Wczoraj,
jak żywo przypomniała mi się pewna sytuacja, jakiej byłem świadkiem kilkanaście
lat temu w Chicago.
Jak
wiadomo, Chicago jest największym skupiskiem Polaków na świecie, poza Polską.
Mówi się nadal, chociaż nie jest to już prawdą, że Chicago jest największym
polskim miastem, zaraz po Warszawie. Polonia chicagowska posiada kilka
organizacji, które pomagają rodakom na obczyźnie w załatwianiu wielu problemów,
szczególnie w sytuacjach, gdy konieczne jest komunikowanie się w oficjalnym
języku, jakim nadal, przynajmniej oficjalne jest język angielski.
Jedną
z najstarszych organizacji polonijnych, bo założonej w 1880 roku, jest Związek
Narodowy Polski (Polish National Alliance). Jednym z najdłużej urzędujących
prezydentów tej organizacji był Edward Moskal, znany z nietuzinkowych
wypowiedzi. Naraził się antysemickimi oświadczeniami tak bardzo, że mer Chicago
obawiał się utrzymywać z nim jakiekolwiek kontakty, pomimo, że polonia
stanowiła sporą część ludności tej aglomeracji. W 2005 roku w podeszłym już wieku
pan Moskal zmarł i w PNA nastąpiła zmiana na stanowisku jej prezydenta. Demokratyczną
większością głosów wybrano nowego prezydenta, pana Franka Spulę. Nie wszystkim jednak
ten wybór spodobał się, więc przystąpiono do działania w typowy dla Polaków
sposób – delegacja niezadowolonych z wyboru nowego prezydenta udała się do
urzędującego mera Chicago z informacją, że pan F. Spula nie został legalnie
wybrany na to stanowisko, więc nie powinien z nim się kontaktować. W prasie chicagowskiej
ukazał się artykuł na ten temat, wyrażający zdziwienie „polską metodą załatwiania
wewnętrznych spraw”.
Kilka
lat po tym wydarzeniu, mer Chicago Richard Daley odwiedził siedzibę PNA, aby spotkać
się z prezydentem organizacji Frankiem Spulą. Ponieważ w tamtym czasie byłem
nieformalnym członkiem tej organizacji, prowadząc audycje radiowe na WPNA,
oficjalnej stacji radiowej tej organizacji, uczestniczyłem w tym spotkaniu.
Przy okazji zanotowałem inny typowo „polski” akcent – merowi wręczono wielką
kilkulitrową butlę wódki dębowej. Stwierdzam obiektywnie, że gość odebrał
prezent z miną wyrażającą ogromne zdziwienie.
Wczoraj,
oglądając relację z wydarzenia mającego ogromną wagę dla nas Polaków, ze
zdziwieniem słuchałem wypowiedzi niezadowolonych z tego wyboru, zawierające
nienawiść, chęć pomszczenia, a przecież dotyczyło to naszego rodaka, drugiego
Polaka. Czy nie ma żadnej więzi łączącej nas Polaków, jako przedstawicieli tego
samego narodu?
Naród
jest tworem Bożym. Był kiedyś czas, gdy Bóg organizował życie na ziemi, pośród potomków synów
Noego dokonał podziału „według rodów ich w narodach ich.
Od nich to wywodziły się narody na ziemi po potopie” (1 Moj. 10:32). Później, gdy zaczął działać Kościół Jezusa Chrystusa,
zwiastując ewangelii wszystkim narodom, apostoł Paweł nauczał jednoznacznie, że
Bóg „z jednego pnia wywiódł też
wszystkie narody ludzkie, aby mieszkały na całym obszarze ziemi, ustanowiwszy
dla nich wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania” (Dz.Ap. 17:26). Tak więc narodowość ma
biblijne znaczenie. To, że jesteśmy Polakami, łączy nas i narzuca zobowiązanie niesienia
Dobrej Nowiny rodakom. Niestety, obserwuję niepokojące zjawisko nawet wśród wierzących – sianie nienawiści
wobec rodaków, naszych bliźnich, których Pan Jezus nakazał miłować – „Będziesz miłował bliźniego swego jak
siebie samego” (Mat. 22:39).
Przy
tej okazji chcę odnieść się do podobnego zjawiska, jakie pojawiło się wśród swoich.
Wiadomo, że był czas, którego nikt z nas nie wybierał. Żyliśmy w systemie
narzuconym Polsce w okresie powojennym, który dziś jedynie wspominamy, jako
czasy „PRL-owskie”. Ponieważ nawróciłem się do Boga ponad pół wieku temu, w
latach 60-siątych i późniejszych musieliśmy działać ze świadomością, że istnieją
specjalne służby represyjne i kontrolujące nas. A skoro Kościół jest społecznością
ludzi wierzących różnych narodowości, utrzymywaliśmy kontakty z braćmi z innych
krajów. Ówczesny system polityczny traktował te inne kraje jako wrogie Polsce,
stąd nasilała się kontrola tych osób, które musiały te kontakty utrzymywać dla
dobra i rozwoju naszej społeczności wyznaniowej. Pisałem już a ten temat przy
innej okazji w rozważaniu „Anioł stróż”.
W
ostatnich dniach nasiliła się działalność pewnych osób, o niezrozumiałym dla
mnie nastawieniu do tamtej przeszłości. Nie wiem kto ich upoważnił, a
szczególnie pana Adama Ciućkę, do publikowania wyrwanych z kontekstu, bez
materiałów uzupełniających, informacji o naszych braciach., którzy w jego opinii
byli „TW” dla służb bezpieczeństwa w czasach PRL? Jak pisze pan Ciućka, wiele dokumentów,
na które się powołuje, zostało zniszczonych, skąd więc ma te informacje? Czy są
to jego chore z nienawiści do bliźnich insynuacje, czy posiadał dostęp do tych
materiałów, przed ich zniszczeniem. Kim więc jest pan Adam Ciućka?
Kościół
jest społecznością ludzi niedoskonałych, usprawiedliwionych grzeszników.
Apostoł Paweł pisze wyraźnie – „Bądźcie
jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni, odpuszczając sobie wzajemnie, jak i wam
Bóg odpuścił w Chrystusie” (Efez.
4:32). Więc tylko te osoby, które doznały przebaczenia Chrystusowego,
potrafią wybaczać innym. Dalej czytamy odnośnie naszych wewnętrznych relacji,
że powinniśmy przyoblec się „jako
wybrani Boży, święci i umiłowani, w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę,
łagodność i cierpliwość, znosząc jedni drugich i przebaczając sobie nawzajem,
jeśli kto ma powód do skargi przeciw komu: Jak Chrystus odpuścił wam, tak i wy”
(Kol. 3:12,13). Taki jest Kościół,
chyba, że ktoś nie jest odrodzony z Ducha, to nigdy nie zrozumie na czym polega umiejętność wybaczania.
Mając
te myśli w sercu, z zazdrością czytam o apostole Pawle, który wobec swoich
rodaków miał tak ogromne pragnienie, że wyznał: „Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, a poświadcza mi to sumienie
moje w Duchu Świętym, że mam wielki smutek i nieustanny ból w sercu swoim. Albowiem
ja sam gotów byłem modlić się o to, by być odłączony od Chrystusa za braci
moich, krewnych moich według ciała, Izraelitów” (Rzym. 9:1-4).
Niedawno
sprawdziłem, że w poznańskim oddziale IPN znajduje się jeden tom zawierający 22
strony dokumentów na temat mojej osoby. Chciałem wybrać się kiedyś do tego
urzędu, aby zapoznać się z tym, co tam jest napisane. Myślę teraz jednak, że
nie będę musiał, gdyż pan Ciućka zrobi to za mnie.
Henryk
Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.