Szukając niedawno na Youtubie nagrania video z
uwielbianiem Boga, zainteresowałem się materiałem zatytułowanym „Katolicko –
zielonoświątkowy Wieczór Uwielbienia”. Z dołączonej do tego nagrania informacji
dowiedziałem się, że „27 lutego 2015 r wierni z
rzymskokatolickiej parafii św. Michała Archanioła w Świdwinie wraz ze zborem
Kościoła Zielonoświątkowego w Świdwinie spotkali się na wspólnej modlitwie”
(Youtube).
Wiem, że
jest już sporo zwolenników takich wieczorów i nie tylko wieczorów, lecz
wielogodzinnych „ewentów”, jak to się teraz w Polsce mówi. Jednym z nich jest
wspólne uwielbianie „Jednego serca i jednego ducha”. Nie sądzę, że można wyraz
„duch”, napisać z dużej litery gdyż osobiście uważam, że Duch Święty nie może
inspirować tego rodzaju uwielbiania.
Oto inny
przykład, też „duchowy”. Tegoroczne spotkanie młodzieży na Polach Lednickich
koło Poznania ma przebiegać pod wezwaniem „W imię Ducha Świętego”. To
wydarzenie jest organizowane przez Kościół Katolicki. Tak, ale właśnie o to chodzi,
że coraz częściej zaciera się różnice pomiędzy kościołami w imię jedności
duchowej. Coroczne spotkania w okresie „Bożego Ciała” w Rzeszowie gromadzą
setki, o ile już nie tysiące młodzieży z różnych orientacji denominacyjnych,
aby wspólnie przy muzyce i piosenkach „bawić
się i odnaleźć swoją godność w Bożym ogrodzie” (Oficjalna strona „Jednego serca”).
Centralnym punktem tego spotkania jest wyniesienie „Najświętszego sakramentu”
czyli zamkniętej w monstrancji hostii, która na słowa kapłana zamienia się w
prawdziwe ciało Chrystusa. Jaką więc duchową jedność mogą mieć ewangelicznie
wierzący chrześcijanie, którzy opuścili kościół tradycyjny z powodu
niebiblijnych praktyk, z tymi, którzy nadal wiernie ich się trzymają. Albo
opuszczenie było jedynie formalne, albo coś się poprzestawiało w głowach i
sercach tak wierzących chrześcijan?
Wracając na
Pola Lednickie, w tym roku organizator spotkania podaruje każdemu uczestnikowi
kadziedełko, aby po powrocie do domu przy jego oparach mógł doświadczać
obecności Ducha Świętego. Widocznie Jan Góra z góry zakłada, że Duch Święty nie mieszka w sercach
rozśpiewanej młodzieży, dlatego ofiaruje jej kadzidło. Punktem
kulminacyjnym będzie możliwość uściśnięcia ręki Jana Pawła II. Wszystkim
wiadomo, że papież od wielu lat już nie może osobiście nikomu podać swojej
dłoni, dlatego Jan Góra osobiście odlał papieską rękę, aby każdy mógł otrzymać błogosławieństwo,
ściskając kawałek brązu. Powagi tej scenerii nada osoba Pramasa, który będzie tę
protezę dzierżyć we własnych rękach.
Czy
naprawdę sądzi ktoś, że za tym wszystkim stoi sam Bóg w Osobie Ducha Świętego?
Już wcześniej
pisałem na podobny temat we wpisie „Obcy ogień
chwały”. Bóg godzien jest prawdziwej chwały, a taką mogą okazać Mu jedynie
ci, którzy narodzili sie „z wody i z Ducha” (Jan 3:5). Pan Jezus powiedział, obiecując posłać do serc uczniów
Swego Ducha, że On „wprowadzi was we wszelką prawdę, bo nie sam od siebie
mówić będzie, lecz cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i to, co ma przyjść, wam
oznajmi, On mnie uwielbi, gdyż z mego weźmie i wam oznajmi” (Jan 16:13,14). „On Mnie uwielbi” –
powiedział Pan Jezus. A to znaczy, że prawdziwe uwielbienie Boga może sprawić
jedynie Duch Święty, ten Jedyny, Prawdziwy i Autentyczny, napełniający serca
osób, które zostały odrodzone „nie z nasienia skazitelnego, ale
nieskazitelnego, przez Słowo Boże, które żyje i trwa” (1 Ptr. 1:23). Takimi są ci, którzy na wezwanie Słowa Bożego - „Upamiętajcie
się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na
odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego” (Dz.Ap. 2:38), porzucili grzeszne życie
i wstąpili w ślady Chrystusa.
Naśladowanie
Pana Jezusa, to nie jednorazowa przygoda wywołana śpiewem piosenek o treści
religijnej, lecz zupełne posłuszeństwo, jak to wyraził swoimi słowami Piotr: „Oto
my opuściliśmy, co było nasze, a poszliśmy za tobą” (Łuk. 18:28). Słowa te były odpowiedzią na postawę młodzieńca,
który szukał życia wiecznego. Pan Jezus, usłyszawszy, że pilnie przestrzega
przykazań, powiedział mu: „Jeszcze
jednego ci brak. Sprzedaj wszystko, co tylko masz i rozdaj ubogim, a będziesz
miał skarb w niebie, a potem przyjdź i naśladuj mnie” (Łuk. 18:22). Piotr zrozumiał, że nie wystarczy przestrzeganie przykazań,
lecz codzienne naśladowanie Chrystusa.
Jednanie
się tych, którzy doświadczyli odrodzenia z Ducha Świętego, z tymi, którzy tego
nie znają, a jedynie zachowują tradycje poprzednich pokoleń, nie jest możliwe,
gdyż „nikt nie wstawia w starą szatę łaty z sukna nowego, bo taka łata
ściąga cały materiał i rozdarcie staje się gorsze” (Mat. 9:16). Apostoł Paweł napisał później, jak gdyby przewidując takie
jednoczenie się w kościele, „co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością
albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Jakiż układ między
świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział
Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, I będę Bogiem ich, a
oni będą ludem moim” (2 Kor. 6:14, 16). Uważam, że ta autentyczna obecność Boga wśród usprawiedliwionych i uświęconych powinna wystarczyć. Nie ma potrzeby szukania nowych atrakcji pośród tych, którzy nadal tkwią w bałwochwalstwie. Jeśli uznamy "jedność Ducha" z tymi, którzy nie są odrodzeni, automatycznie zamkniemy sobie możliwość zwiastowania im Ewangelii.
Pisząc te
słowa, nie mam na uwadze pogardy wobec „wierzących inaczej”, lecz uważam, że nie
da się połączyć w jedno tego co żyje, z tym co zostało pomalowane na żywe
kolory. Wspólny śpiew może nawet komuś się podobać, lecz nie należy tego
utożsamiać z chwałą dla Boga.
Henryk
Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.