Skoro my Polacy znamy się najlepiej na polityce i na medycynie, to może zostawmy teologię, teologom. Niestety, spotykamy się nieraz z sytuacją, gdy przeciętny chrześcijanin podejmuje się dyskusji lub zwykłej repliki na postawione publicznie pytania dotyczące zagadnień biblijnych. Podobne jest to do przysłowiowego porywania się z motyką na słońce. Niestety, media społecznościowe są często zalewane wypowiedziami ludzi nieprzygotowanych do dania zdrowej odpowiedzi na postawionę kwestię natury teologicznej.
Zdaję sobie sprawę, że narażam się na powszechne potępienie ze strony samozwańczych apolegetów, lecz cóż, muszę odnieść się do amatorszczyzny odważnie. Zabieranie się do dyskusji w sytuacjach, gdy każde słowo się liczy, a każdy wywód może stanowić dla opzycji argument służący ośmieszaniu naszej wspólnej wiary, jest ważne, aby wypowiadali się ludzie do tego przygotowani, a co najważniejsze, przez Boga powołani. Zasadniczą regułą panującą w Kościele Jezusa Chrystusa jest prawda zapisana przez pierwszego i najlepszego apologetę biblijnego, samego apsotoła Pawła: „A Bóg ustanowił w kościele najpierw...” (1 Kor. 12:28). Tak jak ciało każdego z nas składa się z niepowtarzalnych części i organów, tak prawdziwy i zdrowy Kościół Jezusa Chrystusa składa się z różnych służb – „Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus (...) i ciało nie jest jednym członkiem, ale wieloma” (1 Kor. 12:12,14).
Zaraz, zaraz, zawołają znawcy „wszystkiego”, przecież jest napisane „czarne na białym”, że mamy być „zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej” (1 Ptr. 3:15). Tak, to prawda, że każdy z nas ma być gotowym na złożenia świadectwa swoim zyciem, pokazując wyraźnie, że pokłada nadzieję w Bogu. Z dalszych słów apostoła Piotra wynika, że chodzi tu o zachowanie sumienia w stanie Chrystusowej czystości, wobec oskarżeń tego świata. Jeśli chodzi a nasze sumienia, to musimy pamiętać, że zostały one krwią Baranka oczyszczone „od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu” (Hebr. 9:14). Tak więc, jeśli chodzi o obronę przed zarzutami tego świata, mamy zachować czystość sumienia w stanie nadanym nam z łaski przez samego Chrystusa.Ten świat będzie z nas szydzić, „że wy nie schodzicie się razem z nimi na takie lekkomyślne rozpusty” (1 Ptr. 4:4), i będą nas atakować oszczerstwami. Nie ma tutaj mowy o obronie zasad naszej wiary, ani argumentowania odnośnie podstaw naszych przekonań, lecz jedynie o „wytłumaczenie się z nadziei” czyli, dlaczego postępujemy inaczej niż cały świat. Przecież rozumiemy, że właśnie dlatego jesteśmy zdecydowani postępować „święcie”, ponieważ Bóg naszej nadziei jest święty. A przecież wszyscy wierzący bardziej cenią przyszłość z Bogiem, niż kompromis ze swiatem. Chyba się nie mylę.
Jeśli chodzi o obronę wiary, czyli dlaczego tak, a nie inaczej wyznajemy nasze zrozumienie Boga i Jego obietnic, co oczywiście przekłada się na praktyczną stronę naszego codziennego chrześcijaństwa, to jest już pewną sztuką, która wymaga głębszego zrozumienia Bożych prawd. O tym, apostoł Piotr, pisał późnej, gdy dotykał kwestii zrozumienia nauki apostolskiej na temat rzeczy przyszłych, jak i teraźniejszych, od czego zależy znalezienie się w gronie , których ta przyszłość dotyczy. A byli i wówczas „ludzie niewykształceni i niezbyt umocnieni”, ponieważ nie rozumieli tego co apostoł Paweł pisał, i oni przekręcali Boże prawdy „ku swej własnej zgubie” (2 Ptr. 3:16). Dlatego Piotr ostrzega wierzących w tamtym czasie, a sądzę, że dotyczy to i naszego pokolenia – „miejcie się na baczności, abyście, zwiedzeni przez błędy ludzi nieprawych, nie dali się wyprzeć z mocnego swego stanowiska” (w. 17). Kolejne zdanie wskazuje na najbardziej skuteczną metodę zachowania swego niewzruszonego stanowiska, a jest to nieustanne wzrastanie „w łasce i w poznaniu Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa” (w. 18).
Wdawanie się w spory z niewierzącymi wymaga nie lada umiejętności. Niestety, to co najczęściej ma miejsce, to czcza dyskusja, przed jaką apostoł Paweł wyraźnie przestrzega. Pouczając młodego Tymoteusza, zachęca go słowami: „Wzoruj się na zdrowej nauce, którą usłyszałeś ode mnie, żyjąc w wierze i miłości, która jest w Chrystusie Jezusie” (2 Tym. 1:13), gdyż takie dobro zostało mu powierzone. Dlatego, jako jego duchowy ojciec, nakazuje mu stanowczo: „Tymoteuszu! Strzeż tego, co ci powierzono, unikaj pospolitej, pustej mowy i sprzecznych twierdzeń, błędnej, rzekomej nauki” (1 Tym. 6:20). Paweł ze smutkiem musiał stwierdzić, że ten, kto do czczych dyskusji „przystał, i od wiary odpadł” (w. 21).
Apologetyka, gdyż tak nazywa się dziedzina nauki zajmująca się obroną prawd biblijnych, wymaga szczególnej zdolności odpowiadania na stawiane zarzuty przez przeciwników, tak aby zachować polecenie, jakie Pan Jezus zostawił swoim uczniom. Wszyscy znamy słowa Chrystusa, dość trudne do zastosowania we współczesnym społeczeństwie – „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie pereł swoich przed wieprze” (Mat. 7:6). Jest to wprawdzie pewna przenośnia, lub przysłowie, którego dziś w pełni nie rozumiemy, jednak ukryta jest w tym zdaniu pewna prawda, jaką Pan Jezus chciał przekazać nie tylko swoim uczniom bezpośrednio, lecz i potomnym pokoleniom, aż do naszych czasów. Pisałem już wcześniej na ten temat (Granica ewangelizacji), lecz bardziej pod kątem ewangelizowania ludzi. Lecz ta sama prawda dotyczy również i sytuacji natury apologetycznej, gdyż nie zawsze powinniśmy angażować się w dyskusję z ludźmi, których celem jest ośmieszanie dzieci Bożych. Pan Jezus dawał sobie radę z tymi, którzy celowo Go nachodzili, aby podważyć Jego rosnący aurtorytet. Któż z nas może poszczycić się taką pełnia Ducha i mądrością, aby odpowiedzieć na pytania, zanim zostały postawione?
Apostoł Paweł, pisząc do Koryntian, którzy zdążyli się już podzielić na bardziej poprawnych i mniej poważanych, napisał otwarcie, że są różne grupy ludzi. Uznanie tego faktu może pomóc we wzajemnym poszanowaniu, o ile jest to w ogóle możliwe. Może to wyglądać trochę na przechwalanie się, lecz Paweł stwierdził jasno, że „nam objawił to Bóg przez Ducha” (1 Kor. 2:10). Co nam Bóg objawił? A własnie to, czego „człowiek zmysłowy nie przyjmuje” (w. 14). Czyli to, „czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują” (w. 9).
Człowiek „zmysłowy” (gr. „psichokos”), a dokładnie chodzi o człowieka nieodrodzonego duchowo, to taki, który posługuje się wyłącznie naturalnymi zmysłami. Nie chodzi tu o poniżanie go, lecz stwierdzenie, że nie jest on w stanie zrozumieć prawd duchowych, gdyż dla niego są one „głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać” (w. 14). Rozmawianie więc z nim o sprawach, których „nie może poznać”, jest nierozsądne, a nawet jest poniżeniem dla samej sprawy, gdyż jest ona natury duchowej.
Spójrzmy na przykład apostoła Pawła. Gdy znalazł się w Koryncie, w mieście moralnej dekadencji, powiedział im, że nie przyszedł „z wyniosłością mowy lub mądrości, głosząc wam świadectwo Boże” (1 Kor. 2:1). Dlaczego? Odpowiedź jest oczywista, ponieważ chciał, jak sam powiedział, aby „mowa moja i zwiastowanie moje nie były głoszone w przekonywających słowach mądrości, lecz objawiały się w nich Duch i moc” (w. 4). W rezultacie takiego zwiastowania, w sercach tych zepsutych moralnie słuchaczy została zrodzona wiara, która „nie opierała się na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej” (w. 5).
W takiej sytuacji, żadna apologetyka nie dokonałaby tego, co uczyniły słowa wypowiedziane w mocy Ducha Świętego.
Do zwiastowania ewangelii w mocy Ducha Świętego, powołani jesteśmy wszyscy, natomiast obronę doktryny, mogą czynić ci, których Bóg powołał i wyposażył, "którzy będą zdolni (kompetentni) i innych nauczać" (2 Tym. 2:2). Pisałem o tym już wcześniej - "Kompetentny nauczyciel"
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.