Sunday, April 3, 2022

Bogu świeczka ...

 

... a diabłu ogarek - tak mówi znane porzekadło.  Znaczenie tego przysłowia jest różne, w zależności od źródła, w którym szukamy wyjaśnienia. Wielki Słownik Języka Polskiego podaje, że jest w nim mowa o kimś, „kto - ze względu na własny interes - chce zadowolić dwie przeciwstawne strony”. Nigdzie jednak nie znajdziemy odniesienia do tego, ile człowiek traci, jeśli stara się zadowolić obie strony. Apostoł Jakub napisał, że ten, „ten, kto się waha, jest podobny do fali morskiej, poruszanej i miotanej przez wiatr. Niech taki człowiek nie myśli, że otrzyma coś od Pana” (Jak. 1:6,7). Natomiast Pan Jezus wyraził się najprościej, jak można - „Nikt nie może służyć dwom panom, bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego kochał, albo jednemu będzie oddany, a drugim wzgardzi” (Mat. 6:24).

W tych dniach świat sportowy obiegła wiadomość miła naszym uszom, że gdzieś tam na Florydzie, nasza rodaczka odniosła ogromny sukces w tenisie, wygrywając mistrzostwo Miami Open 2022. Słuchając z zadowoleniem relacji reporterów, zwróciłem uwagę na jeden szczegół, o którym chcę napisać w kontekście wstępu jaki poczyniłem. Jeden z dziennikarzy sportowych, który donosił o tym wielkim sukcesie z miejsca zdarzenia powiedział, że taki sukcesów nie odnosi się w wyniku poświęcania jedynie dwóch godzin na trening, zajmując się poza nim mnóstwem innych spraw. Iga, nasza wspaniała tenisistka poświęca temu sportowi cały swój czas, obserwuje, żyje i myśli jedynie o tenisie 24/7, jak się teraz określa totalne oddanie się jakiejś dziedzinie życia. Pomyślałem w tym samym momencie o tym ile ja, ile przeciętny chrześcijanin, ile czasu poświęcamy Chrystusowi, Bogu, Jego Królestwu? Czy czasami nie stosujemy w naszym życiu zasady wyrażonej w cytowanym na początku przysłowiu?

Dziś, gdy piszę te słowa, jest niedziela. Dzień, który zwyczajowo poświęcamy Bogu, idziemy z rodziną do kościoła, uczestniczymy z większym lub mniejszym zaangażowaniem w nabożeństwie i po dwóch godzinach wracamy do domu, i co dalej? Jak spędzamy resztę czasu, nie tylko tego Dnia Pańskiego, lecz przez cały tydzień? Ile czasu dajemy Bogu, ile natomiast pozostawiamy diabłu?

No nie, nie można przecież przesadzać. To, że nie jestem na nabożeństwie, nie znaczy, że zaraz służę diabłu. Nie bądźmy aż tacy radykalni, przecież możemy robić wiele dobrych rzeczy, za które Pan Bóg się nie obrazi. Pamiętam teorię, z jaką spotkałem się, żyjąc za oceanem. Jak wiadomo, Amerykanie bardzo kochają sport, baseball szczególnie, podobnie jak football czy koszykówkę. Wielu traktuje zainteresowanie sportem na równi z kościołem, o ile nie bardziej. Spotkałem się tam z pytaniem: „Co jest lepiej robić - być na nabożeństwie i myśleć o meczu ulubionej drużyny, czy znaleźć się w niedzielę na stadionie i myśleć o Bogu?"

Nasz stosunek do czegokolwiek określamy ilością czasu, jaki poświęcamy dla kogoś, czegoś. Sportowiec będzie odnosić sukcesy, jeśli poświęci cały swój czas treningom. Apostoł Paweł napisał, że „każdy, kto staje do zapasów, powściąga się we wszystkim” (1 Kor. 9:25 [UBG]). Apostoł zadaje retoryczne pytanie: „Czy nie wiecie, że ci, którzy biegną na stadionie, wszyscy biegną, ale tylko jeden otrzymuje nagrodę?” (w. 24). Odpowiedź jest więc oczywista, że jeśli chcesz zdobyć nagrodę, to zrobisz wszystko, aby nic nie rozpraszało uwagi skupionej na wygraniu. Podobnie jak żołnierz, który „służy w wojsku, nie wikła się w sprawy związane z utrzymaniem, aby się spodobać temu, kto go zwerbował” (2 Tym. 2:4). Dlatego też w dziedzinie sportu, każdy „kto walczy jako atleta, nie otrzyma wieńca zwycięstwa, jeśli nie walczy zgodnie z zasadami” (w. 5). Podstawową zasadą aby wygrać, jest ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.

Jeśli więc prawdą jest, że narodziliśmy się na nowo, to już nie żyjemy dla tego świata, który nie zna Boga i Jemu nie służy. Jedyną zasadą naszego życie staje się szukanie „tego, co w górze, gdzie Chrystus zasiada po prawicy Boga” (Kol. 3:1). Tylko wówczas może spełniać się zasada: „Myślcie też o tym, co w górze, a nie o tym, co ziemskie. Umarliście bowiem i wasze życie jest razem z Chrystusem ukryte w Bogu” (w. 2,3). Apostoł Paweł powiedział o sobie;  „Z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. I już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Gal. 2:20). Tylko w takiej sytuacji można żyć dla Boga i z Nim w systemie 24/7 - każdego dnia tygodnia, będąc w społeczności z wierzącymi lub samemu.

Niestety, żyjemy w czasie, gdy wszystko jest pod kontrolą, gdy wydzielamy czas na każdą sprawę. Znajdujemy nawet odpowiednie wersety dla własnej wygody i mówimy: „Na wszystko jest odpowiednia pora i każda rzecz pod niebem ma swój właściwy czas” (Koh. 3:1). Tak, to prawda, lecz ten sam mądry Salomon, gdy przyjrzał się wszystkim sprawom, jakie dzieją się pod słońcem stwierdził, że „wszystkie dzieła, których dokonały moje ręce i na cały swój trud, który w nie włożyłem, stwierdziłem, że wszystko jest ulotne i podobne do wiatru. Nie ma z tego żadnej korzyści pod słońcem” (Koh. 2:11). Znaczenie i sens mają jedynie te rzeczy, które dokonane są w Bogu, niekoniecznie w niedzielę, gdy jesteśmy na nabożeństwie.

Zauważam niebezpieczny trend, gdy organizatorzy naszego życia religijnego starają się dogodzić nam tak, abyśmy mieli również czas dla przysłowiowego „ogarka”. Pamiętam czasy, gdy nabożeństwa trwały pełne dwie godziny, gdy w niedzielne popołudnia zbór spotykał się na studiowaniu Biblii. Dziś na palcach jednej ręki można policzyć takie zbory. Nic dziwnego, że nie można oglądać sukcesów w duchowym rozwoju wierzących, gdy na spotkanie z Bogiem przeznacza się coraz mniej czasu, ponieważ musimy troszczyć się o to, o co zabiegają poganie.

Przypominam tę prawdę sobie i wszystkim, którym bardzo zależy na tym, aby nas nie zaskoczył ten dzień, w którym „niebiosa z hukiem przeminą, żywioły zaś zostaną zniszczone w ogniu, i ziemia, i te dzieła, które na niej zostaną znalezione” (2 Ptr. 3:10). Dlatego pamiętajmy o najlepszej radzie, jaką zostawił nam nasz Zbawiciel - „Szukajcie więc najpierw Królestwa Boga i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane. Nie martwcie się o dzień jutrzejszy, bo jutro zatroszczy się samo o siebie. Każdy dzień ma dość własnego utrapienia” (Mat. 6:33,34).

 Apostoł Paweł do tej wielkiej prawdy dodał: „A pokój Boży, który przewyższa wszelkie zrozumienie, będzie strzegł serc i myśli waszych w Chrystusie Jezusie” (Fil. 4:7).

Czy możemy na to powiedzieć „Amen”?

Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.