Dziś, zamiast własnego rozmyślania, chcę podzielić się tekstem ze „Strumieni na pustyni”. Z pewnością, oprócz mnie, jest jeszcze sporo zwolenników tych wspaniałych codziennych rozmyślań.
Mam przed sobą pierwsze wydanie tej pozycji książkowej, tłumaczonej przez Marię Selmowiczową z języka rosyjskiego. Książeczka ta była codzienie używana przez moją mamę. Chociaż jest już bardzo podniszczona gdyż towarzyszy jej długa historia, jest treść jest nadal aktualna, ponieważ zawiera pocieszenia Słowa Bożego.
Ja obecnie, na codzień korzystam z wersji elektronicznej „Streams in the desert” (w języku angielskim), dostępnej dla posiadaczy iPhonów. Piszę o tym, aby zachęcić posiadaczy Androidów do ściągnięcia bezpłatnej wersji na swój aparat.
Oto historia zapisana pod datą 7 Stycznia (tekst oryginalny).
„Bomci się ja nauczył na tym przestawać, co mam” Filip. 4:11.
Apostoł Paweł pisał te słowa w lochu więziennym, będąc pozbawiony wszelkich wygód.
Jest pewne opowiadanie o cesarzu, który pewnego poranku, zwiedzając swój ogród – znalazł w nim wszystko pożółkłe, zwiędnięte i schnące. „Cóż to takiego?” – zapytał dębu rosnącego przy bramie i dowiedział się, że dąb cierpi pod ciężarem życia i pragnie nade wszystko śmierci – ponieważ nie jest tak wysoki i piękny jak sosna. Sosna trapiła się i drżała całym sercem dlatego, że nie przynosi winnych gron jak latorośl winna. Winna latorośl chciała zakończyć życie swoje, gdyż nie mogła wyprostować się i być tak piękną, zgrabną i postawną jak drzewo brzoskwiniowe; piwonia smuciła się i gnębiła, że nie jest podobna do pachnącego bzu. W takim stanie był cały ogród.
Wreszcie cesarz trafił na mały fiołeczek, którego główka była jak zwykle wdzięczna i dzielnie podniesiona ku górze.
„Ach, fiołeczku, jakże jestem szczęśliwy, że oprócz otajaczącego przygnębienia mogłem spotkać chociaż jeden mężny kwiateczek. Widać to zaraz, że nie jesteś przygnębiony.” – powiedział cesarz.
„Nie, nie, ja mam małe znaczenie – powiedział fiołek, bo przypuszczam, że gdybyś był, cesarzu, potrzebował dębu, sosny, drzewa brzoskwiniowego, albo bzu – tobyś je nasadził w obfitości; ale ponieważ wiedziałem, że potrzebny ci fiołek, to pragnąłem wszystkimi siłami postarać się być fiołkiem jak najlepszym.”
Ci, którzy bez wszelkich ograniczeń oddają się Bogu we wszelkich warunkach, zadowoleni są z życia, bo dążą tylko do wypełnienia Jego woli i pragną służyć Mu tak, jak to się Jemu podoba; zapierają się samych siebie i w ubóstwie swoim są pewni, że za wszystkie swoje wyrzeczenia będą wynagrodzeni stokrotnie.
Tyle dzisiejsze rozważanie. Jakże prawdziwe, a to dlatego, że w Bożym Królestwie panują właśnie takie zasdy – Bóg wyznacza cel i sens życia każdemu, kogo do Siebie przyjmuje.
Powiadam bowiem każdemu spośród was, mocą danej mi łaski, by nie rozumiał o sobie więcej, niż należy rozumieć, lecz by rozumiał z umiarem stosownie do wiary, jakiej Bóg każdemu udzielił. Jak bowiem w jednym ciele wiele mamy członków, a nie wszystkie członki tę samą czynność wykonują, tak my wszyscy jesteśmy jednym ciałem w Chrystusie, a z osobna jesteśmy członkami jedni drugich. Rzym. 12:3-5.
Bóg nie oczekuje od więcej, niż w nas zaszczepił. Bądźmy więc wdzięczni za to, kim nas uczynił i uwielbijmy Go tym darem, jaki od Niego otrzymaliśmy.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.