Ryba kojarzy się z chrześcijaństwem dzięki opisom starożytnych zwyczajów w „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza. Rysowany na piasku kształt ryby oznaczał, że ktoś jest naśladowcą Chrystusa. Słowo „ ἰχθύς” [ichthys] oznaczające rybę jest akrostychem, jaki da się utworzyć z pierwszych liter frazy „Jezus Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel”. Pierwsi uczniowie Pana Jezusa wywodzili się ze środowiska rybaków. Niektórych Pan powołał wprost podczas pracy z sieciami. Mało tego, Szymonowi, który otrzymał nowe imię Piotr, Chrystus powiedział: „Nie bój się, odtąd będziesz łowił ludzi” (Łuk. 5:10).
Jakie skojarzenia nam towarzyszą, gdy myślimy o współczesnym chrześcijaństwie, gdy próbujemy porównać je z opisem, jaki znajdujemy na stronicach naszej Biblii. Spróbujmy użyć obrazu ryby. Zdrowa płynąca wartko w górę strumienia kojarzy się ze zdrowym, pełnym życia chrześcijaństwem. Natomiast śnięta, płynąca z nurtem rzeki może świadczyć jedynie o braku prawdziwego życia z Bogiem.
Już jako mały chłopak często bawiłem się nad strumykiem, w którym pływały rybki, były nawet szczupaki lecz najczęściej w sieć wpadały zwykłe miętuski i cierniki. Niestety, to jest moje całe doświadczenie z rybami, bo do morza miałem daleko a z wędką nie zdążyłem się zaprzyjaźnić. Na rybach jednak znam się przynajmniej na tyle, że wiem jakie są smaczne. Nie ważne jak się nazywają, wiem jedno – mają być zdrowe za swego życia. Nie jadam śniętych ryb, chociaż można je zdobyć najłatwiej. Gdy mieszkałem w Stanach, wybrałem się pewnego razu z przyjacielem na ryby do Wisconsin, gdzie w określonej porze roku można było łowić łososie. Byłem zaskoczony ilością ogromnych ryb leżących w płytkiej wodzie rzeki. Sporo było już nieżywych, lecz nikt ich nie zbierał, chociaż można było napełnić nimi cały bagażnik – były śnięte.
Przypominam sobie czas studiów jak podczas uroczystości z jakiejś okazji mój kolega wygłosił okolicznościowe przemówienie. Mówił o tym, że w rwącym strumieniu rzeki, jedynie śnięte ryby płyną z prądem. Nie wiem dokładnie jaki był temat tego przemówienia, lecz porównanie chrześcijanina do ryby, wywołało później ostrą dyskusję. Chodziło o to, że my jako chrześcijanie jesteśmy zobowiązani, by płynąć pod prąd, a nie z prądem tego świata. Później okazało się, że niektórzy ze słuchaczy poczuli się obrażeni, gdyż ich życie nie odróżniało się zbytnio od tego, jak postępują ludzie niewierzący.
Jezus, zapytany przez Piłata o to, kim jest, powiedział: „Moje Królestwo nie jest z tego świata” (Jan 18:36). Dlatego gdy modlił się o Swoich naśladowców, określił zdecydowanie, że „oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata” (Jan 17:16).
Chrystus mówił bardzo zdecydowanie o życiu, jakie czeka Jego naśladowców, On nie kazał im patrzeć przez różowe okulary na otoczenie, lecz odwrotnie, mówił o czekających ich prześladowaniach i odrzuceniu - „Oto Ja posyłam was jak owce między wilki. Bądźcie więc czujni jak węże i łagodni jak gołębie. Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was bowiem wydawać sądom i biczować w swoich synagogach” (Mat. 10:16,17). Mówił dalej - „Będziecie znienawidzeni przez wszystkich ze względu na Moje imię. Kto jednak wytrwa do końca, będzie ocalony” (Mat. 10:22). Nawet w rodzinie nie będzie akceptacji dla tych, którzy zdecydowali się iść śladem Chrystusa, gdyż „nieprzyjaciółmi człowieka będą jego domownicy” (Mat. 10:36).
Jezus rozwiał jakiekolwiek myśli o życiu w sielankowym stylu mówiąc: „Nie sądźcie, że przyszedłem przynieść pokój na ziemię. Nie przyszedłem, aby przynieść pokój, ale miecz” (Mat. 10:34). Dlatego później, gdy apostołowie kładli zręby pod nauczanie w chrześcijańskich zborach, wskazywali na to, jak będą traktowani przez innych, gdy zdecydują się na pobożne życie - „I wszyscy też, którzy zechcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, będą prześladowani” (2 Tym. 3:12). Jakub, brat Pański napisał wyraźnie o naszym stosunku do tego świata - „O, cudzołożnicy! Czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Ten więc, kto chciałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga” (Jak. 4:4). Natomiast Jan, znany jako „apostoł miłości”, wyjaśniał dlaczego nasze postępowanie w miłości różni się zasadniczo od powszechnego zrozumienia, pisząc wprost: „Nie miłujcie świata ani tego, co jest w świecie. Jeżeli ktoś miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. To wszystko bowiem, co jest w świecie: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu, pycha tego życia, nie pochodzi od Ojca, lecz jest ze świata” (1 Jan 2:15,16).
Wierzę głęboko, że są to prawdy zasadnicze, odnoszące się do naszego życia we współczesnym świecie. Nie piszę przecież niczego nowego, lecz za apostołem Janem powtarzam: „Umiłowani, nie piszę wam nowego przykazania, ale przykazanie dawne, które mieliście od początku” (1 Jan 2:7). A jest to pierwsze z przykazań, zgodnie ze zdaniem Chrystusa: „Będziesz miłował Pana, swego Boga, całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest najważniejsze i pierwsze przykazanie” (Mat. 22:37,38).
Nasze życie ma być świadome swego charakteru, gdyż wzoruje się na Chrystusie. Słowo „chrześcijanin” znaczy tyle, co „podobny do Chrystusa”. Skoro Pan nie jest z tego świata, my też do niego nie należymy. Skoro Pan miłował na pierwszym miejscu Swego Ojca, my też nie możemy postawić na pierwszym miejscu nic innego.
Czy prawdziwy chrześcijanin może wplątać się w to, czym zajmuje się ten świat? Jesteśmy przecież żołnierzami Chrystusa, a „ten, kto służy w wojsku, nie wikła się w sprawy związane z utrzymaniem, aby się spodobać temu, kto go zwerbował” (2 Tym. 2:4). Chrześcijanin bez względu na to, czy ma „rybkę” na swoim samochodzie, czy nie, musi wprawdzie jechać w tym samym kierunku z innymi użytkownikami drogi, gdyż tego wymaga bezpieczeństwo, lecz tak naprawdę, nawet jako kierowca, będzie prezentować inny kierunek zachowania, gdyż jest światłością Chrystusa i Jego solą.
Jedyny kierunek w życiu to pod prąd, wbrew wszystkiemu co robi ten świat, nawet jeśli to wygląda poprawnie w oczach większości. Nie muszę przecież przywoływać słów Chrystusa, który wyraźnie określił dokąd prowadzi szeroka droga, po której zdąża większość. Chyba, że ktoś jest śniętą rybą, to popłynie z prądem tego świata.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.