Thursday, August 14, 2025

Czy czeka nas „apokatastaza”?

Osobom mniej wtajemniczonym wyjaśniam, że „apokatastaza” jest terminem biblijnym, odnoszącym się do idei przywrócenia pierwotnego stanu świata, jaki został utracony przez upadek człowieka spowodowany grzechem. Greckie słówko „αποκαταστασεως” [apokatastaseos] występuje tylko jeden raz w NT w wypowiedzi Piotra, gdy wyjaśniał zdumionym tłumom w świątyni jerozolimskiej, dlaczego na imię Jezusa, chromy „zerwał się, stanął na nogach i chodził” (Dz 3:8). Piotr, wskazując na odwieczny Boży plan, realizowany przez Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał zgodnie z zapowiedziami proroków, skierował do nich wezwanie: „Zmieńcie więc sposób myślenia i nawróćcie się, aby wasze grzechy zostały zgładzone, aby nadeszły od Pana dni ochłody i aby posłał wam ustanowionego Mesjasza, Jezusa, którego niebo musi zatrzymać aż do czasu odnowienia wszystkich rzeczy, co od wieków Bóg przepowiedział przez usta swoich świętych proroków” (Dz 3:19-21). Skutek tego zwiastowania był taki, że „wielu z tych, którzy usłyszeli naukę, uwierzyło. Liczba mężczyzn sięgała pięciu tysięcy” (Dz 4:4).

Rozumiemy wydźwięk ewangelii w słowach nawołujących do zmiany myślenia i nawrócenia się w celu uzyskania przebaczenia grzechów. Zagadkowo jednak brzmią dalsze słowa, nawiązujące do „czasu odnowienia wszystkich rzeczy”, w oryginale - „χρονων αποκαταστασεως παντων”. Występujący tu rzeczownik „apokatastasis” można przetłumaczyć jako „przywrócenie” lub „restytucja”. Czasownikowa forma tego słówka „ἀποκαθίστημι” [apokathistemi] występuje osiem razy w tekście Nowego Testamentu i znaczy „przywrócić do pierwotnego stanu”, w przypadku uzdrowienia uschniętej ręki (Mt 12:13, Mk 3:5, Łk 6:10), lub „odnowić” (Mt 17:11, Mk 9:12) oraz „przywrócić” w pytaniu: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraelowi?” (Dz 1:6).

Jak więc widzimy, dwukrotnie spotykamy słówko posiadające wspólny rdzeń, nawiązując do odnowienia królestwa izraelskiego. Warto więc jest bliżej przyjrzeć się idei, jaka drzemała w tamtym czasie w sercach wielu Izraelitów. Uczniowie Chrystusa pytali się o to swego Mistrza tuż przed rozstaniem się z Nim, gdy odchodził do Ojca. Uważam, że odpowiedź, jakiej Pan Jezus udzielił Swoim uczniom, powinniśmy również przyjąć z wielką rozwagą - „Nie wasza to rzecz poznać dni i godziny, które Ojciec ustanowił swoją mocą” (Dz 1:7). Ze względu na potrzebę sytuacji, w jakiej znajdowali się uczniowie, istotne było oczekiwanie na obietnicę Ojca - „gdy Duch Święty zstąpi na was, weźmiecie Jego moc i będziecie Moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, w Samarii i aż po krańce ziemi” (Dz 1:8).

Zapowiedź „czasu odnowienia wszystkich rzeczy” odnosi się przede wszystkim do eschatologii, splatając ze sobą dwa horyzonty:

1. Izraelski –  przywrócenie błogosławieństw przymierza dla narodu wybranego. Apostoł Paweł, będąc Żydem, zwracając uwagę na trwałość Bożego planu, wobec tego narodu, napisał: „Nie chcę, bracia, żebyście byli nieświadomi tej tajemnicy i sami w sobie zadufani: częściowa zatwardziałość Izraela ma miejsce aż do czasu wejścia wszystkich pogan. I w ten sposób cały Izrael będzie zbawiony, tak jak napisano: Przyjdzie z Syjonu Wybawiciel i odwróci bezbożności od Jakuba. A to będzie Moje Przymierze z nimi, gdy zgładzę ich grzechy” (Rz 11:25-27).

2. Kosmiczny – odnoszący się do wyzwolenia stworzenia z „niewoli rozkładu”. Paweł odwołuje się do stanu, gdy nastąpi objawienie Bożej chwały w pełni, które będzie miało wpływ na całe stworzenie - „Stworzenie przecież z wytrwałością oczekuje objawienia synów Boga gdyż zostało poddane marności nie z własnej woli, lecz przez Tego, który je poddał, w nadziei, że również ono będzie wyzwolone z niewoli rozkładu do wolności chwały dzieci Boga. Wiemy bowiem, że aż dotąd całe stworzenie wzdycha i rodzi w bólach. I nie tylko ono, lecz również my sami, którzy mamy pierwsze plony Ducha, wzdychamy, oczekując usynowienia, odkupienia naszego ciała (Rz 8:19-23). Ta obietnica jest powiązana z panowaniem Chrystusa, o czym pisał również apostoł Piotr: „Ale my, zgodnie z Jego obietnicą, oczekujemy nowych niebios i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość” (2 Ptr 3:13). Patrz również (Ap 21:1).

W nauce apostolskiej możemy znaleźć wiele odniesień do stanu odkupienia dzieci Bożych, jakie uzyskujemy dzięki krwi Chrystusa. Pierwszym błogosławieństwem tego stanu jest uczestniczenie w Ciele Chrystusa, jakim jest Jego Kościół. Apostoł Paweł w Liście do Efezjan pisał o Bożym planie, jaki został podjęty, zanim ten świat został stworzony, abyśmy mogli stanąć przed Jego świętym obliczem. Dlatego Bóg „według postanowienia swojej woli przeznaczył nas, abyśmy przez Jezusa Chrystusa stali się Jego synami, dla uwielbienia chwały Jego łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym” (Ef 1:3). Teraz Bóg daje możliwość „poznać tajemnicę swojej woli, według swego postanowienia, które w Nim zamierzał wypełnić, dla osiągnięcia pełni czasów, aby Chrystus stał się na nowo Głową wszystkiego: tego, co jest w niebiosach, i tego, co jest w Nim na ziemi” (Ef 1:9,10). Apostoł Paweł w tym samym liście wyjaśnia, że staliśmy się uczestnikami Kościoła, którego Chrystus jest Głową - „aby uzdolnić świętych do wykonywania dzieła służby, do budowania Ciała Chrystusa, aż wszyscy dojdziemy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary dojrzałości wynikającej z pełni Chrystusa” (Ef 4:12,13). Celem ostatecznym jest więc nie samo uczestniczenie w Ciele Chrystusa, lecz Bóg przeznaczył nas do tego, abyśmy „się stali podobni do obrazu Jego Syna, aby był On pierworodnym między wielu braćmi” (Rz 8:29).

W ten proces wchodzimy w momencie narodzenia się na nowo. Należy wyraźnie podkreślić, że Chrystus wyznaczył warunek, jaki człowiek musi spełnić na drodze do pełnej odnowy, jaka jest możliwa jedynie w Bożym Królestwie - „jeśli się ktoś nie narodzi z góry, nie może ujrzeć Królestwa Boga” (Jn 3:5). Nawiązując do prawdy o konieczności narodzenia się z Ducha, Pan Jezus wskazał na przykład z historii Izraela, gdy jadowite węże zaatakowały wędrujący naród. Obraz wywyższonego węża i wiara w oferowany ratunek, wskazują na jedyną drogę zbawienia od grzechu i jego skutku, jakim jest śmierć. Boży Syn wziął na Siebie realizację tego planu, dlatego Bóg rzekł: „Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne, kto zaś nie jest posłuszny Synowi, nie doświadczy życia, ale gniew Boży pozostaje nad nim” (Jn 3:36). Widzimy tu wyraźny podział skutkujący nie tylko w doczesności, lecz na całą wieczność. Paweł w liście do wierzących w Tesalonikach wyraził się jasno w odniesieniu do tych, którzy nie korzystają z jedynej drogi, jaką daje ewangelia, mówiąc, że „gdy Pan Jezus objawi się z nieba z aniołami Jego mocy w płomieniach ognia i ukarze tych, którzy nie uznają Boga i nie są posłuszni Ewangelii naszego Pana Jezusa. Karą dla nich będzie wieczna zagłada z dala od oblicza Pana i od chwały Jego mocy” (2 Tes 1:7-9).

Wracając ponownie do wydarzenia z Dziejów Apostolskich, którym rozpocząłem to rozważanie, musimy zauważyć, że od początku działalności Kościoła, apostołowie jednoznacznie określali możliwość zbawienia, mówiąc, że „nie ma w nikim innym zbawienia. Nie dano bowiem ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4:12). Z kolejnych pism nowotestamentowych dowiadujemy się, że już na początku pojawili się nauczyciele, którzy próbowali głosić „inną ewangelię”. Apostoł Paweł zajął jasne stanowisko, mówiąc, że „nie ma jednak innej. Są tylko tacy, którzy sieją zamęt wśród was i chcą sfałszować Ewangelię Chrystusa” (Ga 1:7). Apostoł Piotr również zwracał uwagę na to, że będą pojawiać się fałszywi nauczyciele „którzy będą postępować według własnych żądz i mówić: Gdzie jest obietnica Jego przyjścia? Odkąd bowiem zasnęli ojcowie, wszystko tak trwa, jak od początku stworzenia” (2 Ptr 3:3,4).

 Kościół w pierwszych wiekach nie posiadał spisanych ewangelii ani dziejów apostolskich, podobnie było z listami apostolskimi, które dopiero po kilkudziesięciu latach docierały do niektórych zborów. Dlatego zdarzało się, że pierwsze listy będące w obiegu, „ludzie niewykształceni i niezbyt umocnieni przekręcali – podobnie jak i pozostałe Pisma – na własną zgubę” (2 Ptr 3:16).

Apokatastaza, nazywana nieraz teologią powszechnego zbawienia ma swój początek już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. „Apokatastazy nauczali wcześnie Grzegorz z Nyssy, Klemens Aleksandryjski i Orygenes. Później wierzyli w nią Bracia Morawscy, chrystadelfianie i wielu anabaptystów; dziś widzimy odrodzenie apokatastazy prowadzone przez nauczycieli takich jak Rob Bell i Richard Rohr, a wierzenia apokatastazy można znaleźć w biblijnym uniwersalizmie i innych grupach, które nauczają o powszechnym zbawieniu. Doktryna apokatastazy została potępiona jako herezja na II Soborze Konstantynopolitańskim w 553 r. n.e. Apokatastazie sprzeciwiali się również Augustyn, Jerome i Luter i nigdy nie była ona powszechnie nauczana w większości tradycji chrześcijańskich” (Got Questions).

Jednym z głównych propagatorów tej nauki Orygenes, używał tego terminu, aby wesprzeć ideę znaną już jako „powszechne zbawienie”. Ten pogląd został jednak odrzucony przez ortodoksyjną większość, ponieważ Pismo Święte naucza o sądzie ostatecznym, na którym nastąpi podział na sprawiedliwych i niegodziwych - „I pójdą ci na karę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (Mt 25:46). Apostoł Jan w swojej wizji końca tego świata maluje wyraźny obraz Siedzącego na białym tronie, przed Którym ziemia i niebo uciekły. Natomiast umarli zostali osądzeni według uczynków, po czym śmierć i Hades zostali wrzuceni w jezioro niegasnącego ognia (Ap 20:11-15). Tak więc, właściwe pojęcie słowa „ἀποκατάστασις” odnosi się do całkowitej odnowy stworzenia w Chrystusie, a nie do wymazania Bożej sprawiedliwości.

Teologia powszechnego zbawienia pojawiła się ponownie w XVII w., głównie w nauce socynian, w XIX w. m.in. w poglądach F.E.D. Schleiermachera i A. Schweitzera, a współcześnie m.in. P. Tillicha i E. Brunnera. Dlatego z wielkim zdziwieniem odebrałem wypowiedź jednego z mówców podczas nabożeństwa żałobnego pastora Edwarda Czajko, który przywołał debatę z nim w ostatnich chwilach jego życia, sugerującą zainteresowanie się doktryną „powszechnego zbawienia”. Ta fałszywa ewangelia odrzuca konieczność narodzenia się na nowo i osobistej wiary w dar zbawienia na rzecz zbawienia wszystkich i wszystkiego, łącznie z szatanem. Ta teoria jest też nazywana doktryną pustego piekła. Pomimo powszechnego odrzucenia tej doktryny w czystej postaci, wspomniany wyżej mówca określił ją jako nadzieję dla zbawienia wszystkich ludzi.

Czy jesteśmy w stanie w pełni pojąć na czym ma polegać pełna odnowa stworzenia? Z pewnością - Nie! Uważam, że odnośnie do zrozumienia Bożych prawd, obowiązuje zasada: „To, co zakryte, należy do PANA, naszego Boga, a co jest objawione, do nas i do naszych synów na wieki, abyśmy spełniali wszystkie słowa tego Prawa” (Pwt 29:28). Przestrzeganie tej reguły może uchronić nas przed wieloma zbłądzeniami w postępowaniu w Bożym Królestwie. Nie wszystko jesteśmy w stanie pojąć, gdyż, jak rzekł Pan: „Moje myśli nie są myślami waszymi” (Iz 55:8) i zostawmy Panu to, czego nie potrafimy pojąć naszym umysłem.

Jestem świadomy, że w formacie tego rozważania jest niemożliwe, aby przedstawić wszystkie argumenty dotyczące nauczania o powszechnym zbawieniu. Postaram sie w kolejnych rozważaniach odnosić się do niektórych twierdzeń, jakimi posługują się zwolennicy tej doktryny, jak na przykład twierdzenie, że Bóg w nieskończonej miłości nie może, stworzonego na Swój obraz człowieka, skierować na wieczne męki w piekle. Wpierw zostało przyjęte nieprawdziwe założenie, że Boża miłość jest nieskończona. W Biblii takie pojęcie nie istnieje, zostało ono utworzone przez ludzi, którzy w ten sposób chcieli określić wielkość Bożej miłości. Natomiast w Ewangelii Jana czytamy o tym, że „przed świętem Paschy Jezus, wiedząc, że nadeszła Jego godzina, aby przeszedł z tego świata do Ojca, umiłował swoich w świecie, i to umiłował ich do końca” (Jn 13:1). Końcem Bożej miłości jest Jezus, wszystko, co jest poza Nim, nie pochodzi od Boga.

Na zakończenie podzielę się małą refleksją odnośnie do wypowiedzi podczas wspomnianej uroczystości żałobnej. Zastanawiam się, czy obecni na tej uroczystości Biskup Kościoła i Pastor Zboru odniosą się osobiście do propagowania teologii „powszechnego zbawienia”, skoro nie znajduje ona poparcia w chrześcijaństwie ewangelicznym?

Henryk Hukisz

Monday, August 11, 2025

Wiara godna naśladowania

Bóg stworzył człowieka z prochu i po grzesznym upadku wyznaczył mu jego los, mówiąc: Powrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty, bo prochem jesteś i do prochu powrócisz” (Rdz 3:19). Wiemy jednak, że człowiek, to nie tylko proch czy glina, z jakiej Stwórca nas ulepił, lecz jak rzekł Hiob: pięknie uczynił w swoim czasie, nawet wieczność włożył w ich serca” (Hi 3:11). Dlatego, gdy nadchodzi kres naszego życia, Słowo Boże odsłania rąbek tajemnicy odnośnie do tego, co jest po śmierci, mówiąc, że „wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, się zbudzi. Jedni do życia wiecznego, drudzy zaś ku hańbie, ku wiecznej odrazie” (Da 12:2). Wszystkich nas czeka śmierć, czyli zakończenie naszej ziemskiej wędrówki. Później pozostaje już tylko wieczność, a to jaka, zależy już od tego, czy człowiek za życia dokonał wyboru właściwej drogi. Pan Jezus, który doskonale wiedział, co znajduje się po drugiej stronie życia, zachęcał Swoich słuchaczy: „Wchodźcie przez ciasną bramę. Szeroka jest bowiem brama i wygodna droga, która prowadzi do zguby i wielu przez nią wchodzi. Ciasna natomiast jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia i niewielu ją znajduje” (Mt 7:13,14).

Kiedy dowiedziałem się, że mój przyjaciel, który był moim duchowym mentorem i starszym bratem w Chrystusie odszedł do Pana, w pamięci przewinęły się jak na filmie obrazy z mojego życia, począwszy od wczesnego dzieciństwa. Miałem być może pięć lat, gdy na nabożeństwie w kaplicy w Zofiowie, gdzie mieszkaliśmy w tamtym czasie, pojawił się przystojny marynarz w granatowym mundurze, w czapce z napisem na otoku „Marynarka wojenna”.

Później los rozdzielił nas tak bardzo, że Edwarda Czajko spotkałem znów na obozie młodzieżowym w Olsztynie, gdy miałem już siedemnaście lat. O tym spotkaniu pisałem już na tym blogu we wpisie pod tytułem „Sześćdziesiąt lat minęło”. Wówczas nawróciłem się pod wpływem kazania Edwarda Czajko, gdy mówił o wezwaniu Chrystusa: Przyjdźcie do Mnie wszyscy utrudzeni i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie” (Mt 11:28). Pamiętam, że nie odpowiedziałem od razu na to zaproszenie, gdyż nie czułem się ani utrudzony życiem siedemnastolatka, ani nie czułem zbytniego obciążenia grzechami, ponieważ uważałem się za dobrego chłopca. Czytałem regularnie Biblię, nie paliłem, nie pociągało mnie piwo, jak już zauważyłem takie zainteresowania wśród rówieśników w szkole. Dopiero głębsze zastanowienie się nad dalszymi słowami Chrystusa - „Weźcie na siebie Moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla waszych dusz. Jarzmo Moje bowiem jest miłe, a Moje brzemię lekkie” (Mt 11:29,30), wywołały refleksję odnośnie do tego, co mnie czeka w dorosłym życiu, na którego progu dopiero stawałem. Chciałem mieć to, co jest miłe i lekkie, pomimo tego, że jeszcze nie rozumiałem słowa „jarzmo”, gdyż już nie spotykało się pracujących w polu wołów, jedynie traktory ciągnące wieloskibowe pługi. Później, gdy bardziej interesowałem się tekstem biblijnym, zrozumiałem, że jarzmo jest obrazem mojej zgody na wspólne wędrowanie przez życie z moim Panem, którego wówczas przyjąłem wiarą do swego serca.

Rok później zdałem maturę i zastanawiałem się nad wyborem dalszej drogi. Interesowała mnie technika i elektronika, jaka w tamtym czasie odgrywała coraz powszechniejszą rolę w życiu. Stwierdziłem, że teraz jarzmo Chrystusa zaczęło odgrywać główną rolę w podejmowaniu decyzji odnośne do tego, co zamierzałem robić. W tym czasie dniami i nocami czytałem Biblię, gdyż chciałem poznać, co teraz Bóg ma dla mnie. Zdecydowałem się podjąć studia na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. W okresie studiów, przez pięć lat spotykałem się często z Edwardem Czajko, gdyż był naszym opiekunem i równocześnie wykładowcą na tej uczelni. Po ukończeniu studiów powróciłem do Poznania, aby w miejscowym Zborze Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego angażować się w różnych posługach. Dzięki temu znów miałem możliwość spotykać prezbitera Edwarda Czajko, gdyż pełnił przywódcze funkcje w zarządzie ZKE. Był również prezbiterem okręgowym w Wielkopolsce, dzięki czemu wspólnie posługiwaliśmy w okolicznych zborach. Miałem wówczas okazję prowadzić jego nowego Fiata, za co byłem mu niezmiernie wdzięczny.

Zjednoczony Kościół Ewangeliczny był szczególną organizacją wyznaniową dla kilku społeczności ewangelicznych w Polsce, jakie współczesne władze komunistyczne utrzymywały pod swoją kontrolą. Przywódcy musieli wykazać się umiejętnością prowadzenia działalności religijnej, nie dając się wmanipulować w polityczną uległość wobec władzy. Głównym przywódcą był Stanisław Krakiewicz, jak się później okazało, pełnił podwójną funkcję, będąc równocześnie tajnym agentem Urzędu Bezpieczeństwa. Pastor Edward Czajko starał się działać dla dobra wiernych, czym naraził się Krakiewiczowi, jak czytamy: „Czajko został usunięty z funkcji kierownika Szkoły Biblijnej ZKE, musiał opuścić lokal służbowy przy ul. Zagórna 10. W 1971 roku Krakiewicz wymusił na nim, aby nie kandydował do Prezydium ZKE. Czajko został też wtedy usunięty z ChAT-u” (Wikipedia). Pomimo tych szykan pastor Edward trwał w służbie, dzielnie wspierany przez wiernych. Jego postawa duchowa była dla mnie świadectwem zaufania Bogu w pełnieniu służby, do jakiej otrzymał powołanie z góry. Uważnie śłedziłem jego wytrwałość w wierze, czerpiąc z niej zachętę do naśladownictwa. Słowo, na jakie pastor Edward powoływał się w tym czasie, było świadectwem apostoła Pawła - „Dobrą walkę stoczyłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem” (2 Tym 4:7).

Pastor Edward Czajko był dobrym kaznodzieją Słowa Bożego. Zawsz,e gdy miałem okazję być słuchaczem jego kazań, pilnie wsłuchiwałem się, gdyż zawierało wyraźne przesłanie. Wiedząc o trudnościach, jakich doświadczał w tamtym czasie, chętnie przyjmowałem od niego różne wskazówki, jakich mi udzielał, podobnie jak Paweł, gdy pisał: „Z tego też powodu cierpię, ale się nie wstydzę. Wiem bowiem komu zawierzyłem i jestem przekonany, że jest On w stanie ustrzec to, co mi powierzono, aż do owego dnia. Wzoruj się na zdrowej nauce, którą usłyszałeś ode mnie, w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie” (2 Tym 1:12,13).

Uroczystość pożegnania pastora Edwarda Czajko zgromadziła liczne grono jego przyjaciół w Zborze na Siennej w Warszawie. Od wielu osób usłyszałem w swobodnych wypowiedziach, że są wdzięczni za głoszoną kiedyś ewangelię, za chrzest, jakiego dokonał, a przede wszystkim za zdrową naukę, jaką pastor Edward Czajko przekazywał w swoim zwiastowaniu. Z wielkim zdziwieniem odebrałem wypowiedź jednego z mówców podczas nabożeństwa żałobnego pastora Edwarda Czajko, który przywołał debatę z nim w ostatnich chwilach jego życia, sugerującą zainteresowanie się doktryną „powszechnego zbawienia”. Ta fałszywa ewangelia odrzuca konieczność narodzenia się na nowo i osobistej wiary w dar zbawienia na rzecz zbawienia wszystkich i wszystkiego, łącznie z szatanem. Ta teoria nazywana jest doktryną pustego piekła. (W następnym rozważaniu szerzej przedstawię tę ideę, jaka sieje wątpliwości w konieczność uwierzenia w ofiarę Chrystusa, dla otrzymania daru zbawienia). 

Osobiście jestem wdzięczny prezbiterowi Edwardowi Czajko za dobry przykład wytrwałości w wierze. W księdze pamiątkowej wyłożonej w holu kaplicy z pełnym przekonaniem wpisałem słowa: „Pamiętajcie o swoich przełożonych, którzy głosili wam Słowo Boga, rozważając koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę” (Hbr 13:7).

Tak, pastor Edward Czajko był moim przełożonym, z którego ust wziąłem wiele wspaniałych prawd Słowa Bożego. Widząc jego wytrwałość w pełnym zaufaniu Temu, w kogo uwierzył, chętnie chcę naśladować jego wiarę.

Wiele moich osobistych doświadczeń jest związanych z posługiwaniem pastora Edwarda Czajko. Jako Sekretarz Rady Kościoła w 1970 roku podjął decyzję przyznającą mi status duchownego. W 1977 roku zostałem powołany na urząd pastora Zboru w Poznaniu, a w 1982 roku usłużył podczas ordynacji na urząd prezbitera. Natomiast w naszym życiu rodzinnym, Edward usłużył podczas uroczystości zawarcia związku małżeńskiego, później modlił się o błogosławieństwo dla naszych dzieci.

Henryk Hukisz

Monday, July 28, 2025

Do czego stworzeni?

Pamiętam czas, gdy większość przedmiotów w domu powstawała dzięki pracy własnych rąk. Ojciec jako cieśla i stolarz w jednej osobie, robił podstawowe meble, mama przygotowywała wspaniałe pokarmy z produktów z własnego ogródka.

Dziś również ludzie tworzą wiele rzeczy, które mają swoje określone cele. Jest rzeczą naturalną, że to, co stworzymy powinno działać zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Gdy w samochodzie przestała działać klimatyzacja musiałem udać się do właściwego serwisu, aby fachowcy dokonali naprawy, tak by to urządzenie mogło spełniać swój cel. Tak dzieje się w naszym życiu i jest to normalne. 

Lecz jak to jest z nami? W Biblii czytamy, że my także zostaliśmy stworzeni i z pewnością nasz Stwórca uczynił to w określonym celu, mówiąc„Uczyńmy człowieka na Nasz obraz i na Nasze podobieństwo” (Rdz 1:26)Wniosek jest tylko jeden - zostaliśmy stworzeni na podobieństwo Boga, aby nasz Stwórca mógł być uwielbiony w Swoim stworzeniu. Historia ukazuje nam jednak smutny obraz, gdyż człowiek, zamiast zachować to podobieństwo, by uwielbić Stwórcę, wybrał drogę grzesznego odstępstwa i musiał ponieść tego konsekwencje. Z tego powodu cała ludzkość, to znaczy my, którzy jesteśmy dziedzicami grzesznej natury, znajdujemy się w stanie duchowej śmierci i niemożności uwielbienia Boga, tak, jak On jest tego godzien.

Bóg podjął jednak określony plan zbawienia, tak, aby człowiek mógł w rezultacie powrócić do zdolności uwielbienia swego Stwórcy. W tym planie bardzo ważną rolę miał odegrać Izrael, naród, który Bóg wybrał w określonym celu, aby uwielbił Boga. Prorok Izajasz przypominał im, że Bóg oczekuje od nich właśnie spełnienia tego celu. Pragnę odwołać się do księgi tego proroka - do 42 i 43 rozdziału

Cel, do którego Bóg przeznaczył Swój naród, prorok wyraził słowami: Ja, PAN, powołałem cię sprawiedliwie, ująłem za rękę, ukształtowałem cię i ustanowiłem przymierzem ludu, światłością narodów, abyś otwierał oczy niewidomym, uwięzionych wyprowadzał z zamknięcia, którzy przebywają w ciemnościach” (Iz 42:6,7). Tym celem jest ukazanie, że jedynie Bóg jest godzien chwały. Dlatego Bóg wybrał ten naród, oświadczając: Ja jestem PAN, to jest Moje imię, Mojej chwały nie oddam nikomu ani posągom należnego Mi uwielbienia (w. 8)

Skoro Bóg widział, że ten naród nie dochował wierności w osiąganiu wyznaczonego celu, postanowił dokonać nowych rzeczy. Nagle po tych słowach z ust Izajasza wyrywa się wspaniała pieśń uwielbienia: Śpiewajcie PANU pieśń nową, Jego uwielbienie od krańców ziemi! Niech sławi Go morze i to, co je wypełnia, wyspy oraz ich mieszkańcy! Niech oddają chwałę PANU, niech głoszą Jego cześć na wyspach! (Iz 32:10, 12). Nowa rzecz, jaką Bóg zapowiedział przez proroka Izajasza, to rozszerzenie swego planu na wszystkie narody. Od tego momentu również inni prorocy zapowiadali nowe przymierze, jakie Bóg przygotował, aby doprowadzić do osiągnięcia Swego zasadniczego celu, aby każdy człowiek mógł Go wielbić z czystego serca.

Bóg jest prawy i Jego sprawiedliwość domagała się sprawiedliwego sądu wobec narodu, który Go zawiódł ustawicznym odstępstwem. Ten rozdział kończy się zapowiedzią, że Bóg wyleje „żar Swojego gniewu i okropność wojny” (Iz 42:25). Zaraz po tym wyroku, który Izrael musiał wziąć na siebie, Bóg skierował słowa pełne nadziei, ponieważ zasadniczy cel musi być osiągnięty. Bóg oczekuje totalnego uwielbienia od wszystkich, których stworzył, dlatego w kolejnym rozdziale Bóg oświadcza stanowczo: „Tak mówi Pan, który stworzył ciebie, Jakubie, i ukształtował cię, Izraelu. Nie bój się, bo cię odkupiłem, wezwałem po imieniu, należysz do Mnie!” (Iz 43:1).

W kolejnych słowach skierowanych w pierwszym rzędzie do Izraela Bóg mówi: „Ponieważ jesteś drogi w Moich oczach, masz wielką wartość i Ja cię kocham” (Iz 43:4) dlatego rozszerza Swoje przesłanie do „wszystkich nazwanych Moim imieniem, których stworzyłem dla swojej chwały, których ukształtowałem i uczyniłem” (w. 6b)My wszyscy zostaliśmy stworzeni dla Jego chwały!

Prorocy Starego Testamentu wskazywali wielokrotnie, że nadejdzie czas, gdy Bóg pośle Mesjasza, Swego sługę, który pojedna z Nim wszystkich ludzi. Jezus Chrystus, Boży Syn przyszedł właśnie w tym celu, aby każdy człowiek mógł dostąpić odpuszczenia grzechów i uwielbić swego Stwórcę. Pan Jezus powiedział do Samarytanki przy studni: Zbliża się godzina, i teraz już jest, gdy prawdziwi czciciele będą czcić Ojca w Duchu i prawdzie. Takich bowiem czcicieli szuka Ojciec. Bóg jest Duchem i Jego czciciele powinni Go czcić w Duchu i prawdzie” (Jn 4:23,24).

Jezus w rozmowie z Nikodemem powiedział: „Zapewniam, zapewniam cię, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i Ducha, nie może wejść do Królestwa Boga. To, co się narodziło z ciała, jest ciałem, a to, co się narodziło z Ducha, jest duchem(Jn 3:3). Nie ma innej drogi, gdyż z ciała rodzi się grzeszna natura i tylko Duch Święty może dokonać zmiany w człowieku, aby mógł uwielbić Boga w Duchu i w prawdzie.

Apostoł Paweł w Liście do Rzymian przedstawił fundamenty teologii zbawienia mówiąc, że to, co można wiedzieć o Bogu, zostało im objawione. Sam Bóg przecież im to objawił. To bowiem, co w Nim niewidzialne, Jego wieczna moc i boskość, są od stworzenia świata widoczne w dziełach, dlatego nie mają nic na swoją obronę. Chociaż poznali Boga, to jednak nie oddali Mu chwały jako Bogu ani Mu nie podziękowali, ale zbłądzili w swoich myślach, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności” (Rz 1:19, 21)Prawdziwe poznanie Boga jest możliwe w narodzeniu się na nowo. Zgodnie ze słowami apostoła Pawła, Bóg objawia się w Swoich dziełach, tak że nikt nie może tłumaczyć się, że nie miał możliwości poznania Boga. Z powyższych słów wynika, że będą ludzie, którzy świadomie odrzucą Boga w oddawaniu Mu należnej czci. Dlaczego?

Chcę zwrócić uwagę na szczególne słowo występujące tylko dwa razy w Nowym Testamencie, które ma ogromne znaczenie dla zrozumienia, dlaczego powinniśmy oddawać Bogu chwałę za dzieła, jakie uczynił. Każde dzieło ma swojego autora. Oddajemy cześć i szacunek autorom wielkich dzieł sztuki proporcjonalnie do kunsztu włożonego w wykonanie tego dzieła. Ogólnie wiadomo, że na szczyty sławy wspinają się nieliczni, inaczej mówiąc, niewielu jest największych autorów wspaniałych dzieł. Bóg jest godzien najwyższej czci, gdyż Jego dzieła nie mają sobie równych.

Apostoł Paweł, dla podkreślenia wyjątkowej wartości dzieł stworzonych przez Boga, użył słowa „ποιημασιν” [poiemassin], w celu podkreślenia boskiego kunsztu. Grecki Leksykon Thayer’a wyjaśnia znaczenie tego słowa - „W Liście do Rzymian kosmos sam w sobie jest stworzonym przez Boga świadectwem, które sprawia, że każdy człowiek jest odpowiedzialny za uznanie Stwórcy”. Natomiast Augustyn powiązał ten werset ze swoją doktryną ogólnego objawienia, twierdząc, że "księga natury" jest echem Pisma Świętego. Dla lepszego oddania znaczenia słówka „poiema” osobiście lubię słówko „majstersztyk”. Jest to słowo pochodzące z języka niemieckiego (Meisterstück) i oznacza arcydzieło, wybitne dzieło, szczególnie udane wykonanie lub działanie. Można również zilustrować to porównaniem zwykłego zegarka z czasomierzem wykonanym przez mistrza Patek Philippe. Za najbardziej skomplikowany egzemplarz z 24. funkcjami w 2014 roku zapłacono 24 miliony dolarów. Oczywiście wspaniałość Bożego dzieła nie ma sobie równego na całej ziemi i w całym wszechświecie. Dlatego Bóg jest godzien najwyższej czci i uwielbienia.

W tym samym liście (do Rzymian) czytamy, że chociaż „wszyscy zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga” (Rz 3:23), i „zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobieństwo obrazu zniszczalnego człowieka, ptaków, czworonogów i płazów” (Rz 1:23), to Bóg „wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy stanęli przed Nim w miłości, święci i nieskazitelni” (Ef 1:4). To się nazywa „Dobra Nowina”, czyli Ewangelia naszego zbawienia.

Apostoł Paweł w Liście do Efezjan opisuje nasze zbawienie jako dzieło Bożej łaski. Wprawdzie, jak przedstawia realną sytuację ludzi, pisze: Byliście umarli wskutek waszych występków i grzechów, w których niegdyś żyliście, postępując według zasad tego świata, posłuszni władcy sił, które unoszą się w powietrzu, duchowi, który teraz działa w synach buntu (Ef 2:1). Jednak dzięki łasce Boga, który będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swoją miłość, którą nas ukochał, i to nas, którzy byliśmy umarli wskutek występków, z Chrystusem przywrócił także do życia” (Ef 2:4,5). To przywrócenie do życia jest niczym innym, jak narodzeniem się na nowo, o czym Jezus rozmawiał z Nikodemem.

Droga do Boga został nam przywrócona, dzięki temu jesteśmy teraz zdolni, by oddawać Mu należną cześć i chwałę. Dlatego ten fragment Słowa Bożego nawiązuje do zasadniczego celu, w jakim zostaliśmy stworzeni. Paweł określa nawet czas, kiedy zostaliśmy przeznaczeni do tego, aby ten cel spełniać - „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa ... w Nim przecież wybrał nas przed założeniem świata” (Ef 1:3,4). Tak więc, zanim Bóg stworzył świat i wszystko, co go wypełnia, zanim ukształtował nas z prochu ziemi, na Swój obraz i podobieństwo, Jezus Chrystus, Boży Syn został przeznaczony dla naszego wykupienia z niewoli grzechu.

Jak praktycznie możemy oddawać Bogu należną Mu część? Na to pytanie Paweł odpowiada: Przez Niego bowiem zostaliśmy stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, które Bóg wcześniej przygotował, abyśmy w nich postępowali” (Ef 2:10). Tutaj znajdujemy ponowne użycie słówka „ποιημα” [poiema], które oznacza to, że dzięki łasce narodzenia się na nowo, jesteśmy Bożym szczególnym dziełem, „majstersztykiem”, arcydziełem, szczególnie udanym wykonaniem, aby móc należycie uwielbić Boga, naszego Stwórcę. Dzięki temu nabieramy zdolności wykonywania dobrych uczynków, do jakich Bóg nas przeznaczył przed stworzeniam świata. Pan Jezus zwrócił też na to uwagę już na początku Swego nauczania, mówiąc: „Tak niech jaśnieje wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i oddawali chwałę waszemu Ojcu w niebie” (Mt 5:16).

Bóg stworzył nas dla Siebie, abyśmy byli świadectwem Jego chwały. Stworzył nas w określonym celu i nikt, i nic nie przeszkodzi w tym, abyśmy wraz z „miriadami miriad i tysiącami tysięcy” (Ap 5:11), zaśpiewali: „Temu, który siedzi na tronie i Barankowi błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc na wieki wieków” (w. 13).

Do tego zostaliśmy stworzeni, do niczego innego. Pamiętajmy o tym zawsze.

Henryk Hukisz

Saturday, July 19, 2025

Jak cię widzą

... tak cię piszą - mówi znane polskie przysłowie, które oznacza, że ludzie oceniają innych na podstawie pierwszego wrażenia, głównie ich wyglądu i zachowania. Oznacza to, że to, jak wyglądamy i jak się zachowujemy, wpływa na to, jak inni nas postrzegają i jak o nas myślą (AI).

Pisałem poprzednio w rozważaniu pod tytułem: Granice luzu w kościele? na temat wyglądu zewnętrznego w naszym religijnym środowisku. Postanowiłem znów powrócić do tej sprawy, lecz tym razem chcę zwrócić uwagę bardziej na tych, którzy zostali ustanowieni „nie jak ci, którzy mają władzę nad powierzonymi sobie, ale jak ci, którzy stają się wzorem dla trzody” (1 Ptr 5:3).

Wzór, czyli praktyczny przykład do naśladowania, winni dawać ci, których Chrystus powołał do szczególnego zadania w Jego Kościele. Pastorzy, duchowi przywódcy lokalnego kościoła, który jest równocześnie częścią całego Ciała Chrystusowego, są odpowiedzialni przed Głową Kościoła nie tylko za zdrową naukę, lecz również i za bardzo praktyczny przykład codziennego życia, we wszystkich jego aspektach. Dlatego na liście kwalifikacji osób uznawanych przez członków lokalnej wspólnoty wierzących za swoich przywódców, znajdują się takie wymagania, jak:„nienaganny, niezarozumiały, nieskory do gniewu, do nadużywania wina, awantur, aby nie szukał nieczystych korzyści, ale był gościnny, kochający dobro, rozsądny, sprawiedliwy, pobożny, powściągliwy” (Tyt 1:7,8). Apostoł Paweł stawiał tak wysokie wymagania, ponieważ zależało mu na tym, aby, jak polecił starszym ze zboru w Efezie, uważali „na samych siebie i na całą trzodę, w której Duch Święty ustanowił was biskupami” (Dz 20:28).

Piszę jak zwykle z zakłopotaniem, gdyż widzę ogromne odstępstwo do biblijnych wzorców, jakie zostały powierzone przywódcom w zborach. Obawiam się, iż podobny obraz, ukazujący te zmiany, możemy znaleźć w Starym Testamencie, gdy Bóg wołał do Swego ludu głosem proroka: „Biada pasterzom, którzy prowadzą do zguby i rozpraszają trzodę Mojego pastwiska – wyrocznia Pana!” (Jr 23:1). Prorok Ezechiel powiedział wprost, nazywając rzeczy po imieniu: „Biada pasterzom Izraela, którzy byli pasterzami samych siebie. Czy pasterze nie pasą owiec? Spożywacie mleko, okrywacie się wełną, zabijacie to, co tłuste, nie pasiecie owiec. Słabej nie wzmocniliście, chorej nie leczyliście, mającej złamanie nie obwiązaliście, zbłąkanej nie zwróciliście a zaginionej nie szukaliście. Panowaliście nad nimi siłą i surowością” (Ez 34:2-4).

Nie chcę w tym rozważaniu odnosić się do poszczególnych zarzutów, jakie usłyszeli pasterze narodu Bożego, lecz jedynie zwrócić uwagę na przykład, który jak zwykle idzie z góry. We wspomnianym na początku rozważaniu na temat panoszącego się luzu w zborach, pisałem o niedbałości w ubiorach. Uważam, że to, jak się ubieramy, jest istotne w życiu społecznym, gdyż nasz ubiór świadczy o naszym odnoszeniu się do innych członków naszej wspólnoty. Niedbały ubiór mówcy świadczy jedynie o braku szacunku do słuchaczy.

Wiem, że mody się zmieniają i dzisiaj nie ubieramy się tak, jak nasi dziadkowie, czy nawet rodzice. Jest to kwestią zwyczajów, jakie całe społeczeństwo uznaje za normę. Oczywiście, istnieją dość szeroko tolerowane granice dostosowywania się do tych norm. Są takie sytuacje, gdy przekraczanie przyjętych norm jest niedopuszczalne, o czym pisałem we wspomnianym na wstępie wpisie.

Ubiór jest kwestią ogólnoludzką, niezależną od tego, czy ktoś wierzy w Boga, czy nie. Już na samym początku naszej Biblii czytamy, że na skutek grzesznego nieposłuszeństwa wobec Stwórcy, nasi przodkowie w raju, „ukryli się przed obliczem PANA Boga pośród drzew ogrodu” (Rdz 3:8). Dlaczego? Ponieważ „otworzyły się obojgu oczy i spostrzegli, że są nadzy” (w. 7). Pierwszą reakcją ich sumienia na zaistniały stan, było przyodzianie się, coś, czego nie znali dotychczas.

Bóg, jak gdyby uznając nową potrzebę człowieka po upadku w grzech, „zrobił ubranie ze skóry dla Adama i dla jego żony i odział ich” (Rdz 3: 21). Od tego czasu, aż do uzyskania przez ludzi odrodzonych do Bożego Królestwa przemienionych ciał, obowiązuje noszenie ubiorów. To, jakiego, pozostaje już sprawą obyczajów. Kościół został dany temu światu w celu składania świadectwa o Bogu, który jest święty i nie podlega chwilowym modom i zmianom.

Nigdzie w Biblii nie znajdziemy przepisów odnośnie do obowiązującej mody w ubieraniu się. Jedynie kapłani w Starym Testamencie mieli wyraźnie określone stroje, jakie musieli przywdziewać podczas pełnienia służby. Można by powiedzieć dzisiaj, że skoro jesteśmy z łaski „potomstwem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem wykupionym, abyście opowiadali o cnotach Tego, który was wezwał z ciemności do swojej niezwykłej światłości” (1 Ptr 2:9), to powinniśmy wziąć na siebie wręcz obowiązek szczególnej reprezentacji ludu Bożego w tym świecie.

Jeśli ktoś twierdzi, że w Duchu Świętym mamy pełną swobodę postępowania i nie obowiązują go żadne normy, to tak naprawdę jest ignorantem wolności w Duchu. Apostoł Paweł ostrzega wszystkich wierzących, z pewnością nie tylko w zborach Galacji: „Tylko nie traktujcie tej wolności jako sposobu do ulegania ciału, ale przez miłość służcie sobie nawzajem” (Ga 5:13). Prawdziwa miłość natomiast, „nie jest bezwstydna, nie szuka swego” (1 Kor 13:5).

Jak napisałem wcześniej, przykład idzie z góry. Dlatego też uczyniłem mały „fotokolaż” ukazujący zmiany zachodzące w środowisku współczesnych duszpasterzy. Dla porównania, w środowisku sportowych dziennikarzy, taka przemiana nie ma miejsca. Można zapytać, dlaczego? Skoro we współczesnym świecie następują zmiany w modzie, to dlaczego żaden dziennikarz nie wystąpi przed ludźmi, którym służy przekazem informacji, w podartych dżinsach? Zdjęcie umieszczone na początku tego wpisu ukazuje kaznodzieję” w czasie nabożeństwa, za którym podąża wielu młodych chrześcijan.

Może ktoś powie, że to jest nieistotne dla życia duchowego kościoła. Warto jest więc się zastanowić, dlaczego jedynie w środowisku duchownych ewangelicznych, którzy nie mają służbowych strojów, nastąpiło ostatnio tak wielkie rozluźnienie. Myślę, że załączone na początku zdjęcie odnosi się do współczesnych pastorów, którzy podobnie jak starotestamentowi pasterze, przestali troszczyć się o powierzoną im trzodę - myślą jedynie o sobie samych, aby wyglądać cool w oczach świata.

Jak to dobrze, że mamy Tego, o Którym Bóg powiedział: „Jak pasterz dogląda swej trzody w dniu, w którym znajduje się wśród swych rozproszonych owiec, tak będę doglądał Moich owiec. Uwolnię je z każdego miejsca tam, gdzie się rozproszyły w dzień pełen obłoków i chmurny (Ez 34:12).

Musimy mieć na uwadze słowa, jakie apostoł Piotr wypowiedział o wiernych pasterzach, których Duch Święty ustanowił, aby paśli Jego owce, że „gdy się objawi Arcypasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały” (1 Ptr. 5:4)Wieniec, odznaczenie otrzymują jedynie wierni słudzy.

Obawiam się jednak, że dla wielu współczesnych pasterzy większą wartość stanowią dżinsy, niż wieniec chwały. 

Henryk Hukisz

Saturday, July 12, 2025

Porzucenie świętości i kara

Zapewniam, że „Zbrodnia i kara” Fiodora Dostojewskiego nie stanowi wzoru do tego rozważania, chociaż główny wątek tego klasycznego dzieła ukazuje nam prawdę, że gorszą rzeczą niż kara jest ciężar sumienia i nad tym aspektem chcę się pochylić.

Muszę przyznać, że w naszym ewangelicznym królestwie łaski zbyt łatwo ulegamy zapewnieniom niektórych nauczycieli, że nie musimy zbytnio przejmować się karą. Chrystus - głoszą nam z kazalnic - wziął na Siebie całą naszą winę i my możemy już w podskokach zdążać do niebiańskiej ojczyzny. Musimy jednak zastanowić się nad tym, czy rzeczywiście zostaliśmy już zwolnieni z odpowiedzialności za nasze czyny? Jak należy rozumieć zapowiedź apostoła Pawła: „Wszyscy bowiem musimy stawić się przed trybunałem Chrystusa, aby każdy odebrał to, co będąc w ciele zdziałał – dobro lub zło” (2 Kor 5:10)? Te słowa są skierowane do ludzi wierzących w Pana Jezusa, a nie do niezbawionych grzeszników.

Pozwolę sobie postawić pytanie: „Czy osoba narodzona na nowo i zbawiona dzięki łasce Bożej, powinna obawiać się jakiejś kary?” Postaram się znaleźć odpowiedzieć na to pytanie w wersecie, na który zwróciłem już uwagę we wpisie „Granica świętości”. Autor listu skierowanego głównie do Żydów zamieszcza w nim poważną przestrogę: „Uważajcie, abyście nie zrezygnowali ze słuchania Tego, który mówi. Jeśli bowiem tamci nie uniknęli kary, gdy zrezygnowali ze słuchania Tego, który pouczał na ziemi, to o wiele bardziej nie unikniemy jej my, którzy odwracamy się od Tego, który poucza z niebios” (Hbr 12:25). Chcę zwrócić szczególną uwagę na występujące tu dwa razy słowo „zrezygnować”. W oryginale brzmi ono παραιτήσησθε[paraiteseste] i znaczy - „nie mieć nic wspólnego z”, „szukać wymówek”, „odrzucić”.

Zanim przejdę do egzegezy tego słówka, przedstawię pewną anegdotę z nim związaną. W czasie studiów teologicznych moja koleżanka na egzaminie z egzegezy Nowego Testamentu popełniła błąd w odczytaniu tekstu z Ew. Łukasza 14:16-20 (BW). W połowie wersetu 20. nagle jej wzrok przeskoczył na poprzednie zdanie i w efekcie zabrzmiało to tak: „A inny rzekł: Żonę pojąłem i  ...idę je wypróbować; proszę cię, miej mię za wytłumaczonego”. Użyte w tym zdaniu słówko „wytłumaczony” jest tym samym, które znajdujemy w Hbr 12:25.

Greckie słowo „παραιτήσησθε” przetłumaczone w naszym tekście jako „zrezygnować” użyte zostało w Nowym Testamencie 12 razy. Głównie w przypowieści o uczcie, na którą zaproszeni wymawiali się, czyli zrezygnowali z możliwości skorzystania z jej dobrodziejstw. Warto jest zauważyć, że zaproszenie było darmowe, czyli z łaski. Jednak w rezultacie nie skorzystali z tych dobrodziejstw, gdyż zrezygnowali lub zgodnie z innym znaczeniem, nie chcieli mieć nic wspólnego z tym wydarzeniem. To jest bardzo niebezpieczna postawa, gdyż wyraża pogardę wobec możliwości skorzystania z czegoś, co jest darowane z łaski.

Drugie znaczące użycie tego słówka występuje właśnie we wspomnianym rozdziale Listu do Hebrajczyków. W 19. wersecie jest nawiązanie do postawy Izraelitów, którzy znaleźli się w pobliżu świętej góry, na którą został wezwany Mojżesz, aby tam odebrać zapisane słowa Bożego Prawa. W historii ludzkości nie było jeszcze takiego wydarzenia, aby jakiś bóg przemawiał bezpośrednio do człowieka - „Czy słyszał jakiś naród głos Boga przemawiającego ze środka ognia, jak ty słyszałeś i pozostałeś przy życiu?” (Pwt 4:33).  Dlatego ludzie świadomi konsekwencji kontaktu ze świętością Boga, przestraszyli się i „ci, którzy usłyszeli ten głos, błagali, aby już więcej do nich nie mówił(Hbr 12:19). W tym zdaniu słowo „παρῃτήσαντο[paretesanto] ma znaczenie: błagać o coś, aby mieć wymówkę albo odrzucić, zrezygnowiać. Kolejne użycie występuje dwukrotnie w wersecie 25. i jest ostrzeżeniem, aby nie popełnić takiego samego błędu, jak to uczynili Izraelici, którzy odrzucali słowa, jakie Bóg do nich kierował.

Z pewnością podczas lektury Starego Testamentu można zauważyć, iż największym grzechem popełnianym w historii Izraela było odrzucanie słów, jakie Bóg kierował przez Mojżesza lub później przez swoich proroków. Przypomnę jedynie słowa proroka Jeremiasza, który ostrzegał naród wybrany przed skutkami nieposłuszeństwa: „Nieustannie i niestrudzenie wysyłałem do was wszystkie Moje sługi – proroków, mówiąc: Zawróćcie, każdy ze swej złej drogi i uczyńcie dobrymi wasze czyny i nie chodźcie za innymi bogami, by im służyć, abyście mogli mieszkać na ziemi, którą dałem wam i waszym ojcom. Jednak nie nadstawiliście ucha ani nie posłuchaliście Mnie” (Jr 35:15). Postawa odrzucania słów Boga nie wynikała jedynie ze strachu przed świętością, lecz była świadomym nieposłuszeństwem. Gdy prorok zapowiadał możliwość powrotu do Boga, naród odpowiedział: „To daremne! Raczej będziemy kierować się naszymi zamiarami. Każdy będzie postępował według zatwardziałości swego złego serca” (Jr 18:12).

Nie dziwmy się więc, że autor listu skierowanego do Izraelitów tak bardzo ich przestrzegał, aby teraz, gdy Bóg dał możliwość odwrócenia losu dzięki ofierze Chrystusa, nie popełnili znów tego samego odrzucenia. Dlatego w tym rozdziale jest mowa o karceniu, czyli dyscyplinowaniu Bożych dzieci jako wyraz szczególnej miłości. Tutaj autor powtarza za Salomonem: „Nie gardź, mój synu, karceniem PANA, nie odrzucaj Jego napomnień. PAN bowiem karci tego, kogo kocha, jak ojciec swego umiłowanego syna” (Prz 3:11,12). Mojżesz również zapowiadał Boże wychowywanie poprzez słowa, które Bóg posyła do wybranego narodu - „Poznaj w swoim sercu, że jak człowiek wychowuje swego syna, tak PAN, twój Bóg, wychowuje ciebie. Będziesz więc przestrzegał przykazań PANA, twego Boga, abyś postępował Jego drogami i Jego się lękał” (Pwt 8:5,6). Nieposłuszeństwo zawsze rodzi karę.

To, że autorzy Nowego Testamentu odwołują sie do starotestamentowych przykładów znaczy, że nam również grozi odstępstwo od Bożych słów, gdyż „to zaś jest przykładem dla nas, abyśmy nie pożądali złych rzeczy, jak oni pożądali” (1 Kor 10:6). Dlatego autor Listu do Hebrajczyków pisze wprost: „Szukajcie ze wszystkimi pokoju i uświęcenia, bez którego nikt nie będzie oglądał Pana(Hbr 12:14). Słowo „nikt” znaczy, że nie ma takiej możliwości, aby ktoś, kto pogardzi słowem Pana, kto świadomie odrzuci świętość Bożego Słowa, tak jak to czynili Izraelici, nie może liczyć już więcej na łaskę. W tym samym liście czytamy, że „Niemożliwe jest przecież, aby ci, którzy raz otrzymali światło, którzy zakosztowali daru niebiańskiego i stali się uczestnikami Ducha Świętego, którzy zakosztowali wspaniałego Słowa Boga i mocy przyszłego wieku, a mimo to odpadli, znowu odnowili się dla nawrócenia, gdyż sami od nowa krzyżują Syna Boga i wystawiają na szyderstwo” (Hbr 6:4-6). To są słowa przerażające, gdyż świadczą o Bożej świętości i sprawiedliwości. Apostoł Paweł napisał do wierzących w zborach Galacji: „Nie dajcie się zwodzić, Bóg nie pozwala szydzić z siebie. Co bowiem człowiek posieje, to będzie zbierał” (Ga 6:7).

Nie dajmy się zwieść nauczycielom, którzy mówią, że Bóg jest miłością i nie będzie karać Swoich dzieci. Takie nauczanie sprawia, że ludzie wierzący podchodzą do Słów Boga bez należytej bojaźni i szacunku. Pozbawianie Słowa Bożego szacunku, odzierając go z „sacrum”, czyli świętości, prowadzi do lekceważenia tego, co mówi Bóg. Spotykamy się coraz częściej z przekształcaniem tekstów biblijnych w historyjki i żarty. Paweł przestrzegał Tymoteusza, aby jako „wypróbowany i nienaganny pracownik, który wiernie przekazuje Słowo prawdy. Unikaj pospolitej, pustej mowy, bo tych, którzy się nią posługują, prowadzi ona do coraz większej bezbożności” (2 Tm 2:15,16).

Czasy ostateczne charakteryzują się powszechnym odstępstwie od zdrowej nauki Słowa Bożego. Ludzie uważają, że są na tyle mądrzy, że sami sobie poradzą bez mocy Boga. Dlatego w społecznościach ewangelicznych coraz częściej angażują psychoterapeutów i socjologów, zamiast duszpasterzy odwołujących się do Słowa Bożego, które jedynie ma moc przekształcać grzeszną naturę człowieka.

Apostoł Paweł pod natchnieniem Ducha Świętego pisał, „że w dniach ostatecznych nadejdą czasy trudne. Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi na pieniądze, aroganccy, pyszni, bluźnierczy, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, bezbożni, nieczuli, bezlitośni, rzucający oszczerstwa, nieopanowani, gwałtowni, niemiłujący dobra, zdrajcy, lekkomyślni, nadęci, kochający bardziej przyjemności niż Boga, udający pobożność, ale odrzucający jej moc”. Dlatego Paweł radzi: „Od takich ludzi trzymaj się z daleka” (2 Tm 3:1-5).

Rodion Raskolnikow, główny bohater „Zbrodni i kary” Dostojewskiego, pogodził się z koniecznością poniesienia kary za dokonaną zbrodnię, lecz to, co głównie męczyło go przez całe życie, to ciężar sumienia, od którego nie potrafił uciec. Izraelici podobnie jak Ezaw, dla którego „nie było już możliwości nawrócenia, chociaż jej szukał ze łzami” (Hbr 12:17), to jednak my mamy taką możliwość dzięki krwi Baranka Bożego, bo „o ileż bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego siebie samego jako niewinnego ofiarował Bogu, oczyści nasze sumienie z martwych uczynków, abyśmy służyli Bogu żyjącemu(Hbr 9:14).

Mając już oczyszczone sumienia, musimy pamiętać o przestrodze, o jakiej pisał apostoł Piotr mając na uwadze ludzi, którzy „wyzwalają się od brudów świata przez poznanie naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, a ponownie uwikłani, zostają przez nie pokonani, to staje się dla nich to ostatnie gorsze niż to pierwsze. Lepiej byłoby dla nich, aby nie poznali drogi sprawiedliwości niż po jej poznaniu odwrócili się od przekazanego im świętego przykazania” (2 Ptr 2:20,21).  

Autor Listu do Hebrajczyków kończy rozpatrywany tu rozdział ostrzeżeniem: „Nasz Bóg jest bowiem ogniem pożerającym” (Hbr 12:29). Lepiej nie ryzykować sprawdzenia tego na sobie!

Henryk Hukisz

Monday, July 7, 2025

Granica świętości

Niezwykłość Biblii polega głównie na tym, że jest Słowem Bożym. Dokładnie to oznacza, że zagłębiając się w lekturę naszej Biblii, słuchamy Boga, który mówi bezpośrednio do naszego serca. Za każdym razem, gdy otwieramy tę Księgę, towarzyszy temu drżenie serca, gdyż przekraczamy granicę świętości. Mamy świadomość, że mamy do czynienia z Kimś, w kim od wieków nie ma zmiany ani cienia zmienności” (Jk 1:17). Obawiam się, że powszechność współczesnych przekładów tekstu biblijnego, a co gorsza, daleko idące parafrazy tego tekstu sprawiają, że zanika święte drżenie serca u czytelnika. Współczesna stylistyka zdań i dobór słów usuwają z Biblii „sacrum”, tak charakterystyczne przy kontakcie ze świętym tekstem.

Bóg był, jest i zawsze będzie święty. Jego słowa również posiadają ten przymiot. Gdy Bóg mówił do człowieka, zawsze wyczuwalna była różnica i człowiek przejawiał uniżenie wobec Stwórcy. W pierwszym kontakcie po zgrzeszeniu, gdy „usłyszeli głos PANA Boga przechadzającego się po ogrodzie w dziennym powiewie, wtedy Adam i jego żona ukryli się przed obliczem PANA Boga pośród drzew ogrodu” (Rdz 3:8). Dlaczego - zapytał Bóg. Odpowiedź Adama wyjaśnia ten powód - „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i się schowałem(w.10).

Jestem przekonany, że dopiero gdy nastanie czas, aby to „co zniszczalne, przyoblekło się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyoblekło się w nieśmiertelność” (1 Kor 15:53), odkupieni krwią Baranka Bożego będą mogli stanąć bez żadnych przeszkód bezpośrednio przed obliczem Wszechmogącego Boga, już bez cienia lęku. Dopóki ten moment nie nastanie, wszyscy nosimy cielesny obraz pierwszego Adama, skażony grzechem i buntem wobec świętego Boga.

Warto jest śledzić historię, w jaki sposób Bóg tworzył Swój wybrany naród, który miał się stać Jego ambasadorem wśród pozostałych narodów na ziemi. Kluczowym momentem było wyprowadzenie z Egiptu, gdy w czasie 40. letniej wędrówki Pan kształtował Swój lud, przemawiając do niego przez Mojżesza.

Minęły dopiero trzy miesiące od cudownego przejścia przez Morze Czerwone, gdy cały obóz stanął w cieniu Góry Synaj. Bóg wybrał to miejsce, aby przemówić do wybranego narodu przez męża, którego ustanowił przywódcą. Na górę został wezwany jedynie Mojżesz, natomiast cały naród musiał zgromadzić się wokół tej góry. Pan oznajmił Mojżeszowi: „Oto Ja przyjdę do ciebie w gęstym obłoku, aby lud słyszał, gdy będę z tobą rozmawiał, i uwierzył ci na zawsze” (Wj 19:9). Bóg wyznaczył również granicę, nieprzekraczalny warunek, aby mogli bezpiecznie słuchać tego, co im powie. Cały naród miał trwać w gotowości słuchania poza wyznaczoną linią - „Zakreślisz ludowi granice dookoła, mówiąc: Nie ważcie się wstępować na górę ani dotykać jej podnóża. Każdy, kto dotknie góry, zginie” (Wj 19:12).

Z pewnością wiele osób pamięta kadry z filmu „Dziesięć Przykazań” z 1956 roku z Charltonem Hestonem w roli Mojżesza. Osobiście do dziś pamiętam scenę pisania przykazań ogniem spadającym prosto z nieba. Nie sądzę jednak, że nawet ten klasyczny obraz oddaje w pełni świętość słów, jakie pojawiły się na kamiennych tablicach. Biblia, najlepszy zapis Bożego działania, jest niezbitym dowodem, że święty Bóg przemówił do człowieka i Jego Słowa zostały zapisane w kanonie Pism tworzących Biblię. Musimy mieć świadomość, że zarówno słowa „zapisane palcem Bożym” (Wj 31:18) na kamiennych tablicach, jak i pozostałe, zapisane na stronach Biblii, posiadają tę samą cechę świętości, gdyż są natchnione przez tego samego Boga. Apostoł Paweł stwierdził, że „całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania, przekonywania, upominania, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, przygotowany do czynienia wszelkiego dobra” (2 Tym 3:16,17).

Od czasu, gdy Bóg „zapisał na tablicach słowa przymierza, dziesięć słów” (Wj 34:28), każde Jego Słowo ma tę samą moc stwórczą. Bóg zapewnia przez usta proroka Izajasza: „Tak będzie ze słowem, które wychodzi z Moich ust, nie wraca do Mnie bezowocnie, zanim nie wykona tego, co chciałem, i nie osiągnie celu, w jakim je posłałem” (Iz 55:11). Mocy i skuteczności Słowa Bożego nigdy nie przecenimy, gdyż za nim stoi Bóg Wszechmogący. Autor listu do Żydów, którzy nie zrozumieli jeszcze, że to właśnie Chrystus jest odwiecznym Bożym Logosem, napisał, że „żywe jest bowiem Słowo Boga i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić myśli i zamiary serca” (Hbr 4:12).

Dwa tysiące lat temu spełniły się wszystkie słowa proroków zapowiadające nadejście Mesjasza, który zawrze z ludźmi Nowe Przymierze. Ewangelista Jan napisał o Chrystusie, że „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas pełne łaski i prawdy. Ujrzeliśmy Jego chwałę, chwałę jako Jednorodzonego od Ojca” (Jn 1:14). Natomiast autor wspomnianego Listu do Żydów stwierdził jednoznacznie, że „Bóg, który dawniej wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał do ojców przez proroków, w tych ostatnich dniach przemówił do nas przez Syna. Jego ustanowił dziedzicem wszystkiego, przez Niego też stworzył wszechświat” (Hbr 1:1,2).

Jezus Chrystus, będąc Bożym Słowem, którym Bóg stworzył wszystko co istnieje, wypowiadał tylko to, co Ojciec włożył w Jego usta. Zwróćmy uwagę na wypowiedź Pana Jezusa: „Kto Mnie odrzuca i nie przyjmuje Moich słów, ten ma swego sędziego: Słowo, które głosiłem, ono będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi polecił, co mam mówić i głosić” (Jn 12:48,49). Zdajemy więc sobie sprawę ze znaczenia słów Pana Jezusa, to tak, jak gdyby przemawiał sam Bóg Ojciec. Jaką wagę przywiązywał Bóg do słów, jakie kierował do narodu wybranego?

Warto więc jest wrócić do tego szczególnego momentu, gdy Bóg przemówił na Górze Synaj. Autor Listu do Hebrajczyków przypomina to wydarzenie ku przestrodze dla nas. Pisze między innymi, abyśmy „nie zrezygnowali ze słuchania Tego, który mówi. Jeśli bowiem tamci nie uniknęli kary, gdy zrezygnowali ze słuchania Tego, który pouczał na ziemi, to o wiele bardziej nie unikniemy jej my, którzy odwracamy się od Tego, który poucza z niebios” (Hbr 12:25). Gdy Bóg przemówił pierwszy raz na Syjonie, góra i ziemia wokoło niej zadrżała. Mojżesz i ludzie, którzy byli świadkami, a przede wszystkim byli adresatami tych słów, drżeli z przerażenia, gdyż znaleźli się w bezpośredniej bliskości świętego Boga. Później prorok Izajasz, gdy zobaczył Pana i usłyszał głosy aniołów śpiewających: „Święty, święty, święty” zawołał: „Biada mi, jestem zgubiony! Jestem człowiekiem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych  wargach, ponieważ moje oczy widziały Króla, PANA Zastępów” (Iz 6:5).

Jaką postawę wobec Słowa Boga do ludzi powinniśmy przyjmować w czasie łaski? Czy fakt, że otrzymaliśmy przebaczenie grzechów, upoważnia nas do swawolnego traktowania Słowa Bożego? Czy rzeczywiście teraz możemy Boga traktować jak „Tatusia”, który pobłaża naszym wybrykom, bo przecież nas kocha, takich, jacy jesteśmy? Niektórzy uważają, że kiedyś, w czasie obowiązywania Prawa, ludzie drżeli przed świętym Bogiem. Teraz natomiast, w Chrystusie mamy odwagę stać przed obliczem świętego Boga, bo zasłona w świątyni jest już usunięta. Czy rzeczywiście teraz mamy takie prawo i możemy sobie pobłażać wszelkim nakazom świętości i powściągliwości przed Bogiem?

W następnym rozważaniu pochylę się nad wersetem „Uważajcie, abyście nie zrezygnowali ze słuchania Tego, który mówi. Jeśli bowiem tamci nie uniknęli kary, gdy zrezygnowali ze słuchania Tego, który pouczał na ziemi, to o wiele bardziej nie unikniemy jej my, którzy odwracamy się od Tego, który poucza z niebios” (Hbr 12:25). Przy okazji zrobimy małą egzegezę słowa „παραιτησησθε” [paraiteseste], które znaczy - „nie mieć nic wspólnego z”, „szukać wymówek”, „odrzucić”, tutaj przetłumaczone - „zrezygnować”.

Osobiście jestem zwolennikiem okazywania ogromnego szacunku do Słowa Bożego, do całej Biblii, gdyż jest to wielki dar Boży, jaki otrzymaliśmy w naszym życiu. Obchodźmy się z nim „z pobożnością i bojaźnią”, gdyż tak „się Bogu podoba” (Hbr 12:29).

Henryk Hukisz

Sunday, June 22, 2025

Izrael wszczepiony

Miałem okazję odwiedzić w swoim życiu sporo krajów, mniej lub bardziej egzotycznych. Największe wrażenie, zarówno emocjonalne, jak i duchowe, zrobiła na mnie wizyta w Izraelu. Myśl, jaka najczęściej towarzyszyła oglądaniu znanych miejsc w tym kraju, to świadomość, że Pan Jezus też tutaj był. Wprawdzie dzisiaj naszym oczom ukazują się inne widoki, nawet woda w jeziorze Genezaret jest inna, to jednak jest to Ziemia Święta, jak potocznie określa się ten skrawek na naszej planecie.

Jednak nie o wdziękach turystycznych chcę pisać, lecz o Izraelu. Sama nazwa wywołuje już w sercu osoby wierzącej ciepłe uczucie. To ten sam Izrael, o jakim czytamy w Biblii, chociaż niezupełnie taki sam. Pamiętam, jak już w samolocie, zanim wylądował na lotnisku Ben Guriona w Tel Awiwie, zapytałem siedzącą obok mnie młodą Izraelitkę, czy mieszkańcy tego kraju wierzą w Boga. Odpowiedź była zaskakująca, a jednakowoż prawdziwa – „Może niektórzy tak, ale większość myśli każdego dnia o tym, jak pozbyć się terrorystów, którzy nieustannie atakują nas rakietami”. Później zrozumiałem to lepiej, ale o tym też nie chcę teraz pisać.

Biblia, a szczególnie Stary Testament, pełna jest Izraela. Od momentu, kiedy Bóg powiedział do Jakuba „od tej pory już nie będziesz się nazywał Jakub, lecz twoje imię będzie brzmiało Izrael. I tak otrzymał imię Izrael (Rdz 35:10), to słowo pojawia się prawie na każdej stronie Biblii. Moja komputerowa Biblia w ciągu 0.1 sekundy wykazała, że słowo Izrael występuje w Starym Testamencie aż 2518 razy w 2241 wersetach. Do tego należy dodać 78 razy w 76 wersetach Nowego Testamentu. Więc jest to temat jak najbardziej godny zgłębienia przez każdego, kto wierzy w Boga, a tym bardziej przez tych, którzy miłują Jezusa, syna tego narodu. Ostatni raz Izrael jest wspomniany w Księdze Objawienia w przedostatnim rozdziale, że na bramach Nowej Jerozolimy będą „wypisane imiona, które są imionami dwunastu plemion synów Izraela (Ap 21:12). Założę się, że większość chrześcijan miałaby dziś kłopot wymienić kilka imion synów Jakuba. Natomiast jestem pewien, że apostoł Paweł, gdy w niebie będzie przechodzić przez bramę Beniamina, serce zabije mu szybciej, bo jak sam powiedział, że jest „z rodu Izraela, z plemienia Beniamina, Hebrajczyk z Hebrajczyków (Flp 3:5).

Bóg, już w momencie nawrócenia Saula z Tarsu, powierzył mu ewangelię, aby zaniósł ją również do narodu wybranego – „ Pan jednak odpowiedział: Idź, bo wybrałem go sobie za narzędzie. On zaniesie Moje imię do pogan i królów, i synów Izraela (Dz 9:15). Dlatego Paweł niejednokrotnie mówił o sobie: I ja przecież jestem Izraelitą, potomkiem Abrahama, z plemienia Beniamina (Rz 11:1).

Często spotykam wśród ludzi wierzących osoby mówiące, że Bóg odrzucił Izraela i na jego miejsce powołał Kościół, tak jak gdyby już więcej nie zajmował się tym narodem. Właśnie we wspomnianym wyżej wersecie Paweł zadaje retoryczne pytanie: Czy Bóg odrzucił swój lud? To niemożliwe!”.

Gdy przyjrzymy się dokładnie służbie i nauczaniu Chrystusa, to możemy zauważyć, jak często nasz Pan odwołuje się do obietnic danych Izraelowi. Zanim się narodził, Maria w duchowym natchnieniu, wielbiąc Pana, powiedziała o Tym, którego nosiła już w swoim łonie: Przyszedł z pomocą swemu słudze Izraelowi, pamięta bowiem o swoim miłosierdziu, jak przyrzekł naszym praojcom, Abrahamowi i jego potomkom po wszystkie wieki k 1:54). Celem przyjścia Chrystusa nie było odbudowanie ziemskiego królestwa dla tego narodu, lecz odkupienie na wieki wszystkie narody przez pojednanie z Bogiem przez Swoją krew. Żydzi nie mogli tego pojąć, dlatego chcieli Go ukamienować, zanim oddał Swoje życie na krzyżu. Drogą do osiągnięcia wiecznego zbawienia jest przyjęcie wiarą usprawiedliwienia, jakie daje Chrystus przez Swoją śmierć. Jezus powiedział o tym bardzo wyraźnie w momencie, gdy Żydzi Go nie przyjęli: Tym zaś, którzy Je przyjęli, dało moc stania się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w Jego imię, którzy nie z krwi ani z woli ciała, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga zostali zrodzeni (Jn 1:12,13).

Apostoł Paweł, głosząc ewangelię najczęściej w synagogach, aby wypełnić zadanie, jakie Bóg mu zlecił w momencie nawrócenia, wskazywał na uprzywilejowaną pozycję, jaką posiadali Izraelici. Możemy to zobaczyć, gdy dokładnie przyjrzymy się treści listu do Efezjan. Większość wierzących stanowili Izraelici, gdy Paweł wszedł do synagogi. Odważnie nauczał przez trzy miesiące. Rozprawiał i przekonywał o Królestwie Boga (Dz 19:8). Wprawdzie, niektórzy trwali z uporem w niewierze i mówili źle wobec ludu o Drodze (w. 9), to jednak wielu uwierzyło, a pierwszymi wierzącymi w Jezusa byli zarówno Żydzi, jak i Grecy.

Wierzący Izraelici byli dobrym przykładem w nauczaniu Pawła, dając świadectwo, że Bóg jest wierny Swoim obietnicom i dokładnie realizuje Swój plan odkupienia z przekleństwa grzechu. Izrael został ukształtowany jako naród w czasie niewoli egipskiej w chwili pojawienia się Mojżesza, który stał się przywódcą i przeprowadził plan wyzwolenia. Bóg postanowił wybrać ten naród, aby przez niego objawiać Swoje imię pozostałym mieszkańcom ziemi. Dlatego uczynił go szczególnym ludem – „Ty bowiem jesteś dla PANA, twego Boga, świętym ludem. Ciebie wybrał PAN, twój Bóg, ze wszystkich narodów, które są na ziemi, abyś był Jego ludem i wyłączną własnością (Pwt 7:6).

W Bożym odwiecznym planie, zanim powstał świat i wszystko, co napełnia ziemię, Stwórca miał na uwadze wybawienie z niewoli grzechu wszystkich ludzi. Dlatego, gdy wypełnił się czas, jak napisał Paweł: Kiedy jednak nadeszła pełnia czasu, Bóg posłał swego Syna, który narodził się z niewiasty, narodził się pod Prawem, żeby wykupić tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy otrzymali przybrane synostwo (Ga 4:4), do młodej Żydówki z Nazaretu przyszedł Boży posłaniec z wiadomością, że z niej narodzi się Zbawiciel świata. Pan Jezus wypełnił całkowicie plan Ojca i oddał Swoje życie za grzeszny świat. 

Spełniła się wielka obietnica nowego przymierza, o którym mówili wielcy prorocy, Izajasz, Jeremiasz, Daniel i Ezechiel - Oto nadchodzą dni – wyrocznia PANA – że zawrę z domem Izraela i domem Judy nowe przymierze. Nie takie przymierze, jak to, które zawarłem z ich ojcami w dniu, gdy ich ująłem za rękę, żeby ich wyprowadzić z ziemi egipskiej. To Moje przymierze złamali, chociaż Ja byłem ich władcą – wyrocznia PANA. Takie bowiem przymierze zawrę z domem Izraela po tych dniach – wyrocznia PANA: Moje Prawo umieszczę w ich wnętrzu i wypiszę na ich sercu. Ja będę im Bogiem, oni zaś będą Mi ludem” (Jr 31:31-33).

Dzięki ofierze Chrystusa pozostałe narody uzyskały dostęp do obietnic i nadziei, jakimi Bóg obdarował wybrany naród. Kościół, będąc Ciałem Chrystusa, stał się nowym ludem, nabytym za cenę krwi Baranka, jak napisał Paweł: Zostaliście bowiem nabyci za wielką cenę” (1 Kor 6:20). Izrael za swoje odstępstwo od wiary i obietnic został odcięty, lecz Bóg jest wierny i nie zapomina o danych obietnicach, dlatego rzekł, że jeśli powrócą i odrzucą niewiarę, zostaną wszczepieni, gdyż Bóg ma moc wszczepić ich ponownie (Rz 11:23)

Dziś Kościół jest środkiem objawienia Bożej mądrości i mocy, jak kiedyś Bóg czynił to przez Swój umiłowany naród. Bóg jednak nadal realizuje Swój plan wobec narodu wybranego, którego nie odrzucił, gdyż Jego obietnice są niezmienne. Biblia zawiera wiele obietnic odnośnie do Izraela, szczególnie odnoszących się do czasów ostatecznych. To właśnie do Jerozolimy powróci Chrystus, aby rządzić przez tysiąc lat na całym świecie. Prorok Zachariasz namalował dokładny obraz Dnia, w którym Jego nogi staną na Górze Oliwnej, która jest na wschód od Jerozolimy, a ona na pół się rozpadnie od wschodu na zachód, i powstanie bardzo wielka dolina” (Za 14:4).

Powinniśmy pilnie obserwować wydarzenia, jakie dzieją się obecnie na Bliskim Wschodzie. Wojny toczone z Izraelem są wpisane w Boży plan i świadczą jedynie o tym, że czas dopełnienia zbliża się nieuchronnie. Ostatnia księga Biblii zawiera ważne przesłanie Głowy Kościoła. Jezus Chrystus, pochodzący według ciała z rodu Dawida, a ustanowiony Synem Boga w mocy według Ducha” (Rz 1:2), mówi: Ja, Jezus, posłałem Mojego anioła, aby zaświadczył wam o tym, co dotyczy Kościołów. Ja jestem korzeń i potomstwo Dawida, gwiazda świecąca, poranna. A Duch i Panna Młoda mówią: Przyjdź! I ten, kto słyszy, niech powie: Przyjdź! A ten, kto pragnie, niech przychodzi, kto chce, niech darmo weźmie wodę życia” (Ap 22:16,17).

Izrael i Kościół są Bożym dziełem dla Jego Chwały. Izajasz zapowiadał czas powrotu Izraela: „Teraz tak mówi PAN, Ten, który stworzył ciebie, Jakubie, i ukształtował cię,  Izraelu: Nie bój się, bo cię odkupiłem, wezwałem po imieniu, należysz do Mnie! Gdy będziesz przemierzał wody – Ja będę z tobą – nie zatopią cię rzeki. Gdy będziesz przechodził przez ogień, nie poparzysz się, i płomień cię nie spali. Ja, PAN, jestem bowiem twoim  Bogiem, Święty Izraela jest twoim wybawicielem” (Iz 43:1-3).

Któż jest w stanie sprzeciwić się Bożym obietnicom?

Henryk Hukisz