Monday, June 20, 2016

Uwaga, Jonasz!



 Kto zna mnie bliżej wie, iż bardzo lubię aforyzmy. Są to najczęściej jednozdaniowe sentencje na temat życia. Osobiście lubię takie, które można nazwać „kazaniami w jednym zdaniu”, gdyż zawierają wyraźną pointę, na temat naszego życia lub postępowania. Dziś przypomniałem sobie o jednym, który brzmi: Prawdziwy chrześcijanin nie wstydzi się Ewangelii, i nie przynosi jej wstydu.

Ta krótka sentencja, a szczególnie jej druga część skojarzyła mi się podczas czytania ostatniego rozdziału Księgo Jonasza z tym, jaki obraz chrześcijaństwa widzą w nas nasi bliźni.

Księga Jonasza, jest bardzo krótką księgą, lecz zawierającą sporo istotnych prawd o naszym życiu. Chociaż opisana w niej historia wydarzyła się kilka tysięcy lat wcześniej, to jednak możemy zobaczyć w niej współczesnego człowieka. Podobnie jak Jonasz, dzisiaj wielu chrześcijan ucieka od wykonania Bożej woli, jaka On im wyznaczył. Niedawno napisałem rozważanie o Jonaszu („Jonasz i muzułmanie”), w kontekście zadania jakie Bóg zaplanował dla wielu społeczeństw, posyłając do nich muzułmańskich wygnańców. Wiem, że jest nadal spora ilość ludzi wierzących w Jezusa, którzy zamiast odebrać tę sytuację jako powołanie do zwiastowania ewangelii, sieją nienawiść do tych migrantów. Zamiast modlić się o możliwość złożenia im świadectwa, powielają filmiki o burdach wywołanych w krajach, do których przybyli. Czy naprawdę tym powinni zajmować się naśladowcy Chrystusa?

Dlaczego znów widzę Jonasza na naszych ulicach w niezbyt pozytywnej roli? Może wpierw zrobię wstęp, który lepiej naświetli myśl, z jaką chcę się podzielić.

Poszukując jakiejś informacji, najczęściej korzystamy z wyszukiwarek internetowych. Weźmy, na przykład, najpopularniejszą, jaką są Google. Jeśli zaczniemy wpisywać zdanie: „chrześcijaństwo to …” program automatycznie zaproponuje nam dokończenie tego zdania. Ku memu zaskoczeniu, pojawiły się kolejno takie uzupełnienia: …kłamstwo,  …sekta, …zło, …plagiat. Ani jednej pozytywnej podpowiedzi? Dlaczego?

Oczywiście, nie jest to wiarygodne źródło wiedzy na temat chrześcijaństwa. Być może twórcy tej popularnej przeglądarko internetowej, celowo tak ustawili program. Zadałem sobie jednak pytanie, dlaczego tak niektórzy myślą o nas, wierzących w Jezusa, który jest ucieleśnieniem dobra?

Przypatrzmy się bliżej Jonaszowi. Ktoś powiedział, że ta księga powinna zakończyć się na trzecim rozdziale, na wspaniałej informacji o spełnionej misji w tym okrutnym mieście. Czytamy, że po tym, jak Jonasz ogłosił Boży sąd, ludność pokutowała i „gdy Bóg widział ich postępowanie, że zawrócili ze swojej złej drogi, wtedy użalił się Bóg nieszczęścia, które postanowił zesłać na nich, i nie uczynił tego” (Jon. 3:10). Prawdziwy „happy end”.

Lecz mamy jeszcze jeden rozdział, zapisany szczególnie dla nas, bo historia Niniwy jest już wydarzeniem zamkniętym. My nadal żyjemy, i niestety, często zachowujemy się jak Jonasz. Dlatego musimy dokładnie mu się przyjrzeć, aby nie wyrządzać krzywdy dla mieszkańców naszych miast, osiedli i wiosek.

Z czwartego rozdziału Księgi Jonasza dowiadujemy się, że jej główny bohater był człowiekiem bardzo ortodoksyjnym. Jonasz wierzył prawidłowo, że Bóg, jest „Bogiem łaskawym i miłosiernym, cierpliwym i pełnym łaski, który żałuje nieszczęścia” (Jon. 4:2). Wow! Zawoła dziś wielu naśladowców Chrystusa. To jest bardzo zdrowy pogląd na temat Boga. Lepiej nie trzeba. Przyznam tu, że często widzę w sobie Jonasza, który wyznawał tak poprawną teologię. Jak wiecie, często daję temu wyraz w rozważaniach na moim blogu. Ba, nawet więcej, Jonasz był tak bardzo oddany swojemu zrozumieniu Boga, że rozgniewał się na śmierć na Boga za to, że okazał miłosierdzie pokutującym grzesznikom. Lecz jak widzimy, aby być prawdziwym chrześcijaninem, nie wystarczy mieć poprawne teologiczne zrozumienie Boga i Jego powołania nas do zadania, jakie nam powierzył.

Obawiam się, że bardziej myślimy o naszej teologicznej poprawności, niż o zgubionych grzesznikach, którzy idą na śmierć. Zbyt często zgadzamy się z tym, że skoro ludzie grzeszą, to powinni zginąć w ogniu piekielnym. Weźmy na przykład muzułmanów. Oni mają tak radykalne poglądy i do tego ścinają głowy chrześcijanom, że Bóg powinien ich wszystkich wrzucić wprost do ognia gorejącej siarki. Możemy nawet znaleźć wiele wersetów podpierających nasze poglądy na ten temat.

Ponieważ poglądy kształtują postępowanie, dlatego w konsekwencji takiego „prawidłowego” myślenia jest to, że nasze postępowanie jest tego odzwierciedleniem. Przypuszczam, że żaden miłujący Boga chrześcijanin, nie weźmie do ręki kamienia, aby ciskać we wrogów Chrystusa, lecz wystarczy, że tak myśli, Pan Jezus powiedział, wprawdzie odnośnie zupełnie innej sytuacji, lecz uważam, że te słowa są prawdziwe w każdej innej, że „każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim” (Mat. 5:28).

To, jakie zdanie o chrześcijanach będą mieli przybywający do nas muzułmanie zależy od nas samych. Czy otworzą się na ewangelię, czy będą mieć zamknięte serca, zależy od tego, jak ich traktujemy na co dzień.

Ubiegłej niedzieli usłyszałem świadectwo pewnej starszej już osoby wierzącej. Mówiła o tym, że do sąsiedniego mieszkania wprowadziła się muzułmańska rodzina. Kierując się ewangelią, odwiedziła sąsiadkę, przynosząc świeżo upieczone ciasto. Wywiązała się krótka rozmowa, zakończona prośbą o pomoc w opanowaniu języka tego kraju i o przepis na to ciasto. Wizyty zaczęły powtarzać się, w czasie których poznała resztę rodziny. Później usłyszała, że są ich przyjaciółmi, i mogą porozmawiać z nimi na wiele życiowych tematów. Ponieważ niedawno przybyli do obcego dla nich kulturowo kraju, mają wiele pytań i potrzebują pomocy. Kończąc swoje świadectwo, ta chrześcijanka powiedziała, że dziękuje Bogu za to, że przysłał im właśnie takich sąsiadów, którym może świadczyć o Jezusie.

Jestem mocno przekonany, że ta muzułmańska rodzina na pytanie kim są chrześcijanie, nie pomyśli tak, jak to podpowiada internetowa przeglądarka.

Pan Jezus powiedział: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie” (Jan. 13:35). O tym, czy Pan Jezus, mówiąc te słowa miał na uwadze i ciebie, zadecydujesz ty sam.

Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.