Wydarzenia polityczne z ostatnich dni nasunęły mi pewną myśl na temat tego, w jaki sposób traktuje się Bożą łaskę. Często mówi się, że Bóg w swojej łaskawości jest teraz bardziej pobłażliwy wobec tego, jak postępują ludzie wierzący w Niego, niż był w czasach Starego Testamentu wobec wybranego narodu, jakim był Izrael. Czyżby Bóg, „w którym nie ma zmiany ani cienia zmienności” (Jk. 1:17) dokonał nowelizacji prawa łaski i już nie wymaga wytrwałości w postanowieniu posłuszeństwa wobec Jego przykazań? Czy Samuelowe stwierdzenie, że „posłuszeństwo lepsze jest niż ofiara, a uważne słuchanie – niż tłuszcz barani” (2 Sm. 15:22) zostało znowelizowane w stosunku do chrześcijan? Czy udział w nabożeństwach i dziesięciny przelewane na konta kościołów zwalniają dziś z posłuszeństwa wobec Bożego Prawa? Przecież Bóg był, jest i zawsze będzie Bogiem łaskawym.
Prezydent jakiegokolwiek państwa może pozwolić sobie na nowelizację prawa po kilku dniach od złożenia pod nim własnego podpisu, którym potwierdził, że absolutnie się z nim zgadza. Takie postępowanie głowy państwa zachęca jego obywateli do nieposłuszeństwa wobec tak ustanawianego prawa. Taki prezydent traci w ten sposób autorytet pełnionego urzędu, lecz Bóg jest doskonały w ustanawianiu Swoich praw, które od początku są doskonałe i nie wymagają żadnych poprawek.
Żyjemy w czasie, gdy propagowanie idei o wszechogarniającej łasce powoduje spustoszenie w myśleniu i przeżywaniu Bożej łaski w takiej mierze, jaką On nam wyznacza. Dzieje się tak, ponieważ nauczaniem zajmują się ludzie całkowicie do tego nieprzygotowani. Dziś bowiem wystarczy włączyć smartfonową kamerkę i za pośrednictwem Facebooka przeprowadzić transmisję na żywo, opowiadając to, co „ślina na język przyniesie”. Dzięki takim nauczycielom można dowiedzieć się, że człowiek nie musi już o nic zabiegać, gdyż Bóg udziela wszystkim bezgranicznej łaski, począwszy od życia intymnego, poprzez rodzinne, do zdobywania bogactwa materialnego włącznie. Owszem, Boża miłość jest bezwarunkowa, lecz pamiętajmy o napomnieniu apostoła Pawła: „Z bojaźnią i drżeniem zabiegajcie o swoje zbawienie” (Flp. 2:12).
Czy rzeczywiście tak jest, że dzięki łasce Bożej nie musimy już niczego robić, gdyż nasz Ojciec niebieski ma upodobanie w załatwianiu wszystkich życiowych obowiązków za nas? Jak żywo przypomina mi się sytuacja, gdy przez pewien czas uczestniczyliśmy w życiu niewielkiego zboru ewangelicznego w Stanach Zjednoczonych. Słyszeliśmy wówczas od członków tej społeczności, że Bóg okazał im łaskę przez nauczanie, że wszystko mają z łaski. Poprzednio byli nauczani, że po przyjęciu daru zbawienia, które jest oczywiście z łaski, sami muszą starać się zachować wiarę, żyć uświęconym życiem i pracować nad budowaniem relacji z bliźnimi. Teraz, mówili z nieukrywanym zadowoleniem, nic już nie muszą, bo Bóg wszystko robi za nich, a szczególnie cieszy Go to, że może przebaczać im grzechy. Im więcej ma okazji, aby przebaczać, tym bardziej jest z tego zadowolony.
Co na to Biblia? Przede wszystkim jest oczywiste, że wszyscy mają jednakowy dostęp do łaski zbawienia, gdyż „objawiła się bowiem wszystkim ludziom zbawcza łaska Boga” (Ty. 2:11). To znaczy, że każdy człowiek, gdy uwierzy w Pana Jezusa i przyjmie Go jako swojego Zbawiciela, otrzyma przebaczenie wszystkich swoich grzechów. Apostoł Paweł napisał, że „łaską przecież jesteście zbawieni przez wiarę. Nie od was więc to pochodzi, lecz jest darem Boga. Nie z powodu uczynków, aby się nikt nie chlubił” (Ef. 2:8,9). Tyle, jeśli chodzi o przyjęcie zbawienia. Pan Jezus, mówiąc o ciasnej bramie, przez którą można jedynie wejść do Bożego Królestwa, mówił również o konieczności podążania dalej „wąską drogą, która prowadzi do życia” (Mt. 7:14). O tym wielu kaznodziejów dziś zapomina mówić. Wąska droga wysłana jest mnóstwem wyrzeczeń a nawet całkowitym zaparciem się siebie dla Chrystusa.
Co Biblia mówi na temat naszego życia już po przyjęciu zbawienia z łaski? Czy możemy oczekiwać, że Bóg będzie załatwiać za nas wszystkie nasze zobowiązania wynikające z życia? Co z uczynkami, z pobożnością, z uświęceniem, z budowaniem relacji rodzinnych, co z obowiązkiem utrzymania rodziny i siebie? Czy Bóg będzie to czynić z łaski za nas?
Apostoł Paweł napisał, że „każdemu też z nas została dana łaska według miary daru Chrystusa” (Ef. 4:7). Czytamy wprawdzie, że „Bóg bez miary udziela Ducha” (Jn. 3:34), lecz Boży Syn, zapowiadając nadejście Orędownika, „aby był z wami na wieki, Ducha Prawdy” wyjaśnił, że „świat przyjąć Go nie może, ponieważ Go nie widzi i nie zna. Wy Go znacie, bo przebywa z wami i w was będzie” (Ja 14:16,17). Widzimy więc, że Chrystus ograniczył krąg osób, które z łaski mogą korzystać. Powiem więcej - dostępu do łaski pozbawia się ten, kto „znieważy Ducha łaski” (Hbr. 10:29). Tak więc staje się jasne, że z Bożej łaski mogą korzystać jedynie ci, którym zostaje to dane.
Apostoł Paweł jednak zwraca uwagę tym, którzy stają się uczestnikami Bożego daru - „abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej” (2 Kor. 6:1). Natomiast w Liście do Tytusa Paweł stwierdza, że „objawiła się bowiem wszystkim ludziom zbawcza łaska Boga” (Tt. 2:11). Dalej wyjaśnia, że życie tych, którzy są uczestnikami łaski, staje się wielkim wyzwaniem do podporządkowania się Bogu i Jego celom. Dlatego Paweł nadaje łasce przymioty osobowe, pisząc, że ona „wychowuje nas, abyśmy odrzucili bezbożność i światowe pożądania, a żyli na tym świecie roztropnie, sprawiedliwie i pobożnie, oczekując spełnienia się błogosławionej nadziei i objawienia się chwały naszego wielkiego Boga i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa” (Tt. 2:12,13). Apostoł nie przypisuje łasce działania, które miałoby nas wyręczyć w prowadzeniu życia na tym świecie, lecz używa czasownika w trybie nakazującym - abyśmy, stając się uczestnikami łaski, odrzucili to, co nie należy już do nowego życia. Greckie słówko „αρνησαμενοι” [arnesamenoi] znaczy „zrzec się, odrzucić, wyrzec się”. W wielu innych pismach apostołów występują również inne określenia postawy, jaką aktywnie przyjmują ci, którzy doznali błogosławieństwa zbawczej łaski.
W Liście do Kolosan Paweł pisze do tych, którzy „razem z Chrystusem zostali wskrzeszeni” (Kol. 3:1), więc jak najbardziej stali się uczestnikami zbawczej łaski. Dlatego Paweł nakazuje: „Teraz jednak i wy odrzućcie je wszystkie: gniew, gwałtowność, złość, bluźnierstwo i nieprzyzwoite słowa z waszych ust. Nie okłamujcie się wzajemnie, skoro pozbyliście się starego człowieka wraz z jego uczynkami, a przyoblekliście nowego, który jest odnawiany na obraz swojego Stwórcy, aby Go poznać” (Kol. 3:8-10). Mamy więc znów czasowniki strony czynnej - „αποθεσθε” [apoteste], co znaczy odłożyć, odrzucić to co stare, cielesne. Po odrzuceniu starych nawyków, mamy teraz przyoblec się w cechy nowego życia „ενδυσαμενοι” [endusamenoi]. W oryginale to słówko implikuje wprost czynność zainwestowania w ubiór, czyli ponoszenia kosztu naśladowania Chrystusa w nowym życiu.
Pan Jezus mówił, że „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje. Kto bowiem chce swoje życie zachować, utraci je, a kto utraci swoje życie z Mojego powodu, odnajdzie je” (Mt. 16:24,25). Nikt za nas tego nie zrobi. Chrystus poniósł Swój krzyż na Golgotę, aby zbawcza łaska mogła objąć każdego, kto w Niego uwierzy. Natomiast każdy, kto chce naśladować Chrystusa, ma wziąć „swój krzyż”, aby dojść do celu zbawienia, jakie otrzymujemy z łaski.
Piszę o tym, ponieważ coraz częściej słychać zachęcanie do nowego życia, w którym wszystko zostaje przerzucone na Boga. Tak, bez Jego bezgranicznej miłości nikt z nas nie byłby w stanie osiągnąć zbawienia nawet w najmniejszym stopniu. Natomiast mówienie, że już nic więcej nie musimy robić, aby wytrwać w wierze, jest zwodzeniem wierzących.
Powrócę jeszcze do Listu do Kolosan, w którym Paweł napisał wyraźnie, że nas, którzy byliśmy „obcymi i nieprzyjaciółmi z powodu myślenia przejawiającego się w złych czynach” Chrystus „pojednał w Jego doczesnym ciele przez śmierć, aby postawić was przed sobą jako świętych, nieskazitelnych i nienagannych” (Kol. 1:21,22). Na te słowa możemy zdecydowanie powiedzieć: „AMEN”, lecz na tym nie kończy się ewangelia naszego zbawienia. Dalej apostoł stwierdza jasno, że osiągniemy cel naszego zbawienia „jeśli tylko wytrwamy w wierze, ugruntowani, stali i niedający się odwieść od nadziei, jaką daje Dobra Nowina, którą usłyszeliście ogłoszoną wszelkiemu stworzeniu pod niebem” (w. 23). Jest więc wiele do zrobienia przez nas, którzy dostąpiliśmy pojednania.
Jest rzeczą oczywistą, że Bóg Ojciec, Jezus Chrystus i Duch Święty uczynią wszystko, aby nas w tym zadaniu wspierać i dać siłę, abyśmy wytrwali do końca. Pan Jezus wyraził się bardzo jasno: „Kto jednak wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mat. 24:13).
Chciałbym zakończyć słowami apostoła Piotra, który wiernie trwał do końca w pełnym posłuszeństwie Chrystusowi. W swoim liście do wierzących w Pana Jezusa Piotr zachęca słowami: „uzupełniajcie waszą wiarę moralną doskonałością, a doskonałość poznaniem, poznanie zaś wstrzemięźliwością, a wstrzemięźliwość wytrwałością, wytrwałość natomiast pobożnością, pobożność zaś braterską przyjaźnią, a przyjaźń miłością. Gdy bowiem są one w was i obfitują, nie czynią was bezczynnymi ani bezowocnymi w poznawaniu naszego Pana Jezusa Chrystusa” (2 Ptr. 1:5-8).
Zamiast czekać, aż Chrystus z łaski przyda nam tych cnót, sami je w sobie kształtujmy, abyśmy mogli lepiej poznawać naszego Pana i Jego łaskę.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.