drogi, a konkretnie, odnośnie do tego ile jest dróg, na jakich możemy się znaleźć.
Pan Jezus w „Kazaniu na górze” zawarł podstawowe tezy naszego życia w ramach Królestwa Bożego. Znajdziemy w nim taką wypowiedź - „Wchodźcie przez ciasną bramę. Szeroka jest bowiem brama i wygodna droga, która prowadzi do zguby i wielu przez nią wchodzi. Ciasna natomiast jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia i niewielu ją znajduje” (Mt 7:13,14). Istnieją tylko dwie drogi, jedna jest szeroka i wszyscy na niej się znajdują. Nic nie trzeba robić, nie ma konieczności podejmowania żadnej decyzji, aby kroczyć szeroką drogą, która, jak powiedział Jezus, prowadzi wprost do zguby, czyli na wieczne potępienie. Natomiast druga droga prowadzi do życia, lecz zgodnie z opinią Pana Jezusa, „niewielu ją znajduje”. Aby jednak znaleźć się na tej drodze, należy ją wybrać. Konieczne jest więc dokonanie wyboru, który należy do człowieka. Prawda o dwóch drogach jest niepodważalna, dlatego w ewangelii nie ma miejsca na trzecią drogę. Co do tego, nikt nie ma wątpliwości, lecz należy zauważyć, iż ta prawda odnosi się do Królestwa Bożego.
Natomiast w świecie, a w szczególności w polityce, rządzą inne prawa. Wystarczy przypomnieć sobie sytuację, gdy dwaj uczniowie Chrystusa zapragnęli lepszych pozycji dla siebie w królestwie Bożej chwały. Pan Jezus scharakteryzował władców w tym świecie, mówiąc: „że ci, których uważa się za władców narodów, nadużywają swej władzy nad nimi, a możni ich rządzą nimi samowolnie” (Mk 10:42 [B.W.]). Widzimy tu, że władający w świecie znani są z tego, że nie tylko nadużywają władzy, lecz również sami ją sobie przyznają. Taka jest opinia Chrystusa na ten temat, co możemy zobaczyć nawet obecnie, przyglądając się temu, jak obecnie rządzący wykorzystują posiadaną przez siebie możliwość wpływania na wyborców, aby pozostać dalej przy władzy.
Skoro dzielę się moimi osobistymi obserwacjami i przemyśleniami, chcę również zwrócić uwagę na inne możliwości, jakie dają wybory, do których zachęcam. Spotykamy się nieraz z opinią, że jeśli już mam głosować, to mogę jedynie na takich kandydatów, którzy całkowicie odpowiadają moim oczekiwaniom. Zapewniam, że nie znajdzie się takich, którzy będą odpowiadać mojemu sumieniu. Pomimo tego uważam, że można znaleźć taką opcję programową, która jest najbliższa ideałom, jakie mi osobiście odpowiadają.
W tytule tego wpisu postawiłem znak zapytania odnośnie do trzeciej drogi nie dlatego, że według ewangelii nie ma takiej opcji. Pomijając zasady Królestwa Bożego, w tym świecie jest możliwe pójść inną drogą, niż inni zachęcają. Tutaj chcę odwołać się do osobistego doświadczenia. W początkowej fazie przed kampanijnej, gdy już pojawiły się pierwsze zwiastuny programowe, zwróciłem się osobiście do przywódców trzech opcji opozycyjnych z pytaniem o ich stosunek do mniejszości wyznaniowych, skoro ich sztandarowe hasła zapewniają szacunek do każdego, bez względu na wyznanie czy orientację seksualną.
W liście do pana Biedronia, gdy rozpoczynał kampanię lewicy, po usłyszeniu gromkiego „Alleluja i do przodu” zaprotestowałem, ponieważ głosząc rozdział kościoła i państwa, posłużył się określeniem religijnym. Pomimo zapewnienia, że żaden list nie zostanie bez odpowiedzi, nadal czekam. Do przewodniczącego PO skierowałem zapytanie o jego stosunek do mniejszości wyznaniowych, lecz nie uzyskałem żadnej odpowiedzi, pomimo że jednym z naczelnych haseł jest okazywanie szacunku do każdego, kto inaczej myśli niż większość naszego narodu. Czyżby chodziło tylko o szacunek do „inaczej kochających”?
Natomiast zupełnie inaczej zareagował przedstawiciel i autor „Trzeciej drogi”. Niemalże nazajutrz, po skierowaniu podobnego pytania, otrzymałem osobistą odpowiedź zatytułowaną „Szanowny Panie Henryku, bardzo bliski jest mi Pana sposób postrzegania spraw, o których Pan pisze”. Dlatego z uwagą śledzę dalszy przebieg tej kamapanii, co pomaga mi w podjęciu decyzji odnośnie do opcji programowej, na jaką będę chciał oddać mój głos. Nie dlatego, że spotkałem się z osobistym zainteresowaniem, lecz to spowodowało, że chciałem lepiej poznać cały program, z którym przecież nie muszę zgadzać się w całości.
Wiem, że nie znajdę w tym świecie takiego programu wyborczego, z którym mógłbym utożsamić się w pełni. Wiem natomiast, że uczestniczenie w wyborze kolejnej władzy w kraju, w którym dane mi jest od Boga przeżycie mojego ziemskiego życia, jest wyrażeniem gotowości nie tylko wspomnienia o „wszystkich rządzących” w modlitwie, lecz również czynny udział w tym obywatelskim obowiązku.
I do tego zachęcam innych wierzących.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.