Kolejny list do siedmiu zborów, jakie zapisał apostoł Jan, jest najkrótszy w objętości, lecz dotyczy zasadniczej kwestii prawdziwego kościoła. Pan Jezus przedstawia się słowami z wizji, jaką oglądał Jan - „Ja jestem Alfa i Omega, mówi Pan, Bóg, Ten, który jest i który był, i który przychodzi, Wszechmogący” (Ap 1:8). Dlatego też treść tego listu dotyczy tego, co jest najważniejsze w kościele - życia, jakie przyniósł sam Chrystus.
Gdy nastał właściwy czas, aby osiągnąć cel, w jakim przyszedł Pan Jezus, wydarzyło się coś znaczącego. Do Jerozolimy przyszli Grecy, którzy oświadczyli, że chcą zobaczyć Jezusa. Chrystus, gdy dowiedział się o ich życzeniu, odpowiedział dość enigmatycznie, malując obrazy ziarnka padającego do gleby. Jezus powiedział wprost, że jeśli to ziarnko „nie obumrze, samo jedynie pozostaje. Jeśli zaś obumrze, przynosi obfity owoc” (Jn 12:24). Chrystus mówił o Sobie, o Swoje misji, jaką przyszedł wypełnić na ziemi. O tym mówił już prorok Izajasz jakieś siedemset lat wcześniej, że za grzechy wszystkich ludzi, Chrystus zostanie „pobity za nieprawości Mojego ludu. Wyznaczono mu grób z przestępcami i z bogaczem był równy w swojej śmierci, choć nie używał przemocy i w jego ustach nie było oszustwa” (Iz 53:8,9). Poszukujący Go Grecy usłyszeli kwintesencję ewangelii w jednym zdaniu, że drogą do zbawienia jest Chrystus, który powiedział: „A Ja, gdy zostanę wywyższony nad ziemię, pociągnę wszystkich do siebie” (Jn 12:32). Dziś wiemy, że On „to powiedział, dając poznać, jaką śmiercią miał umrzeć” (w. 33). To jest właśnie to pociągnięcie Ojca do Siebie, o jakim mówił Pan Jezus w ostatnim dniu wielkiego święta: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeśli nie przyciągnie go Ojciec, który Mnie posłała. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (Jn 6:44).
Kościół jest społecznością ludzi, którzy zaufali Chrystusowi i dali się pociągnąć na krzyż, aby wyznać wraz z apostołem Pawłem: „Z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. I już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. To zaś, co teraz przeżywam w ciele, przeżywam w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał za mnie samego siebie” (Ga 2:21,20). Tej wielkiej łaski śmierci dla siebie samego doświadczył jeden z największych myślicieli w narodzie Izraelskim, faryzeusz z rodu Beniamina, Saul z Tarsu. Już jako apostoł i sługa Jezusa Chrystusa wyznał, że „jeśli zaś umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że i z Nim będziemy żyć” (Rz 6:8), gdyż jedynie w ten sposób można „zjednoczyć się z Nim – nie dzięki mojej sprawiedliwości wynikającej z Prawa, lecz dzięki sprawiedliwości osiągniętej przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwości z Boga na podstawie wiary” (Filip. 3:9).
Apostołowie i ewangeliści pierwszego wieku pilne dbali o to, aby prawdziwa ewangelia była zwiastowana zgubionym grzesznikom w miastach izraelskich i całego ówczesnego świata. Nie wiemy kto i kiedy przyniósł tę dobrą nowinę do jednego z głównych miast Azji Mniejszej na zachodnim wybrzeżu. Smyrna była wówczas ważnym portem, skąd towary wypływały w świat. Miasto to posiadało długą historię, bo sięgającą aż do czasu podbojów świata przez Aleksandra Wielkiego. Oprócz podwójnego wybrzeża portowego, miasto to słynęło ze Złotej Drogi, przy której stały gęsto ustawione świątynie i świątynki wielu bóstw z najważniejszą, stojącą dumnie na zboczu wzgórza, poświęconą najważniejszemu ze wszystkich ówcześnie znanych bogów, samemu Zeusowi. W czasach rzymskich głównie Tyberiusz upodobał sobie to miasto, w którym oddawano cześć cesarzom, uważając ich za bogów. Każdego roku każdy z mieszkańców musiał zapalić kadzidło, składając w ten sposób uroczyste ślubowanie wierności swemu cesarzowi. Wiemy, że chrześcijanie z tego powodu doświadczali śmiertelnych prześladowań, gdyż musieli niejednokrotnie przypłacać wierność Chrystusowi swoim życiem. Jednym z męczenników drugiego wieku był Polikarp, według tradycji, mianowany przez apostoła Jana na stanowisko biskupa Smyrny, i w tym właśnie mieście został spalony na stosie.
Pan Jezus przedstawia się w każdym liście innym tytułem. W tym liście zwraca uwagę na to, że On jest tym „który stał się martwy, a ożył” (Ap 2:8). Ten szczególny tytuł wskazuje na zwycięstwo życia nad śmiercią. Nikt inny nie może powiedzieć o sobie, że umarł, aby znów powstać do życia. Dlatego Jezus stał się Pierwiastkiem zmartwychwstania dla wszystkich, którzy uwierzyli w Niego i dali się pociągnąć na krzyż, aby razem z Nim umrzeć. Jest to szczególny rodzaj umierania, bo odbywa się codziennie. Paweł doświadczał tego w swoim życiu, mówiąc do wierzących w Koryncie, którzy uwierzyli ewangelii, jaką im zwiastował: „Codziennie umieram dla waszej chluby, bracia, którą jesteście dla mnie w Chrystusie Jezusie, naszym Panu” (1 Kor 15:31). Na tym polega nasze życie dla Pana, gdyż „jeśli bowiem żyjemy, dla Pana żyjemy, jeśli zaś umieramy, dla Pana umieramy. Czy więc żyjemy, czy też umieramy, należymy do Pana” (Rz 14:8). Nie ma więc znaczenia, czy jeszcze żyjemy, czy już odeszliśmy do Pana. Brzmi to bardzo pobożnie, lecz w przypadku uczniów Pańskich w Smyrnie, taka była ich rzeczywistość, gdyż doświadczyli śmierci w pełnym jej wymiarze. Pan Jezus docenił to w słowie wstępnym Swojego listu, mówiąc: „Znam twój ucisk i ubóstwo, ale ty jesteś bogaty, i obelgę, jakiej doznajesz od tych, którzy mówią, że są Żydami, a nimi nie są, bo są synagogą szatana” (Ap 2:9).
Nawet największe cierpienie znosi się łatwiej, jeśli zna się jego celowość. Nic, co spotyka wiernych Jezusa Chrystusa, nie jest zrządzeniem jakiegoś ślepego przypadku. Apostoł Piotr znał również cenę życia dla Chrystusa, dlatego pocieszał wiernych za życia, pisząc, że „łaską przecież jest to, jeśli ktoś ze względu na świadomość Boga wytrzymuje udręki, cierpiąc niesprawiedliwie” (1 Ptr 2:19).
Cierpienie jest stałym elementem życia ludzi wierzących. Paweł powiedział otwarcie, że „wszyscy też, którzy zechcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, będą prześladowani” (2 Tm 3:12). Stąd prosty wniosek, jeśli ktoś chce uniknąć prześladowań, to wystarczy, że nie będzie dbać o pobożność w swoim życiu. Prawdziwi uczniowie Jezusa, wstępując w Jego ślady, są gotowi znosić razem z Nim prześladowania. Pan Jezus jest razem w tymi, którzy cierpią dla Niego. On ma najlepsze słowo pocieszenia, gdyż rozumie doskonale nasze doświadczenia, będąc naszym arcykapłanem, doświadczonym we wszystkim, oprócz grzechu, jak zapisał autor Listu do Hebrajczyków (Hbr 4:15).
Pan Jezus wie doskonale, kto zadaje ból Jego owcom. On wie, z czyjej inspiracji to robią, gdyż nie ludzie są wrogami Kościoła, lecz moce piekielne, którym ci ludzie są poddani. Nie ważne, jakiej narodowości są prześladowcy dzieci Bożych, czy są Żydami, czy poganami, wszyscy oni służą demonom w „synagodze szatana”, a to miasto było szczególnym miejscem wypełnionym pogańskimi świątyniami. Żywy kościół Pana Jezusa istniał w takim mieście na świadectwo, że „potęga śmierci go nie zwycięży” (Mt 16:18).
Przeciwności z jakimi spotykają się ludzie wierzący, są doświadczeniem ich wiary i ufności. Już w odległych czasach król Dawid zapisał wspaniałe słowa pocieszenia: „Choćby rozbili naprzeciw mnie obóz, moje serce się nie przelęknie; choćby wybuchła przeciwko mnie wojna, to jednak zachowam ufność” (Ps 27:3). Bóg zapewnia nas przez Swoje Słowo, że „nie nawiedziła was żadna inna pokusa niż ludzka. Bóg zaś jest wierny i nie pozwoli kusić was ponad to, co możecie znieść, ale wraz z pokusą da sposób wyjścia tak, abyście mogli wytrwać” (1 Kor 10:13).
Ludzie wierzący w Smyrnie, którzy cierpieli prześladowanie, wiedzieli, że każde doświadczenie kiedyś się kończy. Pan Jezus podał nawet liczbę dni, nie wiemy, czy dosłowną, czy symboliczną, lecz skończoną. Później zostaje już tylko radość nieprzemijająca, wieczność u Pana.
Nagrodą dla męczenników tego szczególnego zboru, ze względu na obecność synagogi diabła, będzie wręczony przez samego Chrystusa „wieniec życia” (Ap 2:10). Takie wyróżnienie stało się udziałem pierwszego męczennika Kościoła, Szczepana, który w momencie śmierci zobaczył – „niebiosa otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” (Dz 7:57). Ten wieniec jest zarezerwowany dla zwycięzców, którzy nie lękali się cierpień, lecz znosili je radośnie dla swego Pana i Zbawiciela.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.