Saturday, March 28, 2015

Ślepy przewodnik

Mój ulubiony niewidomy chrześcijański pianista i piosenkarz, Gordon Mote, opowiedział podczas koncertu anegdotkę o tym, jak będąc na „cruzie” w okolicach Alaski, otrzymał propozycję udania się mniejszym statkiem w rejon oceanu, gdzie znajdują się wieloryby. Ulotka podająca tę informację, zawierała również uwagę, że jeśli nie będzie możliwości zobaczenia tych morskich ssaków, uczestnicy otrzymają zwrot opłaty za tę dodakową atrakcję.
Natomiast już nie w kategoriach anegtoty, brzmiałoby opowiadanie o tragicznym zakończeniu lotu pasażerskiego „jambo jeta”, za którego sterami siedziałby niewidomy pilot. Nikt nawet nie dopuszcza takiej możliwości, pomimo wielu ułatwień, jakie są obecnie dostępne dla tej grupy osób niepełnosprawnych.
Pan Jezus często rozmawiał z faryzeuszami i znawcami zakonu Bożego, którzy na wszelkie sposoby próbowali pochwycić Nauczyciela na jakimś słówku. Pewnego razu, zadali Chrystusowi pytanie odnośnie mycia rąk, i to nie z powodów higienicznych, lecz z racji panującej tradycji. Wówczas Pan Jezus, jak gdyby odbijając piłeczkę, zapytał ich o jedno z dziesięciorga przykazań, co do którego przywódcy tego narodu, uczynili sobie wymówkę, aby go nie przestrzegać. Nawiązujac natomiast do postawionego pytania, Chrystus odpowiedział dość dosadnie, wskazując na to, co rzeczywiście zanieczyszcza serce. Faryzeusze poczuli się dotknięci taką odpowiedzią i zgorszeni odeszli. Uczniom, którzy pilnie przysłuchiwali się temu, Jezus powiedział: „Zostawcie ich! Ślepi są przewodnikami ślepych, a jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną” (Mat. 15:14).
Jest to w prawdzie przysłowie, lecz jego wymowa jest jak najbardziej rzeczywista. Ślepy przywódca może zaprowadzić swoich naśladowców jedynie na zgubę. Jeśli chodzi o sprawy życia i śmierci, nie fizycznej, lecz wiecznej, to wymiar tej tragedii jest również wieczny.
Przypomniało mi się pewne wydarzenie z lat 80-tych ubiegłego wieku, gdy gościliśmy przyjaciół z Norwegii. W tamtym czasie, na półkach sklepowych znajdowały się głównie ocet i musztarda, a w kolejkach stało się dosłownie po wszystko. Nasi goście z kraju protestanckiego nie byli obeznani z polskimi tradycjami religijnymi. Był to czas przedświąteczny, czyli Wielki Tydzień, gdy udaliśmy się na zwiedzanie Poznania. Wycieczkę rozpoczęliśmy od Starego Rynku, później weszliśmy do Fary, klasycznego zabytku z okresu baroku. Nasi goście z zachwytem oglądali wnętrze kościoła, aż nagle, wskazując na długie kolejki przed konfesjonałami, zadali pytanie: „Rozumiemy kolejki przed sklepami, ale za czym stoją ci ludzie w kościele?”
Tradycja kościoła katolickiego nakazuje, aby każdy jego wyznawca, przynajmniej raz w roku, w okresie przedświątecznym, w Wielkim Tygodniu, udał się do spowiedzi. Kilka dni temu obejrzałem w wiadomościach lokalnej telelwizji z Poznania, jak pewnien duszpasterz, wychodząc wiernym na przeciw, ustawił polowy konfesjonał koło chodnika na trawniku, aby ułatwić tą tradcyjną czynność.
Spowiedź, jaką ludzie czynią zgodnie z nauczaniem kościoła katolickiego, nie ma nic wspólnego z tym, co czytamy w Biblii. Ani Pan Jezus tak nie nauczał, ani apostołowie. Chrystus, będęc Głową Kościoła, powiedział, że jedynie Bóg ma moc odpuszczania grzechów, gdyż On sam powiedział: „Ja, jedynie Ja, mogę przez wzgląd na siebie zmazać twoje przestępstwa i twoich grzechów nie wspomnę” (Izaj. 43:2). Zauważmy, że nawet Syn Boży, będąc w postaci ludzkiej gdy umierał na krzyżu, modlił się: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łuk. 23:34).
Jeśli chodzi o nasze wzajemne przewinienia, to musimy je wyznawać i przebaczać sobie na wzajem. W najbardziej znanej modlitwie, jakiej nauczył nas Pan Jezus, powtarzamy słowa: „odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom” (Mat. 6:12). Wniosek jest prosty, jeśli chcemy uzyskać Boże przebaczenie, to musimy wpierw odpuścić tym, którzy zgrzeszyli wobec nas.
Zwróćmy uwagę na to, że Pan Jezus dodał Swój komentarz do słów tej modliwy, mówiąc: „Bo jeśli odpuścicie ludziom ich przewinienia, odpuści i wam Ojciec wasz niebieski, a jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinień waszych” (Mat. 6:14,15). Nie pomoże pukanie księdza w konfesjonał, ani magiczne słowa „ege te absolvo”, jeśli Bóg nie odpuści.
Apostoł Paweł zawarł w swoich listach również nauczanie na temat odpuszczania grzechów. Jego słowa są proste i zrozumiałe dla każdego – „Bądźcie jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni, odpuszczając sobie wzajemnie, jak i wam Bóg odpuścił w Chrystusie” (Efez. 4:32). A to znaczy, że prawdziwe odpuszczenie może być uzyskane jedynie od tego, kto sam doświadczył przebaczenia w Chrystusie.
Śmierć Chrystusa na krzyżu Golgoty jest dowodem przebaczenia naszych wszystkich win i grzechów. Apsotoł Paweł napisał: „Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł” (Rzym. 5:8). I to jest właśnie ewangelia, wiadomość o tym, że Bóg w Chrystusie przebacza nam nasze grzechy. To się już stało, dlatego żaden kapłan nie mam mocy, aby odpuszczać grzechy innym osobom. Chyba, że jest ślepy na Bożą prawdę, jaką znajdujemy w Biblii.
Dokąd może zaprowadzić ślepy przewodnik? Odpowiedź jest oczywista!

Henryk Hukisz 

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.