Niedawno znalazłem w starych nagraniach piosenkę
śpiewaną kiedyś przez „Grupę Mojego Brata”. Jej treść skojarzyła mi się z
tym, co obecnie znajduję bardzo często w postawie wielu wierzących ludzi
żyjących w Polsce. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie, gdy czytam komantarze i opinie odnośnie napływu
emigrantów z krajów Bliskiego Wschodu. Są one przepełnione strachem i zarażają innych niepokojem, zapowiadając czarne chmury nadciągające nad nasz kraj.
Pozwólcie, ze przytoczę kilka linijek z tej
piosenki:
"Oj, czarno widzę, tylko sama beznadzieja.
Nie ma perspektyw, w temacie tym.
Oj, czarno widzę, nic się nie układa.
Daremna rada, daremny trud."
Czarnowidztwo ogarnęło serca wielu rodaków. Pomimo
tego, że jeszcze nie ma „szariatu” w Polsce, i jeszcze nikt nikogo nie zgwałcił
i nie zamordował, ogłasza się na wielu stronach mediów społecznościowych i
na niektórych witrynach prasowych straszny obraz najbliższej przyszłości w
naszym kraju. Takie treści, powielane w ogromnej ilości, stwarzają obraz jak
najbardziej czarny, przynajmniej w odczuciach wielu przelęknionych osób,
wliczając w to ludzi wierzących. I do
nich chcę głównie skierować tę refleksję, gdyż jesteśmy zobowiązani do zwiastowania słów, "które darzą życiem" (Dz.Ap. 5:20).
Tak, to prawda, że świat ogarnia coraz czarniejsza
perspektywa. W wielu rejonach naszego świata, zamiast sprawiedliwości i pokoju,
jest coraz więcej przemocy i niepokoju. Nic więc dziwnego, że ludzie szukają
jakiejś ucieczki, ratują się, jeśli nadarza się jakaś okazja. Osobiście uważam, że w główej
mierze, takie sytuacje wywołują masowe migracje ludności. Oczywiście, że
istnieje również taka możliwość, że źli ludzie wykorzystują takie momenty, do swoich
najgorszych scenariuszy.
Przypomina mi to sytuację sprzed wielu tysięcy
lat, gdy naród Boży w Egipcie nie doznawał spokoju, lecz był gnębiony w
najbardziej okropny sposób w niewolniczej pracy. Aby wstrzymać dalszy rozwój
tego narodu, „Egipcjanie zmuszali
Izraelitów do ciężkich robót i uprzykrzali im życie uciążliwą robotą w glinie i
przy cegłach i różną pracą na polu. Wszystkie te prace wykonywali pod przymusem” (2 Moj. 1:13,14). Z pewnością wielu Izraelitów zadawało sobie
pytanie: Gdzie jest Bóg, który obiecał błogosławić Abrahama i jego liczne potomstwo?
Nastał jednak czas, gdy „usłyszał Bóg ich
narzekanie. I wspomniał Bóg na swoje przymierze z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem
i wejrzał Bóg na Izraelitów: Bóg ujął się za nimi” (2 Moj. 2:24,25). Jak z pewnością wiemy z tej historii, Bóg nie
zesłał im cudownego wybawienia w postaci zmiany złego faraona na dobrego, ani zniszczenia całego
podłego narodu, który tak okropnie gnębił Boży naród. Bóg natomiast udał się na pastwiska
Midianitów, gdzie wypasem owiec zajmował się uciekinier z Egiptu, Mojżesz. Nie
było już wiele czasu, aby przygotowywać Mojżesza do tej szczególnei misji jego
życia, lecz Bóg powiedział wprost: „Teraz oto krzyk synów izraelskich dotarł
do mnie. Widziałem także udrękę, którą Egipcjanie ich dręczą. Przeto teraz idź!
Posyłam cię do faraona. Wyprowadź lud mój, synów izraelskich, z Egiptu” (2 Moj. 3:9,10).
Podobnie do tych, którzy widzą czarno przyszłość
wobec nadciągającego ogromu problemów i niebezpieczeństw, Mojżesz odpowiedział:
„Kimże jestem, bym miał pójść do faraona i wyprowadzić synów izraelskich z
Egiptu?” (2 Moj. 3:11). Misja,
jaką Bóg wyznaczył Mojżeszowi, należała to tych, jak to dziś określamy – „impossible”.
Dla zwykłego śmiertelnika, pójście do faraona z żądaniem wypuszczenia całego
narodu, który jest wykorzytawany do niewolniczej pracy, równało się ze ścięciem
własnej głowy. Nic dziwnego, że Mojżesz szukał wymówek, zamiast ochoczo zerwać
się do bohaterskiego czynu. Lecz Bóg powiedział tak wyraźnie, że nawet dziecko
jest w stanie zrozumieć – „Będę z tobą” (w. 12). Innymi słowy, Bóg
powiedział: „Mojżeszu, nie bój się, chociaż sytuacja przerasta twoje
możliwości, JA JESTEM z tobą w każdym momencie.”. Mojżesz chciał wiedzieć coś
więcej o Bogu, który daje mu taką obietnicę, więc zapytał o imię. Bóg przedstawił
się, jak mógł najwyraźniej, mówiąc, że On jest JAHWE - ten, który zawsze
istnieje, nie ma w nim żadnej zmiany.
Stwórca wszystkich rzeczy, przedstawiany jest
często w postaci starca z długą brodą, który świetnie dawał sobie radę w
starożytności. Natomiast, my żyjący
obecnie w świecie, którym rządzi technika i komputery, odnosimy nieraz
wrażenie, że starodawny Bóg jest dość ograniczony, gdyż z pewnością nie potrafi
posługiwać się iPadem, który tak dobrze działa w naszych rękach. Lecz gdy w
bezchmurną noc spojrzymy w niebo, ujrzymy mnóstwo gwazd, i te bliższe i te
najdalsze, jakie nasze oko może zobaczyć. Pomyślmy, że Ten, który je stworzył,
nadał bieg ich istnieniu, i od tysięcy lat żadna nie zmieniła trajektorii. Bóg
kontroluje je wszystkie, pomimo ich niezliczonej ilości. Jeśli więc Bóg jest w
stanie panować nad całym wszechświatem, to czy w porównaniu z ilością gwiazd,
garstka muzułmanów może pozbawić ochrony, jaką Bóg zapewnia
każdemu Swemu dziecku?
Komu więc bardziej ufamy? Bogu, czy panu
Kaczyńskiemu, skoro wielu wierzących nagle zwróciło się do polityków, domagając się od nich, aby zapewnili Polakom pokój i bezpieczeńswo?
Polityków, w pewnym sensie my kontrolujemy, gdyż
możemy ich nie wybrać w czasie kolejnych wyborów. Dlatego wydaje się nam, że
muszą być nam posłuszni, i przez nich my sami chcemy kontrolować swoje życie.
Nic dziwnego, że mając takie nastawienie do przyszłości, widzimy ją czarno.
Natomiast zaufanie Bogu, na którego nie mamy
wpływu, gdyż On nie ulega woli wyborców, wymaga od nas jedynie wiary w Jego
obietnice. Nic więcej, jedynie wiary w to, że On jest z nami. Jestem przekonany, pisząc te słowa do ludzi wierzących, że znamy mnóstwo Bożych obietnic, tak że nie muszę ich
tutaj przytaczać.
Natomiast, jeśli chodzi o naszą wiarę, to ma być
żywa, poparta czynną postawą wobec sytuacji, jakie ze swojej natury są niebezpieczne.
Dlatego nasza wiara jest poddawana częstym doświadczeniom, aby „okazała się
cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie,
gdy się objawi Jezus Chrystus” (1
Ptr. 1:7).
Pan Jezus mówił często do swoich uczniów,
zapewniając ich, że ich nie zostawi. Między innymi, czytamy Jego słowa: „To powiedziałem wam,
abyście we mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja
zwyciężyłem świat” (Jan 16:33). Wyobraźmy
sobie, że gdy Pan Jezus powróci po Swój Kościół, zapyta się o naszą wiarę, gdyż
już zanim odszedł zastanawiał się „czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na
ziemi, gdy przyjdzie?” (Łuk. 18:8).
Być może odpowiemy Mu, że tak, że wierzymy w Syna Bożego, i tak dalej. Lecz jeśli
Pan Jezus, weźmie twój iPad, otworzy twój profil na FB i zapyta cię wprost, co
więc znaczą te wszystkie wpisy straszące przed najazdem dzikich muzułamnów?
Wspomniana we wstępie piosenka kończy się
słowami:
„Nie, nie czarno, już nie czarrno
Znalazłem wyjście, Bóg nim jest”
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.