Ogólnie przyjmuje się, że oryginalnymi językami Biblii są, dla Starego Testamentu, hebrajski i w niewielkich fragmentach aramejski, oraz grecki dla Nowego. Lecz niektórzy bibliści z tym się nie zgadzają, i starają się dowieść, iż większość Pism Nowego Testamentu napisana była w języku aramejskim, jako że ten język był powszechnie używany w tym rejonie ówczesnego świata. Nawet twórca dość popularnego filmu o Panu Jezusie „Pasja”, włożył w usta bohaterów tego obrazu, słowa aramejskie.
W
tym rozważaniu chcę odnieść się do kwestii języka, w jakim spisane były Pisma
Nowego Testamentu. Nie zamierzam dokonywać nowych odkryć, lecz chcę podkreślić
fakt natchnienia tych Pism, bez względu na to, w jakim języku zostały zapisane.
A czynię to ze względu na wzmiankę w jednym z poprzednich rozważań p.t. „Powrót do
przeszłości”, w który pisałem o próbie zakwestionowania Bożego natchnienia dla Pism
Nowego Testamentu, ponieważ język grecki nie oddaje prawidłowo myśli hebrajskiej.
Osobiście uważam, że poddanie w wątpliwość Bożego natchnienia Nowego
Testamentu, ze względu na to, że jego oryginał został zapisany w języku greckim, jest bardzo
niebezpieczne. Biblia jest księgą wyjątkową właśnie ze względu na Boże
natchnienie jej treści, a dokładnie słów, jakie wyrażają tą treść.
Bóg jest Stwórcą wszystkiego co istnieje,
tak więc zdolność intelektualnego porozumiewania się językiem, jest również Bożym dziełem. W prawdzie, z powodu chęci wywyższenia się i buntu przeciw Stwórcy, w czasie
gdy budowano wieżę Babel, Bóg pomieszał ludziom języki. Lecz nadal ludzie
posiadali zdolność porozumiewania się językami, jakie rozwinęli w swoich
środowiskach. Pisałem już o tym w rozważaniu „Język Boga”, że
Bóg może przemawiać do nas językiem, jakim posługujemy się współcześnie. Był
czas, gdy Bóg przemówił głównie po hebrajsku, gdyż taki był Jego plan. Gdy było
potrzebne, aby przemówić, na przykład do króla babilońskiego, Nebukadnesara,
Bóg napisał na ścianie słowa w języku zrozumiałym dla niego. Myślę, że podobnie
było w sytuacji, gdy Bóg wydawał polecenia królowi perskiemu, Cyrusowi, czynił
to w zrozumiałym dla niego języku. W każdym przypadku słowa, jakie Bóg wypowiadał
posiadały natchniony charakter. Bóg
powiedział przez proroka Izajasza: „tak
jest z moim słowem, które wychodzi z moich ust: Nie wraca do mnie puste, lecz
wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem” (Izaj. 55:11).
Słowo Boga posiada w sobie Jego tchnienie.
To znaczy, że ma moc stwórczą. Tak było na początku, gdy Bóg rzekł: „Niech stanie się światłość. I stała się
światłość” (1 Moj. 1:3). Dla nas
jest to rzeczą niewyobrażalną, że na wypowiedziane słowo coś staje się, z niczego. Autor
Listu do Hebrajczyków, którzy być może uważali, że tylko oni ze względu na
specyfikę języka hebrajskiego, lepiej znają Boże słowa, wyjaśnia im, że już wcześniej,
„światy zostały ukształtowane słowem
Boga, tak iż to, co widzialne, nie powstało ze świata zjawisk”
(Hebr. 11:3). Bóg nie jest ograniczony do jednego języka, gdyż Jego słowo
ma zupełnie inny charakter, niż słowa, jakimi posługują się ludzie.
Był czas zaplanowany przez Boga zanim
stworzył ten świat, gdy Jego Słowo, które „było
na początku u Boga” (Jan 1:2), „ciałem się stało i zamieszkało wśród nas,
i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i
prawdy” (w. 14). Ten, który był
ucieleśnionym Słowem Boga, powiedział: „Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam, nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co
widzi, że Ojciec czyni; co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni” (Jan 5:19). Nikt inny , nawet
najbardziej pobożny w swoim życiu człowiek, nie ma takiej zdolności, aby powiedzieć do
zwłok leżących cztery dni w grobie: „Łazarzu,
wyjdź!” (Jan 11:43). Być może i
byli szaleńcy próbujący to czynić, lecz tylko na słowa Chrystusa, żywy Łazarz wyszedł z grobu.
Apostoł Piotr, świadek wielu cudów, jakich
dokonał Chrystus, gdy na Jego słowo ślepi widzieli, chromi chodzili, trędowaci zostawali
oczyszczani i wichury uciszały się, nie przypisywał sobie takiego autorytetu, dlatego, gdy zobaczył chromego
przy bramie świątyni, powiedział: „W
imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego, chodź!” (Dz.Ap. 3:6). W tym momencie nie ważne było to, w jakim języku przemówił
Piotr, być może były to słowa aramejskie, a może hebrajskie. Łukasz, człowiek Boży,
który dokładnie wszystko zbadał i sprawdził, opisał nam dzieje pierwszych
chrześcijan w języku greckim. Dlaczego nie w aramejskim, czy hebrajskim?
Moim osobistym zdaniem, Bóg realizuje
Swoje plany w czasie, jaki Jemu najlepiej odpowiada. Myślę więc, że Chrystus
przyszedł w takim czasie, gdy język grecki był powszechnie używany na dość
obszernym terytorium byłego imperium powstałego w wyniku podbojów Aleksandra Wielkiego.
Pamiętajmy, że w tym czasie język hebrajski używany był głównie w celach
religijnych. Posługiwali się nim kapłani i lewici, gdy odprawiali służby w
świątyni. Dlatego też został wyparty z powszechnego użycia już dość dawno przez
język aramejski. Natomiast już na kilka wieków przed Chrystusem, język grecki,
głównie w jego powszechnej odmianie znanej jako „koine”, znany był wielu innym
narodom. Dlatego myślę, że dzięki temu, ewangelie i listy apostolskie zostały
spisane w tym właśnie języku, aby ich treść, natchniona przez Boga, dotarła do
jak największej liczby zgubionych grzeszników.
Natchnienie Boże, to po prostu tchnienie,
jakie ma moc stwórczą. Dlatego ewangelia, jaką zwiastowali apostołowie,
posiadała w sobie moc tworzenia nowego życia. Apostoł Paweł wyjaśniał wierzącym
w Tesalonikach, jak działa Boże Słowo – „ewangelia
zwiastowana wam przez nas, doszła was nie tylko w Słowie, lecz także w mocy i w
Duchu Świętym, i z wielką siłą przekonania; wszak wiecie, jak wystąpiliśmy
między wami przez wzgląd na was” (1
Tes. 1:5). Dlatego też Paweł, gdy dowiedział się, iż w zborach Galacji,
pojawili się nauczyciele, którzy odwracali uwagę od mocy natchnionego Słowa
Bożego, do martwych już tradycji żydowskich, zareagował tak zdecydowanie: „Dziwię się, że tak prędko dajecie się
odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii chociaż
innej nie ma; są tylko pewni ludzie, którzy was niepokoją i chcą przekręcić
ewangelię Chrystusową” (Gal. 1:6,7).
Jest tylko jedna ewangelia, która ma swoją
moc w Bożym natchnieniu. Nie jest więc ważne, w jakim języku zastała zapisana.
Mamy dziś możliwość czytania i słuchania tej samej ewangelii zwiastowanej w
ponad tysiącu różnych językach. Słowo ewangelii ma moc dzięki Bożemu natchnieniu,
i jeśli ktoś próbuje dziś pomniejszyć jej znaczenie, dlatego, że została zapisana
w języku greckim, to nie słuchajmy takich nauczycieli.
Kończąc to rozważanie o Bożym natchnieniu,
pragnę przypomnieć zasadniczą definicję – „Całe
Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów,
do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały,
do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany” (2 Tym. 3:16,17). W tych słowach nie ma najmniejszej zależności od myśli
hebrajskiej, jaką próbuje się wprowadzić, przekonując do konieczności przestrzegania świąt żydowskich. Osobiście lubię obserwować te starodawne zwyczaje hebrajskie, gdyż są obrazem Bożego pragnienia nawiązania społeczości ze zgubionym człowiekiem.
Henryk Hukisz
This comment has been removed by the author.
ReplyDeletehttp://mieczducha888.blogspot.com/2015/11/dlaczego-dekalog-nie-obowiazuje-sabat.html
Delete,