Tuesday, November 27, 2012

Rzut kamieniem

W obecnie silnie spolaryzowanym społeczeństwie z łatwością sięga się po kamienia, aby obrzucać innych. Przecież zawsze łatwiej jest znaleźć powód by obwinić bliźniego, niż zrozumieć to, że każdy ma prawo do odmiennego spojrzenia. Szczególnie w społeczności wierzących, gdy ma się oparcie w biblijnych wersetach, najczęściej wyrwanych z kontekstu, to często bez zastanowienia wymierzamy sprawiedliwość według własnego pojęcia.
Ewangelista Jan opisuje rzeczywiste zdarzenie, gdy do Jezusa przyprowadzono kobietę przyłapaną na cudzołóstwie. Godne zastanowienia się jest to, że przyprowadzono jedynie kobietę, a przecież ten grzech musiała popełnić z jakimś mężczyzną. Przepis Zakonu mówi, że w takim przypadku winę ponoszą obie strony, gdyż „zostanie ukarany śmiercią, zarówno cudzołożnik, jak i cudzołożnica” (3 Moj. 20:10). Lecz nic w tym dziwnego, przecież tę niewiastę przyprowadzili mężczyźni. Może cudzołożnikiem był jeden z nich?
Pan Jezus znał całą prawdę tego zdarzenia, wiedział kto z kim popełniał grzech, dlatego być może wolał pisać „palcem po ziemi”, niż wdawać się jakiekolwiek dywagacje, kto jest bardziej winien. Dopiero pod naciskiem naglącego domagania się wykonania wyroku zgodnie z literą prawa, Jezus zapytał: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem.” (Jan 8:7). Obawiam się, że dzisiaj w niejednym zborze to polecenie byłoby zbyt ryzykowne, gdyż z pewnością znaleźliby się „sprawiedliwi”, aby wykonać tę biblijną karę za jawny grzech. Znalazłoby się również słuszne uzasadnienie, że należy to uczynić na postrach dla innych, aby bali się grzeszyć. Jezus jednak wiedział dobrze, że nikt z domagajacych się sprawiedliwego wyroku, nie miałby odwagi wziąć do ręki kamień.
Z pewnością dobrze znamy tę ewangeliczną historię i jej „happy end”. Chrystus powiedział: „Ja również ciebie nie potępiam. Idź, i od tej chwili nie grzesz więcej” (Jan 8:11). Faryzeusze zniknęli, odchodząc jeden po drugim, jak mówi ewangelista: „zaczynając od starszych” (w. 9). „Pozostał tylko On i kobieta stojąca pośrodku” jako główni bohaterowi zdarzenia - a chcieli nimi być ci, którzy uważali siebie za sprawiedliwych. Jak czytamy na początku ósmego rozdziału Ewangelii Jana, każdy z nas może utożsamić się z tym drugim bohaterem, gdyż wszyscy zgrzeszyliśmy. To my potrzebujemy Chrystusa, gdyż bez Niego pozostawalibyśmy w ciągłym otoczeniu „sprawiedliwych”, domagających się naszego ukamienowania.
Bez względu na to, jakie grzechy popełnialiśmy, podobnie jak w Koryncie, „ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani ci, którzy współżyją z mężczyznami, ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszuści, ani zdziercy nie odziedziczą Królestwa Boga”. Lecz jedynie dzięki przebaczeniu Chrystusa zostaliśmy „obmyci, uświęceni, usprawiedliwieni w imię Pana Jezusa Chrystusa i przez Ducha naszego Boga” (1 Kor. 6:9-11). Nikt nie ma już prawa rzucać kamieniem w tego, komu Jezus powiedział: Ja również ciebie nie potępiam. Idź, i od tej chwili nie grzesz więcej”. Jego absolucja jest dziełem Bożej miłości, jest dokonana i ma wieczny wymiar.
Apostoł Paweł, borykając się osobiście z żądzą swego śmiertelnego ciała, napisał: „Żadne więc teraz potępienie nie zagraża tym, którzy są w Jezusie Chrystusie” (Rzym. 8:1). Oczywiście, nasze nieustanne chodzenie w Duchu Świętym, jest poświadczeniem doznania łaski przebaczenia grzechów starego życia. Powołując się na słowa apostoła, możemy powiedzieć z całą stanowczością, że „ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani to, co wysoko, ani to, co głęboko, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, naszym Panu”. (Rzym. 8:38, 39).
Niestety, spotykamy się nieraz z tymi, którzy gotowi są kamienować, gdyż miłe im jest odwoływanie się do starotestamentowych zapisów o stosowaniu sprawiedliwych kar. Pamiętam, gdy byłem jeszcze w Stanach Zjednoczonych, odwiedził nasz zbór pewien człowiek, któremu nie wyszło coś w życiu i doszło w końcu do rozpadu jego małżeństwa. Chociaż była to sprawa dość odległa w czasie i załatwiona przed Panem, to jeden z diakonów nie podał mu ręki. Mało tego, zabronił również i mnie bliższych kontaktów z rozwodnikiem. Obawiam się, że gdyby ten diakon znalazł się wówczas w gronie uczonych w Piśmie i faryzeuszy, pierwszy chwyciłby kamień do ręki, aby cisnąć w nieszczęśliwą niewiastę.
Apostoł Paweł, pisząc list do wierzących i świętych w Efezie, wskazywał na doskonły wzór, jaki mamy w Chrystusie. Pisał wówczas, że mamy oblec się „w nowego człowieka, który został stworzony na obraz Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości” (Efez. 4:24). Takim był Chrystus, jedyny chodzący w sprawiedliwości i w prawdziwej świętości - zamiast potępienia, darował przebaczenie. Dlatego, gdy zdarzy się nam, że ktoś popełni coś niewłaściwego, apostoł Paweł radzi: „Bądźcie jedni dla drugich łaskawi i miłosierni, przebaczając sobie nawzajem, tak jak i Bóg przebaczył wam w Chrystusie” (Efez. 4:32).
Chyba, że ktoś nie doświadczył w swoim życiu łaski Bożego przebaczenia, to nigdy nie będzie umiał przebaczać drugiemu. Chętnie natomiast będzie szukać kamieni, aby wymierzać sprawiedliwość – własną, nie Bożą.
Niestety, często jest tak, że kamieniami w takim przypadku są wersety biblijne, których litera pozbawiona Ducha, zabija. Natchnione Słowo Boże ożywia, lecz jedynie ci, których prowadzi Duch Święty, mogą zwiastować Słowo przynoszące życie, a nie śmierć.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.