Friday, March 10, 2017

Wilki w stadzie


 Wczoraj, jak żywo przypomniała mi się pewna sytuacja, jakiej byłem świadkiem kilkanaście lat temu w Chicago.

Jak wiadomo, Chicago jest największym skupiskiem Polaków na świecie, poza Polską. Mówi się nadal, chociaż nie jest to już prawdą, że Chicago jest największym polskim miastem, zaraz po Warszawie. Polonia chicagowska posiada kilka organizacji, które pomagają rodakom na obczyźnie w załatwianiu wielu problemów, szczególnie w sytuacjach, gdy konieczne jest komunikowanie się w oficjalnym języku, jakim nadal, przynajmniej oficjalne jest język angielski.

Jedną z najstarszych organizacji polonijnych, bo założonej w 1880 roku, jest Związek Narodowy Polski (Polish National Alliance). Jednym z najdłużej urzędujących prezydentów tej organizacji był Edward Moskal, znany z nietuzinkowych wypowiedzi. Naraził się antysemickimi oświadczeniami tak bardzo, że mer Chicago obawiał się utrzymywać z nim jakiekolwiek kontakty, pomimo, że polonia stanowiła sporą część ludności tej aglomeracji. W 2005 roku w podeszłym już wieku pan Moskal zmarł i w PNA nastąpiła zmiana na stanowisku jej prezydenta. Demokratyczną większością głosów wybrano nowego prezydenta, pana Franka Spulę. Nie wszystkim jednak ten wybór spodobał się, więc przystąpiono do działania w typowy dla Polaków sposób – delegacja niezadowolonych z wyboru nowego prezydenta udała się do urzędującego mera Chicago z informacją, że pan F. Spula nie został legalnie wybrany na to stanowisko, więc nie powinien z nim się kontaktować. W prasie chicagowskiej ukazał się artykuł na ten temat, wyrażający zdziwienie „polską metodą załatwiania wewnętrznych spraw”.

Kilka lat po tym wydarzeniu, mer Chicago Richard Daley odwiedził siedzibę PNA, aby spotkać się z prezydentem organizacji Frankiem Spulą. Ponieważ w tamtym czasie byłem nieformalnym członkiem tej organizacji, prowadząc audycje radiowe na WPNA, oficjalnej stacji radiowej tej organizacji, uczestniczyłem w tym spotkaniu. Przy okazji zanotowałem inny typowo „polski” akcent – merowi wręczono wielką kilkulitrową butlę wódki dębowej. Stwierdzam obiektywnie, że gość odebrał prezent z miną wyrażającą ogromne zdziwienie.

Wczoraj, oglądając relację z wydarzenia mającego ogromną wagę dla nas Polaków, ze zdziwieniem słuchałem wypowiedzi niezadowolonych z tego wyboru, zawierające nienawiść, chęć pomszczenia, a przecież dotyczyło to naszego rodaka, drugiego Polaka. Czy nie ma żadnej więzi łączącej nas Polaków, jako przedstawicieli tego samego narodu?

Naród jest tworem Bożym. Był kiedyś czas, gdy Bóg organizował życie na ziemi, pośród potomków synów Noego dokonał podziału „według rodów ich w narodach ich. Od nich to wywodziły się narody na ziemi po potopie” (1 Moj. 10:32). Później, gdy zaczął działać Kościół Jezusa Chrystusa, zwiastując ewangelii wszystkim narodom, apostoł Paweł nauczał jednoznacznie, że Bóg „z jednego pnia wywiódł też wszystkie narody ludzkie, aby mieszkały na całym obszarze ziemi, ustanowiwszy dla nich wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania” (Dz.Ap. 17:26). Tak więc narodowość ma biblijne znaczenie. To, że jesteśmy Polakami, łączy nas i narzuca zobowiązanie niesienia Dobrej Nowiny rodakom. Niestety, obserwuję niepokojące zjawisko nawet wśród wierzących – sianie nienawiści wobec rodaków, naszych bliźnich, których Pan Jezus nakazał miłować – „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” (Mat. 22:39).

Przy tej okazji chcę odnieść się do podobnego zjawiska, jakie pojawiło się wśród swoich. Wiadomo, że był czas, którego nikt z nas nie wybierał. Żyliśmy w systemie narzuconym Polsce w okresie powojennym, który dziś jedynie wspominamy, jako czasy „PRL-owskie”. Ponieważ nawróciłem się do Boga ponad pół wieku temu, w latach 60-siątych i późniejszych musieliśmy działać ze świadomością, że istnieją specjalne służby represyjne i kontrolujące nas. A skoro Kościół jest społecznością ludzi wierzących różnych narodowości, utrzymywaliśmy kontakty z braćmi z innych krajów. Ówczesny system polityczny traktował te inne kraje jako wrogie Polsce, stąd nasilała się kontrola tych osób, które musiały te kontakty utrzymywać dla dobra i rozwoju naszej społeczności wyznaniowej. Pisałem już a ten temat przy innej okazji w rozważaniu „Anioł stróż”.

W ostatnich dniach nasiliła się działalność pewnych osób, o niezrozumiałym dla mnie nastawieniu do tamtej przeszłości. Nie wiem kto ich upoważnił, a szczególnie pana Adama Ciućkę, do publikowania wyrwanych z kontekstu, bez materiałów uzupełniających, informacji o naszych braciach., którzy w jego opinii byli „TW” dla służb bezpieczeństwa w czasach PRL? Jak pisze pan Ciućka, wiele dokumentów, na które się powołuje, zostało zniszczonych, skąd więc ma te informacje? Czy są to jego chore z nienawiści do bliźnich insynuacje, czy posiadał dostęp do tych materiałów, przed ich zniszczeniem. Kim więc jest pan Adam Ciućka?

Kościół jest społecznością ludzi niedoskonałych, usprawiedliwionych grzeszników. Apostoł Paweł pisze wyraźnie – „Bądźcie jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni, odpuszczając sobie wzajemnie, jak i wam Bóg odpuścił w Chrystusie” (Efez. 4:32). Więc tylko te osoby, które doznały przebaczenia Chrystusowego, potrafią wybaczać innym. Dalej czytamy odnośnie naszych wewnętrznych relacji, że powinniśmy przyoblec się „jako wybrani Boży, święci i umiłowani, w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, łagodność i cierpliwość, znosząc jedni drugich i przebaczając sobie nawzajem, jeśli kto ma powód do skargi przeciw komu: Jak Chrystus odpuścił wam, tak i wy” (Kol. 3:12,13). Taki jest Kościół, chyba, że ktoś nie jest odrodzony z Ducha, to nigdy nie zrozumie na czym polega umiejętność wybaczania.

Mając te myśli w sercu, z zazdrością czytam o apostole Pawle, który wobec swoich rodaków miał tak ogromne pragnienie, że wyznał: „Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, a poświadcza mi to sumienie moje w Duchu Świętym, że mam wielki smutek i nieustanny ból w sercu swoim. Albowiem ja sam gotów byłem modlić się o to, by być odłączony od Chrystusa za braci moich, krewnych moich według ciała, Izraelitów” (Rzym. 9:1-4).

Niedawno sprawdziłem, że w poznańskim oddziale IPN znajduje się jeden tom zawierający 22 strony dokumentów na temat mojej osoby. Chciałem wybrać się kiedyś do tego urzędu, aby zapoznać się z tym, co tam jest napisane. Myślę teraz jednak, że nie będę musiał, gdyż pan Ciućka zrobi to za mnie.

Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.