Jeśli ktoś spodziewa się, że będę pisać o problemach chrześcijańskich rolników, to jest w błędzie. Słówko „agro”, w oryginale Nowego Testamentu występuje dość często, szczególnie w ewangeliach, dlatego warto nad nim się zastanowić. Może nie nad samym słowem, lecz nad jego znaczeniem w naszym chrześcijańskim życiu.
Greckie słówko αγρω [agro] według słownika Strong’a znaczy - kraj, farma, kawałek ziemi, pole i występuje 36 razy, głównie w ewangeliach, gdyż tylko jeden raz spotykamy je poza nimi. Pan Jezus często odwoływał się do tego, co dzieje się w polu, mówił o siewie ziarna, z którego wyrastają roślinki, aby w końcu swego żywota wydać oczekiwany przez rolnika owoc. W naszym słownictwie wyraz „agro”, które znaczy „rodzaj prowadzonej działalności czy też obszar tematyczny, jakim jest rolnictwo”, najczęściej występuje jako pierwszy człon wyrazów złożonych wskazujący na ich związek z rolą lub rolnictwem. Jak już zapowiedziałem, że nie będę pisać o rolnictwie, dlatego przejdę od razu do wyjaśnienia, o jakiej agronomii chcę pisać.
Ewangelista Mateusz poświęcił cały rozdział przypowieściom, jakimi Pan Jezus ilustrował zasady panujące w Królestwie Niebieskim. Zauważmy, że ewangeliści Marek i Łukasz, pisząc o tych przypowieściach, używali określenia Królestwo Boże. Oczywiście jest to, to samo Królestwo, w którym Bóg panuje, gdyż jest w nim Królem. Prawdopodobnie Mateusz, kierując swój zapis o życiu i działalności Chrystusa głównie do Żydów, zgodnie z panującą pośród nich tradycją, omijał używanie imienia Boga, aby nie łamać przykazania o próżnym używaniu świętego imienia.
Pierwsza przypowieść dotyczy rodzaju gleby, do której wrzucane jest nasienie. Jak wyjaśnia to sam Pan Jezus, „ziarnem jest Słowo Boga” (Łk. 8:11), które wpada do serc słuchaczy. Ze względu na stan serc, zasiane Słowo może być porwane przez diabła, lub pozostawione bez szansy zakorzenienia się, albo zostaje zaduszone materialnymi troskami, wówczas nie ma możliwości wzrostu, aby wydać we właściwym czasie owoc. Pan Jezus tym obrazem, zaczerpniętym z rolnictwa, chciał wskazać na proces, jaki dokonuje się w sercu słuchaczy Słowa Bożego. Najlepiej oddaje to inna przypowieść, zapisana jedynie przez Marka, który wskazuje na proces, jaki zachodzi w naszym sercu, gdy słuchamy Boga.
W tej przypowieści Pan Jezus wyjaśnia: „Królestwo Boga jest podobne do człowieka, który rzucił ziarno w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, ziarno kiełkuje i rośnie, on zaś nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon – najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. Gdy zaś plon dojrzeje, zaraz bierze się sierp, bo nadeszły już żniwa” (Mk. 4:26-29). Warto jest więc przyjrzeć się nieco bliżej temu procesowi, jaki występuje podczas słuchania Boga. Widzimy wyraźnie, że nie ma tu miejsca na jakąkolwiek automatykę, jak nieraz próbują nauczać niektórzy kaznodzieje, że skoro Bóg coś przyobiecał, to wystarczy powołać się na odpowiednią obietnicę i Bóg musi to wykonać, gdyż jest wierny wobec swoich słów.
Chcę powiedzieć, że w Bożym Królestwie nie występuje technologia z jaką spotykamy się w naszym ztechnizowanym świecie. Coraz częściej wystarczy naciśnięcie przycisku lub obecnie jest to kliknięcie w odpowiednią ikonę na ekraniku naszego smartfona, aby uzyskać pożądany efekt. Dlatego otaczają nas urządzenia z techniką „smart”, od telewizorów, poprzez telefony do coraz częściej oferowanych na rynku urządzeń sterowanych elektronicznie. Mamy już lodówki z ekranami, garnki, piekarniki i inne urządzenia, które posłusznie wykonują za nas różne czynności bez naszej bezpośredniej interwencji.
Tak oto przenosimy się z podobnym nastawieniem do naszej relacji duchowej. Uważamy, że możemy oczekiwać na automatyczne spełnienie przez Boga naszych próśb modlitewnych. Skoro Pan Jezus powiedział: „Zapewniam, zapewniam was, jeśli o cokolwiek poprosicie Ojca w Moje imię, da wam. Dotychczas o nic nie prosiliście w Moje imię. Proście a otrzymacie, aby wasza radość była pełna” (Jn. 16:23,24), to tak musi się stać, choćby nie wiem co. „Proście a otrzymacie” - to są słowa samego Pana Jezusa, więc pomiędzy prośbą a otrzymaniem tego, o co prosimy, nie musimy czekać. To tak samo, jak z kupowaniem czegoś w automacie do sprzedaży napojów lub słodyczy. Wrzucamy odpowiednią wartość pieniężną lub wkładamy kartę płatniczą, naciskam właściwy przycisk i otrzymujemy to, co chcemy. Wyobraźmy sobie, że maszyna wyda nam coś innego, albo, gdy kupujemy hamburgera, wyświetli się komunikat: „Ziarno zostało zasiane, gdy wyrośnie zboże, uzyskamy mąkę, bułka zostanie upieczona i zrobimy kotlecik, wówczas hamburger będzie gotowy do odbioru”. Wiemy, że tak się nie dzieje w świecie, w którym działają reguły techniczne.
W Bożym Królestwie jest zupełnie inaczej, gdyż działają tu zasady takie jak w rolnictwie. Dlatego Pan Jezus tak często używał porównań do tego, co dzieje się w polu. W przypowieści o ziarnie wrzuconym w ziemię rolnik może doglądać procesu wzrastania, lecz to nie ma znaczenia, gdyż „ziemia sama z siebie wydaje plon” (Mk. 4;28). Proces wzrastania kontroluje Stwórca i On wie najlepiej, ile czasu trwać będzie osiągnięcie dojrzałości, aby owoc spełniał swój cel. Ten proces dokonuje się z udziałem Boga, lecz bez udziału człowieka, który może jedynie ćwiczyć w sobie cierpliwość w oczekiwaniu na Boże działanie. Często, gdy o coś się modlimy, chcemy przyśpieszyć ten proces, lecz Bóg może specjalnie go przedłużać, dla naszego dobra, abyśmy poznali, że „tym, którzy miłują Boga, wszystko służy ku dobremu” (Rz. 8:28).
Musimy pamiętać, że zbawienie to nie tylko uwolnienie człowieka od grzechu, od wszelkiego zła, ale kształtowanie w nim świętości na wzór samego Boga. Apostoł Piotr przypomina nam żądanie Boga skierowane do narodu wybranego: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (1 Ptr. 1:16). Nasze uświęcenie nie polega tylko na odrzucenie tego co słabe i grzeszne, ale na osiąganiu wszystkiego, co szlachetne i prawdziwe. Ten proces wymaga czasu, możemy powiedzieć, że dużo czasu. Człowiekowi można podarować coś materialnego w jednej chwili, ale cierpliwości, czystości, pokory nie można osiągnąć w jednej chwili.
Apostoł Paweł, zachęcając wierzących do uzyskania wewnętrznego pokoju, który jedynie pochodzi od Boga, wskazuje, że musimy poddać się procesowi zachodzącemu w naszych myślach, aby osiągnąć to, „co prawdziwe, szlachetne, sprawiedliwe, nieskalane, przyjazne, chwalebne, co jest cnotą i co jest godne pochwały” (Flp. 4:8). Te owoce nie pojawiają się następnego dnia po uwierzeniu, lecz wymagany jest nieraz długi okres ćwiczenia, aby te cnoty zagościły w naszym postępowaniu na stałe.
Autor Listu do Hebrajczyków odwołuje się do procesów, jakim Bóg poddawał Swój umiłowany naród, aby ukształtować w nim posłuszeństwo wobec Jego Słowa. Ten sam Bóg nas również doświadcza, „dla naszego dobra, abyśmy mieli udział w Jego świętości. Żadne też karcenie w danej chwili nie wydaje się przyjemne, ale bolesne. Później jednak przynosi pokojowy owoc sprawiedliwości tym, którzy zostali przez nie doświadczeni” (Hbr. 12:10,11). Takim doświadczeniom poddani byli wielcy Boży mężowie i niewiasty; wystarczy przeczytać jedenasty rozdział tego Listu. Zwróćmy uwagę na końcowe słowa - „Ci wszyscy jednak, choć wykazali się wiarą, nie doczekali się spełnienia obietnicy. Bóg bowiem ze względu na nas przewidział coś lepszego, żeby bez nas nie osiągnęli doskonałości” (Hbr. 11:39,40).
Wszyscy zostaliśmy poddani czasowi, aby wzrastać. Musimy dbać o to, aby było widoczne wzrastanie „w łasce i poznaniu naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa” (2 Ptr. 3:18). Pan Jezus pierwszy raz użył słówka αγρου [agrou] powołując się na polną trawę, „która dzisiaj jest, a jutro zostanie wrzucona do pieca, Bóg tak przyodziewa, to czy nie o wiele bardziej was, ludzie małej wiary?” (Mt. 6:30). Warto o tym pamiętać w czasie, gdy Boże Słowo dojrzewa w naszych sercach.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.