Zielonoświątkowcy są częścią ewangelicznego chrześcijaństwa, które wywodzi się z protestantyzmu. Nie o różnicach doktrynalnych jednak chcę pisać, lecz o praktycznej stronie życia, czyli o tym, jak bardzo zmienia się życie człowieka, który pozytywnie reaguje na zwiastowanie ewangelii.
Apostoł Paweł pisał do wierzących w Tesalonikach: „Wiemy, bracia umiłowani przez Boga, o wybraniu was, gdyż nasze głoszenie Ewangelii dokonało się wśród was nie tylko przez samo Słowo, ale także w mocy i w Duchu Świętym, i w wielkiej pełni” (1Tes 1:4,5). Ewangelia, jaką zwiastowali apostołowie na początku ery Kościoła, udzielała wierzącym siły do tego, aby „odwrócili się od bożków do Boga, aby służyć Bogu żyjącemu i prawdziwemu i aby oczekiwać z niebios Jego Syna, którego wskrzesił z martwych Jezusa, który chroni nas przed nadchodzącym gniewem” (1 Tes 1:9,10).
Życie ludzi ewangelicznie wierzących, pomimo upływu wielu wieków, nadal jest świadectwem tej ogromnej przemiany, jaka dokonuje się jedynie dzięki mocy Ducha Świętego. Dlatego chcę w tym wpisie podzielić się świadectwem z czasów, gdy na terenach wschodniej Polski zwiastowana była ewangelia, która wywoływała takie same skutki, o jakich czytamy w Liście apostoła Pawła do Tesaloniczan. Ludzie którzy uwierzyli i doświadczyli tej cudownej przemiany zaczęli zgromadzać się, by budować swoją wiarę i poznawać prawdy Królestwa Bożego. Wkrótce na tym terenie powstał Kościół Chrześcijan Wiary Ewangelicznej i jego przywódcy dbali o to, aby ewangelia była nadal zwiastowana w mocy Ducha Świętego. Jednymi z pierwszych wierzących w rejonie Nowogródka byli Józef i Nadzieja Hukisz, którzy później wraz z rodziną na początku lat 50. przybyli do Poznania i tutaj dzielili się świadectwem nowego życia.
Przebudzenie charyzmatyczne na kresach wschodniej Polski charakteryzowało się ogromną przemianą życia tych, którzy uwierzyli i poddali się działaniu mocy Ducha Świętego. Bardzo dobrą ilustracją tej przemiany jest zdarzenie z życia kaznodziei Stanisława Niedźwieckiego, który wrócił z Ameryki, aby głosić Ewangelię w Wilnie i w okręgu Mołodeczno-Wilejka. Oscar Jeske, inny działacz zielonoświątkowy tego okresu, opisuje to wydarzenia w swojej książce „Revival or Revolution”. Poniżej przedstawiam fragment tego opisu:
„Pewnego dnia Niedźwiecki wraz z kilkoma przyjaciółmi, gdy wracali późnym zimowym wieczorem z nabożeństwa, zostali napadnięci przez miejscowych pijaków. Pobici i zakrwawieni zostali pozostawieni przy drodze w głębokim śniegu. Przejeżdżający później przypadkowy wieśniak zobaczył ich i powiadomił policję. Dzięki temu zostali uratowani lecz ponieważ policjanci złożyli raport, prokurator wszczął dochodzenie, w wyniku którego sprawcy zostali aresztowani. Kiedy ta sprawa znalazła się przed sądem, duchowny lokalnej cerkwi najął najlepszego adwokata, aby bronił sprawców tego zdarzenia. W wyniku takiego obrotu sprawy, zasądzeni i wtrąceni do więzienia zostali Niedźwiecki i jego przyjaciele.
Dzięki lokalnej prasie w Wilnie to wydarzenie nabrało szerokiego rozgłosu, w wyniku czego jeden z czołowych prawników w tym mieście postanowił ponownie skierować sprawę do sądu. Tym razem sędzia orzekł winę rozbójników i zasądził ich na więzienie. Podczas tej rozprawy zabrał głos Niedźwiecki, prosząc sędziego o wybaczenie winowajcom. Kiedy sędzia nie chciał się na to zgodzić, Niedźwiecki upadł na kolana w sali sądowej i wraz z przyjaciółmi głośno modlili się, prosząc w imieniu Chrystusa, by im ta wina została wybaczona.
W wyniku tego niecodziennego zdarzenia, kilku sędziów zasiadających w sądzie nawróciło się do Chrystusa, wyznając publicznie swoją wiarę w Zbawiciela. Na sali sądowej znajdował się również człowiek wysłany przez popa lokalnej cerkwi, który poprzednio oskarżył Niedźwieckiego. Miał on złożyć sprawozdanie z przebiegu tej sprawy, lecz poruszony tym niecodziennym zdarzeniem, również nawrócił się do Chrystusa. Gdy później stanął przez swoim mocodawcą, powiedział: ''Batiuszka, to twoja wina, że ci ludzie znaleźli się w więzieniu. Ci ludzie, o których tak źle mówiłeś, są prawdziwymi chrześcijanami. Oni nawet prosili o wybaczenie dla tych, którzy ich pobili i teraz zostali skazani. Nigdy więcej nie przyjdę już do cerkwi i jeśli się nie nawrócisz, to zginiesz w piekle, tak jak i mnie to groziło, gdyby wczoraj Chrystus nie zbawił mnie w drodze z Wilna. Batiuszka, natychmiast wykreśl mnie z listy członków cerkwi. To ty powinieneś siedzieć w więzieniu za to, że namówiłeś ich aby się upili i zaatakowali Niedźwieckiego i jego przyjaciół, gdyż oni tak naprawdę są niewinni, jedynie spełnili twoje polecenie’'.
Po niedługim czasie powstał tam zbór, gdyż wiele osób, które usłyszały o tym zdarzeniu, nawróciło się do Boga, wyznając Chrystusowi swoje grzechy. Kaznodzieja Niedźwiedzki po tej rozprawie powiedział: ‘'Nigdy nie byłem tak szczęśliwy w chwili, gdy opuszczałem salę sądu'’ . Ta rozprawa sądowa w Wilnie nabrała olbrzymiego rozgłosu, co spowodowało wielkie zainteresowanie ewangelią, w rezultacie w wielu okolicznych miejscowościach powstało wiele zborów, gromadzących wierzących zielonoświątkowców. Wkrótce liczba osób, które doświadczyły chrztu w Duchu Świętym wynosiła około 41 tysięcy. W 1930 roku na mokradłach Polesia odbył się chrzest nowo narodzonych osób - Karp Leonowicz ochrzcił 507 osób podczas jednego zgromadzenia” (str. 13).
Ta historia dobrze ilustruje charakter przebudzenia, jakie ogarnęło tereny wschodniej Polski w okresie międzywojennym. Znam wiele podobnych świadectw z tamtego okresu, jak i z czasu, gdy wierzący ewangelicznie chrześcijanie, jako repatrianci, zamieszkali w granicach Polski na tzw. Ziemiach Zachodnich. Dzięki ich świadectwu w wielu miejscowościach na tym terenie powstały zbory. Moi rodzice nawrócili się również dzięki świadectwu zielonoświątkowych kaznodziei, każdy w swoim rejonie, gdy jeszcze mieszkali w okolicy Nowogródka. Po wojnie, gdy przybyli do Zofiowa koło Czarnkowa nad Notecią, wraz z innymi wierzącymi postanowili stworzyć zbór, aby spotykać się w celu wzajemnego budowania swojej wiary.
Pierwsze nabożeństwa były organizowane w mieszkaniu naszej krewnej, Stanisławy Hukisz na obrzeżu Zofiowa. W międzyczasie mój ojciec, Józef Hukisz, zaczął przygotowywać do celów zborowych budynek, jaki znajdował się na terenie naszego gospodarstwa, aby w nim mogły odbywać się nabożeństwa zboru Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej. Dobrze pamiętam niedzielne spotkania, na których śpiewane były pieśni, pamiętam głośne modlitwy i głoszenie Słowa Bożego. Kaznodziejami byli Władysław Czajko, Józef Hukisz oraz inni, którzy odwiedzali nas z innych miejscowości. Pamiętam Sergiusza Waszkiewicza, którego mój ojciec poznał w czasie, gdy służył w wojsku w Baranowiczach i brał udział w nabożeństwach powstałego tam zboru.
Inne wydarzenie, jakie zapisało się w mojej dziecięcej pamięci, to duży ciężarowy samochód z blaszaną budą na naszym podwórku, do którego zabrano mego ojca. Później dowiedziałem się, że był aresztowany wraz z wieloma innymi wierzącymi na terenie kraju przez agentów Urzędu Bezpieczeństwa, jako podejrzani o współpracę z wywiadem imperialistycznym. Mój tata wrócił do domu po paru tygodniach, inni natomiast siedzieli w więzieniach dłużej, aż wyjaśniły się ich sytuacje.
Na początku lat 50. rodzice postanowili zmienić miejsce zamieszkania, głównie dlatego, aby zapewnić dzieciom lepsze warunki nauki i rozwoju w dużym mieście, jakim był Poznań. Starania o zakup działki budowlanej trwały kilka lat. Dopiero w roku 1954 rodzina Hukiszów wraz z pięciorgiem dzieci zamieszkała w pobliżu Poznania, dokładnie w Plewiskach oddalonych kilka kilometrów od granicy miasta. Od samego początku ojciec poszukiwał wierzących w Poznaniu. Nie było to łatwe zadanie, gdyż miasto było ogromne, lecz Bóg odpowiedział na modlitwy rodziców i wkrótce poznaliśmy Jana Pancewicza, kaznodzieję zboru baptystycznego w Poznaniu.
W kolejnym wpisie przedstawię sytuację ewangelicznych chrześcijan, jaką zastaliśmy w Poznaniu. Istniał tutaj już zbór Kościoła Chrześcijan Baptystów, a w przeciągu kilku następnych lat, powstał zbór Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego, który stał się naszym miejscem dalszego działania w zakresie głoszenia ewangelii, która przemienia życie, na wzór pierwszych chrześcijan.
Wszyscy jesteśmy świadkami ogromnej przemiany życia dzięki działaniu łaski, która sprawia to, że mamy zbawienie w Jezusie Chrystusie. Dzieje się tak od początku istnienia Kościoła. Paweł pisał wówczas do wierzących, że „wszyscy zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga, a zostali usprawiedliwieni darmo, Jego łaską, przez odkupienie w Jezusie Chrystusie” (Rz 3:23,24). Zostaliśmy odkupieni nie dlatego, że byliśmy lepsi, lecz, jak wyjaśnia to apostoł: „Nie od was więc to pochodzi, lecz jest darem Boga. Nie z powodu uczynków, aby się nikt nie chlubił” (Ef 2:8,9).
Wszyscy, którzy zostaliśmy usprawiedliwieni, tworzymy Kościół Jezusa Chrystusa, aby składać świadectwo nowego życia, jakie otrzymaliśmy dzięki Jego przeogromnej łasce, dokądkolwiek zostaniemy posłani.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.