Czy można obłudnie opowiadać Chrystusa?
Oczywiście, że nie! Apostoł Paweł, gdy pisał te słowa, nie zamierzał usprawiedliwiać nieszczerość i obłudę. Przecież w innym
liście napisał jasno, zobowiązując tych, którzy służą Bogu - „nie dajmy nikomu żadnego powodu do zgorszenia, aby służba nie została zhańbiona” (2 Kor. 6:3). Później wylicza
sytuacje, w jakich możemy się znaleźć właśnie dlatego, że postanowiliśmy służyć
Bogu. Są to sytuacje dziwne, które możemy określić mianem „paradoksalne”, jakie
Paweł opisuje następująco: „jako nieznani, a przecież dobrze znani, jako umierający, a oto żyjemy, jako karceni, lecz nie uśmiercani, jako smutni, lecz zawsze radośni, jakby ubodzy, a jednak ubogacający wielu, jakby ci, którzy nic nie mają, a posiadają wszystko” (w. 9,10). Natomiast moją uwagę zwróciło określenie
rozpoczynające tę niezwykłą listę, stawiajace nas właśnie w niezręcznej sytuacji - „jakby oszuści, a przecież prawdomówni” (w. 8).
Aby lepiej zrozumieć znaczenie tego wyrażenia,
zajrzałem do kilku polskojęzycznych przekładów Biblii. I tak, w Biblii
Tysiąclecia czytamy: „uchodzący za
oszustów, a przecież prawdomówni”, natomiast poczciwa Biblia Gdańska określa
sług ewangelii, że są „jakoby
zwodziciele, wszakże prawdziwi”. W języku oryginalnym zwrot „os planoi kai aleteis” można
przetłumaczyć również, „jako oszuści,
jednka szczerzy”, i stąd wziąłem pomysł do tytułu tego rozważania.
Greckie słówko „planos” określa wędrującego
(trampa), zwodziciela, oszusta. Apostoł Paweł użył tego określenia nie
w sensie zachęcającym do takiego postępowania, lecz stwierdził, że w wielu
sytuacjach będziemy tak postrzegani przez nieprzyjaciół ewangelii. Dlatego Biblia Poznańska oddaje te słowa dokładniej, niż inne przekłady - "Uważają nas za oszustów, a my jesteśmy prawdomówni".
Spójrzmy wpierw na naszego Nauczyciela i Mistrza, którego nazywano przeróżnie. Gdy Pan Jezus zawisł już na krzyżu,
wówczas Jego przeciwnicy przypomnieli sobie, „że jeszcze za życia ten oszust powiedział: Po trzech dniach zmartwychwstanę”
(Mat. 27:63), i kazali postawić
straże koło Jego grobu. Wcześniej, gdy wybrał się po kryjomu do Jerozolimy na
święto żydowskie, jego bracia usłyszeli podzieloną opinię o Jezusie - „Jedni mówili: Jest dobry; inni natomiast: Nie, przecież bo zwodzi lud” (Jan 7:12). Z lektury Ewangelii wiemy, że Chrystus nie cieszył się
u wszystkich dobrą opinią, Jego zagorzali przeciwnicy nazwali Go nawet sługą
Belzebuba, gdy widzieli jak mocą Bożą wyganiał demony z opętanych. Dlatego,
gdy postawiono Go przed Piłatem, pojawili się świadkowie mówiący: „Stwierdziliśmy, że buntuje nasz naród, wstrzymuje go od płacenia podatków cesarzowi i mówi, że sam jest Mesjaszem, królem” (Łuk. 23:2).
A przecież wiemy, że On naprawdę jest Królem, i nikogo nie nakłaniał do
niepłacenia podatków. Tak więc, pomimo tego, że był nazwany oszustem, jednak
zawsze mówił prawdę i postępował szczerze.
Uczniowie Chrystusa, zgodnie z tym, co sam
Mistrz zapowiedział, byli tacy, jak ich Nauczyciel. Nic więc dziwnego, że gdy poszli
w pełni mocy Ducha Świętego i zwiastowali ewangelię, nazywano ich tak samo. Gdy
Paweł i Sylas z towarzyszami w służbie głoszenia ewangelii dotarli do Tesalonik,
przez trzy sabaty zgromadzonym żydom w synagodze, wykładali prawdę o Jezusie.
Niektórzy przekonali się, że Chrystus musiał cierpieć i zmartwychwstać i
uwierzyli w Niego. Natomiast zazdrośni Żydzi wywołali zbiegowsko krzycząc
głośno: „Ci, którzy podburzają cały świat, przybyli też tutaj” (DzAp. 17:6).
Śledząc życie apostoła Pawła, możemy stwierdzić, że ten wielki sługa ewangleii
był częściej poniżany i fałszywie oskarżany, niż odbierał zaszczyty należne
dobremu pracownikowi. A jednak nigdy nie narzekał i nie odbierał tego jako niepowodzenie w wypełnianiu najważnejszego zadania jego życia. Wręcz odwrotnie, prześladowania
i cierpienia, odbierał jako wyróżnienie w Bożej służbie. Chociaż mógłby wyliczyć
wiele dokonań, aby się nimi chwalić dla zbudowania pozytywnego wrażenia, to
jednka stwierdził: „samym sobą nie będę się chlubił, chyba że moimi słabościami” (2 Kor. 12:5).
Szczery sługa ewangelii nie będzie
zabiegać o uznanie wśród ludzi tego świata. Pisałem już o tym na blogu (Szkodliwość
dobrej opinii),
że zabieganie o uznanie w świecie oparte jest na kompromisie. Natomiast
postanowienie zachowania prawdy w obliczu zakłamanego świata, powoduje
oskarżenia. Jednen z ulubionych przeze mnie aforyzmów mówi: „Gdybyś
odpowiadał przed sądem za to, że jesteś chrześcijaninem, to czy znaleziono by w
twoim życiu
obciążające cię dowody?”.
Żyjący w XIX wieku Alfred Barn, jeden z
uznanych teologów i komentatorów Biblii, napisał: „Człowiek, szczególnie sługa ewangelii, który ciągle udowadnia swoją dobrą
opinię, zwykle posiada opinię niegodną uznania”. Tak już jest, że w tym
świecie nie będziemy mieć dobrej opinii, jeśli chcemy podobać się Bogu. Boży Syn, gdy przyszedł na ten świat, to „świat Go nie poznał”, a naród wybrany, z
którego Jezus pochodził, też się odwrócił od Niego, i „swoi Go nie przyjęli” (Jan
1: 10,11).
Apostoł Paweł, ten który doświadczył
bodajże najwięcej zniewag z powodu ewangelii, określił siebie i swoich towarzyszy na
Bożej niwie – „Nie jesteśmy przecież jak wielu innych handlarzami Słowem Boga, lecz przemawiamy w Chrystusie, jak ludzie odznaczający się szczerością, jak ludzie posłani od Boga i stojący przed Bogiem” (2 Kor. 2:17). Określenie „handlarze”,
znaczy tutaj możliwość kupienia sobie dobrej opinii za cenę ustępstwa w
mówieniu prawdy. Ta zasada bezkompromisowej postawy obejmuje nie tylko sług
ewangelii, lecz każdego, kto mianuje się chrześcijaninem. Dlatego Paweł pisał
do wierzących Filipian, którym na początku powiedział, że cieszy go fakt, iż
Chrystus jest zwiastowany, „abyście się
stali nienagannymi i niewinnymi, dziećmi Bożymi bez skazy pośród pokolenia wypaczonego i
przewrotnego. Pośród niego starajcie się świecić jak światła na świecie” (Filip. 2:15).
Bycie światłością zobowiązuje do innego
życia i zachowania niż reszta ludzi w tym świecie. Światłość różni się, i to bardzo, od ciemności jaka zalewa
ten świat. Paweł w liście do innego sługi ewangelii napisał: „Siebie samego dawaj we wszystkim za wzór dobrego postępowania. W nauczaniu dbaj o prawość, powagę, słowa zdrowe i wolne od zarzutów, aby przeciwnik poczuł się zawstydzony, nie znajdując powodu, aby mówić o nas coś złego” (Tyt. 2: 7,8).
Oby nasza szczerość i umiłowanie prawdy
wywoływały zawsze poruszenie w ludzkich sercach. Chociaż przeciwnicy prawdy
będą nazywać nas zwodzicielami i oszustami, to świadectwo naszego życia pociągnie innych
do Chrystusa.
Nie ważne będzie to, jak ludzie będą mówić o nas, jeśli najbardziej będzie nam zależało na tym, aby
Chrystus powiedział: „Znakomicie, sługo dobry i wierny, w małych rzeczach byłeś wierny, nad wieloma cię ustanowię. Wejdź do radości swego pana” (Mat. 25:21).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.