Zanim
podjąłem świadomą decyzję naśladowania Chrystusa, jako mojego Pana i
Zbawiciela, uczestniczyłem już w nabożeństwach lokalnego zboru w Poznaniu. Na
przełomie lat 50-siątych i 60-siątych, niewielka gromadka wierzących
zgromadzała się w małym pokoiku przy ulicy Łuczniczej na nabożeństwa, na które
dojeżdżało również parę osób z okolicznych miejscowości. Pamiętam do dziś pewną
sytuację, gdy jedna z niewiast przywoziła świeże jajka, prosto od kury, ponieważ
już wówczas byli zwolennicy ekologicznej żywności. Pewnego razu, tuż przed
rozpoczęciem nabożeństwa, wspomniana siostra sięgając w głąb torebki,
wyciągnęła wylewające się jajko, które uległo rozbiciu w podróży. Powstało
wówczas spore zamieszanie, a w małym pomieszczeniu rozszedł się zapach świeżego
jajka.
Wspominam
tę odległą w czasie historię, jako tło do rozważania na temat kościelnego
handlowania, jakie ma miejsce we współczesnych zborach. Być może dziś już nikt
nie przywozi świeżych jajek, szczypiorku, czy białego sera, lecz istnieje wiele
innych form handlowania. I wcale nie chodzi mi o handlowanie Słowem Bożym, lecz
o najzwyklejszy marketing, jakim zajmuje się wiele osób. Oczywiście, nie mam
nic przeciwko marketingowi ani zaangażowaniu ludzi wierzących w tę formę pracy
zarobkowej. Chodzi mi jedynie o to, że społeczność ludzi wierzących, gdy
zgromadza się na wspólnych zebraniach, czyni to w innym celu, niż dokonywanie
transakcji handlowych.
Apostoł
Paweł, największy bodajże nauczyciel Kościoła, pisze: „Gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem, inny nauką, inny
objawieniem, inny językami, inny ich wykładem; wszystko to niech będzie ku
zbudowaniu” (1 Kor. 14:26). Paweł
określił również bardzo wyraźnie co jest celem tego wszystkiego, co dzieje się
podczas wspólnego zgromadzenia ludzi wierzących, a mianowicie, że ma to dziać
się „ku zbudowaniu i napomnieniu, i
pocieszeniu” (1Kor. 14:3). Lud
Boży schodzi się razem, aby budować się wzajemnie, „aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do
męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej” (Efez. 4:13). Te sprawy dominują w zgromadzeniu
ludzi wierzących, w miejscu, gdzie działa Duch Święty, aby „kościół, budując się i żyjąc w bojaźni Pańskiej, cieszył się pokojem (...),
i wspomagany przez Ducha Świętego, pomnażał się” (Dz.Ap. 9:31).
W
czasie wielu lat posługiwania w różnych społecznościach chrześcijańskich,
niejednokrotnie zauważałem, że pojawiali się ludzie wykorzystujący tę wspólnotę
do swoich marketingowych celów. Potrafili dość sprytnie wykorzystać
przychylność osób wierzących, oferując swoje produkty, jako najlepsze na rynku,
a do tego, polecane ze szczerego serca. Wielu nabywców, w takiej sytuacji kieruje
się ograniczoną ostrożnością, sądząc, że inna osoba wierząca jest godna
zaufania. Znam wiele przypadków, gdy nabywcy polis ubezpieczeniowych, różnych
kosmetyków, czy środków paramedycznych, dopiero po pewnym czasie zorientowali się,
że zostali, mówiąc popularnie, nabici w butelkę. Lecz nie mieli już możliwości złożenia
reklamacji, gdyż wędrowny handlarz, po dotarciu z ofertą do wszystkich w danym
zborze, znikał z pola widzenia.
Inną
stroną takiego nieuczciwego marketingu na niewłaściwym „rynku”, jest oferowanie
produktów „biblio-pochodnych”, jako najbardziej odpowiednich dla ludzi pobożnych.
Szczególnie w Stanach Zjednoczonych, w kraju znanym ze swojej historii, jako bardzo chrześcijański
od podstaw, pojawia się wiele ofert towarów posiadających biblijne referencje. Sprzedaje
się chleb Zachariasza, rybę Św. Piotra, soczewicę Abigail czy sałatkę Jakuba.
Odrębnym tematem jest ziołolecznictwo, które uważa się, że jest najbardziej
biblijną metodą leczenia.
Wiele
osób wierzących przyjmuje łatwowiernie receptury mające im zapewnić zdrowe
odżywianie się, a w razie jakichkolwiek dolegliwości, wystarczy zastosować
ziołowe cuda, przywracające natychmiast zdrowie i dobre samopoczucie. Problem,
jaki widzę, polega na tym, ze wielu tzw. marketingowców, polecających te
produkty, wykorzystuje środowiska zborowe, aby jak najłatwiej zdobyć klientów. Raz
jeszcze podkreślam to, że osobiście nie mam nic przeciwko marketingowi, jako
pracy zarobkowej, jedynie chcę zwrócić uwagę, że nie każde miejsce jest
właściwe do uprawiania tego handlu.
W
dobie internetu, pojawia się nowa platforma docierania do określonych środowisk
- serwisy społecznościowe, jak Facebok, Twitter, Linkedin czy Myspace. Osoby
posiadające w nich swoje profile, z reguły gromadzą wokół siebie dość spore
grona ludzi o podobnych zainteresowaniach. Dlatego też wiele osób zajmujących
się marketingiem określonych produktów, stara się dotrzeć do tego środowiska,
aby za wszelką cenę pozyskać nowych klientów.
Ostatnio
pojawiło się sporo osób polecających olejki eteryczne, jako najskuteczniejsze w
leczeniu i zapobieganiu przed chorobami. Niepokoi mnie brak zdrowego
krytycyzmu, gdyż materiały jakie krążą w internecie wskazują na bardzo
niebiblijne idee towarzyszące działaniu tych olejków. Firma Young Living,
produkująca wspomniane olejki wyjaśnia na czym polega wyjątkowość ich produktu. Przedstawiciel tej firmy zapewnia, że dzięki specjalnej technologii filtrowania, uzyskują czysty olejek zawierający
życiodajną energię. Osoby stosujące ich olejki, mają dostęp do tej energii, co jest zagwarantowane firmową pieczęcią na każdym opakowaniu.
Apostoł
Paweł nie daje nam innej możliwości, jak uznać, że „dla nas istnieje tylko jeden Bóg Ojciec, z którego pochodzi wszystko i
dla którego istniejemy, i jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko
istnieje i przez którego my także istniejemy” (1 Kor. 8:6). Nie ma innego źródła energii, jak Bóg we własnej
Osobie, który przyszedł w Osobie Chrystusa, Swego Syna. Pan Jezus wyjaśnił
uczniom, że „ciało nic nie pomaga. Słowa,
które powiedziałem do was, są duchem i żywotem” (Jan 6:63). Chrystus, będąc Panem Kościoła, zostawił Swoim uczniom
obietnicę - „weźmiecie moc Ducha Świętego,
kiedy zstąpi na was” (Dz.Ap. 1:8).
Jedyną energię działającą w tych, którzy uwierzyli i posiadają nowe życie.
Oby
Chrystus nie musiał znów pojawić się w wielu świątyniach, aby zrobić to, co
uczynił w Jerozolimie, gdy wszedł „do świątyni,
i wyrzucił wszystkich, którzy sprzedawali i kupowali w świątyni, a stoły
wekslarzy i stragany handlarzy gołębiami powywracał” (Mat. 21:12).
Henryk
Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.