Dzisiaj słowo „ebola” sieje postrach. Wiadomości
rozpoczynają się od najświeższych doniesień o przypadkach rozpoznania
zachorowań na tę straszną chorobę, Oficjalnie podaje się informacje, że w
niedługim czasie dziesiątki tysięcy osób staną się nosicielami wirusa, na
którego, jak na razie, nie ma szczepionki.
Każdy wie, że z
tym wirusem nie ma żartów. Niedawno jakiś ciemnoskóry pasażer samolotu kichnął
i zażartował, że jest chory na „ebolę”. Na lotnisku czekało na niego kilku
lekarzy w specjalnych skafandrach, i po wyprowadzeniu z samolotu, znalazł się w
areszcie, gdzie nie miał już ochoty na tego rodzaju żarty.
Ja zajmuję się
w moich rozważaniach raczej zdrową nauką w Kościele, niż popularyzowaniem
zdrowia w środowisku, w jakim przebywamy na co dzień. Tym zajmują się
specjaliści z tej, jakże ważnej dziedziny naszego życia. Interesują mnie
natomiast pewne analogie, jakie służą lepszemu zrozumieniu, na czym, ma polegać
nasza troska o trwanie w nauce apostolskiej, tak ja to było na początku, gdy
czytamy o pierwszych chrześcijanach, że „trwali w nauce apostolskiej i we
wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach” (DzAp. 2:42).
Apostołowie w
swoich listach skierowanych do wierzących w Pana Jezusa pisali z troską: „Przeto,
bracia, trwajcie niewzruszenie i trzymajcie się przekazanej nauki, której
nauczyliście się czy to przez mowę, czy przez list nasz” (2 Tes. 2:15). Nowy Testament jasno
określa sposób, w jaki okazywana była troska o zdrową naukę, wskazując na urząd
nauczycieli w zborach. Przez Boga powołany i uzdolniony sługa Słowa, musiał
posiadać szczególną zdolność, jak to określił apostoł Paweł - „trzymający się prawowiernej nauki, aby
mógł zarówno udzielać napomnień w słowach zdrowej nauki, jak też dawać odpór
tym, którzy jej się przeciwstawiają” (Tyt.
1:9).
Zadaniem
nauczyciela w Kościele było, i uważam, że nadal jest, troska o zdrową naukę i
równocześnie zdolność do rozpoznawania i sprzeciwiania się nauce niezdrowej,
czyli chorej. Apostoł Paweł polecił Tymoteuszowi, aby „pewnym ludziom przykazał,
aby nie nauczali inaczej niż my” (1
Tym. 1:3). Sądzę, że obecnie w większości zborów ten werset został
wykreślony z Biblii, ponieważ pozwala się nauczać każdemu i wszystko, co może
zapewnić większą frekwencję na nabożeństwach. Wszelkie próby zwracania uwagi,
że coś jest niebiblijne, najczęściej spotyka się w protestem słuchaczy, którzy
są „żądni tego, co ucho łechce” (2
Tym. 4:3).
Apostoł Paweł
odważnie używał określenia „zdrowa nauka”, oraz przeciwnego zdrowej, czyli
„chora”. Dokładnie, to apostoł użył wyrazu „gangrena”,
jaki dzisiaj kojarzy się z wirusem „ebola”, ze względu na charakter tej
choroby. Greckie słowo „gaggraina”
występuje tylko raz w Nowym Testamencie, gdy Paweł radził Tymoteuszowi, aby „mógł
stanąć przed Bogiem jako wypróbowany i nienaganny pracownik, który wykłada
należycie słowo prawdy” (2 Tym. 2:15).
Apostoł zwraca uwagę, że ci, którzy takiej nauki nie trzymają się, a zajmują
się pospolitą i pustą mową, „będą się pogrążali w coraz większą bezbożność,
a nauka ich szerzyć się będzie jak zgorzel; do nich należy Hymeneusz i Filetos”
(w. 16,17). Oryginalne słowo „gaggraina”, zostało przetłumaczone w
Biblii Warszawskiej jako „zgorzel”, w Biblii Tysiąclecia, jako „gangrena”,
a w Biblii Gdańskiej - „kancer (rak)”. Autorzy tłumaczenia Biblii Warszawsko
Praskiej oddali to określenie jako „zaraza”, gdyż taka jest charakterystyka tej
choroby. Szerzy się ona jak epidemia, na którą nie ma, albo nie stosuje się
żadnej szczepionki. Jej działanie jest często mało widoczne w początkowym
okresie, a gdy już jej skutki są widoczne, często jest za późno na leczenie –
pozostaje jedynie amputacja, aby chronić resztę organizmu kościoła.
Apostoł Paweł
nie obawia się podać imion tych nauczycieli chorej nauki, gdyż wywodzili się z
istniejących zborów. Pisze o nich, że „z drogi prawdy zboczyli” (2 Tym. 2:18), co znaczy, że na tej
drodze byli. Nie pierwszy raz apostoł przestrzega przywódców lokalnego
kościoła, że „po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie
oszczędzając trzody, nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący
rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą” (DzAp. 20:29,30).
Piszę o tym z
troską o dzisiejsze zbory, gdyż tego rodzaju zagrożenie „gangreną”, obecnie
powiedziałbym, „ebolą”, jest jak najbardziej realne. Działanie jest podobne do
typowej zarazy, która szerzy się w sposób niekontrolowany. Wielu nieświadomie
kontaktuje się z nosicielami takiej „zarazy”, i dopiero po jakimś czasie
zauważa objawy chorobowe.
Będąc jeszcze
pastorem w Poznaniu doświadczyłem sytuacji, gdy kilku liderów młodzieżowych
zbuntowało się, i jak wówczas oświadczyli, „opuścili Egipt” i wyszli ze zboru.
Dzisiaj jeden z nich jest „spadkobiercą
nauczania i dorobku duchowego amerykańskiego pastora, ewangelisty, ale przede
wszystkim nauczyciela Kennetha E. Hagina i tak jak jego autorytet, ma szczególne
namaszczenie do nauczania”. A ja nauczałem, że jesteśmy spadkobiercami dzieła, jakie wykonał Jezus Chrystus i musimy tylko Jego naśladować, a nie człowieka K. E. Haggin nauczał, że Bóg wcielił sie w każdego, kto wierzy w Jezusa.
Kim jest, a
raczej był Kenneth E. Haggin? Ogólnie jest uważany za „ojca” nie biblijnego
nauczania znanego jako „wiara w wiarę”, „pozytywne wyznawanie”, „wizualizacja”,
„ewangelia sukcesu”, „Toronto blessing”. Listę można jeszcze kontynuować, albo
podać nazwiska jego uczniów, jak np. Kenneth Copeland, który ostatnio stał się
popularny, gdy publicznie uznał prymat papieski i ogłosił swoją uległość wobec
Watykanu.
Apostoł Paweł
pisał do Tymoteusza: „Wzoruj się na zdrowej nauce, którą usłyszałeś ode
mnie, żyjąc w wierze i miłości, która jest w Chrystusie Jezusie, tego, co ci
dobrego powierzono, strzeż przez Ducha Świętego, który mieszka w nas” (2 Tym. 1:13,14). „Gdy tego będziesz
braci nauczał, będziesz dobrym sługą Chrystusa Jezusa, wykarmionym na słowach
wiary i dobrej nauki, za którą poszedłeś” (1 Tym. 4:6).
Widocznie
apostoł był świadomy zagrożenia, jakie niesie ze sobą zaraza niezdrowej nauki,
skoro tak wiele miejsca poświęcił ostrzeżeniom, zachęcając równocześnie do
trwania w Słowie Bożym, które jedynie jest prawdą.
Na zakończenie
jednego z listów Paweł napisał: „Tymoteuszu! Strzeż tego, co ci powierzono, unikaj
pospolitej, pustej mowy i sprzecznych twierdzeń, błędnej, rzekomej nauki, do
której niejeden przystał i od wiary odpadł. Łaska niech będzie z wami. Amen”
(1 Tym. 6:20,21).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.