Przypomnijmy sobie tę pierwszą lekcję w szkole prawdziwego życia.
Gdy Bóg uczynił człowieka, będącego ukoronowaniem całego stworzenia, „osadził go w ogrodzie Eden, aby go uprawiał i strzegł. I dał Pan Bóg człowiekowi taki rozkaz: Z każdego drzewa tego ogrodu możesz jeść, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz” (1 Moj. 2:15-17).
Później przyszedł moment próby. Nie wiemy ile czasu upłynęło, gdy pojawił się egzaminator w postaci węża, najbardziej przebiegłego stworzenia, który zadał proste pytanie: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeść?” (1 Moj. 3:1). A przecież Bóg powiedział, że z każdego, z wyjątkiem jednego. Diabeł sprytnie odwrócił uwagę od dostępu do olbrzymiej ilości drzew, z których mogli korzystać bez ograniczeń, a skupił ją na tym jednym. Sprytne, prawda?
Minęło kilka tysięcy lat, i ten chytry egzaminator naszej wierności Panu, pojawia się, być może pod inną postacią, lecz ciągle z tym samym pytaniem: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: (..........) [wstaw odpowiednio do sytuacji]. Apostoł Paweł, w trosce o to, aby Oblubienica, okazała się wierna Oblubieńcowi do końca, ostrzega: „obawiam się jednak, ażeby, jak wąż chytrością swoją zwiódł Ewę, tak i myśli wasze nie zostały skażone i nie odwróciły się od szczerego oddania się Chrystusowi” (2 Kor. 11:3). Niestety, jak obecnie możemy zauważyć, obawa Pawła była uzasadniona co do naszych czasów.
Nasze myśli - nikt z ludzi ich nie zna. Nie widać o czym myślimy, tak długo, dopóki nie zamienią się w czyny. Lecz potem jest już za późno, aby cokolwiek zmienić, aby odmienić wynik naszego egzaminu posłuszeństwa Bogu. Tak jak użytej pasty do zębów, nie da się wprowadzić z powrotem do tubki - jest już za poźno aby zdawać ten test wierności Bogu jeszcze raz.
Skażenie myśli polega na zasianiu wątpliwości wobec tego, co jest prawdą absolutną. A jest nią jedynie to, co powiedział Bóg i tak jak On to powiedział. Nie lubimy przyznawać się, że nie mamy racji, nawet w naszych myślach wobec Boga. Gdzieś głęboko w naszej naturze leży pewność siebie, dlatego tak łatwo dajemy się naciągnąć na zapewnienie, że mamy swoją wartość, że jesteśmy kimś ważnym, tylko musimy to z siebie wyłuskać.
Niestety, nasi pierwsi rodzice, Adam i Ewa, dali się złapać na ten sam lep. Kusiciel zapewniał o pozytywnym skutku mówiąc: „otworzą się wam oczy i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło” (1 Moj. 3:5). Trujący jad został podany w pięknym opakowaniu – „Bóg wie, że gdy tylko zjecie”. Więc dlaczego nie zrobić tego, co Bóg już wie?
Szerzą się dzisiaj w internecie, i nie tylko, również do skrzynek emailowych trafiają kolorowe zaproszenia na różnego rodzaju konferencje, szkolenia na temat wyzwolenia w sobie ukrytego potencjału. Treść tych zaproszeń jest bardzo zachęcająca, gdyż prowadzi wprost do lepszego poznania tego, w co Bóg nas wyposażył. A to wszystko ma służyć pełnemu zrealizowaniu się, zgodnie z tym, czego Bóg od nas oczekuje - tak mówią współcześni zwodziciele. Musimy jedynie odkryć w sobie ten ukryty potencjał – i możemy już kontrolować, nie tylko siebie, lecz cały świat.
Wcale nie przesadzam, oto fragment takiego zaproszenia:
„Niezależnie od tego, czy zdajesz sobie z tego sprawę, otaczają cię niezwykłe możliwości i masz do dyspozycji wielki potencjał.
- Potencjał jest w Tobie.
- Potencjał jest w Twojej służbie.
- Potencjał jest w Twojej organizacji.
- Potencjał jest w Twoim kościele.
- Potencjał jest w Twojej firmie.
Ten potencjał może być odkryty i uwolniony. To, co teraz jest żołędziem, może przerodzić się w dąb, a dąb może zrodzić las. Ważniejsze jednak jest to, że potencjał jest w Bogu. On może w cudowny sposób oddziaływać na Twoje życie i wszystko co robisz, aby wydobyć Twoje piękno i wielkość. Masz w sobie potencjał do uczynienia wielkich rzeczy i wpłynięcia na bieg historii.” (Instytut Rozwoju Didaskalos).
Oczywiście, pojawia się odwołanie do Boga, a jakże, inaczej wielu wierzących nie zainteresowało by się tak wspaniałą ofertą. Kto nie chciałby posiadać tak wielkiego potencjału, aby mieć wpływ na bieg historii, że o kierowaniu losami własnego życia, nie wspomnę.
Czym różni sie ta obietnica, od złożonej Ewie w raju, gdy usłyszała, że „otworzą się wam oczy i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło”. Cóż za potencjał w niej drzemiący. Tylko posłuchać słodkich podszeptów.
„Piękno i wielkość” – oferuje nowa filozofia życia. Dzięki niej będziesz mógł czynić rzeczy wielkie, ponieważ masz w sobie Potencjał. Przypomnijmy więc ku przestrodze, co zobaczyła Ewa, gdy dała posłuch podsuniętej propozycji? – „Zobaczyła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia i że były miłe dla oczu, i godne pożądania dla zdobycia mądrości” (1 Moj. 3:6). Diabeł, tym jednym drzewem zasłonił jej obraz całego raju pełnego drzew, z których mogła korzystać. Wpatrzona w jego propozycję uwierzyła, że przecież nic w tym złego. I zrobiła to, w co uwierzyła.
Apostoł Paweł, wielki mąż Boży naszej ery, też myślał, że mógłby „pokładać ufność w ciele” (Filip. 3:4), gdyż posiadał wielką mądrość, pochodzenie i siłę moralną. Lecz dzięki doświadczeniu w drodze do Damaszku, dokąd udawał się aby zrealizować drzemiący w nim potencjał, został skruszony tak bardzo, że zawołał: „Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?” (Rzym. 7:24).
Od tego momentu, już nigdy nie odkrywał potencjału w sobie, nawet wstydził sie tego, czym był wypełniony. Oświadczył szczerze, że to „wszystko uznaję za śmiecie” (Filip. 3:8). Zamiast wyzwalania w sobie potencjału, wolał raczej wyznać publicznie – „Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie!” (Filip. 4:13). Dla niego wszystkim był Chrystus.
Myślę, że Paweł miał też swojego rodzaju momenty, gdy jego wierność zostawała poddawana testom. Zachęca nawet innych wierzących, mówiąc „Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie; czy nie wiecie o sobie, że Jezus Chrystus jest w was?” (2 Kor. 13:5). Przechodząc własną próbę, gdy trzykrotnie prosił Pana o usunięcie ciernia ze swego ciała, tego "jakby posłańca szatana", usłyszał jedną z najwspanialszych prawd: „Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości” (2 Kor. 12:9).
Dlatego wierzę, że apostoł Paweł nie dałby się nigdy namówić na konferencję wyzwalania petencjału, gdyż powiedział wprost: „Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa”.
Mamy więc do wyboru - odkrywanie w sobie potencjału, aby sterować historią, albo powiedzieć wraz z wielkim apostołem: „mam upodobanie w słabościach, w zniewagach, w potrzebach, w prześladowaniach, w uciskach dla Chrystusa; albowiem kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny” (2 Kor. 12:10).
Wówczas, całą chwałę weźmie Chrystus, a nie drzemiący w nas Potencjał.
Wówczas, całą chwałę weźmie Chrystus, a nie drzemiący w nas Potencjał.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.