Zauważyłem ostatnio, że dość często zamiast
słowa „ewangelista”, używa się określenia „mówca motywacyjny”. Przyznam,
że to brzmi bardziej nowocześnie, bo któż dzisiaj w pełni rozumie wyraz
pochodzenia greckiego utworzony z obcego dla naszego ucha słowa „euangelion”.
Dlatego chcę przypomnieć, że „ewangelista”, to
człowiek, który zwiastuje ewangelię, dobrą nowinę, którą Bóg skierował do
zgubionego grzesznika. Ta nowina, czyli wiadomość o Bożej łasce, zawiera najważniejszą
treść, która odmienia los człowieka. Bóg, nie tylko wykupił każdą ludzką istotę
z grzesznego przekleństwa, lecz udzielił Swojej mocy zwiastowaniu tej prawdy.
Jest to Boże dzieło, w którym skutecznie działa moc Ducha Świętego, którego
posłał w tym właśnie celu. Chrystus, gdy już wypełniał się czas złożenia ofiary
na odkupienie grzesznego świata, powiedział uczniom, że gdy już odejdzie,
przyjdzie Pocieszyciel. I On „przekona świat o grzechu i o sprawiedliwości,
i o sądzie; o grzechu, gdyż nie uwierzyli we mnie; o sprawiedliwości, gdyż
odchodzę do Ojca i już mnie nie ujrzycie; o sądzie zaś, gdyż książę tego świata
został osądzony” (Jan 16:8-11).
Pozwólcie, że zadam zasadnicze pytanie: „Czy Duch
Święty potrzebuje pomocy ze strony człowieka, aby przekonywać świat o grzechu,
sprawiedliwości i sądzie?”.
We współczesnym świecie, dzięki naukowym badaniom
nad ludzką świadomością, odkryto wiele skutecznych technik, które pomagają
przekonywać człowieka, aby podjął odpowiednią decyzję. Stosuje się techniki motywacyjne,
negocjacyjne, perswazyjne, różne formy oddziaływania na ludzką podświadomość, z
hipnozą włącznie. Mówcy motywacyjni, przynajmniej w tym kraju, gdzie obecnie
mieszkam, mają swoje szkoły, programy telewizyjne, są zapraszani na konferencje
i seminaria, aby przekonywać, że każdy może kierować swoim losem, jeśli tylko
uwierzy w siebie. I muszę przyznać, że dobrze im się wiedzie, gdyż należą do
zamożnych tego świata.
Chcę pokrótce przybliżyć temat działań
motywacyjnych, do jakich nakłaniają mówcy, stosujący odpowiednią technikę, aby
wpłynąć na nasze decyzje. Motywacje, to wskazywanie motywów czyjegoś działania.
Motywy zaś, to są „czynniki wewnętrzne natury psychicznej i fizjologicznej, świadome lub
nieświadome, skłaniające do określonego działania; pobudki, powody;
uzasadnienie postępowania lub rozumowania” (Słownik Języka Polskiego PWN). Uprawianie sztuki
motywacyjnej polega na wpłynięciu na inną osobę, aby podjęła decyzję, jaką chce
osiągnąć motywujący. Najczęściej można spotkać się z wykorzystaniem ludzkiej
podświadomości, aby osoba motywowana nie miała sposobności świadomego
oddziaływania, lecz jak najszybciej zgodziła się z proponowaną ideą lub ofertą.
Zainteresowałem się ostatnio jednym z mówców
motywacyjnych, którego przyjazd do Polski zapowiedziano, a wielu wierzących z
zachwytem oczekuje na to wydarzenie, ogłaszając to wszem i wobec na swoich
profilach „fejsbukowych”. Les Brown, dotychczasowy polityk i członek Izby
Reprezentantów w stanie Ohio, zajmuje się ostatnio „sztuką przekonywania” na
różnych konferencjach i w programach telewizyjnych. Ten, już dość popularny „spec
od motywacji” stosuje starą wypróbowaną sztuczkę wciskania w umysły słuchaczy
fałszywego założenia już na samym początku swego przemówienia. Posłuchałem
jednego z ostatnich jego wystąpień w Chicago pod chwytliwym tytułem „It’s possible” (To jest
możliwe). W tym konkretnym wystąpieniu,
mówca użył już w 4 minucie godzinnego przemówienia znanego tutaj przykładu
zwanego jako teoria „Four minutes mile”, czyli pokonanie jednej mili w czasie
poniżej czterech minut. W kwietniu 1954 roku, sportowiec Roger Bannister dokonał
rzeczy uważanej dotychczas za niemożliwą i pokonał granicę czterech minut w
biegu na jedną milę. Les Brown w swoim przemówieniu używa tego przykładu, aby
pokazać, że jeśli uwierzysz w to, co dotychczas było niemożliwe, to stanie się
możliwe. Do chwili obecnej – mówca przekonuje z cała mocą słuchaczy – 20
tysięcy biegaczy pokonało już tę barierę dzięki temu, że uwierzyli w to, iż
jest to możliwe. Nie powiedział jednak, że pokonanie tej granicy czasu było
możliwe dzięki treningom, a nie wierze. Nie słyszałem jeszcze, aby dobry
sportowiec, zamiast treningu na bieżni, ćwiczył wmawianie w siebie, że skoro
inni to zrobili, on tez tego dokona. Mówca motywacyjny, po wmówieniu swoim
słuchaczom fałszywej przesłanki, dalej już buduje swoje teorie, które z
ogromnym entuzjazmem są wchłaniane w umysły chętnych pokonywania barier niemożliwości.
Głównym celem, do jakiego stara się przekonać słuchaczy, to uzyskanie bogactwa,
wysokiej pozycji, popularności. Ludzie płacą za możliwość uczestniczenia w
takiej sesji, i z pewnością bogatszym materialnie po takim spotkaniu jest
mówca, pozostali uczestnicy, w zależności od sprzyjającego im szczęścia. W
Polsce, spotkanie się ze wspomnianym „motywatorem”, będzie możliwe, po
wykupieniu wcześniej biletu.
Zadam kolejne pytanie - Co powinno motywować aby grzesznik zapragnął przyjąć dar zbawienia?
Niektórzy ewangeliści starają się przekonywać
słuchaczy, że przyjmując Jezusa, uwolnią się od życiowych problemów, chorób i
innych nieszczęść, jakie nękają ludzkość. Nigdzie w Biblii nie znajdziemy
podstawy do takiego motywowania. Wręcz odwrotnie, po przyjęciu daru nowego
życia, zacznie się walka z przeciwnościami, jakich nie znaliśmy poprzednio,
ponieważ są natury duchowej. Dlatego często nie wspomina się o tym osobom
namawianym do uwierzenia. Ewangelia sukcesu cieszy się większym posłuchem, niż
ewangelia wyrzeczeń. A Jezus powiedział: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech
się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną, bo kto by
chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie,
odnajdzie je. Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na
duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją?” (Mat. 16:24,26).
Są sytuacje, gdy słuchacz ewangelii, będąc
zachęconym obietnicami wspaniałego życia z Jezusem, „zaraz z radością je
przyjmuje, ale nie ma w sobie korzenia, nadto jest niestały i gdy przychodzi
ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy” (Mat. 13:20,21). Tak dzieje się, gdy ktoś zostanie zmotywowany
oddziaływaniem na podświadomość, lecz później, gdy będzie musiał świadomie
zareagować na pojawiające się trudności i walkę z przeciwnościami, zgorszy się
i odejdzie. Takie działanie motywacyjne jest już manipulacją.
Podam jeszcze dwa biblijne przykłady motywacji,
która miała wpływ na uwierzenie w ewangelię, jaka była zwiastowana przez
apostołów.
Gdy na skutek prześladowań młodego Kościoła w
Jerozolimie uczniowie rozproszyli się po okolicy, Filip dotarł z ewangelią do
Samarii. Działy się tam wielkie znaki i cuda, tak że wielu uwierzyło, a wraz z
nimi czarnoksiężnik Szymon. Coś musiało go przekonać do podjęcia tak ważnej
decyzji, aby uwierzyć i dać się ochrzcić. Musimy pamiętać, że był on
człowiekiem lubiącym popularność i poklask wśród ludzi. Myślę, że jego motywem
przyjęcia nowej nauki, była chęć zdobycia pozycji, aby móc mieć wpływ na innych
w nowym środowisku. Czytamy w Dziejach Apostolskich - „A gdy Szymon
spostrzegł, że Duch bywa udzielany przez wkładanie rąk apostołów, przyniósł im
pieniądze, i powiedział: Dajcie i mnie tę moc, aby ten, na kogo ręce włożę,
otrzymał Ducha Świętego” (DzAp. 8:18,19). Apostoł Piotr, który
przybył do Samarii, na wieść o powstaniu nowego zboru, aby modlić się o dar
Ducha Świętego, rozpoznał motyw, jakim kierował się Szymon i powiedział,
szokując innych: „Niech zginą wraz z tobą pieniądze twoje, żeś mniemał, iż
za pieniądze można nabyć dar Boży. Co się tyczy tej sprawy, to nie masz w niej
cząstki ani udziału, gdyż serce twoje nie jest szczere wobec Boga. (w. 20,21).
Inny przykład, pozytywny, znajduje się na samym
początku historii Kościoła. Gdy Piotr wygłaszał swoje pierwsze kazanie, nad
którym nie pracował, układając jego treść, Ducha Święty wkładał słowa ewangelii
w jego usta. Wówczas słuchacze, zmotywowani przekonywującą mocą Ducha, że jako
grzesznicy zginą w ogniu piekielnym, zawołali ze skruszonymi sercami: „Co
mamy czynić, mężowie bracia?” (DzAp.
2:37).
Co motywuje współczesnych słuchaczy ewangelii?
Obietnica pomyślnego i szczęśliwego życia, czy potrzeba ratowania swojej duszy?
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.