Sunday, June 15, 2014

Nie daj się wyprzedzić!



 Gdy starasz się dobiec do mety na przyzwoitej pozycji, nie zastanawiasz się jak wyglądają inni zawodnicy, najważniejsze dla ciebie staje się to, aby nie dać się wyprzedzić. Apostoł Paweł napisał, że nasze duchowe życie można porównać do biegu sportowca. Warto jest przypomnieć sobie cały fragment dotyczący tej myśli, z listu, jaki został skierowany do wierzących w zborze korynckim.
1 Kor. 9:19  Będąc wolnym wobec wszystkich, oddałem się w niewolę wszystkim, abym jak najwięcej ludzi pozyskał.
20  I stałem się dla Żydów jako Żyd, aby Żydów pozyskać; dla tych, którzy są pod zakonem, jakobym był pod zakonem, chociaż sam pod zakonem nie jestem, aby tych, którzy są pod zakonem, pozyskać.
21  Dla tych, którzy są bez zakonu, jakobym był bez zakonu, chociaż nie jestem bez zakonu Bożego, lecz pod zakonem Chrystusowym, aby pozyskać tych, którzy są bez zakonu.
22  Dla słabych stałem się słabym, aby słabych pozyskać; dla wszystkich stałem się wszystkim, żeby tak czy owak niektórych zbawić.
23  A czynię to wszystko dla ewangelii, aby uczestniczyć w jej zwiastowaniu.
24  Czy nie wiecie, że zawodnicy na stadionie wszyscy biegną, a tylko jeden zdobywa nagrodę? Tak biegnijcie, abyście nagrodę zdobyli.
25  A każdy zawodnik od wszystkiego się wstrzymuje, tamci wprawdzie, aby znikomy zdobyć wieniec, my zaś nieznikomy.
26  Ja tedy tak biegnę, nie jakby na oślep, tak walczę na pięści, nie jakbym w próżnię uderzał;
27  ale umartwiam ciało moje i ujarzmiam, bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie był odrzucony.
Główna myśl, jaka przewija się w tym fragmencie dotyczy gotowości zwiastowania ewangelii. Paweł zauważa, że jako wolny człowiek, sam podejmuje decyzję, w jaki sposób zaangażować się do tego wielkiego zadania, aby ewangelia była skutecznie głoszona. Jego dążeniem jest, aby jak najwięcej ludzi mogło usłyszeć Słowo Boże, które, jak nieskazitelne nasienie, dokonuje odrodzenia grzesznego serca. Z kolejnych wyjaśnień można odnieść błędne zrozumienie, że wielki apostoł postępuje obłudnie, udając kogoś innego, niż sam jest w rzeczywistości, aby tylko pozyskać innych dla Chrystusa. Nic bardziej błędnego, gdyż nie ma szczerzej oddanego prawdzie Bożej człowieka na ziemi, niż był apostoł Paweł. Wszystko co mówił, sam tego doświadczył w swojej osobistej relacji z Panem. Jak napisał w innym liście: „Nie odważę się bowiem mówić o czymkolwiek, czego Chrystus nie dokonał przeze mnie, aby przywieść pogan do posłuszeństwa słowem i czynem, przez moc znaków i cudów oraz przez moc Ducha Świętego, tak iż, począwszy od Jerozolimy i okolicznych krajów aż po Ilirię, rozkrzewiłem ewangelię Chrystusową” (Rzym. 15:18,19).
Wracając do obrazu z życia sportowców możemy zauważyć, że wielu chce dobiec do mety na pierwszej pozycji, lecz zaszczyt stanięcia na najwyższym miejscu na podium należy się jedynie wytrwałym sportowcom, tym, którzy nie dadzą się wyprzedzić. Gdy oglądamy nieraz relację z biegów, możemy zauważyć moment, gdy faworyci danej dyscypliny bacznie obserwują innych rywali, aby nie dać się wyprzedzić. Jest to normalne zachowanie, podyktowane troską o własny wynik. Apostoł Paweł,  chociaż nie wiemy, czy osobiście brał udział w jakichkolwiek zawodach sportowych, wiedział, że istnieje takie zagrożenie, iż ktoś inny zdobędzie laur. Dlatego sam był gotowym czynić wszystko, w ramach obowiązujących reguł, aby nikt inny go nie wyprzedził. Końcowa uwaga, jaka pojawia się w tym fragmencie, tak naprawdę nie dotyczy pozbawienia zbawienia , lecz dyskwalifikacji, lub byciem bezwartościowym, nieprzydatnym do osiągnięcia zamierzonego celu.
Wniosek, jaki wypływa z tego porównania, jest prosty – nie to jest ważne, co dany zawodnik wie o zasadach walki sportowej, lecz jak praktycznie wykonuje swój bieg, aby zdobyć wieniec. A w przypadku zwiastuna ewangelii, jest to wieniec nieznikomy.
Pan Jezus użył dość ciekawej przypowieści, aby uświadomić Żydom, którzy uważali się za prawowierny naród Boży, że mogą zostać wyprzedzeni przez innych, o których mają zdania jak najgorsze. Mam na uwadze podobieństwo o dwóch synach, którym ojciec wyznaczył zadanie do wypełnienia. Jeden z nich, widocznie uważał, że skoro należy do ojcowskiego domu, nie musi przejmować się wykonaniem polecenia. Drugi natomiast, prawdopodobnie miał w sercu poczucie zależności od ojca, i chociaż przez chwilę ociągał się z jakiegoś powodu, „ale potem zastanowił się i poszedł” (Mat. 21:30).
Chociaż słudzy kapłanów i starsi narodu wybranego, którzy dopytywali się Pana, jaką mocą czyni to wszystko, co widzieli w Jego życiu, potrafili udzielić prawidłowej odpowiedzi, to jednak Pan Jezus wskazał na morał ponadczasowy. Powiedział im wprost: „Zaprawdę powiadam wam, że celnicy i wszetecznice wyprzedzają was do Królestwa Bożego” (Mat. 21:31). I tu zaraz Pan Jezus użył przykładu z życia Jana Chrzciciela, aby pokazać, o co naprawdę mu chodziło.
Wiemy, że poselstwo Jana Chrzciciela nie było chętnie przyjmowane przez tych, którzy już uważali się za sprawiedliwych. Jeśli ktokolwiek miał coś poprawić w swoim życiu, to ci inni, nigdy my, prawowierni. Jeden z nich, po wejściu do świątyni mówił Bogu o sobie, tak na wypadek, gdyby Bóg tego nie zauważył: „dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie, rabusie, oszuści, cudzołożnicy albo też jak ten oto celnik, poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę z całego mego dorobku” (Łuk. 18:17,18). Myślę, że i dzisiaj nie brakuje takich „sprawiedliwych” pośród nas, nieprawdaż?
Piszę to rozważanie, mając w tle relację z dzisiejszego spotkania ewangelizacyjnego, jakie zostanie zapisane we współczesnej historii jako „Festiwal Nadziei”. Rozmowa z jednym z uczestników tego wydarzenia, bezpośrednio po zakończeniu pierwszego dnia, zainspirowała mnie do napisania o tym. Moje refleksje, jakimi dzieliłem się przed tym Festiwalem, uświadomiły mi, że wielu z tych, którzy uważają się już za sprawiedliwych, nie „poszli”, aby wykonać polecenie Ojca. Drudzy natomiast, chociaż są uważani za „będących w błędzie teologicznym”, poszli na stadion, ponieważ Ojciec tego od nich oczekiwał.
Nie dajmy się wyprzedzić, gdyż Bóg może nas zaskoczyć swoją akceptacją tych, którzy są posłuszni i czynią Jego wolę.
Henryk Hukisz

1 comment:

  1. Bracie Henryku, ja już czegoś nie rozumiem! W poprzednim poście piszesz o zielonoświątkowych malinach i wskazujesz na Biblijną niekonsekwencję (co zresztą jest prawdą), a w tym zaprzeczasz...
    Co jest gorsze? Fałszywy banknot wydrukowany na zwykłej drukarce, czy fałszywy banknot wydrukowany na profesjonalnych maszynach? W zasadzie jedno i drugie jest złe, ale ten z drukarki rozpozna wielu - tak jak brak podobieństwa Kościoła Zielonoświątkowego do pogańskich Zielonych Świąt, natomiast Jezus z Biblii, a Jezus znany większości społeczeństwa pod postacią opłatka - to już musi być trochę lepszy fachowiec, który to odróżni (większa znajomość Oryginału)
    Więc darujmy sobie może te zielone maliny, skoro lubimy zajadać się dojrzałymi, ale robaczywymi.
    Po co nam przecedzanie komara, skoro połykamy wielbłąda?
    Tak to jest jak się idzie na kompromis i drogę ekumenii - z jednej zaciera ważne granice, a z drugiej tylko uwidacznia niepotrzebne podziały, zarówno w KRK jak i po stronie protestanckiej. Niech każdy idzie swoją drogą i nie łączmy na siłę tego co się nie da połączyć - co było zresztą powodem protestu Lutra (bo przecież nauki w KRK się nie zmieniły i tezy Lutra są dalej ważne).
    Myślę, że w tych czasach ważniejsze jest dbanie o prawdę niż liberalizowanie Ewangelii byle tylko zdobyć kolejnego człowieka (coś w stylu "obchodzicie morze i ląd, aby pozyskać jednego współwyznawcę, a gdy nim zostanie, czynicie go synem piekła dwakroć gorszym niż wy sami.")

    ReplyDelete

Note: Only a member of this blog may post a comment.