Pewnego dnia mój smartwatch pokazał, że osiągnąłem dzienny limit kroków. Tej nocy miałem też dobry sen, dlatego rano otrzymałem komunikat informujący mnie, że troska o dobry stan zdrowia skutkuje dobrym wypoczynkiem w nocy. Domyślam się, że mój elektroniczny zegarek posiada odpowiednie instrumenty, aby na podstawie uzyskanych danych utworzyć komunikat, którym zachęca właściciela do prowadzenia zdrowego trybu życia.
Podobnie dzieje się z prognozą pogody, która jest tworzona na podstawie zgromadzonych informacji w podobnych okresach w minionym czasie. Kiedy widzimy na niebie gromadzące się chmury, to wiemy, że prawdopodobnie będzie padać deszcz lub śnieg, w zależności od pory roku. Jeśli planujemy jakieś wydarzenie na otwartym powietrzu, to zapoznajemy się z prognozą pogody na ten czas. Takie zachowanie nazywamy rozsądnym, gdyż w przeciwnym wypadku, nasze planowanie byłoby co najmniej nierozsądne. Obserwujemy różne znaki na podstawie których odpowiednio przygotowujemy się do tego, co nas czeka. Nie lubimy niespodzianek.
Pan Jezus również mówił o znakach na niebie, lecz zupełnie innej natury. Czytając uważnie ewangelie, z pewnością zauważamy, iż Jego przyjście na ziemię było zapowiadane przez proroków wieloma znakami. Podobnie jest z powtórnym przyjściem Chrystusa, wiele znaków będzie wyraźnie wskazywać, „że jest blisko, już u drzwi” (Mat. 24:33). Tylko, czy z taką samą gorliwością wypatrujemy tych znaków, jak troskliwie planujemy jakąś imprezę na wolnym powietrzu?
Pewnego razu faryzeusze przyszli do Jezusa z zarzutem, że Jego uczniowie łamią zasady przez nich narzucone. Pan Jezus przyrównał ich do ślepych, którzy prowadzą ślepych. Później mówił o tym, co tak naprawdę zanieczyszcza człowieka - nie to, co w niego wchodzi, lecz co wychodzi z jego serca. Po czym, jak gdyby miał dość uszczypliwych uwag, ciągle atakujących Go żydowskich nauczycieli, poszedł daleko na północ, w rejon Tyru i Sydonu. Tam dokonał uzdrowienia córki nieznanej nam bliżej poganki, pochwalając wielkość wiary w sercu jej matki. Gdy powrócił w rejon Morza Galilejskiego „przyszły do Niego wielkie tłumy wraz z chromymi, ułomnymi, niewidomymi, niemymi oraz wielu innymi. Położyli ich u Jego nóg, a On ich uzdrowił. Tłumy zaś zdumiewały się, widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, a niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela” (Mat. 15:30,31).
To było już za wiele dla faryzeuszów, aby spokojnie to znosić. Wzmocnieni przez saduceuszów, swych odwiecznych przeciwników, przystąpili do kolejnego ataku na Nauczyciela. Tym razem zażądali potwierdzenia, jak gdyby legitymacji, że Jezus jest Tym, za kogo się uważa, ponieważ ku ich przerażeniu, coraz więcej ludzi uważało Go za Mesjasza. Podobnie, jak przy innej okazji uczeni w Piśmie powiedzieli: „Nauczycielu, chcemy zobaczyć znak od Ciebie” (Mat. 12:38), teraz też „wystawiając Go na próbę, prosili: Pokaż nam jakiś znak z nieba” (Mat. 16:1).
Pan Jezus, jak zwykle, miał zawsze gotową odpowiedź, która nieraz dawała pełne zrozumienie, a innym razem „szła w pięty”, gdy pytanie miało Go skompromitować w oczach ludu. Tym razem Jezus odwołał się do sytuacji zwyczajnej, jaka ma miejsce każdego dnia - do rozpoznawania pogody - „On im odpowiedział: Gdy zapada wieczór, mówicie: Niebo się czerwieni, będzie piękna pogoda. Rano zaś: Dziś będzie brzydka pogoda, bo niebo się czerwieni i jest zachmurzone” (Mat. 16:2,3). Chrystus nie miał na uwadze tego, że nie powinniśmy oglądać prognozy pogody, lecz że przejawem obłudy, jest to gdy ludzie nie interesują się znakami, jakimi Bóg ukazuje Swą ogromną miłość do zgubionego człowieka. A przecież te znaki są bardzo widoczne, gdyż całe Pismo, Zakon i Prorocy wskazują na Tego, który miał przyjść, aby wypełnić wszystkie zapowiedzi o Mesjaszu.
Życie Jezusa opisane przez ewangelistów jest pełne takich znaków. Informacje o tym: jak Jezus się narodził, w jakiej rodzinie i w jakim miejscu, na czy polegała Jego służba i sposób traktowania „zgubionych owiec”, i w końcu pojmanie, skatowanie i ukrzyżowanie razem ze złoczyńcami, to wszystko zostało poprzedzone wieloma znakami. Niestety, większość ludzi ich nie rozpoznała. W momencie, gdy wjeżdżał na grzbiecie osiołka do Jerozolimy po raz ostatni, zapłakał nad tym miastem. Jezus wiedział jaki los je spotka, dlatego ostrzegał – „Wyniszczą ciebie i twoje dzieci i nie pozostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie poznało czasu twego nawiedzenia” (Łuk. 19:44).
Rozpoznać czas, to bardzo ważna rzecz. Pan Jezus zwrócił uwagę na tę bardzo przydatną zdolność, jaką powinniśmy umiejętnie wykorzystywać. Skoro potrafimy przewidywać pogodę, jak podkreślił to w formie pytania „Wygląd nieba umiecie rozpoznawać, a znaków czasu nie potraficie?” (Mat. 16:3), powinniśmy zwracać swoją uwagę na znaki, jakie nam pokazuje nasz Ojciec niebieski. W tamtym momencie najważniejszym znakiem danym ludziom był „znak Jonasza” – znak wymowny i bardzo wyraźny. W pierwszym przypadku Jezus zapytany o znak, wyjaśnił jego znaczenie: „Jak bowiem Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrzu ogromnej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w głębi ziemi” (Mat. 12:40). Ten znak, pomimo iż już się spełnił, tak wielu ludzi tym się nie przejmuje - żyją sobie beztrosko, nie myśląc o tym, że pewnego dnia, będą musieli stanąć przed Panem życia i śmierci, gdyż „zostało postanowione w stosunku do ludzi, że raz umrą, a potem będzie sąd” (Heb. 9:27).
Pan Jezus zwracał też uwagę na inne znaki, na te, które będą wskazywać na Jego bliskie powtórne przyjście, już jako sędziego. Ponieważ Bóg „pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tym. 2:3), dlatego będzie czynić znaki i różne wydarzenia oraz zjawiska w przyrodzie, które będą wskazywać na ten wielki dzień, gdy na obłokach pojawi się Chrystus. Wierzę, że wiele z tych znaków już możemy oglądać, jeśli uważnie się przyglądamy Bożym zapowiedziom.
Jednym z pierwszych znaków była zapowiedź powrotu narodu wybranego do ziemi, jaką Bóg przyobiecał Abrahamowi. To się już wypełniło, gdy w 1948 roku Izraelici zaczęli wracać ze wszystkich stron świata do upragnionej „Haaretz”. Gdy wypełnią się inne wydarzenia związane z tym narodem, gdy wypełni się odpowiedni czas, wówczas nastąpi ostatni akt Bożego planu na ziemi. Jak czytamy: „Zaraz też po ucisku tych dni słońce się zaćmi i księżyc straci swój blask. Gwiazdy będą spadać z nieba, a moce niebios zostaną poruszone. Wtedy na niebie ukaże się znak Syna Człowieczego i trwoga ogarnie wszystkie ludy ziemi. I ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach nieba z mocą i wielką chwałą. Pośle On swoich aniołów, którzy donośnie zatrąbią i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od jednego krańca nieba aż po drugi” (Mat. 24:29-31).
Parę dni temu otrzymywaliśmy alert RCB ostrzegający nas o możliwości silnych wiatrów i przerw w dostawie prądu zakończony wezwaniem: „Zostań w domu, jeśli możesz”. W większości wypadków bierzemy do serca takie ostrzeżenia. Chociaż nie można wyliczyć czasu powrotu Chrystusa, to jednak mamy pewne znaki ostrzegawcze. Sam Chrystus zwraca naszą uwagę na niektóre, mówiąc: „Uczcie się na przykładzie drzewa figowego: Kiedy jego gałęzie stają się miękkie i wypuszczają liście, poznajecie, że lato blisko. Tak samo i wy, gdy zobaczycie to wszystko, wiedzcie, że jest blisko, już u drzwi” (Mat. 24:32,33).
Zwróćmy uwagę na to, że te słowa są skierowane do Kościoła. Żydzi są tym drzewem figowym, które ożyło, jak suche kości w dolinie, którą widział prorok Ezechiel. Dlatego powinniśmy pilnie przyglądać się temu, co dzieje się w Izraelu wokoło tego narodu. Pan Jezus powiedział: „Zapewniam was, że nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale Moje słowa nie przeminą” (Mat. 24:34,35).
Żyjemy w bardzo ciekawym czasie jak żadne inne z poprzednich pokoleń!
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.