Grzech jest tak powszechny, że nawet nie zastanawiamy się nad jego genezą. Skąd się wziął? Dlaczego tak trudno jest się go pozbyć? Czy musimy naprawdę przejmować się nim, skoro wszyscy grzeszymy? Podobne pytania zaczynają nas nurtować dopiero wtedy, gdy sumienie kieruje naszą uwagę na Boga, o którym wiemy, że jest święty. Następna myśl, jaka pojawia się podczas rozmyślania o grzechu, to fakt, że Bóg nie toleruje grzechu, a nawet go nienawidzi.
Jeśli posiadamy już głębszą wiedzę wywodzącą się z lektury Biblii to wiemy, że grzech został zapoczątkowany w raju w wyniku nieposłuszeństwa Ewy i Adama. Nazwanie tego, co oni uczynili grzechem pierworodnym, jest niewłaściwe, ponieważ w Biblii takie pojęcie nie występuje. Nie ma nawet podziału na grzechy cięższe i lżejsze. To wszystko zostało wymyślone przez fałszywych nauczycieli, którzy zwodzą zwykłych śmiertelników.
Tak, to prawda, że nasi prarodzice, od których wywodzi się cała ludzkość, popełnili grzech nieposłuszeństwa. Uważam jednak, że Boże polecenie: „Z każdego drzewa w ogrodzie możesz jeść, tylko z drzewa poznania dobra i zła nie będziesz jadł, bo w dniu, w którym z niego zjesz, umrzesz na pewno” (Rdz. 2:17) Ewa zlekceważyła z chęci zajęcia pozycji, jaką Bóg przypisał Adamowi. Zwróćmy uwagę na fakt, że to polecenie Bóg dał Adamowi w momencie, gdy pierwszy mężczyzna był jeszcze sam. Po tych słowach Bóg stwierdził, że „nie jest dobrze, jeśli człowiek jest sam, uczynię więc pomoc odpowiednią dla niego” (w. 18).
W tym kluczowym momencie, gdy szatan postanowił skusić człowieka, zwrócił się nie do Adama, lecz do kobiety, której zadaniem było służyć Adamowi pomocą. Nie takiej pomocy potrzebował pierwszy mężczyzna. Bóg, stwarzając człowieka, ustanowił wyraźny porządek, do którego odwołuje się apostoł Paweł w liście do wierzących w Koryncie - „Mężczyzna przecież nie jest z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny. Mężczyzna bowiem nie został stworzony dla kobiety, ale kobieta dla mężczyzny” (1 Kor. 11:8,9). Ten porządek nie jest wynikiem upadku człowieka, lecz został ustanowiony przez Stwórcę już na samym początku. Ewa zanim uległa pokuszeniu zerwania zakazanego owocu, już postanowiła w swoim sercu zająć miejsce przynależne Adamowi. To nastawienie jej serca otworzyło szatanowi możliwość wprowadzenia ją w stan pokuszenia. Kusiciel uderzył w ambicję Ewy, proponując jej władzę samodzielnego rozpoznania dobra i zła. Zanim zerwała owoc, już w swoim sercu rozkoszowała się jego pięknem i żądzą poznania. Apostoł Jakub dokładnie analizuje proces pojawienie się grzechu w wyniku uległości pokusie, jaka już zadomowiła się w sercu człowieka. Czytamy w jego liście, że „każdy zaś jest doświadczany przez własną pożądliwość, która go pociąga i nęci. Następnie pożądliwość, gdy zaowocuje, rodzi grzech. Grzech zaś, gdy dojrzeje, rodzi śmierć” (Jk. 1:14,15). Boże ostrzeżenie odnośnie do spożycia zakazanego owocu z drzewa poznania dobra i zła opatrzone było podobną klauzulą - „w dniu, w którym z niego zjesz, umrzesz na pewno”.
Aby czytelnik nie odniósł wrażenia, że kobiety są bardziej podatne na stworzenie klimatu sprzyjającego wpadnięciu w pokusę, przytoczę przykład męża, o którym Bóg zaświadczył, że jest człowiekiem: „według Mego serca, który we wszystkim wypełni Moją wolę” (Dz. 13:22). Chodzi oczywiście o króla Dawida, syna Jessego.
Był to czas, „gdy królowie wychodzili na wojnę” (2 Sm. 11:1), lecz Dawid postanowił pozostać w swoim pałacu. Sprzyjającą okolicznością, jaka doprowadziła do grzesznej relacji króla z piękną niewiastą, była bezczynność. Z pewnością tak było, lecz osobiście dopatruję się nieco głębszej przyczyny całego zajścia.
Uważam, że Dawid nie miał dostatecznej umiejętności opanowania swoich myśli. Brakowało mu czegoś, co cechuje wielu współczesnych nam, zarówno mężczyzn, jak i kobiet – Dawid nie potrafił zachować samokontroli, lub samozaparcia. Widok kąpiącej się kobiety podziałał na niego jak skuteczny afrodyzjak, który wzbudził podnietę, jakiej nie potrafił opanować. Może to brzmieć, jak pewnego rodzaju usprawiedliwianie Dawida, lecz z jego życiorysu wynika, że miał słabość do kobiet i to było jego błędem, jaki wykorzystał kusiciel. W ciągu dwudziestu lat panowania wzbogacił swoją sypialnię do ośmiu żon. A chociaż wielożeństwo było w tamtym czasie praktykowane, szczególnie na dworach królewskich, to jednak powinien znać wolę Stwórcy w tej materii. Bóg, stwarzając małżeństwo miał na uwadze związek jednego mężczyzny z jedną kobietą. Później Bóg powiedział do Izraela, mając na uwadze króla, gdy będą dla siebie ustanawiać - „Niech nie bierze sobie wielu żon, aby nie odwróciło się jego serce” (Pwt. 17:17).
Wstępem do całej historii o Dawidzie i Batszebie jest romantyczna okoliczność – „Pewnego wieczoru Dawid podniósł się ze swego łoża i przechadzając się po tarasie domu królewskiego, ujrzał z tarasu kąpiącą się kobietę. Kobieta ta była bardzo piękna” (2 Sm. 11:2). Ten werset w oryginale rozpoczyna się słowem ויהי [hayah], które znaczy „i przytrafiło się”, jak to słusznie oddaje nasza „brytyjka”, sugerując, że za to, co się stało, żadna ze stron nie ponosi winy, gdyż taka jest natura powstałej sytuacji. W pewnym sensie jest w tym wiele racji, lecz jak już wcześniej powiedziałem, powodem upadku Dawida był brak samokontroli z jego strony. Sądzę, że Dawid znał wcześniejszą historię Józefa i żony Potifara, gdy ten wierny Boży sługa, będąc podstępnie wciągnięty przez żonę swego pana do jej sypialni, zawołał zdecydowanie: „Jak więc mam dopuścić się takiej niegodziwości i zgrzeszyć przeciwko Bogu?” (Rdz. 39:9).
Józef zachował się zgodnie z tym, jak to zaplanował Bóg, stwarzając mężczyznę w tym celu, aby podejmował odpowiedzialne decyzje w sytuacji, w której pojawia się kobieta. Tego zabrakło w sytuacji Adama i Ewy, która przejęła tę przywódczą rolę w swoje ręce. Dlatego apostoł Paweł ostrzega ludzi wierzących w epoce Kościoła słowami: „Lękam się jednak, żeby, tak jak w swojej przebiegłości wąż zwiódł Ewę, tak i wasze umysły nie zostały przypadkiem odwiedzione od prostoty i czystości wobec Chrystusa” (2 Kor. 11:3). Musimy pamiętać, że trendy feministyczne wywodzą się z filozofii tego świata i są sprzeczne z Bożym porządkiem, jaki nieprzerwanie panuje w Królestwie Niebieskim.
Wracając do sytuacji Dawida i Batszeby osobiście uważam, że tutaj kobieta nie jest bez winy. Wystarczy zapytać się o to, co robiła na balkonie pod oknem królewskiej sypialni, w prowokującym stroju lub zupełnie bez niego? Czyż nie przypomina to nam zachowania innej kobiety, o wyraźnie określonym charakterze, która spotkanemu na ulicy mężczyźnie wyznaje: „Mojego męża nie ma w domu, jest w dalekiej podróży” (Prz. 7:19). Gdy dwie osoby znajdą się równocześnie w stanie pokusy, z reguły żadna z nich nie jest bez winy, gdyż jedna może ulec prowokacji wywołanej przez drugą.
Istotną rolę w tej sytuacji odegrał wzrok. Dawid ujrzał kąpiącą się kobietę, która posiadała wyjątkową urodę. Biblia pokazuje nam wyraźnie, że wzrok może doprowadzić do wielkich tragedii. Tak stało się na samym początku historii ludzkości, gdy „kobieta zobaczyła, że drzewo ma owoce dobre do jedzenia, że jest rozkoszą dla oczu” (Rdz. 3:6). Myślę, że bogobojny Hiob wyciągnął właściwy wniosek z tych wydarzeń i powiedział: „Zawarłem przymierze z moimi oczami, że nie będę wpatrywał się w dziewicę” (Hi. 31:1). Najlepszą naukę na ten temat wygłosił Pan Jezus, który właśnie w kontekście patrzenia na niewiastę powiedział: „Jeśli więc twoje prawe oko jest przyczyną twojego upadku, wyłup je i wyrzuć. Lepiej bowiem będzie dla ciebie, gdy stracisz jedną część ciała, niż gdybyś cały został wrzucony do Gehenny” (Mt. 5:29). Król Dawid zmądrzał, z pewnością po tym zdarzeniu, że tak modlił się do Boga: „Odwróć moje oczy od rzeczy marnych, ożyw mnie na Twojej drodze” (Ps. 119:37).
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na to, jak ważną rolę w popadnięciu w grzeszną pokusę odgrywa fałszywa pobożność. Zdarza się w życiu osób wierzących, że znają Boże przykazania, nawet zachowują niektóre z nich, lecz gdy spotykają się z pokuszeniem, zwodzi ich fałszywe mniemanie, że przecież pokusa nie jest grzechem, jak naucza nas Jakub. Musimy jednak pamiętać, że niebezpiecznie jest igrać z ogniem. Dlatego apostoł Paweł radzi: „Od wszelkiego zła się powstrzymujcie” (1 Tes. 5:22). W oryginale istnieje w tym zdaniu słówko ειδους [eidos], które znaczy „wygląd”, „kształt” lub „moda”. Przekład Biblii Uwspółcześnionej Gdańskiej brzmi: „Od wszelkiego pozoru zła powstrzymujcie się”.
Wierzę, że jest to dobra rada, której powinniśmy mocno się trzymać, aby nie wpaść w żadne pokuszenie. Wiadomo przecież, że najłatwiej jest wpaść w pułapkę, której nie widać lub w taką, która nie wygląda groźnie. Pan Bóg już na samym początku historii ludzkości, gdy pojawił się grzech, ostrzegł Kaina jeszcze przed popełnieniem pierwszego morderstwa: „Jeżeli jednak nie będziesz dobrze czynił, to grzech czający się w pobliżu skusi cię, ty zaś masz nad nim panować” (Rdz. 4:7). Kain wybrał nieposłuszeństwo i wyprowadził swego brata w pole, gdzie dokonał strasznej rzeczy, zabił człowieka.
Tak, to prawda, że mamy problem z grzechem do dziś. Jedni udają, że sami sobie poradzą, inni sądzą, że nie ma się czym przejmować, skoro wszyscy jesteśmy grzeszni. Prawda jest jednak bezwzględna, że niezależnie od tego, co ludzie sądzą, będzie „tak jak zostało postanowione w stosunku do ludzi, że raz umrą, a potem będzie sąd” (Hbr. 9:27). Dlatego w tej sytuacji tak ważne jest to, aby uwierzyć i przyjąć Boże rozwiązanie polegające na tym, że „Chrystus raz ofiarowany, by wziąć na siebie grzechy wielu, po raz drugi już nie z powodu grzechu da się zobaczyć tym, którzy Go oczekują dla zbawienia” (Hbr. 9:28).
To jest jedyne lekarstwo na problem grzechu, polegające na tym, że Bóg „Tego, który nie znał grzechu, uczynił grzechem, abyśmy w Nim stali się sprawiedliwością Bożą” (2 Kor. 5:21).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.