Na wieść o śmierci człowieka w wieku czterdziestu, czy nawet pięćdziesięciu lat, mówimy, że to było krótkie życie. Pan Jezus żył na ziemi jedynie około 33 lata, natomiast najważniejsze sprawy Jego życia wydarzyły się w przedziale nieco ponad trzy lata. Możemywięc powiedzieć, że żył tak krótko, a jednak w tym tak krótkim czasie wydarzyło się tak dużo.
Czterej ewangeliści opisują nam jedynie najważniejsze wydarzenia, jak
napisał jeden z nich: „gdyby zostały spisane szczegółowo, to cały świat, jak sądzę, nie pomieściłby ksiąg, które należałoby napisać” (Jn 21:25).
Prawdę mówiąc, te najważniejsze wydarzenia miały miejsce w ciągu zaledwie kilku ostatnich dni. Ostatnia wizyta Jezusa w Jerozolimie rozpoczęła się tydzień przed świętem Paschy. Dwa dni przed tym najważniejszym żydowskim świętem, Jezus po raz kolejny zapowiedział, że „Syn Człowieczy zostanie wydany na ukrzyżowanie” (Mt
26:2) i od tego momentu czas nabrał rozpędu. Po niezwykłym namaszczeniu w
gościnnym domu w Betanii, Chrystus zgromadził swoich wybrańców na Wieczerzy,
podczas której ogłosił najważniejszy punkt Bożego planu odkupienia grzesznej
ludzkości. Po przełamaniu się chlebem, symbolizującym Jego ciało, Jezus podając
uczniom kielich, powiedział: „Pijcie z niego wszyscy, to jest bowiem Moja krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Mt
26:28).
Nowe przymierze, zupełnie inne od tych poprzednich, jakie Bóg zawierał z Noem, Abrahamem czy też z Dawidem. Tamte, oparte były na konieczności wypełnienia przez człowieka określonych przez Boga warunków. Teraz wszystko zostało powierzone Chrystusowi. On został przeznaczony jako Baranek na ołtarz Bożego
miłosierdzia, podobnie jak to się stało w czasie, gdy Abraham gotowy był złożyć na ofiarę swego syna Izaaka.
Nowe przymierze oparte jest na zupełnym przebaczeniu, bez udziału człowieka - dokonał tego Boży Syn.
Już wcześniej, gdy
przyprowadzono do Pana Jezusa grzeszą niewiastę, to On zamiast podawanych mu do
ręki kamieni, zajął się pisaniem palcem po ziemi, jak gdyby chciał powiedzieć, że nie
kamień jest rozwiązaniem, lecz przebaczenie. Gdy już ludzcy oskarżyciele
odeszli ze spuszczonym ze wstydu wzrokiem, Pan śmierci i życia oświadczył: „Ja również ciebie nie potępiam. Idź, i od tej chwili nie grzesz więcej” (Jn 8:11). W tych
słowach wyrażona jest prawda o nowym życiu, które Chrystus daje w darze - życiu wolnym
od grzechu. Później apostoł Paweł, który osobiście doświadczył tej przemiany w
swoim życiu, napisał, że „nasz stary człowiek został razem z Nim ukrzyżowany, żeby zostało zniszczone grzeszne ciało, tak abyśmy już nie służyli grzechowi” (Rz 6:6). Możliwe staje się życie, już nie zniewolone grzechem, lecz oddane na służbę sprawiedliwości.
W czasie tych dwóch
ostatnich dni przed ukrzyżowaniem, bezpośrednio po Ostatniej Wieczerzy, Chrystus
wyszedł do ogrodu Getsemani, aby w osobistej rozmowie z Ojcem poddać się całkowicie
Jego woli. To był największy bój jaki Chrystus przeszedł na tej ziemi, gdyż musiał pokonać
ciężar Bożego gniewu wobec całej ludzkości. Pan Jezus zgodził się wypić kielich po brzegi wypełniony sprawiedliwym gniewem, spowodowanym grzechami wszystkich ludzi jacy żyli we wszystkich wiekach na ziemi. Gdy Chrystus zajęty był jeszcze rozmową z uczniami, nadszedł Judasz z tłumem uzbrojonym w miecze i kije,
aby za cenę trzydziestu srebrników wydać Pana Jezusa w ręce oprawców.
Każdy z ewangelistów opisuje te wydarzenia naświetlając różne ich strony. Gdy równolegle czytamy opis męki Pana Jezusa w czterech ewangeliach, możemy odtworzyć wiele szczegółów, z których każdy ma swoją wymowę. Każdy gest, a nawet spojrzenie Pana Jezusa, mówią więcej niż słowa.
W tym rozważaniu chcę
zwrócić naszą uwagę na jedno przelotne spojrzenia Chrystusa, tak krótkie, że jedynie
Łukasz je zauważył. Jak sam napisał we wstępie do ewangelii, że postanowił „wszystko dokładnie zbadać i po kolei wiernie ci opisać, abyś nabrał przekonania, że to, czego cię nauczono, jest prawdziwe” (Łk 1:3).
Dlatego też, czytając opisy ewangelistów tych ostatnich momentów życia Pana Jezusa
na naszej ziemi, zwróciłem swoją uwagę na to spojrzenie Pana Jezusa, które
wywołało tak ogromną reakcję w życiu Piotra.
Wszyscy ewangeliści opisują nam z większymi lub mniejszymi szczegółami moment zaparcia się Piotra. Słyszałem wiele kazań na ten temat, a nawet sam wygłosiłam też nie jedno. Najczęściej zwraca się uwagę na naganną postawę tego ucznia. Podkreśla się fakt, że przecież Pan Jezus ostrzegał Piotra, że „zanim dzisiaj kogut zapieje, ty trzy razy się Mnie wyprzesz” (Łk 22:34). Dlaczego więc Piotr był tak nieostrożny? Widzisz Piotrze – grzmią dzisiaj kaznodzieje z kazalnic – dlaczego nie wziąłeś do serca tego ostrzeżenia, gdybyś bardziej uważał, nie zrobiłbyś tej niegodziwości wobec swojego Pana.
Łukasz po dokładnym
zbadaniu i wysłuchaniu wielu świadków życia i działalności Pana Jezusa, do opisu
zaparcia się Piotra dodał taką uwagę: „Wtedy Pan obrócił się i spojrzał na Piotra” (Łk 22:61). Ani jednego słowa reprymendy czy napomnienia, czegoś w rodzaju - „a nie
mówiłem” - jedynie spojrzenie.
Spróbujmy siebie postawić w miejscu Chrystusa i zadać sobie pytanie, jak ja odnoszę się do kogoś, kto zgrzeszył wobec mnie? Najczęściej, kierując się dobrem upadłego grzesznika, wygłaszamy całe kazania, udzielamy napomnienia, cytujemy wersety z Biblii. Przecież mamy rację - usprawiedliwiamy swoje postępowanie wobec osoby, która popełniła jakąś nieprawość. Ba, nawet podbudowujemy swoją rolę "naprawiacza cudzych błędów" wersetami o konieczności napominania - „Tych, którzy grzeszą, publicznie upominaj, aby i pozostałych ogarnął lęk” (1 Tm 5:20).
Wszyscy jesteśmy
uczniami Pana Jezusa. Zostaliśmy wezwani przez Chrystusa do naśladowania Go we
wszystkim. Wiem, że są sytuacje, gdy musimy powiedzieć prawdę wobec kogoś, kto postępuje
niewłaściwie, że musimy nazwać rzecz po imieniu. Nie, o tym jednak nie chcę teraz
pisać, lecz o tym, że musimy nauczyć się przebaczać tak, jak potrafił to czynić
jedynie Chrystus. Później apostoł Paweł napisze: „Bądźcie jedni dla drugich łaskawi i miłosierni, przebaczając sobie nawzajem, tak jak i Bóg przebaczył wam w Chrystusie” (Ef 4:32).
Dużo więcej można
nieraz osiągnąć bez słów, niż przy ich pomocy, gdybyśmy nawet potrafili dobierać
je jak najlepiej. Tan przykład, jaki zostawił nam Pan Jezus, jest najlepszym
miernikiem tego, na ile obraz Syna Bożego został już w nas ukształtowany.
Oczywiście, jest jeszcze jedna ważna uwaga - nie każde spojrzenie wyraża miłość, będącą podstawą przebaczenia. Nie sądzę, że Chrystus spojrzał na Piotra z takim gniewem,
że ten aż zapłakał z przerażenia.
Dzięki temu co
wydarzyło się na Golgocie, wszyscy możemy doświadczać przebaczenia, o jakim już dawno pisał Dawid w swoich psalmach, że Bóg „nie postępuje z nami według naszych grzechów i nie odpłaca według naszej winy” (Ps 103:10). Dlatego
wierzę, że to szczególne spojrzenie Chrystusa wywołało głęboki żal w sercu Piotra,
dzięki czemu mógł nadal stać wiernie przy swoim Panu i Jemu służyć aż po kres
swego życia. Ten wierny sługa Jezusa Chrystusa w swoim ostatnim zdaniu listu do rozproszonych wierzących napisał: „Wzrastajcie też w łasce i poznaniu naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Jemu niech będzie chwała i teraz, i do dnia wieczności. Amen” (2 Ptr 3:18).
Henryk Hukisz
I ten artykol jest wspanialy.Daje duzo do myslenia i zastanowienia sie nad soba. Czy patrze na innych, zwlaszcza tych "winnych" wobec mnie, oczami Jezusa? Czy staram sie zrozumiec i wybaczyc ich zachowanie, reakcje?
ReplyDeleteDziekuje za ten temat.