Apostoł Paweł zapisał w swoich listach nie tylko wielkie prawdy o zbawieniu i wiecznej nadziei, lecz również dzieli się z nami osobistymi doznaniami, jakich doświadczał w relacji ze swoim Panem i Zbawicielem. Fundamentem tej więzi była wielka miłość do Pana, prowadząca do bezgranicznych wyrzeczeń i cierpień, jakie znosił z godnością niewolnika, jak sam siebie często nazywał.
Ten wielki apostoł często zwracał uwagę na chwalebne dziedzictwo, jakie Ojciec przeznaczył dla Swoich dzieci. Pocieszał wierzących w Rzymie, że chociaż teraz doświadczają więzów i cierpień, to w Duchu mogą być wolni, gdyż, jak pisał: „Nie otrzymaliście przecież ducha zniewolenia, żeby znowu się bać, lecz otrzymaliście Ducha usynowienia, w którym wołamy: Abba, Ojcze!” (Rz. 8: 15). Mając świadomość dziecka Bożego możemy z radością przyjąć to, że jesteśmy „współdziedzicami Chrystusa, skoro rzeczywiście cierpimy z Nim, aby też uczestniczyć z Nim w chwale” (w. 17). W tej sytuacji wszelkie cierpienie traktowane jest nie jako zło, lecz zalicza się do duchowych darów, które w ręku wszechmogącego Boga stają się narzędziami kształtującymi nas na obraz Jego Syna.
Tę prawdę mogą zrozumieć i doświadczać jej błogosławieństwa tylko te osoby, które narodziły się na nowo i Duch Święty zamieszkuje w ich sercach. Pan Jezus w rozmowie z Nikodemem zapewniał o tym, że „to, co się narodziło z ciała, jest ciałem, a to, co się narodziło z Ducha, jest duchem” (Jn. 3:6). Apostoł Paweł kontynuował tę myśl – „Ci więc, co żyją według ciała, nie mogą się spodobać Bogu” (Rz. 8:8). Dlatego napisał do wierzących w Pana Jezusa – „Wy natomiast nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, skoro Duch Boga w was mieszka” (w. 9). Jedynie obecność Ducha Świętego w naszych sercach może dać właściwe zrozumienie cierpienia, jakiego doświadczamy.
Apostoł Paweł w innym liście rozwija tę myśl, porównując nasze życie w ciele do skarbu ukrytego w glinianym naczyniu. Jak wspaniale opisuje tę sytuację: „Zewsząd jesteśmy uciskani, lecz nie ulegamy zwątpieniu, żyjemy w niedostatku, lecz nie poddajemy się rozpaczy, jesteśmy prześladowani, lecz nie opuszczeni, obalają nas na ziemię, lecz uchodzimy z życiem. Nieustannie nosimy w ciele umieranie Jezusa, aby i życie Jezusa objawiło się w naszym ciele. Dopóki bowiem żyjemy, ciągle jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby i życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele” (1 Kor. 4:8-11).
Apostoł Piotr zwracał również uwagę adresatom jego listów: „Lecz jeśli cierpicie dlatego, że czynicie dobro, to zyskujecie łaskę u Boga. To przecież jest waszym powołaniem, bo i Chrystus cierpiał za was, i pozostawił wam wzór, abyście poszli w Jego ślady” (1 Ptr. 2:20,21). Niewątpliwie doznawanie cierpień w imię sprawiedliwości jest łaską, jakiej nie są w stanie zrozumieć ci, którzy poszukują jedynie ziemskich błogosławieństw. Biblia przedstawia nam obraz błogosławieństw, jakie wynikają z udziału w cierpieniach na wzór Chrystusa. A przecież jesteśmy naśladowcami naszego Pana i Nauczyciela.
Autor Listu do Hebrajczyków pisał o Chrystusie, który cierpiał, gdy składał Swoje życie w ofierze za nas grzesznych. Pisał o Chrystusie, który „podczas swojego ziemskiego życia głośno wołając, ze łzami zanosił błagania i prośby do Tego, który mógł Go ocalić od śmierci, i został wysłuchany z powodu swojej uległości” (Hbr. 5:7). Przed powstaniem z grobu Jezus powiedział w modlitwie do Ojca: „Ojcze Mój, jeśli nie może Mnie to ominąć i muszę wypić ten kielich, niech się stanie Twoja wola” (Mt. 26:42). Wszyscy dobrze wiemy, co się stało po tych słowach - Bóg wolał, żeby Jego Syn cierpiał i umarł, chociaż nie popełnił żadnej nieprawości, gdyż „On to dla nas Tego, który nie znał grzechu, uczynił grzechem, abyśmy w Nim stali się sprawiedliwością Bożą” (2 Kor. 5:21).
Wracając do poprzedniej myśli apostoła Pawła, chcę podkreślić prawdę zawartą w stwierdzeniu, że jesteśmy „współdziedzicami Chrystusa, skoro rzeczywiście cierpimy z Nim, aby też uczestniczyć z Nim w chwale” (Rz. 8:17). Jak wielką rolę odgrywa w tym zdaniu słówko „skoro”. Znaczy to, że zanim dane nam będzie oglądać uwielbione dziedzictwo, musimy przejść wiele doświadczeń, gdyż jedynie wówczas będziemy mogli powiedzieć: „Liczę bowiem, że teraźniejszych cierpień nie można stawiać na równi z mającą nastąpić chwałą, która zostanie w nas objawiona” (Rz. 8:18). Przekład Uwspółcześnionej Biblii Gdańskiej oddaję tę myśl dobitniej słowami - „Uważam bowiem, że cierpienia teraźniejszego czasu nie są godne porównywania z tą przyszłą chwałą, która ma się w nas objawić”. Apostoł Paweł, „który został porwany do raju i usłyszał niewyrażalne słowa, jakich nie godzi się człowiekowi wypowiadać” (2 Kor. 12:4), nie był w stanie dobrać odpowiednich słów, aby to opisać.
Wielu z nas w teraźniejszym czasie przechodzi wiele doświadczeń, utrapień czy też prześladowania. Nasze doczesne życie i to wszystko, przez co przechodzimy, nie jest nawet godne porównania z przyszłą chwałą, jaka w nas się objawi. Nie my na to zasłużyliśmy, nawet największym cierpieniem , jakie znosimy w Chrystusie, lecz sam Bóg w Swojej miłości przeznaczył nas do „do wolności chwały dzieci Boga” (Rz. 8:21). Apostoł Paweł objawia nam wielką tajemnicę, że Bóg „tych bowiem, których poznał, przeznaczył, żeby się stali podobni do obrazu Jego Syna, aby był On pierworodnym między wielu braćmi” (w. 29). Warto jest więc mieć udział w doczesnych cierpieniach, aby wiecznie radować się chwałą, jaką Bóg przygotował dla nas w Swoim Synu, Panu Jezusie Chrystusie.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.