Saturday, August 24, 2019

Rodzina w potrzasku

Trzydzieści trzy lata temu Bóg położył mi na sercu szczególną służbę, abym zajął się małżeństwem i rodziną w naszej wspólnocie wyznaniowej, gdyż ta dziedzina leżała dotychczas odłogiem. 
Duszpasterstwo rodzin, jakie stworzyłem, obejmowało zarówno nauczanie jak i organizowanie poradnictwa małżeńskiego i rodzinnego. Tak powstała „Misja Chrześcijańska Rodzina”, której dyrektorem stałem się oficjalnie w maju 1991 roku.

Zdaję sobie sprawę, że nowe pokolenie, które stanowi statystyczną większość naszego kościoła, nie zna tych faktów. Widzę również ogromną potrzebę zajęcia się ponownie tą, tak bardzo ważną służbą, dla dobra naszej społeczności. Po powrocie ze Stanów do Polski zauważyłem, że praktycznie niewiele dzieje się w tym zakresie. Dochodzą mnie różne uwagi i pytania o to, co stało się z duszpasterstwem rodzin, i czy zamierzam zająć się ponownie tą służbą.

Jak na razie, będę chciał częściej pisać i mówić na ten temat. Wpierw chcę poświęcić uwagę ogólnej ocenie stanu zajmowania się kwestią rodziny. Myślę, że tytuł „Rodzina w potrzasku” oddaje właściwie stan, w jakim znajdują się obecnie rodziny i małżeństwa.

Potrzask, to pułapka, tak sprytnie zastawiona, że ofiara dopiero po jakimś czasie orientuje się, że już nie ma wyjścia. Rysuje się w mojej pamięci obraz jaki zapamiętałem sprzed lat, oglądając film o poławiaczach krabów w oceanie. Poławiacze krabów zastawiali odpowiednio zbudowane klatki, do których wkładali smaczne kąski ulubionych przez kraby ryb. Zapach przynęty powodował, że kraby same wchodziły do klatek i rozkoszując się jakiś czas smakołykiem, nie wiedziały, że już nie ma powrotu na wolność. Później klatki zostawały wyciągnięte na pokład kutra i po pewnym czasie nogi tych ofiar znajdowały się na talerzach amatorów owoców morza.

W biblijnej historii z Hiobem, Bildad opisuje człowieka, który szamocze się, ponieważ stracił nadzieję życia. Czytamy o nim: „Jego pewny krok zostanie zachwiany i potknie się o własne plany, bo jego nogi uwikłały go w sieci i chodzi między sidłami. Pętla chwyciła go za stopę i mocno trzyma go potrzask, zasadzka na niego ukryta w ziemi, a pułapka na jego drodze. Ze wszystkich stron ogarnia go strach i paraliżuje mu nogi” (Hi 18:7-11). Możemy zapytać, co to ma wspólnego z małżeństwem i rodziną? A no, wiele, gdyż codziennie szamoczemy się szukając rozwiązań problemów, z jakimi spotykamy się w naszych rodzinach. Dookoła nas znajdują się ludzie, którzy chętnie służą radą, posługując się własnym doświadczeniem, lub wyczytanym w książkach. Co w tym złego? W księgarniach i w internecie możemy znaleźć mnóstwo poradników dotyczących rozwiązywania rodzinnych i małżeńskich problemów.

Już w Starym Testamencie Bóg przez Mojżesza ostrzegał Swój naród - „Wystrzegaj się zawierania przymierza z mieszkańcami ziemi, do której wejdziesz, aby nie stało się to dla ciebie pułapką” (Wj 34:12). Później mądry Salomon, chociaż sam niezbyt przywiązywał wagę do dawanych rad, jednak słusznie ostrzegał przed zbytnim przywiązywaniem się do ludzi niepobożnych -  „Abyś nie przywykł do jego dróg i nie zastawiał pułapki na swoje życie” (Prz 22:25)

Treść mojego bloga skierowana jest przede wszystkim do ludzi wierzących w Boga, nie tradycyjnie, lecz świadomie wybierających Boże zasady życia i standardy moralne, jakie znajdujemy w Biblii. Dlatego jest rzeczą oczywistą, że Królestwo Boże, do którego należą osoby narodzone na nowo, nie jest z tego świata. Jezus jest Królem w Swoim Królestwie i On jasno oznajmił - „Moje Królestwo nie jest z tego świata” (Jn 18:36). Dlatego wszyscy obywatele tego Królestwa kierują się w swoim życiu Bożymi zasadami. A te zasady odnośnie małżeństwa i rodziny są zupełnie inne, niż oferuje ten świat. 

Spotykamy się często z pytaniem: Czy istnieje idealne małżeństwo i rodzina? Oczywiście, że  istnieje, lecz jedynie w Bożym zamierzeniu. Dlatego pozwólcie, że przypomnę podstawową zasadę, na jakiej Bóg powołał małżeństwo, które staje się zalążkiem nowej rodziny. 

Pierwsza zasada brzmi: „I Bóg stworzył człowieka na swój obraz, stworzył go na obraz Boży, stworzył ich jako mężczyznę i kobietę” (Rdz 1:27)

W dość popularnej w naszym środowisku książce „Historia małżeństwa” (John & Lisa Bevere) przeczytałem, że „Zarówno mężczyźni, jak i kobiety noszą obraz, który odzwierciedla naturę Boga. Mężczyzna i kobieta różnią się, ale są równie ważni w odzwierciedlaniu natury Bożej na ziemi. Mąż i żona to role. Są to szczególne role i Biblia opisuje, z czym są związane, ale te role nie są naszą tożsamością. Nasza tożsamość jest związana z naszym pierwotnym wzorem. Zostaliśmy stworzeni jako nosiciele Bożego podobieństwa na ziemi. Grzech zaprzepaścił ten zamiar, ale ofiara Chrystusa przywróciła go.”

Dzięki łasce zbawienia, została nam przywrócona tożsamość, jaką nadał nam Stwórca, gdy stworzył człwoieka. Uważam, że tej fundamentalnej zasady nie wolno odrzucać, ani zamieniać na współcześnie propagowane ideologie humanistyczne. Zwracam szczególnie uwagę na uparte dążenie do zrównania płci. Powszechna idea równości szerzona przez środowiska feministyczne jest pogwałceniem Bożej zasady różnicy płci, różnicy pomiędzy tożsamością mężczyzny i kobiety.

Apostoł Paweł w bardzo ważnym liście na temat Kościoła oraz małżeństwa i rodziny budowanej na fundamencie prawd objawionych przez Kościół, ostrzega przez zasadzkami. Pisze wyraźnie „abyśmy już nie byli małymi dziećmi, niesionymi falami i powiewem wiatru jakiejkolwiek nauki, którą chytrze posługują się ludzie, zwodząc na manowce. Trwając zaś w prawdziwej miłości, wzrastajmy pod każdym względem ku Temu, który jest Głową, Chrystusem” (Ef 4:14-15). Podkreślony zwrot w oryginale brzmi „μεθοδειαν” [metodeian] oznacza „zejście z trasy, przejście obok, oszustwo” i występuje tylko jeszcze raz w znaczeniu „zasadzki” w wersecie: „Przywdziejcie pełną zbroję Bożą, abyście mogli stawić czoła zasadzkom diabła” (Ef 6:11).

Zadaniem Kościoła jest zapewnienie jego członkom ochrony przed wszelkimi diabelskimi zasadzkami. Jedną z nich jest powszechna akceptacja feministycznej idei zrównania płci. Natomiast przywódcy kościoła, starsi, nauczyciele, powołani przez Boga do „uzdalniania świętych do wykonywania dzieła służby, do budowania Ciała Chrystusa” (Ef 4:12), muszą stanąć na wysokości powierzonego im zadania. To zadanie wymaga postawy zachowania „wiernej wykładni nauki, aby był zdolny także podnosić na duchu przez zdrowe nauczanie i zawstydzać tych, którzy się sprzeciwiają” (Tt 1:9)

Z przerażeniem natomiast obserwuję przywódców, którzy ogłaszają w autorytecie swoich naukowych tytułów, że po upływie dwóch tysięcy lat istnienia kościoła, teraz będą powoływać kobiety do służby nauczania w kościele. Co to ma wspólnego z małżeństwem? Wiele, bo jeśli odejdzie się od zdrowej nauki biblijnej na temat różnicy pomiędzy mężczyzną i kobietą i zgodnym z tym przeznaczeniem do służby, to następnym krokiem będzie uznanie małżeństw jednopłciowych i prawa do indywidualnej zmiany płci

Rodzina jest w potrzasku. Niestety ludzie poświęcają więcej czasu zachowaniu wymierających pewnych gatunków fauny, natomiast nic nie robią, aby zachować ustanowiony przez Boga porządek stworzenia, w którym jasno określoną rolę spełnia małżeństwo i rodzina. Jeśli z naszego życia zniknie biblijna rodzina, którą tworzą, jeden mężczyzna i jedna kobieta w przeciągu całego życia, to tak na prawdę zostaną zburzone fundamenty naszej egzystencji na ziemi.

Henryk Hukisz

Saturday, August 3, 2019

Stworzeni, do czego?

Wychowywałem się w czasach, gdy większość rzeczy w domu powstawała dzięki pracy własnych rąk. Ojciec, jako cieśla i stolarz w jednej osobie, robił podstawowe meble, mama tworzyła wspaniałe pokarmy na stół z produktów pochodzących z własnego ogródka, czy też gospodarstwa. Jako mały brzdąc, pamiętam jak zrobiłem mały pociąg składający się z lokomotywy i kilku wagoników. Kiedy przesuwałem go na podwórku, cieszyłem się, gdy małe kółka obracały się na swoich osiach. Młodzi dziś tego nie rozumieją, gdyż nie było wtedy klocków Lego. Później, już w latach szkolnych były wytwory bardziej skomplikowane. Wielką radość sprawiał szum w słuchawkach, gdy udało się zbudować radio kryształkowe. 

Dziś ludzie tworzą wiele rzeczy, które mają swoje określone cele. Jest rzeczą naturalną, że to co stworzymy lub kupimy, działa zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Wiertarka służy do wiercenia, młotek do wbijania gwoździ, garnek do gotowania a nóż do krojenia. Ostatnio w moim samochodzie przestała działać klimatyzacja. Musiałem udać się do odpowiedniego serwisu, aby urządzenie naprawić, gdyż powinna służyć do określonego celu. Tak dzieje się w naszym życiu i jest to normalne. 

Lecz jak to jest z nami? Zostaliśmy przecież też stworzeni. Z pewnością nasz Stwórca miał określony cel, gdy w pewnym określonym momencie powiedział: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz i na Nasze podobieństwo” (1 Moj. 1:26)

Parę tysięcy lat później, gdy Bóg chciał przywrócić swój wybrany naród do świadomości, że uczynił ich również w określonym celu, przez proroka Izajasza przypominał im, że Jego działania są celowe. Pragnę odwołać się do dwóch wspaniałych fragmentów z księgi tego proroka - do 42 i 43 rozdziałów. 

Już w pierwszych zdaniach tego fragmentu Bóg wskazuje na Swego Sługę, który przyjdzie w pełni łagodnego Ducha i „nie złamie nadłamanej trzciny i nie zagasi gasnącego knotka” (Izaj. 42:3). Te słowa wypowiada Pan, „który stworzył niebo i je rozpostarł umocnił ziemię i pokrył ją roślinnością, który dał oddech ludziom, tchnienie tym, którzy chodzą po niej” (w. 5). Zarówno współcześni Izajaszowi czytelnicy tych słów, jak i my dzisiaj, możemy naocznie potwierdzić ich prawdziwość. Wiarą przyjmujemy, że „wszechświat został stworzony Słowem Boga, bo nie z tego, co widzialne, powstało to, co widzimy” (Hebr. 11:3) - konstatuje autor Listu do Hebrajczyków, czyli do  Żydów, do narodu, który celowo wybrał kiedyś Bóg w określonym celu.

Cel, do którego Bóg przeznaczył Swój naród, przypomina teraz Izajaszowi - „ukształtowałem cię i ustanowiłem przymierzem ludu, światłością narodów, abyś otwierał oczy niewidomym, uwięzionych wyprowadzał z zamknięcia, którzy przebywają w ciemnościach” (Izaj. 42:6,7). Ten cel, którym jest ukazanie ludziom na obliczu całej ziemi najwyższej chwały Boga, musi zostać osiągnięty. Do tego celu Bóg stworzył ten naród, dlatego Bóg stanowczo oświadczył: „Mojej chwały nie oddam nikomu, ani posągom należnego Mi uwielbienia” (w. 8)

Skoro Bóg widział, że niestety, ten naród nie dochował wierności w osiąganiu wyznaczonych celów, postanowił dokonać nowych rzeczy i „zanim się staną, już wam oznajmiam” (w. 9). Po tych słowach nagle z ust Izajasza wyrywa się wspaniała pieśń uwielbienia  (w. 10 - 13) - „Niech oddają chwałę Panu, niech głoszą Jego cześć na wyspach” (w. 12)

Bóg jest prawy. Jego sprawiedliwość domaga się wymierzenia sprawiedliwego sądu. Dlatego Bóg wylewa „żar Swojego gniewu i okropność wojny” (Izaj. 42:25). Lecz zaraz po tym wyroku, kieruje słowa pełne nadziei, gdyż Boży cel musi być osiągnięty. Bóg oczekuje totalnego uwielbienia od wszystkich, których stworzył. Dlatego oświadcza stanowczo: „Tak mówi Pan, który stworzył ciebie, Jakubie, i ukształtował cię, Izraelu. Nie bój się, bo cię odkupiłem, wezwałem po imieniu, należysz do Mnie!” (Izaj. 43:1). Następnie Bóg rysuje plan dalszego prowadzenia Swojego narodu, zapewniając; „Ja będę z tobą, nie zatopią cię rzeki. Gdy będziesz przechodził przez ogień, nie oparzysz się, i płomień cię nie spali” (w. 2). Co za wspaniała obietnica! Tak brzmi Boże zapewnienie, że On osiągnie Swój cel, bez względu na cokolwiek, co może wydarzyć się w życiu tego narodu.

W kolejnych słowach, skierowanych w pierwszym rzędzie do Izraela - „Ponieważ jesteś drogi w Moich oczach, masz wielką wartość i Ja cię kocham” (Izaj. 43:4), Bóg zapowiada zgromadzenie Jakuba - „Przyprowadź Moich synów z daleka i Moje córki z krańców ziemi” (w. 6a). A ponieważ naród wybrany był jedynie świadectwem Bożego zamiaru powołania znów do Siebie wszystkich, których stworzył, zapewnia teraz, że ma na uwadze „wszystkich nazwanych Moim imieniem, których stworzyłem dla swojej chwały, których ukształtowałem i uczyniłem” (w. 6b)

I chociaż „wszyscy zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga” (Rzym. 3:23), i „zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobieństwo obrazu zniszczalnego człowieka, ptaków, czworonogów i płazów” (Rzym. 1:23), to Bóg „wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy stanęli przed Nim w miłości, święci i nieskazitelni” (Efez. 1:4).

Przypomnijmy sobie pierwszy cel, jaki Bóg przewidział dla nas ludzi, których stworzył „na Swój obraz, stworzył go na obraz Boży, stworzył ich jako mężczyznę i kobietę” (1 Moj. 1:27). I chociaż mogłoby się wydawać, na pierwszy pobieżny rzut oka, że Boży zamiar nie powiódł się, i Bóg musiał szukać jakiegoś wyjścia z trudnej sytuacji. Nie, przenigdy NIE! Apostoł Paweł pisze wyraźnie: „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa ... w Nim przecież wybrał nas przed założeniem świata” (Efez. 1:3,4). Tak więc, zanim Bóg stworzył świat i wszystko, co go wypełnia, zanim ukształtował z prochu ziemi nas, na Swój obraz i podobieństwo, Jezus Chrystus Boży Syn został przeznaczony dla naszego wykupienia z niewoli grzechu. Dlatego też w wieczności, „każdy, którego imię jest zapisane od założenia świata  w księdze życia zabitego Baranka” (Obj. 13:8), upadnie wraz z starcami „przed Barankiem” (Obj. 5:8), aby wspólnie śpiewać: „Jesteś godny wziąć zwój i otworzyć jego pieczęcie, ponieważ zostałeś zabity i swoją krwią nabyłeś dla Boga ludzi z każdego plemienia, języka, ludu, narodu. I uczyniłeś ich dla naszego Boga królestwem i kapłanami, i będą królować na ziemi” (w. 9,10).

Bóg stworzył nas dla Siebie, abyśmy byli świadectwem Jego chwały. Stworzył nas w określonym celu i nikt i nic nie przeszkodzi w tym, abyśmy wraz z „miriadami miriad i tysiącami tysięcy” (Obj. 5:11), zaśpiewali: „Temu, który siedzi na tronie i Barankowi błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc na wieki wieków” (w. 13).

Do tego zostaliśmy stworzeni, do niczego innego. Pamiętajmy o tym zawsze.

Henryk Hukisz