Dzień Zesłania Ducha Świętego, zwany prawidłowo Pięćdziesiątnicą, staje się świętem coraz bardziej zapomnianym. Pamiętam ten okres, gdy mieszkaliśmy w Stanach Zjednoczonych, w większości kościołów ewangelicznych z pentekostalnymi włącznie, nie obchodzono pamiątki zesłania Ducha Świętego na pierwszych chrześcijan. Nawet w kalendarzach drukowanych przez religijne wydawnictwa, ten dzień nie był nawet zaznaczony. Zauważyłem dziś, że ten zwyczaj pojawia się również w naszych zborach.
Zesłanie Ducha Świętego dało początek Kościołowi Jezusa Chrystusa. Dlatego obchodzenie tej pamiątki we wszystkich zborach wynika ze zwykłej przyzwoitości, gdyż Bóg nakazał wspominać wielkie wydarzenia świadczące o Jego dziełach. Izraelici mieli wprost nakazane obchodzenie pamiątki wyjścia z Egiptu i przejścia przez Morze Czerwone. Przejście przez Jordan Izraelici musieli upamiętnić postawieniem kamiennego pomnika, aby późniejsze pokolenia mogły usłyszeć świadectwo o Bożych cudach. Do dziś nie mogę pojąć dlaczego obecnie w zborach nie pamięta się o dniu narodzin Kościoła?
Pan Jezus zanim odszedł, pozostawił uczniom wiele obietnic, bez których ich życie na ziemi byłoby niemożliwe. W ostatnim momencie, zanim został uniesiony w kierunku nieba, wydał Swoim uczniom ostatnie polecenie: „Oto Ja posyłam wam Obietnicę Mojego Ojca. Dlatego pozostańcie w mieście dopóki nie przyjmiecie mocy z wysokości” (Łk 24:49). Czy uczniowie mogliby pozwolić sobie na zlekceważenie tego ważnego polecenia? Już same słowa zapowiadające otrzymanie „mocy z wysokości” sprawiły, że uczniowie „z wielką radością wrócili do Jeruzalem” (w. 52).
Jestem głęboko przekonany, że uczniowie gorliwie oczekiwali na tę moc, bez której ich życie pozbawione fizycznej obecności Chrystusa, nie miałoby sensu. Wierzę, że w ich sercach jak żywe brzmiały słowa Mistrza wskazujące na ich lepsze położenie, niż dotychczasowe - „Lepiej jest dla was, abym odszedł. Jeśli bowiem nie odejdę, Orędownik do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, poślę Go do was” (Jn 16:7). Następnie Pan Jezus w kilku zdaniach wyjaśnił, na czym będzie polegała rola zapowiadanego Pocieszyciela. Usłyszeli z ust Tego, który znał prawdę i mówił z mocą, że Duch Święty „przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie” (w. 8). A to znaczy, że bez obecności Ducha Świętego, nic nie będą mogli uczynić, zarówno w życiu osobistym, jak i w wypełnianiu powierzonego im zadania.
Dlatego, gdy „nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy”, chociaż nie znali scenariusza, jaki Ojciec niebieski napisał dla tego wydarzenia, „znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu” (Dz 2:1). Ponieważ czas oczekiwania wypełniali modlitwą, ich serca były gotowe na przyjęcie obiecanej „mocy z wysokości”. Ani szum z nieba, ani ogniste języki spadające na ich głowy nie przeraziły ich, gdyż ich serca były spragnione Boga. Byli gotowi, aby Duch Święty mógł przejąć kontrolę również nad ich językami i sprawił, że „zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (w. 4).
W tym momencie ten nadprzyrodzony znak sprawił, że zgromadzony tłum w zatrwożeniu i ze zdziwieniem oczekiwał na na to, co Bóg zamierzał dokonać. W rezultacie, nie Piotr, lecz „moc z wysokości” sprawiła, że około trzy tysiące spragnionych Boga serc, zostało przekonanych o swojej grzeszności i zawołało: „Co mamy uczynić, bracia?” (Dz 2:37). Dzięki temu wydarzeniu wiemy na czym polega zwiastowanie ewangelii Jezusa Chrystusa. Piotr pod wpływem Ducha Świętego powiedział: „Nawróćcie się i niech każdy z was przyjmie chrzest w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie waszych grzechów, a weźmiecie dar Ducha Świętego” (w. 38).
Być może minęło kilka dni gdy Piotr i Jan, idąc do świątyni aby się modlić, spotkali żebraka. To nie mądrość Piotra jakiej nabył w szkole uzdrawiania, lecz moc Boża jaką został wypełniony sprawiła, że mógł powiedzieć do chorego: „Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, wstań i chodź!” (Dz 3:6). I tak rozpoczęła się największa rzecz, jaka mogła wydarzyć się we współczesnym świecie – uczniowie pełni mocy Ducha Świętego „poszli i głosili wszędzie Dobrą Nowinę, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał ich słowa znakami, które im towarzyszyły” (Mk 16:20).
To, czego potrzebuje dzisiejszy świat, co może jedynie zmienić ludzkie serca, to nie lepsze programy społeczne, lecz „moc z wysokości”, jaka została dana Kościołowi w dniu jego narodzin. A my dzisiaj, zamiast z utęsknieniem i w jedności serc oczekiwać na zesłanie tej mocy, kłócimy się nad różnymi aspektami obecności i działania Ducha Świętego.
Musimy wpierw uświadomić sobie, że potrzebujemy tej mocy, aby nasze serca doświadczyły przemiany, abyśmy stali się jedynie naczyniami, które wypełni Boża moc. Nasze myślenie musi być wpierw całkowicie opanowane przez Ducha Świętego, gdyż jedynie wówczas będziemy mogli złożyć świadectwo życia, a nie informować ludzi o swoich kościołach. Apostoł Paweł w najbardziej „duchowym” rozdziale ze wszystkich swoich listów, napisał: „dążenie zaś Ducha owocuje życiem i pokojem” (Rz 8:6). W tym właśnie rozdziale możemy przeczytać więcej o tym, jak wielką rolę w naszym życiu sprawuje Duch Święty. Boży Duch dokonuje ożywienia naszych ciał, abyśmy mogli żyć już nie dla siebie samych, lecz dla Boga. Od momentu narodzenia się na nowo, Pocieszyciel zamieszkuje w naszych sercach, nie po to, abyśmy doznawali jakiegoś przyjemnego uczucia, lecz abyśmy mieli zwycięstwo nad samymi sobą. Paweł napisał w tym rozdziale, że jeśli: „przy pomocy Ducha uśmiercacie uczynki ciała, będziecie żyć” (Rz 8:13).
Następnie, gdy poddamy się prowadzeniu Ducha, będziemy mogli powiedzieć wraz z apostołem Pawłem: „Nie wstydzę się bowiem Ewangelii, gdyż jest ona mocą Boga ku zbawieniu dla każdego wierzącego” (Rz 1:16). Tylko Ewangelia, która jest mocą, może dokonać przemiany ludzkich serc. Lecz nie można być zwiastunem tej Ewangelii innym ludziom, dopóki wpierw ta moc nie dokona prawdziwej przemiany naszych serc.
W czasach apostolskich ci, którzy uwierzyli i przyjęli zesłaną z góry moc „wielbili Boga i cieszyli się przychylnością całego ludu. A Pan dołączał do nich codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia” (Dz 2:47). Dzięki obecności Ducha Świętego w życiu kościoła działy się wielkie sprawy, „gdyż głoszenie Ewangelii dokonało się wśród was nie tylko przez samo Słowo, ale także w mocy i w Duchu Świętym, i w wielkiej pełni” (1 Tes 1:5).
Zapragnijmy dziś, aby i nas wypełniła „moc z wysokości” tak samo, jak w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy serca oczekujących na nią uczniów Jezusa zostały całkowicie wypełnione Duchem Świętym. Pamiętajmy o tym, że ta obietnica należy się również i nam
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.