Friday, April 15, 2022

Śmierć śmierci w śmierci Chrystusa!

 

Tytuł do tego rozważania zapożyczyłem od jednego z największych teologów i reformatorów europejskich, jakim z pewnością jest John Owen. Wikipedia podaje dość skróconą informację na jego temat, że urodził się w 1616, zmarł w 1683 i był największym reformatorem XVII w. Nazywany był jako „książę purytanów”, doktor teologii, pastor, wicekanclerz Uniwersytetu w Oksfordzie, kapelan Olivera Cromwella, zwolennik tolerancji religijnej wobec protestanckich dysydentów. Tyle o autorze wielkiego dzieła na temat śmierci Chrystusa i jej znaczenia w Bożym planie odkupienia człowieka skazanego na śmierć z powodu grzechu.

To dzieło, zatytułowane „Śmierć śmierci w śmierci Chrystusa” z roku 1647, posiada rozszerzenie obejmujące cały kompleks tematów i prawd wynikających z faktu, jakim stała się śmierć Chrystusa. Głównych celem, jaki wyznaczył sobie autor, była obrona tezy ograniczonego oddziaływania śmierci Chrystusa na ludzi wcześniej wybranych przez Boga, czyli predestynowanych do zbawienia. Ponieważ moim celem nie jest wywołanie jakiejkolwiek dyskusji na temat tej tezy, chcę przejść od razu do zasadniczej myśli - czym dla nas jest śmierć Chrystusa, której fakt wspominamy w czasie obchodzonej przez chrześcijan Wielkanocy.

Przyznam, iż bardzo ujęła mnie konstrukcja tego związku frazeologicznego, dlatego postanowiłem go wykorzystać dla zwrócenia uwagi na to, jak ogromne znaczenie dla każdego, kto wierzy, ma śmieć Chrystusa. Wszyscy ewangeliści poświęcili najważniejszą cześć swoich opisów życia Pana Jezusa właśnie temu wydarzeniu, jakim z pewnością jest Jego śmierć.

Ewangelie przedstawiają nam życie Syna Bożego na ziemi, który będąc Bogiem, stał się człowiekiem. Apostoł Jan w swoim opisie nie ujął tej prozaicznej kwestii, jaką jest narodzenie się w taki sposób, jak my wszyscy. To właśnie On, który jest od początku, dlatego że jest Bogiem, przyszedł, aby stać się prawdziwą światłością, „która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (Jan 1:9). Tylko dzięki Niemu, dzięki Chrystusowi, możemy poznać, że Bóg i Ojciec „wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy stanęli przed Nim w miłości, święci i nieskazitelni. Według postanowienia swojej woli przeznaczył nas, abyśmy przez Jezusa Chrystusa stali się Jego synami, dla uwielbienia chwały Jego łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym” (Efez. 1:4-6). Bardzo skrótowo możemy powiedzieć, że Chrystus przyszedł po to, abyśmy mogli poznać Boży plan dla człowieka, jakim jest przeznaczenie do uwielbienia Jego łaski okazanej w Jezusie Chrystusie.

Główną przeszkodą stojącą na drodze do chwały jest śmierć, jaką ludzkość została objęta na skutek pierwszego grzechu popełnionego przez naszego protoplastę Adama. Apostoł Paweł wyjaśnia tę kwestię w Liście do Rzymian. Czytamy w nim, że „tak jak przez jednego człowieka grzech przyszedł na świat, i przez grzech śmierć, tak też na wszystkich ludzi przeszła śmierć, bo wszyscy zgrzeszyli” (Rzym. 5:12).

Śmierć jest przekleństwem, jest przypomnieniem dla każdego, że człowiek musi ponieść konsekwencje nieposłuszeństwa wobec Boga. Już na samym początku Biblii czytamy - PAN Bóg nakazał też człowiekowi: Z każdego drzewa w ogrodzie możesz jeść, tylko z drzewa poznania dobra i zła nie będziesz jadł, bo w dniu, w którym z niego zjesz, umrzesz na pewno” (Gen. 2:16,17). Żyjący w XVII wieku inny brytyjski teolog i biblista Adam Clarke wyjaśnia znaczenie słów „umrzesz na pewno” - „Hebrajski zwrot „תמות מות [moth tamuth]; Dosłownie - śmiercią umrzesz; albo umierając umrzesz. Nie tylko umrzesz duchowo, tracąc życie Boże, ale od tego momentu staniesz się śmiertelny i będziesz umierał aż do śmierci. Uważamy, że to wypełniło się dosłownie; każdy moment życia człowieka można uznać za akt umierania, aż do rozdzielenia duszy i ciała". Natomiast apostoł Paweł we wspomnianym już liście napisał krótko: „Zapłatą bowiem za grzech jest śmierć” (Rzym. 6:23).

Śmierć jest nieunikniona, towarzyszy nam od samego początku, gdy tylko pojawiliśmy się na tym świecie. Dlatego możemy stwierdzić, że śmierć jest naszym wrogiem. Bóg nie zaplanował jej, gdy stworzył człowieka. To na skutek nieposłuszeństwa i niemożliwości pokonania w sobie grzesznej natury, musimy zawsze liczyć się z pojawieniem się śmierci. W Liście do Hebrajczyków czytamy, że „zostało postanowione w stosunku do ludzi, że raz umrą, a potem będzie sąd” (Heb. 9:27).

Możemy w życiu mieć wielu wrogów. Jednych będziemy pokonywać, inni będą mieć nad nami przewagę. Jedno jest pewne, że „jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć” (1 Kor. 15:26). Skoro śmierć jest bezpośrednim skutkiem grzechu, możemy wpisać się w program pokonania śmierci. Oczywiście nie sami, lecz w Chrystusie, który jest początkiem tego zwycięstwa.

Gdy mówimy o śmierci Chrystusa, mamy również na uwadze Jego zmartwychwstanie. Chrystus, będąc równocześnie Synem Bożym, był bez grzechu, dlatego tylko On mógł pokonać własną śmierć, gdyż nie umierał z powodu grzechu. Jego  śmierć może stać się drogą do pokonania śmierci każdego innego człowieka, który znajdzie się w Chrystusie. Apostoł Piotr napisał później do wierzących w Chrystusa, że „Chrystus raz cierpiał za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby przyprowadzić was do Boga” (1 Ptr. 3:18). Podobnie jak w czasie potopu, uratowani przed niechybną śmiercią byli jedyni ci, którzy znaleźli się w arce.  Tak samo i my, którzy uwierzyliśmy w Chrystusa i znaleźliśmy się w Nim i możemy powiedzieć: „Jeśli zaś umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że i z Nim będziemy żyć, wiedząc, że Chrystus wskrzeszony z martwych już nie umiera i śmierć nad Nim nie panuje” (Rzym. 6:8,9).

Jezus umarł. Śmierć została zniszczona. Szatan, ten, który dzierży moc śmierci, zostaje też zniszczony. Śmierć i grzech nie mają już mocy nad tymi, którzy ufają Chrystusowi. Śmierć nie może oddzielić nas od miłości Boga. Dlatego Ewangelia, gdy jest właściwie rozumiana, wypełnia człowieka takim zachwytem i odwagą w obliczu śmierci, że razem z Pawłem może śpiewać: „Gdzie jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzie jest, o śmierci, twoje żądło?” (1 Kor. 15:55).

Jak wspaniale i pewnie brzmią słowa Pana Jezusa, gdy mówił: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto wierzy we Mnie, choćby i umarł, będzie żył” (Jan 11:25).

Oczywiście nie unikniemy pierwszej śmierci, tej fizycznej, jaką jest rozłączenie duszy i ducha od ciała. Nasze ciała są nadal skażone grzechem. Dlatego pewnego dnia będą musiały wrócić do prochu z jakiego powstały. Chyba że dożyjemy dnia, gdy „na wezwanie Boga, na głos archanioła i dźwięk trąby, sam Pan zstąpi z nieba i najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie. Potem my, którzy pozostaniemy jeszcze przy życiu, razem z nimi zostaniemy porwani na obłokach, w powietrze, na spotkanie z Panem i odtąd już na zawsze będziemy z Panem” (1 Tes. 4:16-19).

Biblia kończy się wspaniałym opisem świata jaki nas czeka. Bóg miał na uwadze właśnie taki świat, gdy stworzył pierwszego człowieka. „I pokazał mi rzekę wody życia, lśniącą jak kryształ, wypływającą spod tronu Boga i Baranka. Pomiędzy główną ulicą miasta a rzeką, stąd i stamtąd, jest drzewo życia, które rodzi dwanaście owoców, wydając owoc w każdym miesiącu. A liście tego drzewa służą do leczenia narodów. I nic już nie będzie obłożone klątwą. A w mieście będzie tron Boga i Baranka, i Jego słudzy będą Mu służyć. I będą oglądali Jego oblicze i Jego imię będą mieli na czołach. I nocy już nie będzie i nie będą już potrzebowali światła lampy i światła słońca, bo Pan, Bóg, będzie im świecił, i będą królować na wieki wieków” (Obj. 22:1-5).

Dlatego „Szczęśliwy i święty ten, który ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu. Nad takimi druga śmierć nie ma władzy, ale będą kapłanami Boga i Chrystusa i będą królować z Nim tysiąc lat” (Obj. 20:6).

Czy możesz powiedzieć o sobie, że twoja śmierć umarła razem z Chrystusem?

Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.